Alk - to sygnatura sprawy oznaczająca nadzór kuratora nad pijakiem, żeby w imię Boże się zmienił i pozostał trzeźwy do końca swojego wspaniałego życia. Amen.
Dostałem pod nadzór kobietę, menelówa jak chuj. Nie trzeźwieje od ponad 15 lat, mieszka razem z matką także menelówą, która wątrobę ma już dawno na wykończeniu i tak naprawdę to nikt nie wie dlaczego ona jeszcze żyje. Troje dzieci, które urodziła w pijackich zwidach, wychowuje jej była teściowa, która co chwilę lata po różnych psychologach i psychiatrach, bo dzieci z uszkodzeniami poalkoholowymi mózgu i raczej samodzielne w życiu nigdy nie będą. Ogólnie menelówa jest szmatą, bo po pijaku nachodzi swoje dzieciaki, i w pijackich majakach drze pizdę pod oknem, jak to bardzo je kocha i jak to bardzo ich babcia je skrzywdziła, bo zabrała je od niej, kochającej mamusi.
Zima. Śmiegu po kolana, a chałupa menelówy i jej matki znajduje się w lesie, jakieś 3 kilometry od wiochy. Wkurwiony, podpierdalam swoją padaką na czterech kołach leśnymi odstępami, modląc się żeby w zaspie nie wylądować w oczekiwaniu do pierwszych roztopów. Z reguły to pierdole taką pogodę, pisze w akta notatkę że droga nieprzejezdna, a do menelówy wysyłam wezwanie, ale kurwa tego dnia miałem ochotę powalczyć z pierdolonym, śnieżnym żywiołem. Trochę adrenaliny mi brakowało a i była okazja opony zimowe protestować, robiąc Hołowczyca na śniegu.
Podjeżdżam pod dom w stanie agonalnym, gdzie na szczęście syf go otaczający przykryty został białą połacią śniegu, ukrywając truchła beznadziejności losu ludzkiego. Z początku żywej duszy, choć ślady stópek na śniegu świadczą, że ktoś spędza swoją egzystencję w tej norze.
Puk, Puk. Pukam i czekam. Czekam i pukam.
- Kto tam - głos nieokreślonej płci odezwał się zza drzwi. - Kto tam!
- Kurator! - drę się standardowo i z obrzydzeniem przyglądam się obejściu. Butelki, puszki, wszystko to wala się po podwórku. Ciekawe ile tego pod śniegiem leży?
Otwierają się drzwi, wychyla łeb baba, na oko 70 lat, cuchnąca i śmierdząca starym potem, brudem i alkoholem.
- Do mnie? - pyta wycharczawszy słowa skierowane do mnie, a mnie na obrzydzenie wzięło na sam jej widok. Kurwa, zawsze się zastanawiam, jak można do takiego stanu sie doprowadzić?
- Szukam Magdaleny Iksińskiej, mieszka tu? - pytam spoglądając na tą kloaczna pokrakę, która tylko w niewielkim procencie przypomina człowieka, a obecnie jest istotą wegetująca na poziomie płazińca - zachlać mordę, nażreć się, spać..... i tak w kółko.
- Nie ma. Poszła gdzieś - charczy w moja stronę plując odorem zgniłych zębów.
- KTO TO KURWA! - z oddali głos dało się słyszeć. Menelinda Iksińska sama się sprzedała.
Wymijam starą, która przygarbiona w drzwiach patrzy na mnie spode łba. Kurwa, jak w Jasiu i Małgosi i chatce na kurzej nóżce ze starą babą Jagą. Zajebiste skojarzenie.
Wchodzę do pokoju, gdzie za drzwi robi robi powieszona szmata. Boję się jej dotknąć, bo śmierdzi i oblepiona syfem. Starucha zapierdala za mną, skrzypiąc bosymi nogami po podłodze. Przez przypadek spojrzałem na jej stopy - brudne, nieobcinane paznokcie, pozakrzywiane i drapiące podłogę. Miałem ochotę się wyrzygać. Oprócz tego jakieś strupy i włochy, wystające spod brudnych spodni.
Małgosia vel Magdalena leży w łóżku. Zajebana. Ubrana w szmatę robiącą za halkę nocną, odsłoniła swoje 30-letnie ciało, od 15 lat toczone przez alkohol. Zamulone oczy, przytłumione alkoholem spojrzały na mnie.
Ja pierdolę, niech to chuj strzeli. Odstrzelić ją powinni na tej komisji alkoholowej. Odstrzał kontrolowany - nie rokuje na poprawę. I teraz babraj się, pal paliwo, gadaj, jeździj, motywuj do zaprzestania picia alkoholu.
- Kuratorem jestem, ma pani postanowienie sądu że musi podjąć leczenie odwykowe w trybie niestacjonarnym. Trzeźwa jest Pani w ogóle. - gadam, plotę, napierdalam swoje standardowe formułki. Nic do nie nie czuje, żadnego współczucia, kurwa nic.
