wtorek, 8 października 2013

Nielatka



Siedzę sobie spokojnie na dyżurze, mam na wszystko wyjebane i zastanawiam się jak miło zakończyć ten dzień i kogo zaprosić na wspólne słuchanie filmów lub oglądanie muzyki w zaciszu domowych pieleszy. Dzień pracy zbliża się ku końcowi, na komputerze odpalony jakiś pasjans, muzyczka z państwowego radyjka gra i nawet nie mam pojęcia, czy moja państwowa instytucja opłaciła za ten zbytek abonament radiowo-telewizyjny. Jeszcze 30 minut i z radością spierdolę z tego ciasnego i klaustrofobicznego pomieszczenia, by oddać się urokom życia. W ręku telefon i przeglądanie numerów zdobytych po ostatnim weekendzie od studentek resocjalizacji, które bardzo chce porozmawiać o urokach pracy i walce z przeciwdziałaniem demoralizacji. Spragnionym wiedzy dziewczynom chętnie uchylę rąbka tajemnicy swojego zawodu, a któraś może skusi się na indywidualne konsultacje. Klikając palcami w klawiaturę i próbując sobie przypomnieć która ładniejsza, by w pierwszej kolejności wysłać esemesa z zapytaniem czy przypadkiem nie ma ochoty wieczorkiem gdzieś napić się kawy, z właściwym sobie uzasadnieniem że „miałem ciężki dzień i potrzebuje porady kogoś, kto ma świeże pomysły” i zastanawiając się w międzyczasie, co wymyślę, aby taka studentka resocjalizacji mogła mi pilnie pomóc, usłyszałem pukanie do drzwi.
- proszę! – krzyknąłem nie podnosząc głowy znad klawiatury telefonu, gdzie właśnie zastanawiałem się jak wygląda Iwonka, pisząca pracą licencjacką o zdemoralizowanej młodzieży i bardzo chcąca poznać jak wygląda praca w terenie.
- dzień dobry – nikła postać ukazała się w otwartych drzwiach, wahając się jednocześnie czy wejść do środka. Zaprosiłem, pokazałem krzesło, odłożyłem telefon. Iwonka będzie musiała zaczekać, lecz cały czas miałem nadzieję że sprawę szybko zakończę, czyli odeślę do kuratora innego, bo pewnie nie z mojego rejonu jest kobiecina.
- W czym mogę Pani pomóc – zwróciłem się do babki w średnim wieku, która ciężko usiadła na wskazanym krześle.
- Jestem macochą dla szesnastoletniej dziewczyny… - zaczęła swa opowieść, co w gruncie rzeczy nie było niczym szczególnym Aż do czasu kiedy opowiedziała mi, że córeczka jej męża systematycznie, co weekend spierdala z domu i przesiaduje na melinie z lokalnymi ćpunami i złodziejami prawdopodobnie sprawiając im oralne przyjemności, całkowicie nie związane ze śpiewaniem.
- Chwileczkę, bo widzi Pani u nas jest rejonizacja. Na jakiej ulicy pani mieszka? – zapytałem z nadzieją w głosie, że nie będę zmuszony dalej wysłuchiwać o córce marnotrawnej, lecz obawy me znalazły potwierdzenie.
- Na osiedlu „Jesteśmy Zajebiści” – odpowiedziała, a mnie zakuło serduszko, że znowu jakaś sprawa na moim terenie się szykuje – Ja wcześniej dzwoniłam i powiedziano mi że dziś ma Pan dyżur.
Po wysłuchaniu opowieści, nie pozostało mi nic innego jak zaproponować macosze spisanie na kartce całej tej sytuacji, tylko nie za długo i niezbyt szczegółowo i oczekiwać na rozwój wypadków, by jej zawiadomienie nabrało mocy urzędowej, czyli przeszło przez co najmniej siedem rąk, a mianowicie: pani Haliny na biurze podawczym, kierowniczki wydziału, stażystki, sędziny, kierowniczki wydziału ponownie, sekretarza sądowego i w konsekwencji trafiło do mnie. Dla tego pisemka została przygotowana teczuszka, z nazwiskiem, nadano sygnaturę sprawy, sprawdzono czy wobec dziewoi nie było wcześniej wydawanych postanowień, czy wobec jej rodziny cos się toczyło, itd. Itp. Sprawa oznaczona została jako „demoralizacja”.
Przyszłe czynności u giganciary były dla mnie przewidywalne. Dostanę wywiad, pojadę w środowisko, sprawdzę szkołę, porozmawiam z dziewczyną, dostanie pewnie kuratora i tak do osiemnastki z nielatą się przebujamy. Oj, jaki ja naiwny byłem. Lecz nie uprzedzajmy faktów.
Ulica na której znajdował się dom, to typowe osiedle domków jednorodzinnych. Nosz kurwa, nie było one typowe. Jakieś 30 domków odgrodziło się płotem, postawiło bramę wjazdową z grubym i wielkim szlabanem, a w nocy zamykane mocarną bramą. Zatrudniono stróża na cały dzień a kto wie, może i w nocy także, co robił obchód pomiędzy domkami i w gruncie rzeczy to spał w swojej komórce czy tez innej kanciapie, którą deweloper mu postawił, a która ogrzewana była zajebistym piecykiem na gaz propan-butan. Ochroniarz którego w godzinach późno-popołudniowych spotkałem to prawdopodobnie rencista po dwóch zawałach i częściowym porażeniu lewej strony ciała, pełniący zaszczytną funkcje „OCHRONY”, co wskazywał napis na odblaskowej kamizelce, a który tak naprawdę był zwykłym cieciem od wszystkiego. Ogólnie był strasznie szczupłym, wręcz wychudzonym facetem, ubranym w czarny dres i buty wojskowe, dające mu plus 50% do zajebistości i plus 20% do ogólnej powagi. Wygląd twarzy natomiast wskazywał na IQ na poziomie 60 punktów w skali Richtera.
