niedziela, 8 lipca 2012

Trupie muszki cz.2 ost.


1 tydzień później
Na biurku ląduje mi faks. Notatka z interwencji Policji u Iksińskiej. W sobotę razem ze swoim mężem najebała się i tłuc się zaczęli. Założono Niebieską Kartę.
Kurwa, pomyślałem tylko, wkurwiony będąc na tych patoli. Trzeba podejmować decyzję co dalej. Zabiorę te dzieciaki, tylko jeszcze grunt pod trybik trzeba przygotować. Postanawiam tam jechać.
Jadę po południu, może w końcu zobaczę tego jej męża, który z taka wielką ochotą ma zamiar wykonywać i podporządkowywać się postanowieniu sadu. Nie wiem co to za luj, nie wiem co zrobi na mój widok. Mam tylko nadzieję że nie będzie najebany i mnie nie zapierdoli jakimś polanem drewna. Pukam do drzwi i znów otwiera mi nastoletni chłopczyk z odstającymi uszkami. Rodzice w domu, obydwoje, to wchodzę.
Lump i Patolka siedzieli na kanapie. Obydwoje dopiero co skręcili papierosa i zapalili, kawusia zrobiona, uśmiech na twarzy.
- Proszę usiąść, panie Kuratorze – zwróciła się do mnie a mnie zatkało na chwile. Kurwa, jaka sielanka. Dzieci bawią się na podłodze, którą zamiotła, trochę posprzątała, na stole słodycze, kawka, telewizor gra.
Przywitałem się, przedstawiłem cel swojej wizyty, zapytałem o weekendową interwencję Policji. Oczywiście to nie było tak, ona wypiła jedno piwo, mąż dwa, bo sobota i wypłata była, z mężem się nie kłóciła, tylko go wołała, a jakaś kurwa zadzwoniła po Policje że jest awantura. A ten strup na twarzy to drzwiami od piwnicy się jebła. Taki to malutki wypadeczek w domu. A Policja to stare skurwysyny, specjalnie tak piszą, bo ON, mąż, ma kilka wyroków i go nie lubią.
A tak w ogóle to ON, postanowił że wszystko się zmienia. Żona idzie na leczenie a ON bierze wszywę. Bo to tak nie może być, żeby pić i dzieci zaniedbywać. To jest „NIEETYCZNE”, przysięgam że takiego słowa użył. Bo oni dzieci nie pozwolą zabrać.
Ja pierdole, kurwa mać. Metamorfoza na całego. Chuja metamorfoza, starego misia na sztuczny miód, co to to nie. Ale bawię się z nimi w gierkę. Rozmawiam, ustalamy plan co mają zrobić, że mają dostarczyć zaświadczenia że wszywę wzięli, itp. Podziękowali i zapraszają ponownie. Jasne, że was, kurwa, odwiedzę.
2 tygodnie później
Cisza. Ani informacji że piją, ani informacji że nie piją. Dzwonię do OPS-u – cisza. Dzwonie do szkoły – wszystko w porządku. Nawet była raz w szkole. Jadę tam.
Jestem przed domem koło godziny 16.00. Na schodach wejściowych spotykam całą trójkę, włącznie z dwulatkiem, który zaczął nawet trochę chodzić, a teraz siedzi podtrzymywany przez chłopczyka. Pytam się gdzie rodzice.
- Tata w pracy a mama gdzieś poszła – odpowiada.
- A ktoś z wami jest, ktoś pilnuje? – pytam
- Tak, babcia – odpowiada.
Babcia? Jaka kurwa babcia?
- Wasza babcia? Jaka babcia? Gdzie ona jest? – dopytuję chłopaka i ładuje się do środka mieszkania. Dzieciaki podążają za mną. Wchodzę do dużego pokoju, w którym tak pięknie zostałem ugoszczony jakiś czas temu. Na tapczanie zauważam jakąś kobietę, w wieku nieokreślonym.
- Kim Pani jest? – mówię do niej przedstawiwszy się uprzednio.
