Jeżeli jest problem z otwarcie linka, znajdziecie go na stronie www.mydrea.ms
A teraz garść porad z maili:
Napisała do mnie Wiola:
Witam,
jestem tegoroczna maturzystką i musze zmierzyc sie z wyborem
kierunku studiow, a z tym jest zwiazany równiez wybór pszyszłego zawodu.
Staram sie duzo czytac i pytać innych, już dowiadczonych osób, aby nie
popełnić błedu. Zastanawiałam się nad psychologią ze specjalizacją
psychologia sądowa, ponieważ myslałam o zawodzie zawodowego kuratora
sądowego. Choć wiem kim jest kurator sądowy i czym sie zajmuje oraz ile
zarabia, to sa to tylko informacje ogólne, a ja chciałabym dowiedzieć
sie więcej. Interesuje mnie jakimi cechami powinien kierować się kurator
sądowy? Czy wybrany przeze mnie kierunek dobrze przygotuje mnie do tego
zawodu? Kiedy i jak najlepiej rozpocząć działalność niesienia pomocy
innym, aby móc w przyszłosci stac sie kuratorem? I czy działaność jako
wolontariusz jest dobrym początkiem? Co najbardziej Panu/Pani nie podoba
sie w tym zawodzie? I dlaczego wybrał/a Pan/PAni ten zawód?
Z góry dziękuje za informacje, z poważaniem :)
Wiolu. Te wszystkie odpowiedzi znajdziesz w moich postach. Po pierwsze: jakie nalezy mieć wykształcenie znajdziesz w ustawie o kuratorach sądowych, po drugie - jak nie jesteś pewna oczywiście że możesz zostać wolontariuszem lub starać się o kuratora społecznego. Każdy rodzaj pracy i zdobycie doświadczenia jest na wagę złota, a i to przybliża Cię do zdobycia tego ciężkiego zawodu.
Kandydaci na kuratorów!!! Jesli pytacie mnie w mailach a nie sprawdzacie obowiązujących dokumentów prawnych, to niestety tym gorzej dla was. Kurator musi się znać na przepisach i musi wiedzieć gdzie ich szukać. Na egzaminach sprawdzana jest umiejętnosc poruszania sie po kodeksach czy ustawach. Dlatego zanim napiszecie do mnie po raz kolejny, poszukajcie w internecie :)
I kolejny mail, całkiem podobny"
Cześć,
Pozwalam sobie napisać bo widzę, że jesteś inteligentnym człowiekiem, który wie co robi i podchodzi z dystansem do swojej pracy, a przy tym, mimo wszystko, obchodzi Cię co się dzieje. Mam 25 lat i mieszkam we Wrocławiu. Miasto duże, jak wiadomo, więc i patologie duże. Ostatnio wpadłam na genialny pomysł, że chciałabym zostać kuratorem. Przez ostatnie kilka lat pracowałam w dziale rekrutacji na najniższe szczebla pracowników fizycznych. Miałam do czynienia z osobami, które chyba nigdy książki nie miały w rękach i inteligencją nie grzeszą. Dało mi to jednak dość spore wyobrażenie i pozwoliło nabrać doświadczenia o obyciu z takimi ludźmi. Zdarzały się osoby, które, jak zaprosiłam do sali konferencyjnej (mała salka, max dla 6 osób) to nie mogłam oddychać. Śmierdziało moczem, stęchlizną, wilgocią, papierosami i od miesięcy nie mytym ciałem. Okropność. (Ostatnio nawet okno nam się tam zepsuło. Co za zrządzeni losu...). Praca w rekrutacji to jedno. Ale chciałabym robić coś więcej. Nie chcę sie podawać za osobę z jakąś kościelną "misją społeczną" Ale chciałabym mieć satysfakcję z pracy. Czy Ty masz satysfakcję ze swojej pracy? Czy widzisz, że Twoje działania faktycznie coś zmieniają? Czy jest to tyko praca dla pracy? Kolejne stanowisko proforma tylko żeby było, żeby wyglądało?
Kolejna rzecz to... hm... na prawdę mam ochotę zapytać czy sądzisz, że bym sobie poradziła. Psychicznie i fizycznie. Biorąc pod uwagę, że się nie znamy nie będziesz w stanie mi na to odpowiedzieć. Wiem to. Jednak sądzę, że masz swoje wyobrażenie jak psychicznie (i fizycznie?) powinien wyglądać kurator. Chciałabym pomagać ludziom, choć głupio się czuję pisząc o tym, bo zostałam tak wychowana, że pomoc się niesie po cichu. Nie chwali się i o tym nie opowiada. Ale mam wewnętrzna potrzebę poczucia się potrzebną w tym świecie. Kocham swój kraj i chciałabym zrobić coś, żeby nie tylko mi było w nim lepiej.