Stoję więc przy tej jego kanciapie i patrzę na szlaban, który jest opuszczony. Osiedle dosyć rozległe, mży, nie mam zamiaru napierdalać z kopyta po błocie, bo na asfalt czy tez polbruk deweloper jeszcze nie zdążył się dorobić. Pukam do budki i czekam, aż Pudzian zechce zapytać mnie łaskawie po co przylazłem w jego skromne progi.
- Tak? – zacharczał w moja stronę, trzymając w ustach niedopalonego papierosa, który osmalał jego brązowy od nikotyny wąs a ulatniający się dym powodował mimowolny skurcz lewej powieki oka.
- Do Iksińskich jadę. Pod 10. Otworzy Pan szlaban.
- Był Pan umówiony? – wycedził w moją stronę, a mnie krew zalewała powoli.
- Nie proszę Pana, nie byłem. Służbowo tutaj jestem.
- To proszę zostawić samochód przed bramą. Tam jest parking - i wskazał paluchem na kawałek błotnistego placu około 30 metrów od bramy wjazdowej.
„Chyba go pojebało” – pomyślałem i wkurwiłem się nie na żarty, bo łażenie w butach po błocie i moknięcie w deszczu, który z mżawki robił się coraz bardziej rzęsisty, nie było zajęciem o którym w tym momencie marzyłem.
- Proszę Pana, otworzy Pan ten szlaban, a ja wjadę samochodem, podjadę pod dom bo sam pan widzi, jaka jest pogoda. Jestem kuratorem sądowym i mam pilna sprawę do tych Państwa – ostatnie wyrazy wypowiadałem już podniesionym głosem, bo i wkurwienie na tego pajaca potęgowało się
Zamyślił się. Podrapał po głowie. Wyciągnął z ust papierosa i dogasił w prowizorycznej popielniczce znajdującej się w zasięgu jego ręki.
- Panie, tu wszyscy chcą wjeżdżać, a mnie potem gonią i się dopieprzają – odpowiedział w moją stronę i oparł się ręką o szlaban, bo lekko coś go zachwiało. Wiatru nie ma jakby co.
- Gdzie jest numer 10. Daleko? – ustąpiłem, szkoda mojego czasu, stania i dyskutowania o celowości podniesienia szlabanu. Kij mu w oko.
- Blisko, za tym zakrętem. Ale tu nie wszyscy tabliczki maja. Liczy pan od tego budynku – wskazał ręką na pierwszy domek, będący jeszcze w stanie surowym.
Chuj. Idę i moknę, omijając co większe kałuże i skupiska błota. I tak moje buty są już nim całe oblepione, nie mówiąc o nogawkach spodni. Zachciało mi się dzisiaj jechać tutaj. Czy w tym życiu nic nie może być prostsze? Kurwa, byle cieć może mi nie otworzyć szlabanu, a ja musze zapierdalać z kapcia po grzęzawisku. Przede mną jedzie jakiś samochód. Schodzę na mokry trawnik, skulony i trzymający poły kurtki, bo zamek spierdolony. Szlusssss. O mało co skurwysyn mnie nie ochlapał, tylko szybki refleks podskoku uchronił mnie przed ubrudzeniem błotną breją. Spojrzałem w jego stronę chcąc rzucić kilkoma kurwami ale on już z impetem wyjeżdżał z osiedla, bo cieć zawczasu otworzył mu szlaban i kłaniał się w pas. Chuj im wszystkim w oko. Kurator. Kurwa jego mać. Od pięciu lat jebanej podwyżki nie chcą dać, a w telewizorni dopierdalają się, że kuratorzy źle pracują. Płać to wymagaj, jeden z drugim. Jeszcze trzy domy, cztery kałuże i będę na miejscu. Marne to pocieszenie.
Zziębnięty i przemoczony stanąłem na ganku całkiem ładnego domku, który nie doczekał się okalającego płotu, więc czym prędzej schroniłem się pod daszkiem i korzystając z dzwonka, oznajmiłem swoją obecność domownikom.
Z litego drewna drzwi otwarły się na oścież, a mym oczom ukazał się zwalisty facet, około 2 metrów wzrostu z dłońmi jak łopata od fadromy. Spojrzał na mnie z góry swym przenikliwym wzrokiem, a ja zadarłszy głowę w stronę górnej futryny drzwi, przedstawiłem swoją oklepaną bajeczkę kim jestem i po co przyszedłem, podtykając mu jednocześnie legitymacje pod nos, czyli unosząc wyprostowaną rękę do góry. 
- Nie mam nic do powiedzenia – oznajmił mi beznamiętnym głosem, w dalszym ciągu stojąc w drzwiach domku.
Tłumacze mu o zawiadomieniu sądu przez jego żonę, ze w sprawie jego córki, ze mam sygnały że ucieka i przebywa na melinach….. Przerwał moją wypowiedź i oznajmił że on to wszystko wie i nie ma zamiaru rozmawiać ze mną.
- Czyli odmawia Pan zgody na przeprowadzenie wywiadu środowiskowego? – zapytałem w sumie to ucieszony. Mniej papierkowej roboty.
- Tak. Do widzenia – i zamknął drzwi przede mną.
