Pukam
cichutko swoimi kuratorskimi paluszkami we framugę drzwi, które co prawda lata
świetności mają dawno za sobą ale wbrew prawom fizyki opierają się jeszcze
upływowi czasu. Pukam cichutko, by nie zbudzić jaśnie najjaśniejszej pani,
która po pozbyciu się dwójki dzieci, dogorywała w swojej dziupli nękana omamami
trzeźwości. Chuj. Za cicho bo nikt nie otwiera. Pukam więc mocniej mając
nadzieje że ją zastanę w jej mieszkanku i przeprowadzę wywiad o urlopowanie
dzieci na święta z bidula, bo przecież niby bardzo je chce. Oczywiście, pewnie
że marzy o tym by spędzić czas z dziećmi, przy choince, lampkach, prezentach,
śpiewając kolędy przy stole, głaszcząc i przytulając po małych główkach swe
dziecinki. W telewizji puszczą pastorałki i inne przyśpiewki, a cała rodzina
przy stole będzie wpierdalała wigilijnego karpia, tak szczęśliwie kupionego na
przecenie w pewnej sieci marketów. Ahh, to będzie sielanka, ze słomą pod
obrusem i dwunastoma wigilijnymi potrawami, a marzeniem dzieci będzie nie
wrócić już po świętach do bidula, tylko zajmie się nimi trzeźwa i pracująca
mamusia.
A
tak w ogóle to wkurwia mnie ta jebana niesprawiedliwość. Dlaczego ja musze
zapierdalać za marne grosze i brać kredyt hipoteczny by kupić sobie jakieś małe
mieszkanko w bloku i co miesiąc becelować do banku jakąś sumę pieniędzy, a taki
zajebiście zapijaczony patol ma mieszkania komunalne. Albo dlaczego normalna
rodzina tylko skromnie żyjąca na mieszkanie będzie czekać latami, a jak patolce
zabierze się dzieciaki, to nagle gmina znajduje lokal dla niej, by dzieci miały
szansę powrotu znów pod jej skrzydełka. Ty zapierdalaj na etacie i spłacaj
kredyty, a patol…, no cóż, póki opłaca czynsz nic mu nie grozi. A jak sam nie
zarobi, to opieka da na opłacenie… i wodę podłączy, i energie elektryczną, i na
żarcie da….. Nie to żebym nie miał odruchów ludzkich, ale jak tracisz dzieci i
nie wrócą do ciebie po kilku miesiącach, to wypierdalaj z mieszkania pod most i
nieważne czy twoje czy nie, czy własnościowe czy spółdzielcze. Mieszkanie idzie
na utrzymanie twych dzieci w bidulu czy innej placówce a Ty co najwyżej możesz
do rzecznika Praw Obywatelskich napisać i poskarżyć się na niesprawiedliwość
wymiaru sądowego. Najlepiej ze schroniska dla bezdomnych.
No
dobra, służba nie drużba, zapierdalać trzeba w tej robocie, bo PATOL NASZ PAN i
tak naprawdę jest moim pracodawcą i chlebodawcą. A rękę która karmi szanuje się
i dba jak o własną, bo jakby takich nie było, to i by pracy nie było, i
chlebusia bym nie kupił i w ogóle pewnie bym pod mostem mieszkał, bo za co
kredycik wziąć na mieszkanko? Wiec trzeba szanować swego szefa i dbać jak o
własna matkę.
Łapie
za klamkę drzwi. Klamka zostaje w dłoni. Ojej, może narzędzia mam w samochodzie
i naprawię te drzwi, bo jakże tak mój pracodawca może bez klamki mieszkać?
Głupi ja, popsułem, zniszczyłem i powinienem odkupić jak najszybciej, by moja
chlebodawczyni się nie zdenerwowała i nie nakrzyczała na mnie. Jeszcze po złości
sporządnieje i strącę ją, a wtedy mój etat okaże się zbędny i zasilę szeregi
bezrobotnych….. Nie. Klamka do naprawienia.
Na
szczęście drzwi się otworzyły mogłem powoli wejść do mieszkania. Ojej, olaboga,
co za zapach niemiły dotknął moje nozdrza. Bidulka, muszę jej odświeżacz kupić
bo pachnie niemiło moczem. Pewnie piesek się zsikał a ona zapomniała
posprzątać. Zaraz wezmę szmatkę i powycieram jej podłogę, co by bidulka moja
nie wdepła i nie poroznosiła po innych pokojach szczoszków pieska. Dobrze że
wożę ze sobą środki chemiczne, to zaraz na kolanach szybikiem ogarnę jej
podłogę a i od razu pokoje przelecę, skoro już kleknę.