I jeszcze pytanie: czy jest to zawód, który można wykonywać dorywczo. czy to pochłania Cie na tyle, że nie możesz sobie pozwolić na nic innego (oprócz zachowania zwykłego work-life balance)
Wybacz tak infantylny adres mailowy, ale nie znamy się, a nie wiem dokąd idzie wiadomość z formularza kontaktowego a w moim oficjalnym mailu pojawia się nazwisko, którego wolałabym nie ujawniać osobom postronnym.
Muszę jeszcze skomentować Twojego bloga. Piszesz świetnie! Bardzo podoba mi się Twój styl, dystans, poczucie humoru i język jakiego używasz. Bardzo dobrze się Ciebie czyta więc pisz jak najwięcej. Dzisiaj trafiłam na Twojego bloga, ale sądzę, że nie jednokrotnie jeszcze go odwiedzę.
Powodzenia na drodze zawodowej. Przyda Ci się każdego dnia. Trzymam kciuki.
Pozdrawiam
As
Pozwalam sobie napisać bo widzę, że jesteś inteligentnym człowiekiem, który wie co robi i podchodzi z dystansem do swojej pracy, a przy tym, mimo wszystko, obchodzi Cię co się dzieje. Mam 25 lat i mieszkam we Wrocławiu. Miasto duże, jak wiadomo, więc i patologie duże. Ostatnio wpadłam na genialny pomysł, że chciałabym zostać kuratorem. Przez ostatnie kilka lat pracowałam w dziale rekrutacji na najniższe szczebla pracowników fizycznych. Miałam do czynienia z osobami, które chyba nigdy książki nie miały w rękach i inteligencją nie grzeszą. Dało mi to jednak dość spore wyobrażenie i pozwoliło nabrać doświadczenia o obyciu z takimi ludźmi. Zdarzały się osoby, które, jak zaprosiłam do sali konferencyjnej (mała salka, max dla 6 osób) to nie mogłam oddychać. Śmierdziało moczem, stęchlizną, wilgocią, papierosami i od miesięcy nie mytym ciałem. Okropność. (Ostatnio nawet okno nam się tam zepsuło. Co za zrządzeni losu...). Praca w rekrutacji to jedno. Ale chciałabym robić coś więcej. Nie chcę sie podawać za osobę z jakąś kościelną "misją społeczną" Ale chciałabym mieć satysfakcję z pracy. Czy Ty masz satysfakcję ze swojej pracy? Czy widzisz, że Twoje działania faktycznie coś zmieniają? Czy jest to tyko praca dla pracy? Kolejne stanowisko proforma tylko żeby było, żeby wyglądało?
Kolejna rzecz to... hm... na prawdę mam ochotę zapytać czy sądzisz, że bym sobie poradziła. Psychicznie i fizycznie. Biorąc pod uwagę, że się nie znamy nie będziesz w stanie mi na to odpowiedzieć. Wiem to. Jednak sądzę, że masz swoje wyobrażenie jak psychicznie (i fizycznie?) powinien wyglądać kurator. Chciałabym pomagać ludziom, choć głupio się czuję pisząc o tym, bo zostałam tak wychowana, że pomoc się niesie po cichu. Nie chwali się i o tym nie opowiada. Ale mam wewnętrzna potrzebę poczucia się potrzebną w tym świecie. Kocham swój kraj i chciałabym zrobić coś, żeby nie tylko mi było w nim lepiej.
I jeszcze pytanie: czy jest to zawód, który można wykonywać dorywczo. czy to pochłania Cie na tyle, że nie możesz sobie pozwolić na nic innego (oprócz zachowania zwykłego work-life balance)
Wybacz tak infantylny adres mailowy, ale nie znamy się, a nie wiem dokąd idzie wiadomość z formularza kontaktowego a w moim oficjalnym mailu pojawia się nazwisko, którego wolałabym nie ujawniać osobom postronnym.
Muszę jeszcze skomentować Twojego bloga. Piszesz świetnie! Bardzo podoba mi się Twój styl, dystans, poczucie humoru i język jakiego używasz. Bardzo dobrze się Ciebie czyta więc pisz jak najwięcej. Dzisiaj trafiłam na Twojego bloga, ale sądzę, że nie jednokrotnie jeszcze go odwiedzę.
Powodzenia na drodze zawodowej. Przyda Ci się każdego dnia. Trzymam kciuki.
Pozdrawiam
As
Na tego maila myślę że znakomitą odpowiedzią będzie mój artykuł, do którego link jest na początku postu.
Na koniec kolejny kawałek alfabetu kuratora:
F - jak finanse. Tutaj
zapewne drogi kandydacie na kuratora ciekawi Cie ile to forsy zarabia kurator.