Menelka odpala fajkę. Wcześniej pyta czy może, bo się zdenerwowała. Bo ją zaskoczyłem tak wcześnie, bez uprzedzenia. Bo imieniny miała i goście przyszli wczoraj, i ma bałagan, i nieuczesana i w ogóle nieprzygotowana na spotkanie ze mną. Uśmiecha się nawet, pokazując rząd trzech zębów na przedzie, do połowy zjedzonych przez próchnicę.
Całe jej zycie to pasmo nieszczęść. Ojciec alkoholik, matka alkoholiczka, bracia alkoholicy i ona - jedyna córka, też alkoholiczka. Po pijaku troje dzieci - zabrane do rodziny zastępczej. Ona jest dobrą matką, dbała o dzieci, tylko ta kurwa, teściowa była jej zabrała. Byli i faceci - z każdym rokiem coraz większy menel, aż ostatni jej konkubent to recydywista po 15-letnim wyroku, który zrobił przechowalnię jemu podobnych w tym domu. Z rozmowy z nią dowiedziałem się, że starzy kryminaliści przyjeżdzali tu żeby pochlać i poruchać nie tylką ją, ale i starą, która po pijaku miała niezłe wzięcie. Schodziły tu się inne menelówy, liczące na darmową wódę za danie dupy jednemu czy drugiemu. Przyłaziły tu matki, które pozostawiały swoje dzieci same w domu, za możliwość rznięcia się za darmowe chlańsko. Przynosiły żarcie, niejednokrotnie zabierane swoim dzieciom, by koledzy mieli coś na zagrychę. Ludzki syf znalazł swoje miejsce na ziemi.
Co teraz robi menelówa? Wzięła zastrzyk, nie pije trzy miesiące, szuka pracy. W przeciągu ostatnich kilku lat tych zastrzyków już trochę wzięła. Wszystkie przepijała. Matka jej nie żyje. Zachlała się, to córeczkę trochę trzyma w trzeźwości, bo też ją wątroba pobolewa. Boi się że umrze. Lecz wiem, że ten strach jest krótkotrwały, zacznie pić, żeby się nie bać i żeby nie bolało....
Dzieci jej chodzą do szkoły specjalnej. wszystkie upośledzone, na o wiele niższym poziomie intelektualnym niż rówieśnicy. Z nimi także mam kontakt. Zawsze porozmawiają, pokażą swoje rysunki, spojrzą swoimi małymi oczkami i krzywymi buźkami, zdeformowanymi przez alkohol, który tak szmata piła w czasie ciąży. Uśmiechają się krzywymi ząbkami, gdy pytam co robiły w szkole i w co się bawiły. I kurwa cały czas tęsknią za mamą i opowiadają, że czasami je odwiedza i jak są szczęśliwe gdy mogą jej wejść na kolana. Bo te dzieci zawsze będą ja kochać, choćby nie wiadomo jak zła, kurwa, była.
nie wiem jakos tak na samym koncu zabraklo mi tego 'choćby nie wiadomo jak zła KURWA była' :D
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga.
UsuńMicky, Tobie chodziło o KURWA jako przerywnik, czy jako o bohaterce? Bo teraz jest jako przerywnik.
OdpowiedzUsuń"Ludzki syf znalazł swoje miejsce na ziemi." - dobre zdanie. I można je zinterpretować różnie, nadać mu głębszy sens.
OdpowiedzUsuńWstaję rano, czytam swoje fora, zaglądam na onet, który kiedyś był dobrym portalem, a teraz swoim poziomem dorównuje poziomowi jego użytkowników, no i oczywiście sprawdzam Twojego bloga, czy coś nowego się pojawiło. Gratuluję, może nie tyle co tego bloga, ile wytrwałości w swojej pracy, której sensu kompletnie nie rozumiem, ponieważ, jak mniemam, 99% Twoich klientów nigdy się nie zmieni...
OdpowiedzUsuńPS. Masz do czynienia tylko z pijakami, czy również z elementem przestępczym?
NIe należy zakłada że nikt sięnie zmieni. O pozytywach też napiszę, lecz pozytywne zmiany często trwaja latami, by je zauwazyć. Pozytywem czasami jest to, że ktos nie pije 3 miesiące i zaczął odwiedzac dzieci w Domu Dziecka, utrzymywac z nimi kontakt. W tej pracy jest mało spektakularnych sukcesów i dotyczą one głównie osób, którym zalezy na zmianie a potrzebują tylko motywacji lub straszaka w postaci sądu. Z elementami przestępczymi także mam do czynienia, poniewaz ludzie zyjący na marginesie, często popełniają przestepstwa - kradzieże, pobicia, także morderstwa, zaniedbania. To jest specyficzny swiatek, w którym nie ma duzych pieniedzy, a gdzie potrafią sie pobić a czasami zabić za butelke wina lub wódki.