Chuj mu w dupę. Jego problem, nie mój. Ma wyjebane na córeczkę, to tylko jej współczuć. Chociaż nie, ona bawi się dobrze ze swoimi kolegami, dla których zapewne jest niezłym umilaczem czasu. Kiedyś przejmowałem się, że ktoś mi odmówił wywiadu, potraktował mnie obcesowo. Teraz mam wyjebane na to i nawet się cieszę – mniej roboty papierkowej. Niech inni się martwią.
Wróciłem tą samą drogą, jednakże teraz już w ulewach rzęsistego deszczu. Kurwa, zawsze musi się rozpadać kiedy najmniej mi to pasuje. Niech leje jak siedzę w samochodzie, w biurze, w domu, a nie do cholery jak łażę po tych chatach w celu zbawiennego naprawiania świata. Potem zdychaj, prychaj, kichaj i kaszl, ku radości aptekarzy i firm farmaceutycznych. Na leki dodatku nie ma a jeszcze z wynagrodzenia upierdolą, jak niezdolny jesteś do roboty. Emerytury nie dożyje. Nie ma bata.
Tan na marginesie, bo nie wiem czy wiecie. Sędziowie nie mają emerytur. Przechodzą w stan spoczynku z ostatnim wynagrodzeniem, które pobierają do śmierci. Ja pierdole, co miesiąc na emeryturze przytulać 7-8 tysi. Bajka jak nic. Czy to nie paradoks? Mundurowi mają wysokie emerytury, sędziowie, prokuratorzy przechodzą w stan spoczynku, a człowiek napierdziela dla nich do 67 roku życia, by potem dostać kilka złotych emerytury. A tak naprawdę sędzia rodzinny to dzięki kuratorowi w głównej mierze wie, co w trawie u danej rodziny piszczy. Sprawiedliwość, kurwa.
Następnego dnia telefon do pedagoga. Wypytać co i jak, czy łazi nielata w ogóle do szkoły, czy ma całkowicie wyjebane na system. Jakie ma oceny, czy rodzina interesuje się jej postępami w nauce? Taki standardzik. Oczywistym jest, że problemy były i są, że właśnie szkoła miała zawiadamiać, i tym podobnie. Prawda jest taka, że małe szkoły rzadko zgłaszają problemy. Kiedyś o tym pisałem, a mianowicie – każdy uczeń mniej to czasami być albo nie być klasy, a co za tym idzie być albo nie być etatom nauczycieli w szkole. Myślę że zrozumiecie o co tak naprawdę chodzi. Podziękować tylko Pani Ministrze.
Porozmawiałem sobie jeszcze z macochą w sądzie odnośnie naszej małolatki, jak co gdzie i kiedy się zaczęło i jaki stosunek ma ojciec do niej. Ogólnie stosunek ma chujowy, jest na nielatke wkurwiony i stwierdził że niech sobie gówniara robi co chce.
Jakiś czas później odbyła się sprawa sądowa, na której kochany tatuś i Pan Domu stwierdził, ze on nie chce wychowywać córki, która kurwi mu się po kątach i najlepiej niech Państwo Polskie sobie weźmie ją na wychowanie, a on nawet zapłaci jak będzie trzeba. Potem już nie miał nic więcej do powiedzenia, a Sąd umieścił dzierlatkę w placówce, czyli popularnym bidulu, gdzie będzie mogła wieść swój szczęśliwy żywot, kurwiąc się zapewne z innymi wychowankami bo to, moi drodzy czytelnicy, jest najprostsza i najłatwiejsza rozrywka dużej części tych biednych nastolatków tam umieszczanych.
W bidulach jest dużo zdemoralizowanych typów spod ciemnej gwiazdy. To dzieciaki po 15-18 lat, które wiedzą do czego służy instrument pomiędzy nogami. Dodając jeszcze wszelkiego rodzaju zaburzenia emocjonalne, nadpobudliwości i stres, mamy wybuchową mieszankę. Nie na darmo dziewczynom które skończyły 15 lat, daje się tabletki antykoncepcyjne, jeżeli wiadomo że lubią wystawiać swój tyłek na widok publiczny.
Zastanawia mnie czasami, patrząc na różnego rodzaju „showupy” czy „zbiorniki” ile dziewczyn, tam się filmujących przed kamerkami, jest właśnie z takich biduli czy niewydolnych wychowawczo rodzin. Podejrzewam że niestety większość, a ze swojego ciała robią największy atut.
Po wydaniu postanowienia, nielatka nasza kochana, jeszcze dwa tygodnie ukrywała się u kolegów i znajomych, którzy znani byli w lokalnym półświatku jako ćpuny i złodzieje. Lecz wiadomo, nic nie trwa wiecznie i w końcu znudziło im się ja ukrywać, bo  ile można posuwać jedną dupę, która na dodatek przestała dbać o higienę i nie mając żadnej kasy była na utrzymaniu ich. Jednym słowem któryś z chłopaków wystawił ją Policji, która mając zgłoszenie że powinna być w Bidulu, capnęła ją w parku jak na ławce siedziała.
Pobyt w bidulu upłynął nielatce bez większych wrażeń. Ojciec odwiedzał ją czasami, raz tylko wystąpił o urlopowanie na święta. To macocha częściej się pojawiała, dając jej pieniądze czy zabierając na zakupy. Nielata w wieku lat 17 zaszła w ciążę z poznanym o 10 lat starszym chłopakiem, który pracował i wynajmował kawalerkę. Mając lat osiemnaście i będąc w siódmym miesiącu ciąży wyprowadziła się do niego. Niestety, poza rejon mojego Sądu, więc nie wiem jak jej się układa.