Ale
tutaj w tym pomieszczeniu mojego chlebodawcy nie widzę. Pewnie zmęczona w
pokoju przysnęła, przygotowując się od kilku dni do wigilii. Spojrzałem na kuchnię
w której jestem i żałuję teraz że mam trochę mało czasu. Okien nie umyła,
pewnie gości miała bo butelki po wódce stoją. Ehh, no tak, sąsiad urodziny miał
i pewnie wpadł z malutkim toastem. Ta życzliwość i dobre stosunki sąsiedzkie
tak mało widoczne w dużych miastach. Zapomniała moja chlebodawczyni posprzątać
pewnie, zafrasowana ubieraniem choinki i robieniem generalnych porządków w
mieszkaniu. Bidulka, jak ja jej współczuję.
Od
kuchni w której się znajduję prowadzą drzwi do pokoju, w którym to przeważnie
rozmawiałem wcześniej z moją SZEFOWĄ. Łapię za klamkę, która jakimś cudem nie
została w mojej dłoni i moim oczom ukazał się widok….. a raczej zapach, który
uderzył w moje nozdrza i spowodował lekki odruch wymiotny. Zapach wódy,
papierosów i przepoconych ciał.
W
zaciemnionym pokoju przebywało z 5 osób. Wszystkie one siedziały w milczeniu,
kierując swój wzrok na mnie, stojącego z rozdziawioną japą w drzwiach do pokoju.
Normalnie kurwa, Pan Japa ze mnie zrobił się w tym momencie i jeszcze tylko
tekstu o Zulu-Guli brakowało. Jeden z facetów, najbliżej mnie się znajdujący
oparty był w kuckach o ścianę – palił jakiegoś peta a w ręku trzymał kubek z
winem. Zaczął cos bełkotać w moją stronę w stylu co tu robię, kim jestem i
takie tam pierdolenie w bełkotliwym slangu. Rozglądam się dalej w poszukiwaniu
mojej patolki, znaczy chlebodawczyni, co by namierzyć ją kuratorskim wzrokiem i
zapytać czy nie potrzebuje mojej pomocy, w końcu jestem tu po to aby pomagać i
chuchać na nią, dbać i martwić się o jej jakże smutny, zapijaczony los.
Drugi
z meneli siedział na taborecie przy stole. Jakoś tak dziwnie się kiwał – w przód
i w tył. Robił to na tyle dziwnie i niebezpiecznie że pomyślałem że zaraz
wyjebie się na plechy i wyrżnie swoją malutka główką o telewizor, który grał za
jego plecami. Ogólnie to chyba tracił kontakt z rzeczywistością, bo białka w
oczach zawało mi się widzę, gdy jego źrenice wędrowały do góry w momencie
odchylenia do tyłu, by po chwili wrócić na swoje miejsce gdy odzyskiwał
równowagę i pochylał się do przodu. Przekomiczny obrazek podczas którego oglądania
żałowałem że nie mam telefonu by nagrać to i wrzucić fejsunia. Kasę chociaż jakąś
konkretną bym zarobił.
-
gdzie jest Iksińska – pytam się tych dwóch meneli, którzy odpowiadają mi
bełkotliwie pytaniem na pytanie kim jestem. Chuj cie to obchodzi pomyślałem, bo
nie mam zamiaru dwóm lumpom reprezentującym pokłady lumpenproletariatu
społecznego tłumaczyć się ze swojej wizyty. Chce zobaczyć Iksińską, bo w końcu
wniosek o urlopowanie rzecz święta, choć z góry wiadomo że gówno z tego będzie.
Przemieszczam
się do drugiego pomieszczenia, znaczy pokoju. Drzwi uchylone, to zaglądam nieśmiało
czy aby tam mojej cudownej Matki Polki nie ma schowanej. I zaskoczenie wielkie
mnie ogarnęło, jak dzieciaka który w oczekiwaniu na prezenty pod choinką dostał
wymarzony podarek. Normalnie kurwa poczułem się tak miło i przyjemnie zdziwiony,
tak ma dusza się radowała, tak mi krew w żyłach buzowała, tak podniecenie mną
targało, gdy widziałem ten widok, widok mojej chlebodawczyni….