Uszczęśliwię Cie, bo kurator zarabia w cholerę kasy. Na jego pensje składa się wynagrodzenie
podstawowe oraz dodatek terenowy. I tak naprawdę tyle ile zaoszczędzisz z
dodatku terenowego, tyle możesz poszaleć. Na aplikacji kuratorskiej (przez
około 1 rok) masz najniższa krajową (jakieś 1300 na rękę). Potem jako zawodowy
kurator otrzymujesz około 3000 złotych na łapkę, z czego dodatek terenowy
wynosi około 700 złotych. Jak łatwo policzyć, zarabiasz 2300 netto. I tu jest
cały myk z dodatkiem terenowym. Ja mam teren wiejski, więc musze wydać na
paliwo – jakieś 500 zł za samochód plus amortyzacja (ubezpieczenie, naprawy,
opony, itp.) bo na wioski nie dojedziesz inaczej, a czasami odległości są po
kilkadziesiąt kilometrów. Do tego dolicz zniszczone obuwie i odzież (błoto,
śnieg). Wygrywają tutaj Ci, co pracują w miastach i maja w swoim rewirze
osiedla. Wystarczy miesięczny za 100-150 złotych na komunikacje miejską, a
reszta to oszczędność. Oczywiście, obecna ustawa pozwala po trzech latach
starać się o awans na starszego kuratora zawodowego. W praktyce w większości
Okręgów na awans czeka się po 5-7 lat i dostajesz wtedy jakieś 500 zł netto
więcej. Ostatnim stopniem awansu jest kurator specjalista i on może uzyskać
maksymalna pensję z dodatkiem terenowym około 4 tysiące złotych. Dla kobiety
praca idealna, dla faceta już niestety coraz mniej.
G – jak gonitwa. Często
biegasz i ścigasz się z terminami. Dostajesz zlecenie na wywiad i określony termin.
Czasami jest to 2 tygodnie, a czasami dwa dni. Czasami zapominasz w natłoku
obowiązków o terminie i budzisz się w ostatniej chwili. Największa gonitwa jest
przed kontrolą, bo kurator okręgowy kontroluje się (razem z kierownikiem) czy
wszystko u Ciebie dobrze działa i nie chowasz jakiś gniotów w szafie. Jednakże
nie martw się, po latach pracy nauczysz się gnioty umiejętnie chować,
przekroczonymi terminami też nie będziesz się zawsze przejmować, a jak jakaś
wokanda spadnie z twojego powodu – to nikt cie przecież za to nie zwolni. Najwięcej
gonitwy jest w sprawach tzw. Osobistych – bo na koniec miesiąca przypominasz
sobie że jeszcze 10 rodzin nie skontrolowałeś i zapierdalasz po południu aż miło.
H – jak huśtawka
nastrojów. Niestety nie wszyscy twoi chlebodawcy są dla ciebie mili i uprzejmi.
Czasami zastaniesz ich w skowronkach, czasami będą źli że coś w sądzie nie
poszło po ich myśli. Po czasie sam będziesz miał wystawki nastrojów, gdy okaże
się że przed urlopem dostałeś nagle 10 wywiadów bo koleżanka zachorowała i nici
z wolnych popołudni. Jeśli masz żonę/męża/dzieci to wiedz, że będą wkurwieni na
ciebie.
Bardzo lubię tego typu posty :) Oby było takich więcej! Wszystko prawdziwie i szczerze napisane, bez owijania w bawełnę.
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńPragnę zapytać o pański stosunek do głoszonego postulatu wyborczego "500 zł na każde dziecko".
Jak w kontekście pańskiego zawodu wyglądałaby ta pomoc dla najbiedniejszych/najbardziej patologicznych.
Pomoże czy zaszkodzi?
Był kiedyś artykuł Pana Kuratora pt. "Tysiąc złotych - komu, komu, bo idę do...", piętnujący dawanie 1000 zł (nie 500) dla niepracujących przez rok na każde dziecko jako promujące patologię. Artykuł niestety jest już niedostępny online.
Usuń>Dla kobiety praca idealna, dla faceta już niestety coraz mniej.
OdpowiedzUsuńDlaczego?
Po lekturze ostatniego tekstu zastanawiam się, czy zdażają Ci się mocniejsze spięcia z chlebodawcami? Czy któryś z nadzorowanych próbował Ci grozić lub zastraszyć? Czy zdażały się sytuacje gdzie o mały włos nie skończyło się (lub właśnie skończyło) szarpaniną, napaścią lub rękoczynem? Pytam też jak to wygląda z perspektywy kobiet-kuratorów. Czy czasem nie boją się "odwiedzać" swoich chlebodawców w ich naturalnym środowisku?
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuję za odpowiedz i kolejny dobry artyluł!
Pozdrawiam, IK
Aż szkoda że tak mało piszesz ostatnimi czasy :)
OdpowiedzUsuńhttp://biznes.onet.pl/forum/czy-komornik-moze-zabrac-co-chce,0,1643962,168328167,czytaj.html
OdpowiedzUsuńTwoim menelom też naliczają takie opłaty, czy to tylko bajka?
A ja mam pytanie czy będzie kolejna książka?? Bardzo bym się cieszyła z tego powodu
OdpowiedzUsuńMam koleżankę kuratora. O finanse się nie pytałem, mrożących krew historii jakoś nie opowiadała.
OdpowiedzUsuńpodobny blog widziany oczami dziecka: http://zofiawciemnymdomu.blogujaca.pl/
OdpowiedzUsuńwhere you are???????
OdpowiedzUsuń