Stał na
korytarzu sądowym i za bardzo nie wiedział, w którą stronę ma się poruszyć.
Pytał przechodzące osoby gdzie znajdzie Panią kurator, bo chciał jej cos
powiedzieć. Nie potrafił podać nazwiska, imienia, tylko powtarzał, ze chciał
widzieć się z Panią kurator która do niego przychodziła. Przyprowadzony został
przez kogoś do mojego pokoju, właśnie dyżur miałem i zajętym byłem wielce
wkurwiającą i pasjonująca robotą, czyli pisaniem, ze rozmawiałem telefonicznie
z tym, tym i tym oraz tamtym, by potem pięknie zrobione notateczki, wpiąć w
teczuszki i akta, wykazując swoją wielce potrzebną do udokumentowania pracę.
- Jakiś
chłopak szuka kuratora, a tylko jesteś dziś na dyżurze – powiedziała głowa,
która wychyliła się zza uchylonych drzwi do mojego gabinetu. Nim zdarzyłem zajarzyć
kto wypowiedział te słowa bo zniknęła, a w drzwiach stanął kilkunastoletni
chłopak.
- Wejdź –
powiedziałem do niego, zapytując przy okazji co go sprowadza i czego lub kogo
szuka.
- Szukam
pani kurator, co do naszego domu przychodziła kiedyś…. – zaczął swoją opowieść.
Zapytałem o nazwisko i gdzie mieszka. Nie mój rejon. Sprawdzam w komputerze,
jakieś 2-3 lata temu był tam nadzór w rodzinie, już zakończony, a kuratorka
która go prowadziła (społeczna) odeszła w zaświaty. Powiedziałem młodemu, że u
niego w rodzinie nie ma kuratora już no i zapytałem, dlaczego szuka tej pani.
- Bo ja nie
chcę mieszkać w domu.
Wstrzymałem
oddech, policzyłem do trzech.
- Czemu nie
chcesz, co się stało? – jeszcze bez emocji, może pokłócił się z mamusią i tatusiem,
bo do szkoły nie chodzi lub coś nawywijał i rodzice kazali mu wypierdalać.
Uniósł się pewnie honorem, trzasnął drzwiami i poszedł do sądu na złość im
robić. Do wieczora pewnie wszystkim minie, młody dostanie pasem po dupie, potem
będzie przyrzekał że się poprawi, i wszyscy kurewsko zadowoleni, usiądą do
kolacji.
- A co Twoi
rodzice na to? – dopytuję, licząc na szybkie załatwienie sprawy, ewentualnie
wykonując telefon do rodziców i sporządzając notatkę z przeprowadzonej rozmowy,
która potem zaniosę do wydziału, by inny kurator mając jego rodzinkę w rejonie
pogadał i skontrolował co oni tam wyprawiają.
Ogólnie
łepek robił dosyć smutne wrażenie. Brudny, dwupaskowy dres i tanie, zniszczone
adidasy, włosy przetłuszczone, palce brudne, paznokcie niedomyte. Pociągał
nosem co chwile, a ręce mu drżały. Bał się. Sprawiał wrażenie, że cholernie
dużo kosztowało go przyjście tutaj. Szukał kuratorki, bo prowadziła nadzór w
ich rodzinie. Pewnie ją polubił, zapamiętał, że pomagała w jego rodzinie. A
teraz przyszedł, znowu szukając jej i jej pomocy. Patetyczne ale prawdziwe.
- czemu do
domu nie chcesz wrócić? – zapytałem znużony, spodziewając się odpowiedzi, jaką
zakładałem powyżej, spoglądając w międzyczasie na latająca w pokoju muchę, która
swoim brzęczeniem wkurwiała niemiłosiernie. Jak ja bym ją pierdolnął gazetą
albo jakimiś aktami. Stoczyłbym walkę na śmierć i życie z tym małym,
przebrzydłym stworzeniem, które sra czarnymi kropkami na szybie.
- Bo chcę
skończyć szkołę – odpowiedział a ja w myślach miałem w dalszym ciągu to ochydne
muszysko, które właśnie przysiadło na zakurzonej lampie wiszącej przy suficie i
przypiekało sobie delikatne skrzydełka o gorącą żarówkę, wcale nie
energooszczędną. Idealna sytuacja do złapania akt i pierdolnięcia nimi w lampę.
- A co, w
domu nie możesz skończyć? – Kurwa, druga mucha. Uwzięły się na mnie wywołując
wojnę światów. Świata Much i Mojego Świata. Toczyć teraz będą ze mną wojnę o
przywództwo w pokoju, albo one albo ja. Zaczynam bacznie je obserwować, latają
w kółko wokół lampy, kręcąc sinusoidy w powietrzu według swojego znanego planu.
Rozpoznają teren, obserwują, pewnie robią zdjęcia i przesyłają za pomocą
mikroskopijnych antenek do sztabu dowodzenia, gdzie inne muchy – dowódcy, zaplanują
Wojnę Światów – Bitwę o Mordor, czyli mój pokój.
- Mamy w
domu nie ma od miesiąca a tatę zabrali do szpitala… - odpowiedział chłopaczek,
a ja w międzyczasie obmyśliwałem plan morderstwa dwóch wrogów. Ciekawe czy
wkurwianie nieustanne jest okolicznością łagodzącą, gdybym zasiadł na ławie
oskarżonych z powodu morderstwa dwóch żywych istot?
- A czemu
mamy w domu nie ma? – zapytałem, licząc i tak na szybkie zakończenie sprawy,
czyli pozbycie się chłopaczka i dokończenie straszliwego planu eksterminacji
narodu muchowego.
- Mama od
miesiąca się wyprowadziła, uciekła gdzieś od nas – spojrzał na mnie swoimi
smutnymi oczkami, oczekując reakcji.
No dobra.