„Leżeli wtuleni w
siebie w ekstazie podniecenia, dotykając się swymi ustami nie zważając na
otoczenie i osoby które znajdują się obok nich. On delikatnie masował jej
pierś, a jej rozchylone wargi wydawały z siebie jęk rozkoszy. Druga ręka
masowała jej udo i krocze intensyfikując doznania. Ona trzymała go za
sflaczałego penisa, szarpiąc nim tak, jakby miała zamiar go co najmniej urwać
albo wyrwać razem z korzeniami”
Auć, kurwa mać, aż mnie
zabolało.
Nie
przyglądałem się dłużej, co by nie obrzydzić sobie seksu na jakiś dłuższy czas,
choć raczej chyba mi to nie grozi, co najwyżej chwilowym brakiem partnerki, ale
garbaty nie jestem więc sobie poradzę. Zawsze mogę założyć profile na stronach
randkowych i zacząć wybierać wśród setek tysięcy kobiet w bliższej lub dalszej
okolicy. Problem w tym, że niektóre to mogą być patolki, umalowane i ubrane jak
stróż w Boże Ciało, ale będę liczył na swoje wyczucie i umiejętność poznawania
się na ludziach. Hmmm, musze spróbować i opisać swoje doświadczenia w jednym z
opowiadań. Haha, może następnego bloga stworze. To jest myśl J
Odwracając
głowę od aktu kopulacji mojej chlebodawczyni z jakimś nie do końca umytym
menelem, którego sflaczały kutas nie chciał stanąć na wysokości zadania, mimo
tego że pchał brudne łapska w jej zarośnięte i oklapłe krocze, miętoląc w międzyczasie
jej obwisłą i suchą czterdziestoletnią pierś, spojrzałem na wyro stojące w
drugim rogu pokoju. Pod barłogiem i zatęchłymi szmatami leżała druga parka, obejmująca się pięknym
uściskiem. Ci przynajmniej spali i nie próbowali kopulować na moich oczach i
innych meneli znajdujących się w mieszkaniu.
Odwróciłem
się i wróciłem do pierwszego pomieszczenia. Kiwający się menel z wywalającymi się
białkami w oczach wybełkotał w moja stronę:
-
A czego tu szukasz?
-
Niczego – wyszedłem z mieszkania, czując na sobie smród meliny.
Tego
samego dnia udałem się do bidula. Dwoje dzieci menelki gdy mnie zobaczyły
podeszły nieśmiało gdy z wychowawcą piłem szybką kawę.
-
A nie wiem pan czy pójdziemy na święta do domu do mamy? – zapytała mnie
11-letnia dziewczynka o buzi aniołka. Jej młodszy braciszek patrzył na mnie
swoimi dużymi oczami w nadziei ze na kilka dni przed wigilia przekażę im dobrą
nowinę.
-
ja niestety nie wiem – odpowiedziałem – to pani sędzia musi wyrazić zgodę.
-
To powie jej pan że my chcemy iść do domu – poprosiła mnie dziewczynka.
-
oczywiście że powiem.
Kłamałem
patrząc w oczy dzieciom.
Ja tylko jednego nie rozumiem - czemu te dzieciaki chcą tam wracać? Korzystając z dobrodziejstw anonimowości zwierzę się, że mnie też z podobnego domu (aczkolwiek nieco mniej patologicznego) zabrano do ośrodka. 12 lat miałam, od początku mówiłam, że wracać nie chcę, bo chleją i się boję. Tak więc nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńBo nadzieja umiera ostatnia, podobno...
UsuńBo kocha mimo wszystko i chce być kochane
UsuńToż to zwierzęta się lepiej zachowują. Jak już się posuwają tak w grupce, to przynajmniej w czystszym otoczeniu. /sowa
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Dolnego Śląska, trafiłem tu przypadkiem ;) ale to jest jakiś pomysł taki blog,
OdpowiedzUsuńteż kurator ale z Legnicy
Ja podobnie jak wyżej, pozdrawiam z Dolnego Śląska, też przypadkiem;) Pozwolę sobie obserwować Twój blog, tematy trudne, ale ważne. Także prowadzę blog, zapraszam w wolnym czasie: www.mojepasjewjednymmiejscu.blogspot.com. Pozdrawiam:) Monika
OdpowiedzUsuńZ zasady nie nosisz ze sobą telefonu na wizyty, czy tylko tym razem?