- Ja dzieci pilnuję – odpowiada przestraszona
- A kto kazał pani dzieci pilnować?
- Iksińska po zakupy poszła, ma wrócić zaraz
- O której poszła po te zakupy? Jak długo tu pani siedzi
- Panie, ja nie wiem, rano, nie pamiętam.
 - O której mama poszła – pytam chłopaka
- O dziewiątej – odpowiada
- Co jedliście – zwracam się do nich, bo w kuchni nie widać było żadnego żarcia ani żadnego gotującego się gara.
- Nic – odpowiada
- To pani tu siedzi i nic dzieciom do jedzenia nie zrobiła? – wydarłem się na babę, która skuliła się na tapczanie. Pewnie jakaś upośledzona albo co innego. Kurwa mać jego!
W domu były ziemniaki, pogoniłem babę do obierania ich. Znalazło się kilka jajek w lodówce. Ziemniaki z jajkiem może zjedzą. Spisałem dane baby a jako że nie będę czekał na powrót mamusi, kazałem się jej podpisać, że będzie pilnowała dzieci do powrotu ich ojca, bo jak je zostawi, to ją do więzienia wsadzą. Wiem że kłamałem, ale co zrobię jak mi je zostawi. Przynajmniej mam pisemne oświadczenie.
1 dzień później
Szczerze, to już jest polowanie. Zaczynam polować na nią, kiedy złapie ją pijaną. Brzmi to strasznie, ale tak jest. Jadę rano, bo wtedy będzie szansa że ją złapie. Jak zwykle pukam do drzwi i wchodzę. Zastaje trojkę dzieci w domu.
- czemu nie w szkole? – pytam się dwójki najstarszych
- Zaspaliśmy na autobus – rezolutna odpowiedź.
- A czemu zaspaliście? – pytam dalej.
Cisza. Ok. Gdzie mama, dopytuję? Cisza. O kurwa, zajebiście. Cos nie gra. Mocno nie gra.
- Mama poszła do sklepu – po chwili namysłu chłopaczek wypala w moją stronę.
- To poczekamy na mamę – odpowiedziałem i poszedłem po sąsiadach się przejść.
Oczywiście, zdobyć informacje to nie lada wyczyn. Męczyłem, prosiłem, anonimowo i inne pierdolenie, żeby dowiedzieć się, że Iksińska od rana dzisiaj pije i pewnie poszła do jakiegoś Stacha, który melinę ma w chacie. Wróciłem do mieszkania i wygoniłem najstarszego chłopaka po matkę. Nic nie powiedział, tylko poleciał do Stacha.
Po około 10 minutach wraca. Widać że na cyku. Głos podniesiony, ruchy mało skoordynowane. Najebana. Kurwa jego mać. Wyganiam z powrotem chłopaka, tym razem po babkę, z którą wczoraj siedzieli. Ma tu przyjść i to szybko.
- I co panie kuratorze, ja tylko dwa piwka wypiłam – pierdoli w moja strone, ledwo na nogach stojąc.
- Dobrze pani Iksińska, tylko dwa piwka – ironizuję.
- Pan mi nie zabierze dzieci? – dopytuje swoich przechlanym głosem
- A czy ja pani mam zamiar cokolwiek zabierać? Pani lepiej się położy, odpocznie, bo zmęczona chyba – dalej gadka pierdolenie szmatka.
Wrócił chłopak z babcią. Ta nie wie co się dzieje. Nie chce zostać. Komplikuje mi sytuację. Mówię jej żeby posiedziała choć z 2 – 3 godziny, a jak dzieci zjedzą to po obiedzie sobie pójdzie. W międzyczasie chciałem wrócić do Sądu i powiedzieć sędzi, żeby pilne postanowienie wydała o umieszczenie w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Jak mi się uda, to jeszcze dzisiaj zrealizują.
Dzieciaki zabrano dnia następnego. Trafiły do Pogotowia Rodzinnego, a potem do rodziny zastępczej. Odzyskały dzieciństwo.