Muchy musza zaczekać. Wykończę je następnym razem. Będę bezlitosny i zastosuję
broń chemiczną w postaci gazu w aerozolu.
- A tata, mówiłeś
że w szpitalu? – zapytałem, coraz bardziej zastanawiając się, że ta sprawa robi
się coraz bardziej skomplikowana.
- Tata
umiera…… nie wróci już…..
O Matko Przenajświętsza.
Czego się mogłem spodziewać. W piątki nic nie jest proste i nieskomplikowane.
Chłopak
opowiedział że od około miesiąca wychowywany jest praktycznie przez dwóch
braci. Znaczy wychowywany to za dużo powiedziane. Bracia, dwaj nieroby ćpają i
sprowadzają kolesi do mieszkania. Z opowieści dzieciaka wyglądało to tak – w jednym
pokoju on z umierającym na nowotwór ojcem, w drugim pokoju braciszkowie,
chlejący wódę z kolesiami i jakimiś dziwkami, za pół litra.
-
Wytrzymasz jeszcze kilka dni w domu? – zapytałem, sporządzając w międzyczasie notatkę,
która przedłożę sędziemu, w celu wydania zarządzeń do skontrolowania całej
sytuacji dzieciaka.
- Ja nie
chcę wracać, nie mam nic do jedzenia, głodny jestem – odpowiedział, pochylając
głowę do przodu by ukryć łzy. Otarł oczy brudnymi palcami i patrzył na swoje
zniszczone, rozklapnięte buty.
Nie pozostało
mi nic innego jak wykonać kilka telefonów do Ośrodka Pomocy Społecznej, Szkoły
i poszukać sędziego, co dalej w tej sytuacji.
Właśnie
przeżuwała kolejnego dziś pączka, gdy udałem się do jej gabinetu, gdzie w
powietrzu wisiał Boży Palec sprawiedliwości dziejowej, tak, że można było
siekierę powiesić a i pewnie pranie. Cholera, nawet muchy u niej nie latają,
tak wystraszone są potęgi władzy i palca sprawiedliwości dziejowej,
wylukrowanego od właśnie zjedzonego pączka.
Wyłuszczam
jej co i jak. Mówię o takim to a takim chłopaku, ojciec umiera, matka w długą
poszła, bracia chleją i ćpają a on do szkoły nie chodzi i nie ma co jeść.
Oblizała
palec, głośno cmokając.
Mówię że
trzeba będzie dzieciaka chyba do placówki władować, bo nie chce wracać do domu,
ma dość i chce skończyć szkołę, nie ma perspektyw na dalsze mieszkanie z tymi
pojebami.
Rozglądnęła
się po stole szukając chusteczki.
Mówię o
biednych dzieciach w Nairobii, głodujących sierotkach w Afryce, o moich
wrzodach na dwunastnicy i fryzjerce, która okazało się krypto-gejem.
Wytarła
usta i pomiętą chustkę położyła koło drukarki, obok stosu co najmniej pięciu
innych.
Wykładam
elaborat o Globalnym Ociepleniu, misji na Marsa i biednych szczeniaczkach
podrzuconych do schroniska przez złych i okrutnych ludzi, którzy za nic mają
dobro i szczęście braci najmniejszych.
- Niech pan
zrobi wywiad u niego. Najlepiej teraz. Dam zarządzenie. Ma pan tę notatkę? – Oh,
zwróciła na mnie uwagę, co za szczęście.
No dobra,
daleko nie mam, podjadę, sprawdzę chałupę, zobaczę co ustalę z braciszkami, potwierdzę
że ojciec w szpitalu a matka od miesiąca znaku życia nie daje. Wrócę, napiszę
na szybkiego sprawozdanie, i dzieciak z Bożym Palcem sprawiedliwości,
zakotwiczy się w Bidulu. W sumie to mi go szkoda.
Jadę na
obrzeza miasta. Barakownię gdzie mieszka zlepek istot ludzkich, dumnie kiedys
nazywany ludźmi. Ohhh, nie będę generalizował, przecież mieszka tu pan Miecio,
co średnio raz na tydzień ma atak padaczki alkoholowej, jak uda mu się
doprowadzić do kaca, a zdarza się to bardzo rzadko. Mieszka tu Helenka, po
20-letnim wyroku za zabójstwo konkubenta – słuchy chodzą, że wkurwiał się że
dupy innym dawała. Mieszka tutaj tez Halinka Kiepska, bo kiepsko się dziećmi
opiekowała, i cała 10 w Bidulu siedzi. Ot, przekrój społeczeństwa, gdzie
głównym programem informacyjnym w ich telewizorniach są seriale typu „Dlaczego
ja”, „Trudne sprawy”, „pamiętniki z wakacji” i obowiązkowo „Anna Maria
Wesołowska”.
Ha, właśnie,
Anna Maria Wesołowska jest naprawdę zajebiście Wesołowska. Ile to anegdot na
salach sadowych przez nią się urodziło, to mała bania. Minister order powinien
jej dać za rozśmieszanie sędziów, protokolantów i ławników. Ludzie przychodzą
na wokandę i naprawdę myślą, że tak jest w sądzie, bo przecież w telewizorni
widzieli. Ukłony dla Pani Sędzi, bo podobno to sympatyczna kobieta z ogromną
wiedzą.
Stoję przed
drzwiami baraku. Całkiem znośne, przynajmniej nic z nich nie odpada i klamka
nie urwana. Młody nie chciał jechać, został w budynku sadu. Nie będę go
zmuszał. Zapukałem. Otworzył drzwi jakiś dwudziestolatek, trzeźwy. Wchodzę do
mieszkania – ogólnie brudno i wysyfione, choć mieszkanie całkiem znośne. Widać
że do niedawna była tu kobieta, odmalowane ściany, nie zniszczone jeszcze meble.