OdpowiedzUsuńWrzuciłabym do tego mieszkania kilka granatów, żeby raz na zawsze taką melinę rozpier....!
OdpowiedzUsuńKiedyś kuratorek zazdrościł ludziom co mają po 400-500 zł z opieki, że dostają raz na miesiąc (lub rzadziej), makarony, dżem, ohydne w smaku konserwy, kilogram cukru od dzwonu z banku żywności. A on musi zapierdalać za grosze, jakieś 3.5 tysiaka na rękę i tych frykasów od państwa nie dostaje.
OdpowiedzUsuńTeraz się czepił, że patole mają komunałki, a on musi brać kredyt na mieszkanie w bloku. Tylko nie napisze, że takie "mieszkania" przeważnie dla niepłacących czynszów, degeneruchów, i innej menażerii, są na ogół w fatalnym stanie technicznym, zagrzybione, mają jedno pomieszczenie z kiblem wspólnym na korytarzu, lub wręcz na zewnątrz budynku. No i towarzystwo sąsiadów alkoholików, patoli, ćpunów i innego paskudztwa powodują, że nie da się mieszkać w takim "mieszkaniu".
Znałem w miarę normalne osoby, niepijące, które jak miały dostać od gminy takie "mieszkanie" jednoizbowe, w takim "doborowym" towarzystwie, to rezygnowały. I ja się im nie dziwię. Bo kto normalny by chciał mieszkać z Cyganami w bloku gdzie disco-polo od rana do wieczora na cały regulator, i nie można niczego zostawić, a nawet włamują się do mieszkania pod nieobecność właściciela. Lub jakimiś degeneratami, gdzie libacje są za ścianą są niemal na okrągło. A jak taka rodzina ma dzieci, to w ogóle jest przewalone.
Jak kuratorek chce sobie kupić bardzo tanio dom, niech jedzie do Detroit. Są tam całe dzielnice pustych domów. Nawet luksusowych niegdyś willi, których właściciele z pewnych zaistniałych okoliczności się wyprowadzili, porzucając dorobek swojego życia. Tam można kupić dom już za kilkaset dolarów. Tylko, że sprawiałoby mu pewną trudność dojechanie tam i zamieszkanie, z obawy o własne życie. Ale on jest obyty z patologią, to dałby sobie może z tym radę.
http://www.hoplofobia.info/przestepczosc-w-usa-migracja-bialych/
Większego steku bzdur nie widziałem, a porównywanie Detroit do Polski jest co najmnej dziwne. Wiele mieszkań zajmowanych przez patole to nie tylko socjalne z cyganami, ale vcałkiem okazałe stare dworki na wsiach, domy, czy mieszkania w blokach. Podaj mi choc jeden powód, dlaczego takich mieszkań nie przystosowywac dla dzieci usamodzielniających się z Bidula? Myslisz że tylko sąsiedztwo menela tam jest? Dlaczego patol będacy na utrzymaniu państwa nie płaci za to, ze jego dzieci sa w bidulu? Dlaczego komornik nie zabiera mu jego własności? Ty jak nie zapłacisz alimentów, popadniesz w długi zostaniesz zlicytowany przez komornika, a patol? Rodzi czasami dzieci które umieszczane sa po róznych placówkach a w mieszkaniu ma meline. To niech ta melina, po opuszczeniu przez margines społeczny zostanie wyremontowana i oddana w użytkjowanie tym, co raczej nie bedą mieć dachu nad głowa (dzieciom z bidula). Ehh, szkoda polemizowac z takim frustratem jak TY.
UsuńPorównywanie mieszkania w nowym budownictwie za 6-7 tys. zł za metr, gdzie nierzadko jest ochrona i wszystkie media łącznie z internetem, z komunalką czy mieszkania w postpegeerowskim bloku z lat 70-tych ubiegłego wieku (które już w momencie budowy, materiałów i wykonania pozostawiały wiele do życzenia), to tak jakby porównywać syrenkę pod względem komfortu, właściwości jezdnych, wyposażenia, ze współczesnym samochodem średniej klasy.
UsuńJaki system by nie był, to i tak nigdy nie będzie idealny. Patoli byś wypierdolił, a dzieciom z bidulów byś dawał takie mieszkania. Tylko że, takie bloki popegeerowskie, czy dworki z XIX wieku stały nieraz w szczerym polu,skąd jest wszędzie daleko. Pegeery polikwidowali od ćwierćwiecza, a w najbliższym miasteczku pracy za bardzo nie ma. Gdzie urząd miasta czy lokalny szpital jest największym pracodawcą w regionie. Tacy z domów dziecka byliby dalej w ogromnej większości uzależnieni od różnych GOPSów czy MOPSów. Jak źle piszę, niech mnie ktoś poprawi.