45 komentarzy:

  1. Coś przeczuwałam, że tu nic się nie zmieni, jeśli chodzi o pijaństwo matki... Dobrze, że wziales się za to ,,polowanie'', bo inaczej ta sprawa mogłaby się ciągnąć jeszcze długo... W tej historii pokazales nam jeszcze coś innego, coś, co leży w pracy kuratora jako człowieka. A co to takiego? Że ta praca nie ogranicza się jedynie do pojedz, sprawdź, zadaj podstawowe pytania i wypełnij papierki - i tak mam was w dupie. Ty... No jesteś po prostu niesamowity, co tu dużo mówić. W świetle tego bloga nadajesz się na autorytet dla wielu ludzi. Twoja postawa mnie czegoś uczy, uświadamia o pewnych rzeczach. Dziękuje Ci za to :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak jak pisałem - rodzina zastępcza bo dzieci jeszcze ,,młode'' były . W mojej ,,karierze'' sam zabierałem 2 dzieci , 3 razy w rożnego rodzaju asyście byłem ...coś okropnego , po mimo upływu lat pamiętam niemal minuta po minucie, teraz jestem ,,dorosły'' i mniej mam z tym do czynienia ....powodzenia kolego ... kgb14

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Kiyami za miłe słowa. Autorytetem powiadasz? Miłe? a co tam u Ciebie, bo ostatnio nie miałem czasu zaglądnąć na twojego Bloga. zaraz wejdę i poczytam :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby lepiej, bo zrobilam zdecydowanie krok naprzod, tylko ze... To chore, ze ostatnio napilam sie spirytusu kilka razy. Porabalo mnie?! ;/ A co dokladnie sie u mnie dzialo, to juz musisz sie wczytac w mojego bloga, Panie Autorytetowy ;)

      Usuń
  4. ... miałam nadzieję,że jednak skończy się to inaczej.
    O słodka naiwności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Często w swoich postach piszesz o tym, że masz obawy jadąc do jakiegoś szemranego miejsca, ale nigdy jeszcze nie napisałeś, czy te obawy są uzasadnione.

    Miałeś kiedyś sytuację, że cię pobito, grożono? Zdemolowali ci samochód? Wyrzucono cię z mieszkania? Ciekawy jestem, czy twój status urzędnika państwowego jest respektowany i czy patole boją się twojej władzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają się czasem nieprzyjemne sytuacje. Ktoś zatrzaskuje ci drzwi przed nosem, wyzwie, ale ogólnie, żebym czuł sie w jakiś sposób zagrożony to nie. Jednak ludzie czują respekt w jakiś sposób i unikają konfrontacji. Bardziej obawiam się zaburzonych psychicznie, którzy nie panują nad agresją. Kilkakrotnie słyszałem, ze jeden czyn drugi przyszedł do Sądu czy OPS-u i odgrazał śmiercią. Staram się, w przypadku gdy widzę, że srodowisko jest nieciekawe, nie wdawac sie w dyskusje. Wole napisac w wywiadzie, że nie mogłem go przeprowadzić bo dana osoba była wulgarna i agresywna niż dostac czyms w łeb. Narażac sie nie mam zamiaru. Aczkolwioek mówię, nie jest źle i dotychczas nie miałem żadnych "drastycznych" zdarzeń. Choć w odczuciu społeczeństwa to kurator jest tym, który zabiera dzieci i to przez niego jest całe zło :)

      Usuń
  6. Jesteś odważnym człowiekiem, żeby jeździć na takie menelownie, gdzie nie wiadomo jakiego syfa można złapać albo czy Ci taki patol nie "zapierdoli polanem drewna". Podziwiam Ciebie i Twoje podejście do tej pracy. Że mimo wszystko traktujesz swoich klientów indywidualnie, a nie odwalasz swojej roboty, wypełnisz papier i nara.
    Sama skończyłam parę dni temu pracę socjalną i niedługo rozpoczynam staż w MOPSie i zastanawiam się czy będę potrafiła mieć takie podejście do ludzi, żeby być jednocześnie wrażliwym, ale mieć twardą rękę do całej tej roboty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przychodzi z czasem. Pewien system pracy i postępowania z ludźmi trzeba sobie wypracować. na początku zdarzają się błędy, pomyłki, złe decyzje, ale mylić się jest rzeczą ludzką. Ja po dobrych kilku latach pracy, wyrobiłem sobie pewien model postepowania, sposób pracy z ludźmi i chyba nie jest zły, bo niektórzy co mają nadzór kuratora proszą by był to ja :). Głowa do góry i napisz coś więcej o swoich doświadczeniach stażystki w MOPS-ie.

      Usuń
    2. Dzięki za optymistyczną odpowiedź. :) U Ciebie oprócz długiego doświadczenia w grę wchodzą na pewno ogromne predyspozycje do wykonywania tego zawodu. Mam nadzieję, że mnie te 5 miesięcy stażu raczej zachęci niż zniechęci do pracy pracownika socjalnego. I że mi wystarczy na sprawdzenie czy się do tego nadaję. ;) Na pewno napiszę, jak już zbiorę jakieś doświadczenia. Póki co powodzenia w pisaniu - blog jest świetny!