58 komentarzy:

  1. Opis ciekawy, jednak z wpisu na wpis pojawia się coraz więcej wulgaryzmów, które bardzo często niczego nie wnoszą do relacji.

    Czasami w 2 zdaniach są 4 przekleństwa, jakby dawały, (że też Pana zacytuje) +10 do zajebistości - niestety nie dają, a każdy kolejny tekst przeładowany słowami wulgarnymi czyta się z coraz mniejszą przyjemnością - chciałoby się powiedziec, że jeśli ta praca taka zła, irytująca, wywołująca agresję niemal, - to może czas wybrać się do kuratora ? :P

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się taki styl podoba, nie jest wylizany jak w gazecie. Jak się komuś nie podoba - cóż zmienić bloga ...;-D

      Usuń
    2. Widzę, że nie czytasz bloga od początku. Wulgaryzmów jest mniej niż było. Po drugie, dodają koloru, więc się nie czepiaj.

      Usuń
    3. Nie zgadzam się, że te akurat wulgaryzmy niczego nie wnoszą. Wprost przeciwnie, one składają się na spójny obraz całej sytuacji. Z mentalnymi zawiłościami osobowości Kuratora włącznie.

      Usuń
  2. Nie ma się co do naszego kuratora przysrywać o wulgaryzmy. Ludzie z branży (kuratorzy, wychowawcy, itd itp) wiedzą, że jakoś trza odreagować gównianą beznadzieję, z którą spotykają się na co dzień więc klną jak szewcy. I tyle. Ja problemów z czytaniem tekstu nie mam, pewnie dlatego, że sam tak mówię jak opowiadam o mojej pracy (wychowawca w DDz).
    Co do sytuacji w DiDi-kach autor bardzo dobrze zauważył, że Sądy sprytnie zrobiły sobie z nich zakamuflowane ośrodki wychowawcze. Sierot naturalnych praktycznie nie ma, dzieci jako takich też nie bardzo. Większość to skurwisynki w wieku gimbazjalnym czyli od 13 - 18 lat mające na wszystko wyjebane, pijące i palące co bądź. A potem PCPR sapie do nas, że efektów nie ma. A jak mają kurna być jak przysyłają nam 16 letnią dziewczynę, zdemoralizowaną, ćpającą, ze szkołą masakra. I teraz tak, pół roku mija zanim się dziewcze zaaklimatyzuje i skuma w ogóle o co tym dziwnym ludkom na około chodzi. Że szkoła, że dyżury,,, zakazy jakieś komos. No ale w końcu jakoś tam zatrybi. Tylko, że dziewcze ma już prawie 17 lat i za rok wychodzi. Taka przechowalnia. O tym, że prawie połowa dzieciaków jest upośledzona mniej lub bardziej i chodzą do Szkoły Specjalnej to już nawet nie mówię. Oczywiście o jakimś dodatku za pracę z nimi można zapomnieć.
    Pozdrawiam Cię Kuratorze
    Heinz Dundersztyc

    OdpowiedzUsuń
  3. Te przekleństwa w ogóle nie przeszkadzają wręcz nadają "dosadności " .

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama prawda... Pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. a myślałam, że masz rodzinę, a przynajmniej jakąś stalą partnerkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widać się nie ułożyło..

      Usuń
    2. :"Stałą partnerkę" znaczy się konkubinę. :P

      Usuń
  6. oj coś nie w humorze Pan był pisząc ten post bo zazwyczaj pomimo deszczu czy innych niesprzyjających warunków potrafi Pan rozbawić...
    a tu coś ponuro czyżby przestał się Pan śmiać z sytuacji zawodowej?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurczę, siedzę w tej branży i nie trzyma mi się to wszystko kupy. Skoro demoralizacja to dlaczego placówka socjalizacyjna?
    Poza tym - strasznie jesteś kuratorze negatywnie nastawiony do świata, pracy, systemu i ludzi. Piszesz o kurewkach a jak traktujesz studentki? Do jednego wora, kandydatki na "konsultacje"....... ja pierdzielę. Ośmieszasz, kpisz, poniżasz. Strasznie nie lubisz ludzi człowieku ! Tyle dobrze, że masz na swoją funkcję (twoim językiem) wyjebane. Trafić pod "opiekę" takiego - wyrazy współczucia. Ciekawa jestem jak traktujesz społecznych.
    A teraz pewnie pojedziesz sobie po mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płaczecie, że napisał coś o "studentkach". Nie widzę większej różnicy odnośnie kurew a wieloma uniwersytutkami. Wiele "studentek" pracuje w agencjach towarzyskich w większych miastach. Dają dupy swoim profesorom za lepsze stopnie, zaliczenia. Puszczają się z biznesmenami i innymi, nawet za obiady w lepszych restauracjach. Są różne rodzaje prostytucji.

