"Właśnie skończyłam czytać książkę i choć nigdy tego nie robię, to już w połowie lektury postanowiłam, że napiszę do autora. Jestem jedną z tych młodych, naprawdę młodych, pracownic socjalnych, co robią się blade przy haśle „odbieramy dziecko”. W zawodzie od roku. Co mnie tam pchnęło? Wrodzona chęć pomagania i fascynacja syfem tego świata. Nieważne. Ważne, że od czasu kiedy pracuje to się nie zmieniło. Zapał jest większy i branżowe zainteresowania się poszerzyły. Tylko czasem są dni, kiedy pytam siebie jak bardzo muszę być stuknięta, żeby w tak młodym wieku bujać się z tymi wszystkimi zasiłeczkami stałymi i walczyć z wiatrakami. W taki oto sposób trafiłam na bloga, później na jakiś artykuł w gazecie, na koniec do książki.
Dawno nie połknęłam tylu liter tak szybko jak Twoich. Jeden dzień i po książce, choć teraz trochę żałuje bo chętnie jeszcze bym poczytała. Zacznę od tego, że mimo tragizmu znanego z codziennej pracy udało Ci się mnie kilka razy rozbawić. A to przy polowaniu na muchy, a to przy nowych butach za dwie i pół stówy, co pobrudzić ich nie chciałeś, no i manewry na śniegu Całość zrobiła na mnie duże wrażenie. Bo jest prawdziwa. Bez ściemy. Tu trochę o małolatkach, co Cię próbują poderwać. Tu o irytacji i narastającym wkurzeniu na ludzi i system. Historie z gwałtami w tle przypłaciłam, ciężkim koszmarem. No ale takie jest życie. To co dla mnie ważne, jest w tym wszystkim widoczna nadzieja lub wiara lub cokolwiek innego, co ja nazywam u siebie wiarą w człowieka. A może tym razem coś się zmieni, a może dziś nie spotkam M. zachlanego i uda mi się przeprowadzić wywiad i dowiedzieć, gdzie w końcu mieszka. Na pewno wiesz o co chodzi. Poczułam się lepiej, kiedy przeczytałam, że nie jestem sama w szaleństwie zaglądania w ludzie twarze w celu potwierdzenia lub zaprzeczenia moich domysłów, czy ta babka na ulicy naprzeciwko mnie to czasem nie zasiłek stały. Często się zastanawiam, dlaczego ludzie świadomie wybierają zawody, w których pracuje się z sytuacjami tak bardzo beznadziejnymi. Po co ludzie wybierają taką robotę? Jednocześnie mam poczucie, że w tym całym syfie jest jakiś sens. I dar dla mnie. Zrozumiały dla nielicznych. I kiedy już myślałam, że książka się skończy jedną z wielu historii i nie znajdę odpowiedzi na swoje pytanie, trafia się w książce ostatnia historia, epilog. Człowiek spod śmietnika i ostatni akapit. Jadę autobusem i się wzruszam. Bo myślę, że właśnie dla tego jednego/jednej na sto chcę robić, co robię.
Dziękuję Ci bardzo drogi autorze za tę książkę. Będę do niej wracała, a kiedy znów pomyślę „Olka, posrało? Po co Ci taka R O B O T A?”. Pocieszę się trochę i pomyślę, że inni mają gorzej(w domyśle Ty : ) ), zajrzę na 314 stronę i przypomnę sobie dlaczego od kilku lat chciałam być tu gdzie jestem, robić to, co robię.
Młoda Socjalna"