      Usuń
    3. Panie Kuratorze, jakie Pan studia kończył, bo czytałem , że kuratorem można zostać po socjologii, prawie, psychologii itp? jestem ciekaw :)

      Usuń
    4. Tak, studia pedagogiczne i prawnicze, socjologia. Dokładnie mówi o tym ustawa o kuratorach sądowych. Polecam poszukać w internecie.

      Usuń
  7. Dokładnie - kurator zabiera dzieci i wsadza do ZK .....a my jesteśmy przecież niewinni tylko kurator świnia i się na nas uwziął :)) kgb14

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm czytam ten wpis i powiem szczerze skojarzył mi się trochę z jedną z moich prac jakie miałem w swym życiu- byłem hyclem.
    Tak podobnie jak ty opisujesz odebranie dzieci rodzicom (może nie do końca odpowiedzialnym) takie same obawy miałem jak polowałem na psy po wioskach.
    Ludzie tam straszyli nas siekierą, nożem itd...

    Jako Kurator Sądowy dla nieletnich zadałeś sobie pytanie kogo tak naprawdę karzesz zabierając dzieci do placówek?

    Kto ponosi karę?- rodzice tracąc dzieci i mając więcej swobody na libacje czy dzieci zamykając ich w niewolę?

    Kto winny a kto ukarany?
    Polskie prawo- Temida faktycznie jest ślepa....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja uważam ,ze polskie prawo jest dobre ( karne , wykonawcze , cywilne też nie jest złe -mogłoby być nieco lepsze ) ....ale nie będę o tym polemizował ....a jaki pomysł ma kolega Sneyk ? I co ma do tego prawo ? Co należało zrobić ? pozostawić dzieci w tej rodzinie ? Chętnie posłucham rozwiązania problemu przez kolegę Sneyk . kgb14

      Usuń
    2. Hmm nie jesteśmy kolegami- jeszcze.... :)
      Powiem Ci czego bym nie zrobił....
      Podpisując świstek o zabraniu dziecka z domu nie zostawił bym go zaraz po tym.
      Pewnie odwiedzał bym go systematycznie upewniając się że jest mu lepiej nie z opinii prawnych opiekunów ale z jego słów i zachowania.
      O tak zapewne czułbym się cholernie odpowiedzialny za takowego dzieciaka bez znaczenia ilu by ich nie było skoro to dzięki mnie stało się to co się stało.

      Polskie prawo jest dobre?- bez komentarzy.....

      Usuń
  9. Dodam jeszcze że Ja upolowane psy oddawałem do schroniska dla psów.
    Jakie warunki tam panują nie muszę mówić wystarczy pooglądać TV.
    Ty zaś oddajesz swą zdobycz do schroniska dla dzieci- jakie warunki tam panują nie muszę mówić wystarczy włączyć TV lub po prostu wysilić wyobraźnie....

    www.pieklo-dziecinstwa.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odbierałam kiedyś dzieci, które tak szybko pakowały się do samochodu Straży Granicznej /dali transpotr w ramach wspólpracy /, że wszyscy byliśmy w szoku. Dzieci nawet nie obejrzały się na matkę i ojca- oczywiście pijanych.
      Odbierałam też niedawno piatkę rodzeństwa. Ponieważ nie mogły wszystkie jechać z policjantami to kłóciły się, które z nich wsiądzie do radiowozu a które do cywilnego samochodu. Też nie pożegnały się z rodzicami. Nawet za nimi sie nie obejrzały.
      Zapewniam Cię Sneyk,że wszystkie trafiły do super rodzin zastępczych zawodowych. A rodzice biologiczni mają możliwość walki o ich powrót do domu ale najpierw muszą dokonać wyboru- wódka albo potomstwo. I tu jest gwóźdź programu.
      Masz jednak rację, że cierpią dzieci za grzechy dorosłych. Ale pod ich opieką tzn brakiem opieki cierpią jeszcze bardziej.
      Zabrać- nie zabrać- dać jeszcze jedną sznasę. To codziennośc w pracy kuratora. Wierz, że dla nas to tak samo traumatyczne przeżycie, pomimo lat pracy.