      Usuń
    2. Z tymi studentkami resocjalizacji to była zapewne ironia... Podobnie jak ze stwierdzeniem, że "ma wyjebane". Taka jest popularna opinia o policjantach, kuratorach itp., a w praktyce mają tak bardzo wyjebane, że aż idą po godzinach i w deszcz do ludzi, żeby sprawdzić, co się u nich dzieje.

      Usuń
  8. Czytam bloga od dłuższego czasu, jesteś Kuratorze fantastyczny, tak trzymaj i częściej pisz

    OdpowiedzUsuń
  9. Początek o studentach na konsultacjach totalnie obleśny i poniżej normalnego poziomu bloga.
    --- basahin

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś się chyba autorowi bloga prywatnie posypało. Ton wpisu zdecydowanie bardziej ponury od poprzednich i jakiś taki bardziej cyniczny. Wulgaryzmów się nie czepiam, nawet w mojej biurowej pracy, z nosem w monitor wycelowanym przez min 8 h dziennie, czasem nic innego nie pozostaje niż wyrażenia potocznie uznawane za niecenzuralne. Ogólnie tylko klimat tego posta mnie zastanowił. Pozdrawiam i życzę trochę więcej optymizmu, chociaż zdaję sobie sprawę, że ocierając się o wszystkie najgorsze cechy ludzkie optymizm odparowuje szybciej niż spirytus.

    lakshi

    OdpowiedzUsuń
  11. wulgaryzmy wulgaryzmami, tylko historia jakby niedokończona...

    OdpowiedzUsuń
  12. Styl wpisu świadczy o tym, że nie tylko opisywana dziewczyna jest zdemoralizowana.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy kurator przypadkiem nie powinien być wzorem dla swoich podopiecznych? Tutaj jakby odwrotnie. Z kim przestajesz? Ręce opadają na taką kuratelę.
    Fikcja literacka? Mnie się wydaje, że pisze to ktoś z marginesu, a nie osoba wykształcona - zawodowy kurator ma raczej wyższe. Ja tu widzę wyższe, ale z "łaciny".
    Blog roku ????? Kto go nominował?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ożesz ludziska...!
    Za mało krwi, czyli brudu, syfu, patologii, za mało zabawnie, za dużo wulgaryzmów, i kurator świnia, bo studentki chce posuwać...
    I czego jeszcze w chuj za mało, co się jeszcze nie podoba???
    Cieszę się, że wciąż umiesz Autorze czymś zaskoczyć.
    A tym, żeś czasem w dołku, a tym żeś nie taki robin hood...
    Człowiek z krwi i kości.
    Życie, samo życie.
    Nie film kurwa, nie z rzyci wzięte trudne sprawy na wakacjach.
    Żądnych krwi odsyłam do telewizora.
    Tam jest świat, którego oczekujecie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ty, kuratorku, masz za złe cieciowi, że cię "źle potraktował" i nie podniósł szlabanu, besztając go na blogu, a żalisz się, że tatuńcio tej smarkuli miał na ciebie wyjebane i potraktował cię obcesowo. Nie widzę w tym przypadku u ciecia jego złej woli. Postaw się w jego sytuacji. Gdyby cię wpuścił, większość ludzi na osiedlach ma swoje miejsca gdzie parkują samochody. Postawiłbyś samochód na czyimś miejscu pod domem. Ktoś przyjeżdża z pracy (lub jakaś prymitywna, chamowata mamuśka swoim SUV-em od fryzjera czy z zakupów, która złapała jakiegoś biznesmenka jedynie na swoją urodę), jak ty w tym czasie z kimś wywiad robisz, i wydziera się na biednego "ochroniarza", wymyślając mu od najgorszych, że ktoś na jego(jej) miejscu postawił samochód. Tacy nowobogaccy są przeważnie najgorszymi chamami.

    Narzekasz na niskie zarobki. A taki "ochroniarz" ma płacone w Warszawce! na osiedlach przeważnie 5-6 złotych (na prowincji jeszcze mniej). Jak 1000 złotych zarobi w miesiącu to jest dobrze. I o wiele więcej godzin musi przepracować niż taki(a) kurator(ka). A i efekty ich pracy są nieraz o wiele lepsze niż takich "kuratorek", za o wiele mniejsze pieniądze. Nierzadko ich też niemiłosiernie wykorzystują do sprzątania, koszenia trawy, czy odgarniania śniegu, chociaż mają płacone grosze jedynie za cieciowanie.

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja jestem ciekawa co się działo w rodzinie tej dziewczyny, że wolała uciekać z domu do melin. Nikt się nie zainteresował czy nie była na przykład molestowana przez tatusia. Albo katowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze musi się coś dziać w rodzinie, żeby dziecko tak się zachowywało. Niektórych po prostu pociąga takie życie.