Patole zaś wypierdoleni na ulicę, popełnialiby o wiele więcej przestępstw, rozbojów, kradzieży, bo przecież musieliby z czegoś żyć. A koszty pobytów w różnych więzieniach czy przytułkach dla bezdomnych kilkakrotnie przekraczają sumy, niż jak patole sami żyją w tych swoich chałupach. Czyli zamienił stryjek siekierkę na kijek. Nie ma tak, że przy pomocy ustawy zlikwiduje się kradzieże, rozboje, prostytucję. Można te zjawiska ograniczać.
To ty jesteś frustratem, bo rzucasz kurwami na prawo i lewo, i bez przerwy płaczesz, jakie to masz niskie zarobki ;).
Panie kolego, a z jakiej racji ktoś, kto pracą się brzydzi ma dostawać cokolwiek za darmo? W nagrodę za wspieranie polskiego przemysłu spirytusowego może?
UsuńNależałoby wypieprzyć to całe tałatajstwo bod mosty. Albo się ogarnie albo sczeźnie. Z małą stratą dla społeczeństwa, moim zdaniem.
@zielanna.
UsuńJak jesteś niezbyt inteligentna i nie znasz zależności przyczynowo skutkowych, to sobie poczytaj, a nie wypisuj głupot po blogach.
Byli wychowankowie domów dziecka powinni dostawać mieszania od państwa i to w pierwszej kolejności. Inaczej, w ogromnej większości są przegrani już na starcie.
To nie jest tak, że się ludziom pracować nie chce. Większość ludzi była dobrymi pracownikami w swoich zakładach pracy, PGR-ów, czy w spółdzielniach. Niestety, w wyniku likwidacji przedsiębiorstw ludzie ci byli wiele lat na bezrobociu i niektórzy się zmenelili. Bieda i nędza degeneruje człowieka. Inni są bardziej na to podatni, inni mniej. W filmie "druga japonia-polska 2011r." jest to dobrze przedstawione:
https://www.youtube.com/watch?v=N0KCyy_LYiY
Znałem człowieka z wyższym wykształceniem który stracił pracę. Nie przez dłuższy czas znaleźć następnej, bo po 50-tym roku życia nie chcą ludzi zatrudniać. Żona pasożytująca na państwowej posadzie w urzędzie gminy odeszła od niego i wzięła rozwód, bo pieniędzy do domu nie przynosił. W ciągu kilkunastu lat chłop się rozpił, bo to jedyna przyjemność która mu jeszcze została. Takich jak on było setki tysięcy.
Panie kuratorze, jeśli pan tak zazdrościsz tym ludziom, to przecież co stoi na przeszkodzie iść w ich ślady? Akurat pan, z racji zawodu, to najlepiej z nich wszystkich wiedziałby jak się na melinie ustawić i skąd ciągnąć kasę. XD
UsuńCo do płacenia na bachory z bidula - no chyba jaja se pan robi xDDD, prace by pan stracił, bo wszystkie dzieciory z tych nadzorowanych rodzin trafiłyby na kiszenie do beczek, a rodzice do pierdla na dożywocie. W Polandii, najbardziej proliferskim kurwidołku w Europie (aborcja zakazana, antykoncepcja droga, sterylizacja dla kobiet kompletnie nie dostępna), utrzymanie darmowych sierocińców to priorytet rozmodlonych mas liczących na kolejne barany do stada. xD Czy w ogóle gdziekolwiek w cywilizowanym świecie niewydolni wychowawczo rodzice muszą bulić na utrzymanie miotu w państwowych ośrodkach? Pytam bo nie wiem, ale wątpię by nawet tam, gdzie aborcja jest za darmo i na życzenie, ktoś wpadł na taki pomysł. Kocyki zrobiłyby się nagle bardzo śliskie. XDDD
Nie mogę tego czytać... Tyle małżeństw marzy o dzieciach,a tu taka sytuacja. Pracuję w szkole, ale z taką patologią jeszcze się nie spotkałam. Przykre.