      Usuń
    2. Hmm wiesz co....
      Gdy mnie "zabierali"-(rodzina zastępcza odwoziła do PDDz) też nie chciałem się z biologicznymi żegnać-zostałem zmuszony...
      Po dwóch lub trzech latach bardzo chciałem choć się przywitać mimo tego że się bałem lub wstydziłem....
      więc to że nawet się nie obejrzeli to o niczym nie świadczy a super rodziny zastępcze- no cóż nie słyszałem o innych choć poznałem całkiem inną lecz to wiedzą zazwyczaj podopieczni rzadko władza....
      hasło na dziś: Za winy dorosłych karać dorosłych nie dzieci- póki co każe sie dzieci a dorosłemu ułatwia się życie!

      www.pieklo-dziecinstwa.pl

      Usuń
    3. Odpowiem Ci tak. Mam koleżankę, dorosłą , nawet bardzo dorosłą. Dzisiaj szczęśliwa żona i matka. Po studiach. Dorastała w patologicznej rodzinie, gdzie była przemoc i alkohol. Rodzina była objęta nadzorem kuratora. Kurator przychodził, rozmawiał, pytał ale wg mojej koleżanki zawsze wszystko było w jak najlepszym porządku. Nigdy nie powiedziała nic złego o rodzinie, chroniąc ich. Nie dała żadnego sygnału. W szkole średnia 5,0, czysta, zadbana,
      Nadzór po jakimś czasie uchylono. A moja koleżanka dopiero po latach nauczyła się mówić o ówczesnych problemach. I pyta mnie kuratora- dlaczego mnie wtedy kurator nie zabrał do Domu Dziecka? Dlaczego wierzył w to co mówiło dziecko? Ta kobieta nie ma od wielu lat żadnego najmniejszego kontaktu ze swoimi rodzicami.
      I co Sneyk- znajdź złoty środek. Zabrać ? Zostawić?

      Usuń
    4. To ci odpowiem troche z fikcji ale morał bardzo realny i zapewne życiowy....
      Oglądałem kiedyś film-komedie, główny aktor chyba ten co w Kevin sam w domu.
      Na wigilijne życzenie ów chłopiec miał za pragnienie zmienić swoją rodzinę-rodziców, bo ta mu się nie podobała.
      Przez cały film wybierał odpowiednią rodzinę dla siebie aż w końcu wybrał- swoją własną.
      Tak wrócił do biologicznych rodziców- zgadnij dlaczego?
      Gdyby ów koleżanka trafiła do bidula pytała by pewnie dlaczego mnie zabrali, przecież wszystko było ok?
      Owszem są skrajne przypadki gdzie zależy ratować dzieci przed rodzicami- znam takie z życia, ale potem trza też pilnować czy ów ratunek zaistniał.....
      Łatwo podpisać papier trudniej jednak płacić za taki podpis!
      Schować dziecko przed deszczem pod rynnę prosta sprawa gorzej schować by nie było mokre...

      www.pieklo-dziecinstwa.pl

      Usuń
    5. Jak ktoś ma w miarę normalną rodzinę, to naturalne jest, że będzie chciał mieszkać ze swoją, mimo okresowych nieporozumień.
      Ale zastanów się. Rodzice piją, zaniedbują dzieci, awanturują się, biją, nie dają im n nieraz jeść. Dzieci chodzą brudne.
      W domach dziecka, mimo że jest pewna patologia. Dzieci mają co jeść, w co się ubrać. Są czyste. I nie piernicz mi tu o braku "miłości rodzicielskiej". Bo gdyby taka była, ich "rodzice" nie robiliby czegoś takiego dzieciom.
      To, że po jakimś czasie, występują niektórzy do sądu o zwrot dzieci, pewnie robią to z wyrachowania. Bo mniejsze zasiłki otrzymują z opieki, gdy dzieci są w bidulu. Albo potrzebują dzieci do pracy w polu.

      Gdybym ja miał możliwość i taki kurator zapytał mnie, czy chcę do domu dziecka, lub dalej mieszkać u "ciotki". To długo bym się nie zastanawiał.

      Usuń
    6. Myślę że nie o "normalność" rodziców tu chodzi a o coś czego nie potrafię nazwać....
      Powiem tak- może nie jestem obiektywny z przyczyn prywatnych doświadczeń.
      Jednak mimo wszystko co tu czytam i czego nauczyło mnie życie to zapewne zawsze bedę zdania że jeśli poznało jedno zło to nie skazujmy go na poznanie innych wersji zła!
      Jeśli już ktoś to robi by uratować dziecko przed złem niech się upewnia czy tak jest rzeczywiście.