Lecz na podłodze już walają się puszki i butelki, śmierdzi papierosami, ogólny
nieład. Jeszcze kilka tygodni i nie będzie różniło się niczym od innej meliny,
których pełno tu w pobliżu. Pytam go o rodziców, z kim mieszka, z czego się utrzymują.
- Matka
poszła w długą, pewnie już nie wróci bo poznała jakiegoś fagasa, a ojciec umiera
w szpitalu – odpowiedział beznamiętnie, ostentacyjnie odpalając papierosa. Wyglądał
jak skurwysyn bez uczuć. W wymiętolonym, brudnym ubraniu sprawiał wrażenie
ludzkiej gnidy, pozbawionej moralności. Zero empatii i współczucia.
- A Twój
młodszy brat? – zapytałem o chłopaka, który wylądował w moim pokoju.
- Chuj z
nim, gdzieś poszedł – Az się zakrztusiłem z wrażenia.
- Kto tu jeszcze
mieszka?
- Starszy
brat, ale polazł gdzieś.
Obydwoje
nie pracują, wyprzedali większość wartościowych rzeczy, dorabiają czasami by
mieć na chlanie. Co prawda znaleźć w okolicy jakiegoś sąsiada co prawdę powie,
ale po przyciśnięciu kilku okolicznych pijaczków okazało się, ze skurwysyny od
wyjazdu matki, chleją praktycznie codziennie. Dzieciak póki ojciec był w domu,
trwał przy nim i pielęgnował go, lecz w końcu i go zabrało pogotowie, gdzie
dogorywa w śmiertelnej i nieuleczalnej chorobie.
Wyszedłem stamtąd,
wsiadłem w samochód i naprędce zrobiłem sprawozdanie, a międzyczasie zapadło
postanowienie o umieszczeniu młodego w Bidulu. Był zadowolony bo choć ojciec
umarł w przeciągu kilku dni, a matka chyba raz czy dwa razy się z nim kontaktowała,
to zyskał spokój i pewną stabilizacje.
A bracia?
Dalej chleją, mając odcięty prąd. Dwa łażące nury, które przekreśliły swój żywot
nie dlatego ze nie mieli warunków, bo te póki rodzice mogli, starali się zapewniać,
ale dlatego że wóda i towarzystwo lokalnych złodziei było silniejsze. A jednak
najmłodszy brat nie poszedł ta droga, miał cel i chciał go osiągnąć. Nie
stoczył się na dno i podjął chyba najbardziej przełomową decyzje w swoim
krótkim dotychczas życiu. Czy słuszną? Czas pokaże.
Uff a już myślałem że Kane to bedzie cały czas pisał. A czy to jakoś można automatycznie przesortować żeby tylko oryginalnego kuratory posty były wyświetlane?
OdpowiedzUsuńO to to to!
UsuńPod obrazkiem o zwyciestwie w kategorii na Bloga roku sa etykiety - można dowolnie sortować.
UsuńCześć. Co sądzicie o pokazach online? chodzi o pokazy +18
Usuńw tym serwisie: http://pp.xshow.tv/725406/
Czytam każdy post momentalnie jak się tylko ukaże, ale wciąż w głowie mi się nie mieści, że to co opisujesz może być prawdziwe...
OdpowiedzUsuńKolego zajebiste. Wiesz patyrzę na to inaczej i znam takie sprawy ale lekkoś w jaki sposób to opisałeś strasznie mi się podoba. Na prawdę fajne. Bardzo życiowe. kane
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam Pana blog prawie jednym tchem!Czekam na wiecej...ilona
OdpowiedzUsuńNa pewno więcej będzie :)
UsuńFajnie jakby nie musiał Pan pisać takich historii. Niestety to niemożliwe.
UsuńTrafiłam tu przez przypadek, ale zostaję na stałe :) w dwa wieczory pochłaniałam archiwum, by dotrzeć do tego punktu.
Pozdrawiam.
Młody jako jedyny miał jaja, żeby wyrwać się z tego burdelu - nie tylko mieszkania, ale z zapyziałej okolicy, gdzie pewnie na próżno szukać przykładu "normalnej" rodziny. Dokonał jedynego i słusznego wyboru i najważniejsze - uzyskał pomoc. Gdzieś daleko widać dla niego światełko nadziei, oby obciążenie na psychice nie skierowało go na "ciemną stronę mocy"...
OdpowiedzUsuńDoswiadczenie wskazuje, że jeżeli mieszkanie braciszkom nie zostanie odebrane a sami nie zostana bezdomnymi, to z dużym prawdopodobieństwem Młody wróci do swojego stałego miejsca zamieszkania, chyba ze będzie mógł zamieszkać gdzie indziej po opuszczeniu Bidula.
UsuńKane pisze inaczej, mi osobiście obydwaj autorzy bardzo pasują.
OdpowiedzUsuńAd opowieści - oby... Oby się młodemu udało.
oby.
Mieliśmy w szkole bardzo podobny przypadek - 16-latek rozpłakał się sędzinie na rozprawie, żeby go zabrali z domu, wszystko jedno dokąd, bo już nie może wytrzymać... No i zabrali na szczęście, tak, jak stał. Teraz jest w DD.
OdpowiedzUsuńW takich przypadkach, jak opisany przez Ciebie, to ja mam spore nadzieje, że się uda. Chłopak w końcu sam widzi, że postawa braci do niczego nie prowadzi, sam chce mieć szansę na normalne życie. To cholernie dużo.
. trafiłem tu przypadkiem ,Bedę zagladał- Zycie jest okrutne,
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się tylko typowo polskie przeklinanie :) ,nie jestem przeciwny sam przeklinam ,ale moze jedno ,dwa przekleństwa by starczyły :). A tak to takie trochę na siłę :)
Przywykniesz
UsuńTaka jest forma bloga - wulgaryzmy uwazam za potrzebne, choć w sytuacjach codziennych staram sie ich unikać :)
UsuńCzasami takie "wzmacniacze" (przekleństwa) są potrzebne, podnoszą wagę zdania :), mnie nie przeszkadzają...bo jak inaczej opisać te sytuacje...tylko takie słowa się cisną do ust....
