Coby nie było tylko cięzkich tematów, przedstawię sylwetkę pewnej dziewczyny, która patolką nie jest, lecz jest często klientką moją, ponieważ jak mniemam zakochała się chyba we mnie, dlatego też mniej wulgarnie będzie :)
Marysia, tak ją nazwijmy, została przeze mnie poznana podczas wywiadu środowiskowego. Dziewucha lat 26, z dzieciakiem lat 6, którego wychowuje wspólnie z matką. Zarówno Marysia jak i jej mamusia upośledzone intelektualnie w stopniu lekkim. Naiwne obydwie i głupiutkie, aż się nie chce wierzyć że dają radę wychowywać dzieciaka w sposób prawidłowy. Co rusz dostaję zlecenie wywiadu, a bo to tatuś dziecka chce kontakty z nim ustalić, a to mamusia chce te kontakty zmienić, bo sąsiadka jej podpowiedziała, a to chce ograniczyć władzę rodzicielska, a to pozbawić ojca władzy rodzicielskiej, a to dowód osobisty wrobić dla dziecka, itp. Roboty kurwa co niemiara, ale pozytywne nastawienie do świata tej dziewuchy mnie rozbraja. Ogólnie dziewczę ładne, choć szczęka trochę krzywa a i zgryz zaniedbany. Marysia, jak złoży wniosek w sadzie, to zawsze dzwoni żeby dopytać się kiedy będę na wywiadzie - bo wie pan, na zakupy idę. Mówię jej wtedy kiedy przyjdę, bo dziewczyna musi się przygotować.
Wejście do mieszkania wygląda zawsze tak samo. Pukam i w duchu obstawiam jak Marysia mnie przywita i jak będzie odstawiona. Ostatnią wizytą to Marysia przyjęła mnie w rozpuszczonych włosach, umalowana na krwisto-czerwono, w kusej spódniczce z obniżonym pasem, tak że włosy łonowe dało się zauważyć. Paznokcie na czerwono umalowane, choć poobgryzane i ten uśmiech, jakby kochanka potajemnie przyjmowała. Zajebiście, myślę i czekam na dalszy rozwój wypadków, bo za każdym razem Marysia wymyśla coś nowego.
Prowadzi mnie do pokoju. Na stole 3 świece zapachowe, zapalone, a obok nich kadzidełka. Zasłony zasłonięte, w radiu muzyka trzeszczy. O rzesz kurwa, za każdym razem coraz ciekawiej. Marysia na nogach kapcie z uszami Myszki Miki, na sobie bluzeczka obcisła też z Myszką - normalnie jak króliczek Playboya.
Nie mogę jej na więcej pozwolić. Biedna, upośledzona dziewczyna z prawdopodobnie dużymi potrzebami seksualnymi, pragnąca spędzać prawdziwie romantyczne chwile, nakarmiona serialami telewizyjnymi.
- Odsłoni Pani te zasłony, przecież widno jest - mówię to z uśmiechem, psując jej romantyczny nastrój.
- Świeczki mogą zostać, nie przeszkadzają mi - i siadam przy stole, zabierając się do uzupełniania notatek o dane, które potrzebne są do wywiadu.
Od kiedy zobaczyłem ją bez majtek, jak za drugim czy trzecim razem siadła naprzeciwko mnie, staram siadać z boku i oszczędzić sobie tego widoku.
Marysia często przychodzi do mnie do Sądu. zawsze z jakimś ważnym pytaniem, które spisuje sobie na karteczce, żeby nie zapomnieć. Do sadu przychodzi ubrana stosowniej, na szczęście. Pytania, na jakie udzielałem jej odpowiedzi to:
- czy na sprawie sądowej możemy wyprosić prasę jak będzie? - sic!
- czy można mnie przebadać wykrywaczem kłamstw (po co? czy pani ma zamiar kłamać, to sprawa o zgodę na wyrobienie dowodu dziecku),
- Czy sprawę można przenieść tam, gdzie jest Pani Sędzia Wesołowska, będę dojeżdżać.
- czy będzie pan moim adwokatem?
I tak za każdym razem jak przyjdzie do mnie. Czasami już cholery można dostać.
Inna patolke darzę mniejszym pozytywnym uczuciem. Taka typowa płaczka, depresyjna, wiecznie pokarana przez los. Ona już nie przychodzi, ona przyłazi do mnie z pretensjami, że jej się nic w życiu nie udaje. Kurwa, wiecznie niezadowolona. Łazi i płacze, biadoli jak jej źle i jak to nic od nikogo nie dostaje. Siedzi w tym moim gabinecie i systematycznie raz w miesiącu musi się wybeczeć. Kurwa, załatwiłem jej prawie wszystko, łącznie z badaniami u psychiatry, bo pewnie depresje ma. W opiece posiłki, dożywianie dla dzieci, dodatek mieszkaniowy, i inne chuje muje. Współczułem jej do czasu jak na festynie miejskim tańczyła pod sceną z dwoma innymi lumpami, łażąc z butelką piwa w łapie. W końcu wolny kraj, ale czemu odstawia te swoje jebane szopki? Bo na litość można więcej zyskać. Lecz już kurwa nie u mnie.!
I na zakończenie moherowy berecik. babinka, która za wnuczkę po sadach wszystko załatwia, bo wnuczka wyjebane ma na system i czeka aż ktoś za nią wszystko zrobi. Przychodzi babinka do mnie pożalić się, że wnuczka znowu jej dziecko zostawiła na noc i jakiegoś faceta do łózka nad ranem przyprowadziła. A to że pieluchy kupiła, bo wnusia alimenta przehulała na imprezie. A to że lekarstwa trzeba wykupić małemu, bo mamusia już nie ma a ona biedna tez na leki musi wydawać emeryturkę. babinka niesie ten swój krzyż życia i nie umrze nawet w spokojności o swojego prawnuka, który tak naprawdę jest fajnym i wesołym chłopczykiem.
Nie tylko meliny i syf fizyczny widzę dookoła. Każde, z pozoru normalne życie ma drugie dno. Czasami ludzie, sąsiedzi ukrywają przed wszystkimi tajemnice, które nie są nikomu, nawet rodzinie znane. Pan Witek ma syna, który oficjalnie za granica siedzi, a tak naprawdę na odwyku od narkotyków. Pani Stasia, ta nowa sąsiadka co kupiła mieszkanie, wcześniej miała piękny dom - sprzedała go, bo na adwokatów potrzebowała, bo syn zabił kogoś. Lucynka, pani z warzywniaka, jest ofiarą przemocy domowej, a mąż bije tak, żeby śladów nie było widać. Małgosia, ta dziewczyna co przyszła do nowej szkoły - swoją mamę zraniła nożem, który akurat miała w ręce, gdy ta próbowała jej znowu nastrzelać z płaskiego po twarzy. Pawełek jest chłopcem wstydliwym, bo pewnie przyszedł do rodziny zastępczej, ale niewielu wie że był wykorzystywany seksualnie.