      Anonimowy w wolnej chwili poświęć troszku czasu na zapoznanie się w całości z moją stroną może nie jest to strona polonistycznie poprawna i nie ma w tym nic czym można by się chwalić ale mimo wszystko myślę że powinieneś się zapoznać z ów stroną zwłaszcza TY!
      Dlaczego?
      Hmm mamy coś wspólnego- ciotke oczywiście nie tą samą.....
      Bardzo ćię zapraszam ale u mnie wymyśl jakiś nick anonimowych jest zbyt wielu a przeciesz każdy musi mieć jakąś nazwę- choćby Smit-Johan Smit :)

      www.pieklo-dziecinstwa.pl

      Usuń
    7. "Ale zastanów się. Rodzice piją, zaniedbują dzieci, awanturują się, biją, nie dają im n nieraz jeść. Dzieci chodzą brudne.
      W domach dziecka, mimo że jest pewna patologia. Dzieci mają co jeść, w co się ubrać. Są czyste."

      Zastanowiłem się i odpowiem:

      W domu głód,brud, nędza i pedofilia, ale też "matka", "ojciec"- lub "ojczym" oraz rodzeństwo.
      W domu dziecka jedzenie, porządek (jeśli go wykonasz bez znaczenia na wiek) i nędza bo kieszonkowe to groszowe spraw.... i pedofilia (mówię o przypadku jaki znam)

      To teraz ty się zastanów gdzie chciałbyś być?

      w domu przy rodzicach gdzie masz mimowszystko więcej swobody czy w bidulu gdzie masz wyznaczony czas na siku?

      naprawdę uwarzasz że domy dziecka to hotele marzeń?

      Usuń
    8. Taka dyskusja nie ma większego sensu. W domu u patoli nie dostajesz w ogóle żadnego kieszonkowego, bo niemal wszystko idzie na alkohol.
      Ile jest przypadków, że ojczym czy aktualny kochanek, dobiera się też do nieletniej córki swojej konkubiny. Albo bije dzieci. Już o przypadkach morderstw dzieci nie wspomnę.
      Teraz z takich domów dziecka, jakie były za komuny się odchodzi. Powstają rodzinne domy dziecka lub jakieś "rodziny zastępcze". Które mają podobno lepsze wyniki wychowawcze.

      PS. To ja poleciłem tutaj twojego bloga. Mamy o wiele więcej wspólnego niż myślisz.

      Agaton

      Usuń
    9. No to Ja jestem tu dzięki Tobie Agaton :)
      "W domu u patoli nie dostajesz w ogóle żadnego kieszonkowego, bo niemal wszystko idzie na alkohol"
      Chyba nie wiele wiesz o patolach i zdolnościach ich dzieci?
      To podczas libacij właśnie dostają najwięcej kasy i to tez wtedy głównie słyszą że są kochane.

      "Ile jest przypadków, że ojczym czy aktualny kochanek, dobiera się też do nieletniej córki swojej konkubiny. Albo bije dzieci. Już o przypadkach morderstw dzieci nie wspomnę."

      A ile jest takich przypadków w placówkach, lecz o nich się nie mówi publicznie.....

      "Teraz z takich domów dziecka, jakie były za komuny się odchodzi. Powstają rodzinne domy dziecka lub jakieś "rodziny zastępcze"."

      Zmiana nazw nie znaczy zmian nawyków i wieloletniego doświadczenia....

      "Które mają podobno lepsze wyniki wychowawcze."

      Właśsnie- PODOBNO!

      "PS. To ja poleciłem tutaj twojego bloga. Mamy o wiele więcej wspólnego niż myślisz"

      Tak też właśnie myślałem że mamy wiele wspólnego.....

      Usuń
  10. Brudny Harry wsród kuratorów ;-)
    a poważnie to musisz mieć nerwy ze stali, żeby po takich miejscach chodzić, nie tylko ze względu na zagrożenie, ale też na widok tych biednych dzieci, które muszą znosić rodzicielską nieodpowiedzialność. Czekam na kolejny wpis :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle wielki szacunek dla Twojego podejścia do pracy. Kobieta dostała aż nadto ostrzeżeń, więc dobrze co sie stało, mam nadzieję, że dzieci trafiły do dobrego domu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Taka mnie myśl naszla, ze dzieci robi się, niekiedy masowo produkuje, zdecydowanie zbyt łatwo.