UsuńW tym przypadku przekleństwa jak dla mnie,są środkiem wyrazu. Jak myślę bardzo potrzebnym środkiem wyrazu, by przekazać charakterystykę opisywanych miejsc
UsuńBrawo Autorze:-D
OdpowiedzUsuńTe dywagacje, reminiscencje...- cudnie się to czyta. No i ten "nerw";-)
W kwestii samej historii-rzecz nie jest taka prosta, że chłopak się samoratuje, ocala..Raczej jest to dynamika opuszczania, odchodzenia tak jak odeszła matka, jako odszedł ojciec. Jest to identyfikacja.
Do braci wróci, wrócić musi.
Kwestia tylko jak...Oby wzrostowo:-)
Aurelia:-D
UsuńCzyta się jednych tchem, jak jakąś powieść. Gorzej gdy dociera,że to się dzieje gdzieś naprawdę :( Monika
OdpowiedzUsuńOrtografia, ortografia
OdpowiedzUsuńOrtografia, interpunkcja, stylistyka i składnia. Wszystko leży.
UsuńEhh, wiem, wiem. Po napisaniu chce jak najszybciej wrzucić posta, dlatego sprawdzam pobieżnie, a gdy tekst jest opublikowany i pokazują się komentarze, nie chcę już w niego ingerowac. Obiecuję, stylistyce i ortografii będe sie baczniej przyglądał
UsuńOlej to, masz iskre od boga, idz dalej pod prąd, nie pałuj sie ortografią:)
UsuńOrtografia? Interpunkcja? Stylistyka? czymże są przy losach ludzi, przy takich chwilach... przy tych tragediach?są NICZYM! Możesz robić setki błędów, nie mam czasu ich szukać czytam jednym tchem, uwilebiam Twoje lekkie pióro.
Usuńwidocznie sam/a masz problem z ortografią, błędów nie trzeba szukać, one same rzucają się w oczy.
Usuń3mam kciuki za młodego, oby mu się poszczęściło, bo widać gołym okiem, że nie chce tak trwać...
OdpowiedzUsuńporuszające, najbardziej szkoda młodych ludzi...
OdpowiedzUsuńale ja jeszcze z innej beczki... patrzę na licznik odwiedzin łaaa ale zapi....
Gratuluję!
Pomagaj ile dasz radę!!!
Straszny jest ten swiat
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie polityka bezradności systemu wobec ogromu cierpień powodowanych przez menelstwo w rodzinach, a nawet rodach. Te próby wyrywania im ofiar. Ta bezradość i ręce w kajdanach prawa. Naturalnie chciałoby sie usunąć menelstwo gdzies na bezludna wyspe a pozostaje złość na ich bezkarność wyrażać zaledwie dosadnym słownictwem. Menelom wolno krzywdzić a meneli nie wolno tknąć. Interesująca taktyka systemu.
UsuńCieszę się, że znowu mogę przeczytać coś autora :) Bardziej jego styl przypadł mi do gustu. Może chodzi o ciekawsze przypadki, a może po prostu o styl pisania. Pozdrawiam obu Panów :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńKIedyś myslałam ze Dom Dziecka to najgorsze co moze spotkać dziecko. Do czasu...mama pracuje w przedszkolu. Po jedno z dzieci przyszedł pijany ojciec, odmówili wydania dziecka. Przyszła babcia - tez napruta. Znów dziecka nie wydali. Przyszła "ciocia", nie wiedziała ze komus ulicy dziecka sie nie wyda. Musi byc określone w papierach kto moze odebrac dziecko. Dodam ze ciocia tez napruta. Mama z bólem serca zadzwoniła gdzie trzeba, poczekała az przyjadą po chłopaka. POtem sie okazało, ze mama pojechała do Holandii z jakims "Panem" i słuch po niej zaginął. Ojciec z matką wpadli w taką popijawe, ze nie trzeźwieli. Tatus jak rano dziecko przyprowadzał był jeszcze trzeźwy. Mama pojechała do Bidula odwiedzić dzieciaka...wróciła naprawde uśmiechnięta. On tam jest szczęsliwy. NIe wiedziałąm ze możliwe, ale ten dzieciak tam ma dobrze. On mówi, ze woli w bidulu. Ze tu moze sie wyspać, ze ma sniadanie. Za tatą nie tęskni, wie ze tata juz nie wyjdzie z picia (bardzo rezolutne 5 letnie dziecko), bardzo tęskni za mamą, może po niego wróci...Jaki trzeba los dzieciakowi zgotować w domu, zeby mu było w bidulu lepiej.