OdpowiedzUsuńzgadzam się z autorem- pracowałam jako asystent rodziny i dane mi było odwiedzać takie mieszkania socjalne, które większość z nas by się nie powstydziła. Nowiuśkie, 2-pokojowe, z bieżącą wodą, toaletą i łazienką osobną (a nie jak ktoś tu napisał -jedną na cały blok). Tylko nie każdy potrafił szanować to, co otrzymał od państwa. Mimo krótkiego okresu użytkowania, część z nich miała już zniszczona, zaniedbana, brudna. A my tyramy całe życie spłacając coś co inni dostają tylko za to, że mają wszystko w dupie i chleją całe dnie...jaka w tym kraju jest sprawiedliwość ?
OdpowiedzUsuńTy jako asystentka rodziny rzeczywiście "tyrasz ciężko", po same łokcie;).
Usuńa po co licytujesz?
UsuńRobi to co robi, a nie siedzi na dupie
Bo sam jeszcze pewnie u mamusi mieszka
Usuńdo anonimowy z 2 stycznia- wiesz co, praca wyglądała różnie (tak jak napisałam w czasie przeszłym-już nie pracuje jako asystent rodziny), w zależności od potrzeb konkretnych rodzin, jedne miały ich więcej, drugie radziły sobie lepiej, nie wiem jakie masz doświadczenie w tym zawodzie, ale mogę podzielić się swoim. Praca w charakterze asystenta rodziny to nie siedzenie na 2-godzinnej kawie i opowiadanie dowcipów, ale również interwencje kryzysowe, obecność podczas kłótni, libacji, agresja ze strony członków rodzin, sytuacje zagrażające życiu, ale też załatwianie spraw w różnych instytucjach typu szkoła, przedszkole, przychodnia, urząd pracy, ogólnie reprezentowanie lub zbieranie informacji dotyczących członków rodziny w sytuacji, gdy np rodzic jest upośledzony w stopniu umiarkowanym i najzwyczajniej w świecie nie ogarnia sytuacji. Ale miałam też rodziny (na 10 były to 2 rodziny), które radziły sobie dobrze, a asystent był im przyznany z nieznanych mi przyczyn. Nie ja o tym decydowałam, ale dyrekcja ops-u.I tam mogłam sobie pozwolić na wizyty w wymiarze raz na tydzień, gdzie tylko monitorowałam sytuacje i ewentualnie konsultowałam decyzje wychowawcze rodziców. W pozostałych przypadkach miałam do czynienia z przemocą, ubóstwem, chorobami psychicznymi, uzależnieniem od substancji psychoaktywnych, hazardem, alkoholizmem, skrajnym zaniedbaniem dzieci, bezrobociem, złym gospodarowaniem pieniędzmi, molestowaniem seksualnym dzieci, podejmowaniem przez nie wczesnej inicjacji seksualnej itp. I tak jak pisze autor w niejednej swojej wypocinie, każda historia jest inna, a ,,podopieczni" zawsze coś wymyślą, co nie śniło się filozofom ;)
OdpowiedzUsuńTo w libacji też bierzecie udział?!? Te "asystentki rodzinne są głównie po to, żeby zapewnić różnym niuniom po operetkowych kierunkach studiów w rodzaju "integracji europejskiej", "wyższej szkole gotowania na gazie" czy innych "bambusologiach" pracę na państwowych posadach. Ja bym tu widział tylko asystentki rodzinne jedynie i wyłącznie do niepełnosprawnych dorosłych żyjących samodzielnie. Inni niech odpowiadają sami za własne czyny. Państwo nie jest od tego, żeby obywateli prowadzić za rączkę.
OdpowiedzUsuńMałpujecie z zachodu wszystko, bez żadnego zastanowienia. Przed szkołami stoi człowiek i przeprowadza przez jezdnię dzieci. Tylko te same dzieci 60 metrów dalej, same już przechodzą przez ulicę, i żaden człowiek tam nie stoi. To samo jest ze streetworkerami, czy jak tam się to nazywa. Mieli namawiać bezdomnych do pójścia do schronisk i noclegowni Br. Alberta, Caritasu, Markotów itp. W praktyce jest tak, że ci streetworkerzy w Polsce prawie nic robią, a pieniądze biorą. A jak bezdomni sami przychodzą do schronisk i noclegowni to wielu ludzi nie przyjmują jak nie mają renty, emerytury, zasiłku, czy za nich nie zapłaci urząd miasta, chociaż miejsca w schroniskach nieraz są. Co nie przeszkadza wmawiać społeczeństwu przez media polskojęzyczne, prasę, telewizję, kierowników tych "schronisk" i obłudnie twierdzić, że bezdomni nie chcą do schronisk przychodzić, tylko wolą pić. I pokażą jakiegoś menela zapijaczonego denaturatem z kanałów, któremu jest już wszystko jedno i twierdzi że w kanale mu dobrze. A wy w telewizorni się na to nabieracie. Tu chodzi głównie o kasę, a nie o człowieka.