    OdpowiedzUsuń
  13. "Dzieciaki zabrano dnia następnego. Trafiły do Pogotowia Rodzinnego, a potem do rodziny zastępczej. Odzyskały dzieciństwo." To pewnie się bardzo ucieszyły, co? A tata co w pracy był i pod jego nieobecność maużonka chlała zostawił potem to własnemu losowi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panuje taka niepisana, złota zasada: jak rodzice nie odzyskają dzieci w pół roku (nie podejmą starań) to znaczy że na dzieciach im nie zalezy. W 70-80% na dzieciach przewaznie nie zalezy. To jest brutalna prawda, ale tak jest. Osoby jak ci rodzice przyzwyczajają się, że nie musza utrzymywac dieci i mozna swobodnie, bez zobowiązać pić. Są wręcz szczęsliwi :0 A dzieci to sobie czasami odwiedza w Bidulu lub rodzinie zastępczej. taka to nasza smutna rzeczywistość.

      Usuń
  14. Strzelać, lub sterylizować patoli, żeby się nie rozmnażali! Wiem, że to niepoprawne politycznie, jednak byłoby najlepsze. Co innego jest 50-kilkuletni kawaler, który sam mieszka i nie wylewa za kołnierz. Powinno się takiego pozostawić w spokoju, bo to jego życie.
    Jak "rodzice" mają kogoś na utrzymaniu, to już nie ich sprawa i tu państwo powinno reagować jeśli się dzieją złe rzeczy.

    Powinny takie mechanizmy być w Polsce, zarówno socjalne i podatkowe, żeby Klasa Średnia miała najwięcej dzieci, a nie menelstwo. I tu nie zgadzam się z kościołem katolickim i politykami prawicowymi, żeby zostawić własnemu losowi, a nawet menelstwo żeby miało najwięcej dzieci, bo zastępowalność pokoleń jest zagrożona.

    OdpowiedzUsuń
  15. Aż miło Was poczytać. :)
    I duży plusik dla Kuratora. Za podejmowanie decyzji.
    Pozdrawiam. Tomek

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiem, że zapewne jesteś zajęty i ciężko ci znaleźć czas, jednak mam pytanie.
    Moi sąsiedzi mają dwójkę dzieci. Popijają może raz, dwa w tygodniu ze znajomi - w sumie tragedii nie ma, nie są to jakieś libacje.
    Ojciec pracuje na czarno, matka wcale. Ale wszystko mogłoby się wydawać w porządku, gdyby nie to, że nikt się tymi dziećmi nie interesuje - wydaje mi się nawet, że chłopiec (4 lata) jest trochę opóźniony w rozwoju, jednak nikt go nie przebadał. Dziewczynka podobno fatalnie radzi sobie w szkole, jednak nie zostaje na dodatkowych zajęciach w szkole, nikt nie sprawdził, czemu ma takie problemy z nauką. Trochę na sercu leży mi los tych dzieci, czy mogłabym coś zrobić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że tak. najprościej, pójdź do Osrodka Pomocy Społecznej lub MOPR-u w Twojej Gminie/miescie. Porozmawiaj z pracownikiem socjalnym i przedsatw mu swoje obawy. Pracownik socjalny nawet na anonimowe zawiadomienie, musi podjąc czynności sprawdzające, a więc pewnie wybierze się do domu, może skontaktuje się ze szkołą. Możesz jeszcze, choć to w drugiej kolejnosci, skontaktować się z Sądem Rejonowym, do własciwosci którego należy miasto i porozmawiac z kuratorem sadowym rodzinnym, jednakże najpierw skierowałbym kroki do OPS/MOPR. Nikt od Ciebie nazwiska nie musi żądać, a nawet jak, to nie musisz podawac. A najpewniejszym sposobem, jest napisanie "donosu". Wiem, to brzydko brzmi, ale nawet anonimnowo powiadamiając OPS/MOPR lub w ostateczności Sąd, beda musiały zostać podjete czynnosci sprawdzające. pamietaj tylko aby dokładnie przedsatwić, co się dzieje z dziecmi, jak według ciebie sa zaniedbywane (np. pozostawiane na cały dzień bez opieki, proszace o jedzenie sąsiadów, obydwoje rodzice widywani pod wpływem alkoholu, itp.) Możesz napisac ze z Twoich obserwacji dziecko jest zaniedbane wychowawczo, jego rozwój jest nieadekwatny do wieku, itp. Ja uwazam, że lepiej 10 razy zawiadomić niepotrzebnie, niż jeden raz za późno, bo potem takie kwiatki, jak te w mediach pokazują wychodza na światło dzienne i konczą sie tragedia lub "dziećmi w beczkach". Pozdrawiam i nie zwlekaj .