OdpowiedzUsuńJa troche nie na temat, moze Pan coś na ten tamet wie. Moze Pan coś napisze i ludzie troche bardziej bedą świadomi. Zwykli ludzie, bo politycy to żyja chyba w innym świecie. Dzisiaj w mediach trąbią o niedorzywionych dzieciach. I zaczeło się, bo to bardzo medialny temat i mozna "popłynąć" w politycznej gadce. MIeszkam w starej części Łodzi. Mam kontakt z nauczycielkami w pobliskich szkołach. Dzieciaki chodzą do szkoły głodne: w dome bez sniadania, do szkoły bez sniadania. I wszyscy trąbią, ze to taka bieda. I tu się nie zgodzę. W większości to są dzieci zaniedbane przez rodziców, ktorzy maja kase na sniadanie. Mama nie ma w domu chleba, margaryny i wedliny? Ale ma tv N, ma komórkę, ma 200 kanałó w satelicie, ma nowe kozaczki, ma nowe akryle na pazurach i nowe sztuczne włosy doczepione. Niestety ale taka jest tu rzeczywistość. Ile kosztuje kanapka: 2 kromki chleba, tania wędlina? I ja wiem, ze niektorzy maja naprawde bardzo mało...ale to mało jak sie ma dziecko wydaje sie na dziecko. ZNam tu kilka rodzin biednych. Oni maja bardzo mało ale dzieci nigdy nie są głodne. Do szkoły mają zrobioną kanapkę, wieczorem dostana kolacje, w szkole obiad. Maja ciepłą kurtke zimą i ciepłe buty (znoszone, używane ale ciepłe). Są tez rodziny "nierobotnych" (nie mylić z bezrobotnymi): dzieciak głodny chodzi, w tenisówkach zimą, tatus ma na wóde i fajki, mama na fajki i akryle. Biedna niepatologiczna rodzina wyrzywi dziecko, ubierze. Patologia nawet jak ma kase to dzieciaka puści głodnego do szkoły. Tylko, ze na walke z patologią nasze panstwo pomysłu nie ma. Wiec trąbią jaka to bieda w Łodzi, bo o 100% wzrosła ilość dzieci nie dorzywionych. I tak sie zastanawiam: czy politycy naprawde nie wiedzą czemu te dzieciaki głodne chodzą? Czy moze nieporpawnie bedzie powiedziec, ze rodziców mają takich a takich, ze tak naprawde to kasa jest? W sumie nie ważne, bo co by nie mówili to tym dzieciakom lepiej nie bedzie. W szkole Pani nAuczycielka da kanapkę, szkoła obiad...a dziecko w głodzie wyrosnie na kolejnego rodzica to to dziecku jeśc nie da...
OdpowiedzUsuńNo cóz, patologia w wielu przypadkach jest dziedziczna. Wyuczona bezradnośc i marazm powodują, że wychowankowie takich dysfunkcyjnych rodzin w większości powielają to, co z domu wynieśli. Przykre, ale prawdziwe.
UsuńDlaczego akurat w Łodzi jest taka masa meneli? Kazdy kurator ci odpowie prosto: bo działały tam od długiego czasu Wyższe Szkoly Bezradnosci, które kształcily pełna parą absolwentów, osiagając najlepsze wyniki w kraju, podobnie jak łódzka szkoła filmowa. :)
Usuńa tak na serio: to miasto robotnicze, gdzie po prostu większosc zakładów zamknieto jeden po drugim i ludzie zostali bez niczego. W tym roku wyszedł film dokumentalny Marcina Latałło "Moja ulica", o rodzinie robotniczej z Łodzi, jak ktoś ma mozliwosc obejrzec to warto... Kiedys cała rodzina pracowała w pobliskiej fabryce Izraela Poznańkiego, teraz od czasu kiedy powstał w niej supermarket bezskutecznie szukaja tam pracy... Łódz pustoszeje, oficjalnie tego nie mówią, ale wiele osób szacuje, że z miasta w ciągu ok. ostatnich 20 lat wyjechało az 200 tys ludzi (!). niedługo zostaną tam sami starzy i dzieci, ew. ci co nie dadzą rady uzbierac na bilet. Rzeczywistosc w Polsce jest daleka od propagandy serowanej w tv. W kraju pracuje juz włącznie z szara strefa tylko 16,5 mln ludzi na 38 mln w całym kraju. Oficjalne bezrobocie to 14 %, a na serio liczba niepracujących w wieku produkcyjnym to ok. 42 %... Bo chyba że srednia płaca nie wynosi 4 tys to kazdy wie... Prawdziwa srednia płaca w Polsce to 1500 zł na rękę
zycie jest okrutne...
OdpowiedzUsuńblog fajny,ale ten jezyk -opis much i wulgaryzmy-to juz nie bardzo...
Jezu nie wierzę...!?!?!?
UsuńWłaśnie ten zabieg z muchą jest tu zajebisty!
Mucha przeszkadzaczka, nielubiana i wkurwiająca "zdrowe" społeczeństwo jak opisywani tu "patole"...
Aurelia
no nie wiem w jakim świecie wyrosłeś/aś ale myślę, że kurator sądowy to dużo więcej przekleństw zna
Usuńhmmm
chociaż myślę, że nie ja znam więcej...
takie ma życie idzie słucha i powtarza
kontakt z marginesem taki już jest
"opis much i wulgaryzmy-to juz nie bardzo". Nast ępnym razem napisze o karaluchach, bo takie też w jednym domu widziałem. Były tak wyjebiście duże, że o mało mi nogi nie upierdolił jeden, i to do kolana. Inteligentne bestie :)
UsuńSpojrzałeś kuratorku na ubiór tych braci, mieszkanie. I od razu wyrobiłeś sobie, jedynie słuszną, opinię o nich, nie zając tej "rodzinki". To, że mają wyjebane na swoich rodziców (nawet jak ich "ojciec" zdycha na raka w szpitalu). Popełnione zostały jakieś błędy wychowawcze, które zaważyły na dalszych losach tej "rodzinki". Gdyby było inaczej, sąd już kilka lat temu, nie miałby po co przydzielać im kuratora. Mamuśka też, gdyby była w miarę normalna, a jej mąż umierał na raka w szpitalu. Nie zostawiała by dzieci bez opieki (nawet nastolatków), a sama poszła w tango z jakimś fagasem.
OdpowiedzUsuńWielu "rodziców" znęca się nad dziećmi, nie daje im jeść, bije, a nawet katuje w dzieciństwie. A później, na starość lub w razie choroby mają pretensje, że dzieci nie chcą mieć z nimi nic do czynienia i mają na nich wyjebane.
Są też jednostki chore psychicznie, psychopaci, ludzie z uszkodzeniami mózgu. Gdzie nie wiem jakie by mieli wychowanie, są bardziej podatne na zachowania destrukcyjne i popełnianie przestępstw. Tylko takich jednostek w całej populacji jest bardzo niewielki procent.