Teraz (nie)rząd Kopacz, "premierki tyskąclecia" planuje wprowadzić "za darmo" w każdej mieścinie porady prawne dla osób ubogich, których nie stać na profesjonalistów. Cel może i szczytny, tylko nie o to w tym chodzi żeby pomagać biednym.
W praktyce będzie tak, że ubogi przychodzący do takiego "biura" będzie traktowany jak intruz, i specjalnie mu nie pomogą, aby tylko zbyć. Ale dodatkowe pieniądze dla adwokatów i radców prawnych co miesiąc będą z kieszeni podatnika szły. Można wiele wymieniać. Tak to się kupuje przychylność kliki rządzącej lekarzy, radców prawnych, adwokatów, wojskowych, policajów, górników i innych uprzywilejowanych grup społecznych.
Libacje to można było zastać w trakcie pracy, gdy wychodziło się w teren i to chyba oczywiste, że nie brało się w nich udział na zasadzie wspólnego schlania się, ale informowało się policje i zapewniało bezpieczeństwa nieletnim...
OdpowiedzUsuńPoza tym, do kogo kierujesz słowa: ,,Małpujecie z zachodu wszystko, bez żadnego zastanowienia" . Przecież ani ja, ani nikt z obecnych na forum nie wymyślił i nie wprowadził tego zawodu w Polsce. Sama idea asystentury jest jest dobrym pomysłem, ale jedynie w rodzinach, które prosperują i chcą zmiany. W pozostałych niestety patologia będzie powielana przez kolejne pokolenia.
Przeczytaj sobie dokładnie ustawę, kto może pracować w tym zawodzie, a kto nie. Ja np jestem psychologiem i była to pierwsza praca jaką znalazłam po studiach, teraz pracuje w swoim zawodzie w innym zakładzie pracy.
@Anonimowy 6 stycznia 2015 09:20.
UsuńSzanowna pani psycholożko. Jak ktoś jest na tyle upośledzony, że trzeba go za rękę do "urzędu pracy" prowadzić i rejestrować, to żaden pracodawca nie będzie miał z niego pożytku. Niech już dostanie tą swoją rentę inwalidzką, bo i tak będzie siedział w domu. Zapisanie dziecka do przedszkola, chodzenie na wywiadówki potrafi każdy rodzic z zaledwie przeciętną inteligencją. Nie trzeba tu żadnej "asystentki rodzinnej", które to widać dublują kuratorów w "obowiązkach".
Poza tym, odpowiedz mi tak szczerze. Czy wieloletni alkoholik po rozmowie z Tobą i twoich argumentach przestał pić i stał się porządnym człowiekiem?Znałem kilka psycholożek i "terapeutek" które prowadziły zajęcia w terapii antyalkoholowej. Skutek był praktycznie żaden. Kto chce pić, to i tak będzie pił. Żadne terapie tu nic nie dadzą.
Tego bloga czytasz nie tylko Ty, ale i wiele urzędasów i "urzędniczek", kuratorzyc, sędzin, mopsiar, burmistrzów, "prezydętów" w rodzaju Biedronia i Gronkowca-Warszawskiego, a może nawet jakie (p)osły z sejmu;). Dlatego ogólnie się zwracam do większej części menażerii polskojęzycznej, nie tylko do Ciebie;).
Piszący chyba zapomnieli, że w tych rodzinach są dzieci. Dużo dzieci przeważnie. Im też według nich opieka i ochrona się nie należy? Czym one zawiniły, że mają za rodziców patoli?
UsuńJeżeli zdrowie czy życie dzieci jest zagrożone przez rodziców patoli. To od tego są kuratorzy, sądy i domy dziecka, żeby zabrać ich i uchronić od takiego środowiska i ich biologicznych rodziców. Jak to robią, to już inna sprawa. Takie "asystentki sądowe" nie mieszkają przecież z patolami i nie chronią dzieci przed nimi przez 24 godziny na dobę.