      Usuń
    2. Działo się to, że nie było pieniędzy najpierw na cukierki, potem na Barbie, a na końcu na jabole. Z tatusiem i mamusią pewnie nie dało się też pogadać, a z menelami można było przynajmniej poruchać. Czasem niewiele trzeba, żeby się "dziecko" skurwiło. To nie tylko kwestia zdarzeń losowych, ale i charakteru.

      Usuń
    3. Działo się to, że nie było pieniędzy najpierw na cukierki, potem na Barbie, a na końcu na jabole. Z tatusiem i mamusią pewnie nie dało się też pogadać, a z menelami można było przynajmniej poruchać. Czasem niewiele trzeba, żeby się "dziecko" skurwiło.

      A jeśli "tatuś" gwałcił albo lał, to i tak nie było sensu tego gdziekolwiek zgłaszać, bo trafiło by na takiego "policjanta" albo"kuratora", który by od razu wiedział, że to nie dziecko, tylko kurwa, prawda? taki charakter kurewski.

      Usuń
    4. Oj, naiwny jesteś człowieku. Żeby nie powiedzieć dosadniej. Ja wiem, że "mit dobrego dzikusa" itp., ale jak z gówna bata nie ukręcisz, tak w domu, w którym rodzice prości, tępi, choć niekoniecznie zboczeni, nie wychowa się nieoszlifowany diament.

      Usuń
    5. To samo od razu mnie zastanowiło. "Tatuś ma wyjebane na córeczkę". Super. Ale to on, k.. mać, jest ojcem, to on ją kształtował jak była malutka. Żadne normalne dziecko, które ma kochających rodziców, zaspokajających jego dziecięce, a potem coraz poważniejsze potrzeby, takie dziecko nie będzie latać po kątach i się kurwić :>

      Więc chętnie bym z takim tatusiem pogadała i przeanalizowała, jak się dzieckiem interesował gdy miało roczek, 3 latka, 6 latek itd, itd. Okazywał dziewczynce zainteresowanie? Mówił jej, że jest ładna, chwalił za naukę, pomagał jeśli miała kłopoty w szkole? Jak się nią zajął, gdy biologiczna matka zniknęła z ich życia? A może od początku miał na nią wyjebane i dlatego poszła szukać zainteresowania gdzieś indziej?

      To on jest rodzicem, to on był dorosły i do pewnego momentu to on ponosił praktycznie całkowitą odpowiedzialność za to, co się działo w psychice córki. Wyjebane, k... mać :/ Też powinno się takiego wyjebać :>

      Usuń
    6. Jeżeli mam być szczery, to muszę Was uświadomić, że rodzice wychowują dzieci tylko do pewnego momentu. Później robią to szkoły i znajomi. Teksty w stylu "czym skorupka za młodu ..", można sobie o kant dupy rozbić, bo dziecko w gimnazjum ma już inne priorytety - znajomości, towarzystwo, itp. Dzień po dniu, kropla po kropli, traci się możliwość wpłynięcia na jego zachowanie.

      Usuń
  17. Sędziowie i prokuratorzy w stanie spoczynku nie dostają ostatniej pensji, tylko 75% ostatniej pensji. Nie twierdzę, że mają źle, ale trzymajmy się faktów ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochany wiecej radosci zycia!Że masz wyjebane to zrozumiale, pracuje w tej samej instytucji, ale tym bardziej musimy optymistycznej patrzec na swiat!po czesci popularne budzetowe przyslowie mi sie przypomina "oni udaja, ze nam placa, my udajemy,ze pracujemy".Blog zajebisty.

    OdpowiedzUsuń
  19. Tekst tego kuratorka jest w dużej mierze groteskowy:)). Narzeka, i użala się nad sobą, że ma chujowe zarobki (jedynie 3.5 patoli na rękę, a inni mają dużo więcej), i musiał przejść kilkadziesiąt metrów przez błotnistą, niewybrukowaną drogą w czasie deszczu, i z tego powodu "nie dożyje emerytury".

    Krawcowa jest przemęczona igłą i nicią. Księżniczki ceremoniałem dworskim:)). Ciekawe, co on by powiedział gdyby musiał zapierdalać na budowie po 10-12 godzin w błocie, albo przy kilkustopniowym mrozie, czy jako drogowiec przy 30-kilku stopniowym upale i niejednokrotnie za mniejsze pieniądze.

    Tacy pogardzani ciecie czy jacyś 'pracownicy gospodarczy', moim zdaniem w Polsce, są o wiele wartościowsi i lepszą robotę wykonują, niż jakieś tam kuratorki czy "wychowawcy" w domach dziecka.
    Taki cieć musi pilnować, żeby nikt się nie włamał do budynków. Musi patrzyć czy nie kręcą się podejrzani osobnicy, menele czy nie piją na osiedlu taniego wina, ćpuny czy się nie wałęsają, lub małolaty czy nie malują sprajami po budynkach.
    Pracownik gospodarczy musi dbać o czystość w zakładzie pracy czy na osiedlach. Kosić trawę, odgarniać śnieg, zamiatać liście, wykonywać różnego rodzaju naprawy. Jest z nich o wiele lepszy i wymierny pożytek, a nawet nie zarabiają jednej trzeciej co w kuratoriach.
    A tacy kuratorzy i "kuratorki" czy inna menażeria pracująca jako "wychowawcy" w domach dziecka, poprawczakach. Sami przyznają, że ich "praca" idzie na marne. Bo skierują takiego 15-16- latka, czy małolatę do tych "instytycji" i w wieku 18 lat wychodzi niejednokrotnie bardziej zdemoralizowany niż tam trafił.