Agaton
Szacun, Człowieku (duża litera celowa)
OdpowiedzUsuńDyżury w piątki są do doopy ;)
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda :))). kane
UsuńNo i fajnie. Ale co z ludźmi, którzy są na krawędzi? Co z pro-patolami? Takimi, jak ja? Zapierdalam przez 20 lat i płacę podatki. Coraz większe, bo coraz więcej piję (akcyza, te rzeczy). Zapierdalam tak, że nie mam czasu na założenie rodziny. A zapłodnienie menelicy nie wchodzi w rachubę ze względów estetycznych i praktycznych.
OdpowiedzUsuńCo skończy się tym, że mnie patrol jebnie jak będę miał potrzebę się dopić i dostanę zawiasy oraz nadzór. Ble, ble, ble, pieczątka podpis.
A mnie mój pracodawca chce zapłacić za ośrodek. Warunek (jego) 2-3 godziny przy kompie, żeby nie padł mu na ryj biznes. Warunek (mój): proszę mnie przyjąć z psem, bo on był (skutecznym!) lekarstwem na poprzedni epizod chlania i depresji.
I co? I jeden wielki CHUJ. Niedasie (choć jest kasa). NFZ nie zapłaci (choć nikt nie ma potrzeby, żeby płacił). Najbliższy rozsądny spejalista 100 km ode mnie.
Więc co? Więc piję, i czekam na kuratorski nadzór. Kasa z akcyzy Rostowskiemu cyka, a ja za rok będę na zasiłku z opieki.
Niedasie?
UsuńPrzede wszystkim niechcesie...
Chcesie. Jak cholera chcesie... Tylko jak widzę dziunie z PCPR, które zaginam po trzecim pytaniu, to wszystkie cztery dni niepicia idzie się jebać :P
UsuńPrzede wszystkim zależy za co zostaniesz skazany, nie zawsze kończy sie to ,,zawiasami'' i dozorem. ale jeśli tak będzie a sąd nałoży obowiązek powstrzymania sie od nadużywania alkoholu ( może być bez dozoru ) a Ty go złamiesz to w końcu trafisz na najlepszy odwyk na świecie do ZK. Czy chodzi Ci o to aby trafić do ZK i pooglądać to o czym piszemy od wewnątrz ? kane
UsuńPo pierwsze za nic, po drugie - jeżeli - to za podjechanie na kacu po klina. Z tym, że ja JUŻ chcę (do spółki z pracodawcą!) coś z alkoholowym problemem zrobić. I po prostu nie ma jak. Skuteczni specjaliści - 100 km dalej.
UsuńW promieniu 100 km niema żadnej placówki leczenia odwykowego? To gdzie Ty mieszkasz, w tajdze syberyjskiej?
UsuńNie ma "skutecznych specjalistów" w przypadku choroby alkoholowej, skuteczny możesz być tylko Ty sam. Zbieraj dupę w troki i idź na odwyk. Jak "chcesie" to "dasie".
Pro-patolu;-)
UsuńPrzede wszystkim z Twojej wypowiedzi wynika, że Tobie to zbliżanie się do patolstwa całkiem się podoba...?
Do kogo się wtedy zblizasz...???
100 km to nie jest problem.
Wsiadasz w autobus i jedziesz.
Skoro specjaliści dobrzy, a Ty taki wytrawny, to trza jechać! ;-)
Powodzenia.
Aurelia
Trzymam kciuki za młodego.
OdpowiedzUsuńBędę tu zaglądać. I też lubię Grzesiuka./Nue
Spóźnone gratulacje. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy. Zaglądam na Twojego bloga bardzo często.
OdpowiedzUsuńPanie! Jak Pan to wszystko wytrzymuje ?!
OdpowiedzUsuńCodziennie na sniadanie setka wódki, potem na obiad znowu seta, a na kolacje dwie sety :) A tak powaznie, to jakos trzeba. W pracy emocji nie pokazuję, mam kamienna twarz, i staram się za bardzo nie emocjonowac. Ale dzięki temu pisząc na blogu, mogę sobie dac upust emocjom i próbowac przynajmniej barwnie tom opisać. Pastisz, ironia, żart - jest sposobem na "oswajanie" tak cięzkich zdarzeń, których jestem swiadkiem. Pzdr
UsuńZastanawiam sie czy wykonujac az tak obciazajacy psychicznie zawod macie jakies systemowe wsparcie psychologa? No jakis fachowiec resortowy, ktory w razie czego poratuje i panstwo za to zaplaci? Moze psychoterapeuta specjalnie przygotowany do przcy z ludzmi pracujacymi w extremum tj. kurator, policjant, strazak? Zarty zartami, ale mysle ze cudow nie ma, dekiel cierpi na tym jak cholera a moze sie myle ?
UsuńA tak z ciekawosci, w jakim wieku lub ile lat musi przepracowac kurator, zeby pojsc na emeryture, nalezy Wam sie jakas wczesniejsza,czy np.nauczyciel wg kryteriow o warunkach szczegolnych ma wieksze przywileje emerytalne (inne to wiadomka)?
Te pytania to chyba retoryczne;-)
UsuńŻadnego gwarantowanego przez pracodawcow (Ministerstwo Sprawiedliwości) wsparcia psychologicznego.
Praca do 67 roku życia.
Co ciekawe nawet brak dodatku za pracę w warunkach trudnych.
Nie byly retoryczne. Ja bym wam dala emeryture po 5 latach pracy, dodatki i wczasy pod palmami 3 razy w roku a zakres obowiazkow ograniczyla do jednego: eksterminacji menelstwa azotoksem.
UsuńWłaśnie też o tym pomyślałam,jak osoba wyżej...Jak Pan to wytrzymuje?
OdpowiedzUsuńDziś przeczytałam wszystkie wpisy jednym tchem i nie mogę się otrząsnąć:/a łzy kilka razy się pojawiły.