OdpowiedzUsuńWczoraj pod sklepem podszedł do mnie własnie taki menel. Kiedyś u niego byłem, z 3 lata temu. Nie pamietałem go. Myslałem że chce złotówke do piwa, a on do mnie - Kierowniku, co słychać? Odpowiadam że w porządku, i wsiadam do samochodu, lecz on zaczyna mi opowiadać ze będzie miał sprawę za pobicie po pijaku i czy go wsadzą. Tłumacze mu, że nie wiem, nie znam akt, nie wiem jaki był jego udział, czy był karany wcześniej. Z jednej strony to jest menel którego z zasady nie szkoda, z drugiej potrzebował kilku słów od kogos, kogo darzy autorytetem jakimś, żeby powiedzieć mu że jest szansa ze może do pierdla nie trafi. Na tym polega ta praca - znajdywać choć odrobinę człowieczeństwa w tym co się robi, jednocześnie w sytuacjach skrajnych będąc bez skrupułów.
W tej pracy musisz też pamietać o jednym. Jeżeli bedziesz chujem i skurwysynem, tam bedą cie traktować te menele, z którymi masz do czynienia. Policjant jest w lepszej sytuacji - ma mundur, uzbrojenie, występuje z pozycji instytucji siłowej. Pracuje w okreslonym wymiarze czasu i w mundurze musi byc ostry i czasami chamem. Potem mundur sciaga, i nie interesuje go czy na melinie jest dobrze czy źle. ja, jako kurator, mam zadaniowy czas pracy - po cywilnemu odwiedzam dom i o 8 rano, i o 20. mam świadomośc ze dzieci są w danej chałupie 24 godziny na dobe, i swoje obowiązki słuzbowe wykonuje czasami do godziny 22.00.
OdpowiedzUsuńHej, w połowie tego tekstu pomyślałam -matko boska przenajświętsza...-, a pod koniec wycisnęło mi łzę ... normalnie to zacznę inaczej o sobie myśleć, bo wydawało mi się że jestem mało emocjonalnym ateistą?
OdpowiedzUsuńDawno nie widziałem żeby ktokolwiek używał jeszcze czasu za przeszłego w języku polskim... Naprawde mi sie to podoba , sam nie wiem czemu
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie piszesz, sama prawda. Powodzenia z katharsis, bo przypuszczam, że oglądanie takiego syfu dzień w dzień nie jest rzeczą łatwą.
OdpowiedzUsuńDobry blog. Czytam i wierzę, że tak chujowo może być na tym świecie. Czasem w swoim zawodzie mam styczność z dzieciakami przywiezionymi do szpitala z interwencji, tzw. przyczyny społeczne. Za każdym razem widok zapyziałych, głodnych, brudnych, obsmarkanych od płaczu dzieci zapada na dłuuugie chwile. Zawsze tęsknią za mamą, mimo iż za jej sprawą do nas trafiają. A to dopiero początek a i tak nie wiadomo, kiedy i czy nadejdzie spokój. Podziwiam za postawę zawodową i życiową. Trzeba mieć jaja. A prywatnie? jestem po tej trzeciej stronie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pański blog wciąga jak najlepsza książka. Jestem zachwycona językiem,tym jak Pan obrazuje to wszystko co widzi i co czuje. Metafory,zdania złożone przeplatają się z przekleństwami, dokładnie tak jak Pan przeplata się z tymi ludźmi. Ten sposób opowiadania budzi we mnie ataki śmiechu w co drugim zdaniu (np. dojazd na miejsce,opis Staruchy i Małgosi vel Magdaleny),które po chwili zagłusza wściekłość i smutek ( Pańskie odwiedziny dzieci z FASem). Jestem pod wielkim wrażeniem, to połączenie Pańskiej wrażliwości,doświadczenia i sposobu pisania tworzą wspaniałą mieszankę, przepis na mam nadzieję świetną książkę.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że taka patologia mnoży się jak króliki
OdpowiedzUsuń'Kloaczna pokraka' - miód i muzyka dla moich uszu. Gratuluje polotu.
OdpowiedzUsuńHa ! Bo Ty nie wiesz co to znaczy nie mieć domu ,rodziców.
OdpowiedzUsuńTo tak jakbyś cały czas był w przedszkolu, z tym że z przedszkola odbierają a tam ,NIE !
Wokół obco,nikt nie jest Twój.Wszystko jak w wojsku na rozkaz ,nawet spanie ,siusianie czy s..anie.Jesteś następnym z którego wychowawca nie jest zadowolony.(za dużo pracy).Oczywiście mówię o DOMU DZIECKA.
zajrzałam przypadkiem, zostanę na dłużej - genialnie opisana czysta brudna prawda!
OdpowiedzUsuń