    A tak na marginesie. Taki cieć, czy jak kto woli "ochroniarz" nie może nawet policji wpuścić do fabryki bez nakazu sądowego, lub bez polecenia. A co dopiero takiego kuratora. Gdyby cieć wszystkich miał wpuszczać, kto by tylko chciał wjeżdżać na jakąś prywatną posesje, to po co w takim razie zatrudniać cieci. Raz by wpuścił, dostał by naganę i potrącenie z pensji, drugi raz to samo. Za trzecim razem by go wypierdolono z roboty. A na prowincji jest o wiele trudniej dostać posadę nawet na takiego ciecia za groszowe pieniądze, niż w dużych miastach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu ale pierdolenie...
      Wyższość pracy ciecia nad pracą kuratora.
      Normalnie kurwa rozprawa naukowa!
      Opublikuj swoje wywody w jakiejś rzyci, fakcie, albo innym gównie.
      Bzdety plebejskie.

      Usuń
    2. Ktoś tu nie spełniony zawodowo? Trzeba było się uczyć żeby nie być cieciem i zarabiać te 3,5 tys, (po odliczeniu kosztów paliwa i eksploatacji prywatnego auta jakieś 2,5 tys,) i fajnie nienormowany czas pracy tyle, że jakby policzyć poświęcony czas na pracę to wyjdzie ponad 40 godzin tygodniowo. Jak się nie zna reali tego zawodu to może zmienić bloga i nie wypowiadać się na tematy o których się nie ma pojęcia.

      Usuń
    3. "Jak się nie zna reali tego zawodu..." Czyżby kolejny kurator, dla którego "polska język to trudna język"? A, tak tak, zaraz dowiemy się, że autorowi znowu kilka literek zjadło;)

      Też kurator (któremu czasem wstyd, kiedy z zawodowej ciekawości zagląda na tego bloga)


      P.S. Dlaczego nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niektóre anonimowe wpisy pochodzą od samego autora bloga?;)

      Usuń
    4. Bo że co?
      Że ktoś zakląć umie jak Autor?
      Tak właśnie trzeba mieć we lbie namieszane, by. podejrzewać coś takiego...
      I mieć taką niechęć, że wlazic na bloga i nawet komentujacych mieć za Autora.
      Masz swoje zdanie co nie?

      Usuń
    5. Dodam jeszcze do Autora:
      Swoją drogą udało Ci się ożywić bloga.
      Manewr ze studentkami całkiem udany (w pierwszej chwili sama dałam się zwieść i już chciałam składać feministyczny protest;-)
      U mnie ostatnio był student reso. I powiem szczerze - rasowy mężczyzna i pełen uroku:-)
      Miło spędziliśmy czas.

      Usuń
    6. Zapraszam to sfrustrowane coś strzykające jadem na lewo i prawo, które wypowiedziało się powyżej na 8 godzinną zmianę od 14 do 22 w Domu Dziecka. Najlepiej w poniedziałek. Myślę, że potem szybko wróci do swojej ciepłej posadki ciecia czy innego parkingowego, którego tak broni.
      Poza tym droga koleżanko czy kolego zgadnij gdzie byłyby te dzieci gdyby nie Domy Dziecka, Ośrodki Wychowawcze itd itp.?

      Tak ogólnie podsumowując - spinacie się ludzie jakby tu autor wypisywał nie wiem jakie herezje. A to życie w Polsce jest po prostu w najczystszej postaci. Ludki żyjące w swoim pięknym wychuchanym, ułożonym świecie tego nie widzą, wystarczy jednak odbić z głównej wypielęgnowanej arterii miejskiej w boczną obesraną uliczkę by się przekonać jak żyje wiele polskich rodzin. Jeśli oczywiście starczy komuś odwagi.
      Pozdrawiam
      Heinz Dundersztyc

      Usuń
    7. To: "9 października 2013 20:56"

      ALBO JESTEŚ GŁUPI, ALBO UDAJESZ DURNIA! W przeciwieństwie do takich jak ty (i innej menażerii), zwykłe sprzątaczki o wiele bardziej szanuję niż was. Gdyby zabrakło sprzątaczek, na obiektach przemysłowych, biurach, szkołach, byłby brud i smród. Tak samo, jakby zabrakło pracowników oczyszczania miasta. Swojego czasu, w Neapolu nie wywożono śmieci. Syf był nie do opisania.

      Gdyby zabrakło natomiast różnych psycholożek, czy "wychowawców" w więzieniach w Polsce. Naprawdę, nic by się wielkiego nie stało. Bo jak można wychować 45 letniego recydywistę, który osobowość swoją ma ukształtowaną od wielu lat.
      Zwykłych nastolatków jest trudno wychowywać. To wam może powiedzieć każdy rodzic.
      A tych "profesorów" i różne posuwane przez nich studenciary, którzy im głupoty wciskają w operetkowych uniwerkach na kierunkach "resocjalizacyjnych". Nawet tych szkół nigdy nie odrobią, co ich wyuczyły.