Też wychowałam się w skromnej rodzinie, różnie bywało czasem tylko chleb zamoczony w wodzie i posypany cukrem. Rodzice po zasiłki nie chodzili, starali się dbać o nas, nigdy nie było problemu alkoholowego.
A to co te dzieciaki muszą znosić-straszne-ale niestey patologia rodzi patologie...a żyją i piją i wszystko inne z zasiłków/zapomóg z podatków ludzi którzy ciułają za 700zł uczciwie, bo tak nauczeni...a nie teksty"co pójdę do roboty jak zasiłku dostane tyle a w domu będę."
jednym słowem RESPEKT autorowi bloga i innym osobom zajmującym się czymś takim.
Będę odwiedzać bloga na pewno! Czekam na kolejny wpis.
Młodemu chłopakowi, który chce się oderwać od modelu życia prezentowanego przez starszych braci, należy pokazać film "Z ulicy na Harvard", reż. Peter Levin, 2003.
OdpowiedzUsuńZbyt dużo wulgaryzmów,przez to blog staje się mało czytelny.Ogólnie bardzo ciekawy. Ktoś już Pana starał się wytłumaczyć mówiąc,że wpływ środowiska w jakim Pan się obraca powoduje stosowany przez Pana stek przekleństw.Otóż zapewniam,że praca nie ma wpływu na nasz język. Moi bliscy są kuratorami od wielu lat ale w domu i poza nigdy nie używamy wulgaryzmów w kontakcie z innymi ludźmi.ale każdy ma swój sposób bycia...
OdpowiedzUsuńacha, i ani razu nie pomyslałes o takich rodzicach - patolach "co za szmata"???? hahaha. no tak, ty taki porządny pewnie myślisz: cóż za nagannie i niestosownie zachowująca się kobieta/dziewoja itp. poza tym: twoi znajomi widac nie nadają sie na kuratorów jesli w normalnym ludzkim odruchu nie chcą przyp...lić takiej matce, która na chlanie ma a dziecko głodne, brudne i zziębnięte w tenisówkach po mrozie biega. taka różnica między tobą a mną: ty widzisz tylko przekleństwa, ja widzę emocje , zdrowe, osoby, która naprawdę przejmuje się sytuacją a nie odpierdala swoją robotę. pozdrawiam! radzę sciągnąć różowe okulary
UsuńA kto powiedział że w domu klnę czy wśród znajomych? Oddzielam Bloga od codziennego zycia :)
UsuńUgrzęzłam tu na amen. Uwielbiam wulgaryzmy,slang, szydere i ekstremalna jazde po bandzie.
UsuńMysle ze ludzie obdarzeni szczegolnym rodzajem wrazliwosci sa niejako skazani na taki styl wypowiedzi i ekspresji. Jesli nie klniesz w domu i wsrod znajomych, to masz troche przejebane, bo wlasnie wsrod nich powinienes czuc sie swobodnie. To zaden wstyd ani grzech, w zaden sposob tez nie dowodzi braku kultury, ani inne takie ble ble, sraku pierdziaku. My klniemy a nasi przyjaciele nie, ale wcale im nie przeszkadzaja nasze siarczyste kurwy, huje(koniecznie h), ani inne bluzgi. Oni rozumieja ze my to inny rodzaj wyrazu, inne temperamenty i gicio. Poza tym, ze my bluzgamy a oni nie, łączy nas bardzo duzo wazniejszych rzeczy, zeby np. nie byc gnidą, albo jak spiewal Rychu, wiara w to, ze zawsze warto byc czlowiekiem.
Dobre wychowanie nie polega na wpojeniu dzieciom, ze nie mozna sie brzydko wyrazac, tylko na czyms innym(patrz wyzej)
Z moich połwiecznych obserwacji zyciowych wynika, ze Ci, ktorzy z naboznym pietyzmem budują sobie wizerunek czlowieka kulturalnego sa pusci jak bębny Roling Stonsow a ich tzw poziom rosnie proprcjonalnie do ceny samochodu jakim sie poruszaja.
Wszystkim grzecznym, kulturalnym i ortograficznym, oraz doskonalącym sie we wszelkich poprawnosciach, z wisienką kurwa na wierzchu dedykuję mój ulubiny dowcipasek:
Dwóch sasiadow-wiesniakow,jeden przystojny, baletowicz, hulaka, opryski olewa, zwierzat nie szczepi, ogolnie ma wyjebane na robote a wszystko mu rodzi, krowy mleko daja, idzie mu jak cholera.
Drugi,niezbyt urodziwy ale pobozny, obowiazkowy, pracowity jak pszczółka a co rusz jakas plaga go dopadnie, to grad, to pomór na bydlątka, no pech totalny.
Idzie ten drugi w koncu do kosciola, pada na kolana i w płacz, panie boze, sąsiad o nic nie dba a ja sie tak staram, czemu mnie tak doswiadczasz ?
Na to otwieraja sie wrota niebieskie, Bóg sie wychyla zza nieboskłonu i mowi : bo cie cos kurwa dziwnie nie lubie.
Mysę ze Twoje bluzgi nie są literackim srodkiem wyrazu, mysle ze one sa organiczne, sa czescia Twojej wątroby i bez nich nie jestes w stanie trawic istnienia.
Ktos kto napisal ze uzywasz ich na sile jest z innego wymiaru.
Bardzo bym chciała aby chłopakowi się udało. Mocno trzymam za niego kciuki!
OdpowiedzUsuńZajebisty blog. Sam pracuję w sądzie i jestem społecznym.
OdpowiedzUsuńDygresja a propos sędziów trafiona w 10.
Wulgaryzmów w sam raz, poza tym też nie znoszę much... ;)
a mnie zastanawia jedno...
OdpowiedzUsuńz cala pewnoscia, na tym etapie to byla jedyna sluszna decyzja dla tego chlopaka, natomiast obawiam sie, ze w bidulach jest nie mniej cwaniaczkow, niz w takim baraku w ktorym mieszkal...