UsuńPo pierwsze nie pani psycholożko, a pani psycholog -to różnica. Wszelakie lochy/loszki mieszkają w lesie :)
UsuńPo drugie niestety, czy tego chcemy czy nie upośledzeni w stopniu umiarkowanym też mają pracę choć niektórzy z nich nie posługują się nawet pismem. Są to zwykle proste prace typu pakowacz, magazynier. No i posiadają dzieci, które chowają sobie w domu przez pierwsze kilka lat. Sąsiedzi widzą je od czasu do czasu, nie czyniąc głębszej analizy ich sposoby wychowania. Ale w szkole, przedszkolu sytuacja ulega zmianie. Nagle dzieci 5 dni w tyg przebywają w grupie rówieśniczej, ich zachowanie nie zawsze dostosowane jest do norm społecznych. Pedagog wzywa rodzica- dzieli się z nim swoimi obserwacjami. Rodzic nie ogarnia, bo przecież wychowuje dziecko w taki sam sposób w jaki był wychowywany, powraca do starych schematów i kółko się zamyka.
Odnośnie zagrożenia życia /zdrowia dzieci- niestety jest tak, że odebranie dziecka nie jest ,,takie proste". Procedura trwa długo i o ile z libacji dziecko natychmiast zostaje ,,wyrwane" z takiego domu, o tyle w przypadku np przemocy, podejrzeń o wykorzystywanie seksualne dzieci- może ciągnąć się wiele miesięcy.
Co do tego od czego są kuratorzy, od czego asystenci rodzinni. To zgadzam się-każdy ma inną role, więcej może zadziałać kurator i ja w trakcie współpracy głównie na nim polegałam - co kilka tygodni kontaktowaliśmy się w sprawie danych rodzin i ustalaliśmy dalszy plan działania, wymienialiśmy się obserwacjami, które miały miejsce w różnych porach dnia, różnych sytuacjach. On np chodził popołudniami bez zapowiedzi, ja zapowiadałam się rano -można było zobaczyć odmienny obraz tych samych członków rodziny.
Psycholożka, socjolożka, biolożka, to teraz jest współczesna popularna nowomowa genderowo - femininstyczna ;). Nawet wasze branżowe pismo dla psychologów - "Charaktery", operuje takim słownictwem.
UsuńPoza tym, co ty uważasz "normy społeczne" jak i nauczanie. Skoro to się to nieustannie zmienia.
Skandalicznym dla mnie przykładem jest próba "edukacji seksualnej" dzieci w przedszkolach. Ale dla różnego rodzaju postępactwa i "nowoczesnych" kobiet, takie rzeczy dla dzieci są ich zdaniem dobre.
http://stop-seksualizacji.pl/index.php/component/k2/item/14-edukacja-seksualna-narzedziem-seksualizowania-dzieci-i-mlodziezy
"Normy społeczne" są w jednej kulturze takie, że szanuje się ludzi starszych w innej wprost przeciwnie. W jednych państwach homoseksualizm jest hołubiony przez mainstream, i zboczeńcy mają więcej praw niż osoby heteroseksualne. W innych państwach za to głowy obcinają. I niech nikt nie wmawia, że wszystkie kultury są równe.
Nie podoba mi się styl tego wpisu. Taki nienaturalny. Zbyt nachalnie ironiczny. Autor gdzieś zgubił swój wcześniejszy styl, taki trzeźwy, czasem grubiański, ale życiowy, teraz to jakie takie przegadane i pełne nienaturalnej ironii.
OdpowiedzUsuńMasakra jedna wielka i chyba nic więcej nie trzeba mówić. Tylko tych dzieci szkoda, bo już na samym starcie są na może nie przegranej, ale dużo słabszej pozycji... czy to u "matki-patolki", czy w "bidulu"...
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kiedy jAREK dojdzie do władzy, zrobi z tym wszystkim porządek i będziemy żyć w dobrobycie i dostatku....
OdpowiedzUsuńjuż doszedł........dał 500 zł na bachory patologii i zakaz skrobanek. Cudownie, miło i na pewno zahamuje to rozwój bidy..........
UsuńJa też na to czekam
OdpowiedzUsuńJa również ...
OdpowiedzUsuńNosz kurwa mać. Dobry tekst. Podkręcenie emocji i zonk na końcu ehh, żal. :(
OdpowiedzUsuńMa Pan jakiś problem z seksem? Czemu służy ten (bardzo słaby, marginesie) opis seksu? Nie wydaje się to Panu jakieś takie... tanie?
OdpowiedzUsuń