      Usuń
  17. Witam,
    Wpisy na tym blogu czytam systematycznie, rzeczywiście brutalne ale prawdziwe, może dla kogoś kto nigdy się nie zetknął z podobnymi sytuacjami wręcz drastyczne.Sposób opisanej pracy może i kontrowersyjny ale skuteczny.Ciekawie było by Pana poznać i niejako skonfrontować wyobrażenia o Panu wynikające z tych tekstów wraz z rzeczywistością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za miłe słowa. Ktos już nawet o TV mówił, dostałem propozycje wywiadu do radia, osoby z facebooka i forum chca mnie osobiście poznac. To bardzo miłe :) Nie jestem niestety SuperBohaterem w batmobilu ani nie mam 2 metrów wzrostu i 100 kilo wagi. Przecietny, niewyrózniający sie facet który stara sie wykonywac powierzoną mu prace jak najlepiej. Takich jak ja jest pewnie wielu, lecz niewielu zdecydowało się pisac bloga. I tez nikt z kuratorów nie przysłał mi dotychczas swojego opisu dotyczącego zmagań z brutalna rzeczywistością, a szkoda.

      Usuń
    2. Też mam podobną sytuację za ścianą i zastanawiam się co zrobić. Chociaż nie wydaje mi się, żeby w grę wchodził alkohol. Mianowicie moja sąsiadka wyżywa się na swoim synu i mężu [sic!]. Nieszczególnie się z tym nawet ukrywa, a "wyłaź z wanny, Ty skurwysynu" rzucone płaczącemu dziecku' słyszy, jak się zdaje, cała klatka i jak na razie nie zareagował nikt. Trzeba coś z tym zrobić, czy to moje przewrażliwienie?

      Usuń
    3. nie jestem specjalistką, ale delikatne napomknienie chyba nie zaszkodzi. niestety o znęcaniu się psychicznym niewiele się mówi, a blizny, a czasem i rany w psychice pozostają, ich konsekwencje stanowią często dużo poważniejszy problem niż skutki urazów fizycznych. Dla ofiar znęcania się fizycznego istnieją poradnie, jest to nagłośniony problem. Ostatnio dopiero zauważyłam jedną czy dwie akcje mówiące o tym,że wyzywanie dzieci robi im krzywdę. Idzie w dobrą stronę, i super że zauważyłeś (łaś?) problem. Wydaje mi się, że nie jest to jedynie przewrażliwienie. Tylko pytanie co zrobić, bo to że coś trzeba wydaje mi się oczywiste.

      Usuń
    4. Właśnie z tym problem. Z sąsiadką nie żyjemy blisko, nie rozmawiamy, więc nawet nie ma szans na napomknieniu. Myślę o zgłoszeniu tego gdzieś, ale czy to będzie skuteczne i właściwe?

      Usuń
  18. Może patolka nie przestała chlać, ale dzięki Panu dzieciaki odzyskały dzieciństwo. Jak przeczytałam zakończenie to poczułam ulgę, że dzieciaki się wydostały z tej patologii. Szacun dla Pana. To co Pan robi dla dzieciaków z problemami zasługuje na szacunek. Mimo, ze Pan opisuje te sprawy nieco brutalniejszym językiem to czuć od Pana te empatię.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przyśle Ci coś ....założyłem nawet specjalnego maila :))Mam pewną sytuację - a nawet można z tego zrobić kilka odcinków :))- w głowie tylko muszę ją opisać , pewnie nie będzie takie dobre jak Twoje ale rzuciłeś hasłem i utkwiło mi w pamięci .... kgb14

    OdpowiedzUsuń
  20. A ojciec? Dlaczego tylko polowanie na matkę i ona tylko zło bo pije? Takie odnoszę wrażenie czytając ten epizod.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga anonimowy, ale jak zauwazyłeś pewnie, ojciec nie bardzo przejmował sie tym, ze matka pije i nie pilnuje dzieci. Troche jak: pójśc do roboty, potem wrócić pijany, nażreć się, pójść spać i tak w kółko. Pozostawiane były kartki z prosba o kontakt, osobista rozmowa że taka sytuacja nie może być i co? Dzieci poszły do placówki - także nic nie zrobił z tym, żeby zabrać je pod opiekę. Przeciez był potem na sprawie sądowej, sedzia się go pytała czy bedzie starał się o powrót. po prostu ojciec tylko BYŁ, i nic więcej. Pozdrawiam

      Usuń