      Nic by się też nie stało (z wyjątkiem kosztów), jakby (p)osłów czy senatorów w polskim sejmie, zwiększyć/ograniczyć o połowę. Byłby taki sam burdel jaki jest teraz.
      Pod Smoleńskiem rozbił się samolot i wyginęła rzekomo "elita narodu". A "poziom" polskiej polityki ani się nie zwiększył, ani nie obniżył.

      Usuń
  20. zainspirowana Twoim istnieniem w sieci, sama postanowiłam obnażyć prace prawnika http://lexerka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałam skomentować Twój blog, ale nie masz opcji anonimowy, a nie posiadając konta na żadnym z wybranych profili nie mam możliwości wypowiedzenia się.
      Pozdrawiam
      A.

      Usuń
    2. dziękuję za zwrócenie na ten problem uwagi :) już został naprawiony :)

      Usuń
  21. To: 9 października 2013 22:49.

    Wiedziałem że jakaś niunia inteligentna inaczej, wyjedzie z tym że: "trzeba było się uczyć". Nawet gdyby było tak, że każdy by miał taką samą urodę, identyczny poziom inteligencji, i zdolności. Nigdy nie będzie tak, że 100% ludzi byłoby lekarzami, urzędnikami, sędziami. Zawsze ktoś musi wykonywać niewdzięczne prace typu podcieranie dup, sprzątanie, budowanie domów itd.

    Ile jest ludzi, którzy pokończyli uniwerki, zdolniejsi od was, a musieli wyjechać na zmywak do Anglii, czy imać się różnych prac, znacznie poniżej swoich kwalifikacji. Bo zabrakło im urody (rzecz bardzo ważna), nie mieli znajomości, układów u lokalnego kacyka w jakimś urzędzie, instytucji, więzieniu. Pod którego mogliby się podczepić i pasożytować w najlepsze za pieniądze podatników.

    Sprzątaczki przynajmniej uczciwie pracują na swoje małe "pensje". A takie jak wy "kuratorki", jakby wam płacili tylko za efekty waszej pracy. Nie zarobiłybyście nawet na chleb. Państwo polskie w ogromnej większości dużo przepłaca za waszą "pracę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś "kuratorek" negatywny dla Ciebie wywiad napisał, że tak ich nie lubisz?. Wyluzuj.

      Usuń
  22. Ale hejt :)
    Wyluzuj sie kolego. Prawda jest taka ze w Polsce wszyscy zarabiaja duzo mniej niz powinni. Ci co zarabiaja wiecej jeszcze sie jakos utrzymaja, a ci co Im praca nie pozwala sie utrzymac maja nielichy problem.

    OdpowiedzUsuń
  23. Kto ma szkołę ten ma lżej ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobry ziomek. Fajnie napisane i komicznie jak to w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  25. WARTO ZAJRZEĆ !
    http://dziecko-malenstwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. O, widzę, że prawie sami "Anonimowi". Niezła klientela!

    OdpowiedzUsuń
  27. Straszne, naprawdę, tutaj nie ma, co komentować. Szczerze współczuję tej biednej dziewczynie, której najzwyczajniej w świecie zabrakło dobrego przewodnika. Całe szczęście, że masz lekkość w piórze, bez niej, nie przebrnęłabym przez tak ciężką tematycznie notkę. Świetny tekst.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  28. A co panie autorze powiesz o facetach na Show Upie? Transmisji mężczyzn jest więcej niż kobiet i niektórzy nawet płacą za to, by ich oglądać. Wyczuwam w panu ogromne pokłady mizoginii, hipokryzji i podwójnej moralności. Moja dziewczyna również występuje na Show, zarabia gigantyczne pieniądze, oboje kończymy studia i mamy gdzieś zdanie głupawego, konserwatywnego otoczenia. W seksie nie ma absolutnie nic złego, to po prostu fajna zabawa, tylko katolicka zaraza tocząca nasz kraj od 1000 lat moralniacko sprała tubylcze umysły imputując im wstręt do tej zajebistej czynności fizjologicznej. Większość dziewczyn z takich serwisów jest fajna i normalna, to z facetów wychodzą tam zwierzęta i zboczeńce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W seksie nie ma nic złego, ale co jest fajnego w pokazywaniu dupy całemu światu?

      Usuń
    2. Niektórzy po prostu lubią i tyle, poza tym oczywiście pieniądze, bardzo duże pieniądze, zapewne takie, o jakich nie może nawet pomarzyć autor niniejszego bloga.

      Usuń
  29. Chyba gamoniu pomyliłeś blogi! To nie jest blog Janusza Palikota.

    OdpowiedzUsuń
  30. Co do sędziów i ich emerytury to nie ostatnią pensję a 70% pensji dostają na emeryturze, ale żaden sędzia w pracy nie ma czasu na pasjanse a jego praca nie kończy się o 16 bo to czas pracy wyznaczony zadaniami, co oznacza, zwłaszcza w dużych miastach, ze wychodzi z pracy o 18 lub 20 i to zazwyczaj z aktami, które "obrabia" wieczorami oraz w sobotę i w niedzielę, gdy w tym czasie niektórzy kuratorzy "obrabiają" co sami wyżej piszą

    OdpowiedzUsuń
  31. Studiowałem psychologię biznesu na Wyższej Szole Zarządzania i Bankowości (www.wszib.poznan.pl). To był świetny czas w moim życiu, a sama uczelnia rewelacyjna!

    OdpowiedzUsuń