Jest wyjście Patryku - możesz wziąć do siebie na wychowanie.
UsuńBo u pana kuratora w domu juz nie ma miejsca :)
Wczoraj po raz pierwszy byłam na tym blogu..zaczęłam czytać i przeczytałam już całe archiwum..kilka razy łzy poleciały po policzkach..będę tu częstym gościem..zastanawiam się tylko jak udaje się Panu oddzielić to "menelstwo" od życia prywatnego?! Do tego zawodu chyba też trzeba mieć powołanie..ja bym nie dała rady..a przy tym nie traci Pan racjonalnego myślenia a przede wszystkim serca..wielki szacunek..
OdpowiedzUsuńp.s. przez post o karmionym cycem 2-latku przez patolke nie mogłam spać w nocy :( biedne dziecko..
Wczoraj przeczytalem caly Twoj blog. I chcialbym powiedziec jedna rzecz:
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie spogladalem w otchlan, tak jak Ty robisz to na codzien wiec nie mam praw do oceny czy slusznie uzywasz takiego slownictwa czy nie, tylko zastanwiajam sie czy ci kotrzy hejtuja Twoje wulgaryzmy staneli na przeciwko otchlani i zobaczyli jak ona do nich macha.
czytam i coraz bardziej rozumiem twoje bluzgi, mną tez rzuca. ale stary: ciężko się czyta: może zmien tło na jasne i czarne litery?
OdpowiedzUsuńTemat tła i czcionki wałkowany wielokrotnie. Wola większości jest taka, żeby tak zostawić. Nawet jakby wszyscy chcieli inne tło, to..... nie zmienie :)
UsuńJeżeli komuś nie odpowiada kolor czcionki i tła to w 5 sekund można przecież skopiować zawartość do np. WORDa i zminić na chociażby pomarańczową
UsuńJak dla mnie to jest super :D nie daj się wkręcić w zmianę stylu, bo to już nie będzie szczere :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Pisze róznymi stylami i z róznych perspektyw. Nikt na mnie nie bedzie wpływał. Pozdrawiam
UsuńPróbujesz pisać różnymi stylami i z różnych perspektyw (z różnym powodzeniem). Podobnie jak próbujesz pisać bez błędów. Nie jesteś tak zajebisty - jak zaczęło Ci się wydawać: )
UsuńPrzeczytałam jednym tchem cały blog. Samo życie...
OdpowiedzUsuńBędę tu wracać.
Społeczna
Zacznij pisać czarnymi literami na białym tle - po kilku wersach wszystko przed oczami lata i nic nie widać :(
OdpowiedzUsuńA dla mnie taka szata graficzna jest w porządku. Nadaje nastrój tematyce bloga. Nic w tym względzie bym nie zmieniała. Pozdrawiam- Maja
UsuńStrasznie mnie wciągnąłeś, a może dlatego że mam w niedalekiej rodzinie taką patologię :(
OdpowiedzUsuńRodzice dajmy na to Joli zawodowi alkoholicy kochali się jak szaleni talerze latały po ich melince z tej miłości. Jedno dziecko z poprzedniego związku, drugie dziecko z poprzedniego związku, aż w końcu doczekali sie wspólnego potomka Joli,z tej radości zachlali sie tak ze poszli w długa zapominając ze mała została w domu sama. Mila kilka tygodni. Płacz nieustanny dziecka spowodował przyjazd policji, zabranie do domu małego dziecka ich "ukochanej" Joli. Częściowe odebranie praw rodzicielskich i tutaj na "ratunek" przyszła babcia która zaoferowała siebie jako rodzinę zastępczą, wychowywała juz i tak jedno dziecko swojej córki... Wiec Jola ma nowy dom, lecz jej szczęście nie trwało długo, braciszek bodajże 5-cioletni zabrał siostrzyczkę na spacer po śmietnikach bo nie miał co jej dać jeść, babcia wypiła za dużo. Odebrali mała Jolcie znów do domu dziecka, jej matka i ojciec poszli do drugiej babci z błaganiem by wzięła ich "ukochane" i upragnione dziecko.. kobiecina uległa, ledwo doszła przed sad, schorowana, starsza pani. Jola ma kolejny dom, mieszka z babcia, ma juz 3 latka, jest fajna dziewczynka tylko jakoś nie umie okazywać uczuć. Mamusia i Tatus żyją gdzieś w pobliżu, w jendym podwórku tylko ze w melinie, pija, nie robią, udają ze sie zajmują dzieckiem i pomagają babci...szczególnie gdy przychodzą pieniądze na Jole...babci musi im dac bo przecież TO ICH DZIECKO ,a ona sie by bogaciła ich kosztem...Córeczka ich rosnie, niby z babcia, ktora ja kocha nad zycie ,z dziadkiem który uczy wielu rzeczy, ale ta patologia ciagle depcze jej po pietach. Ma nascie lat tatus umiera, padaczka alkoholowa, Jola chciałaby zaznać "lepszego" zycia, nie chce wraca o 8 do domu bo sie babcia martwi...ucieka z domu, zaczynają sie jazdy z nia, babcia płacze i modli sie codziennie...któregoś pięknego dnia Jolcia oznajmia ze woli iść do domu dziecka, bo tu jej tak zle...nikt ja nie rozumie, wszysktiego jej zabraniają...MIAŁA WSZYSTKO, mysle ze za duzo...babcia sama nie zjadla a JOLCI DALA. Jola trafia do bidula, jest szczęśliwa, ma świetne towarzystwo, sami recydywiści, uczy sie wielu nowych rzeczy, ćpa ,pali, pije i Bog jeden wie co robi, zycie jak w Madrycie...Rzuca szkole, poznaje menela starszego o prawie 30lat, ale Z MIESZKANIEM-melina jak każda inna, 20m ,wszystko zdezelowane, smród, brud, a jej wybranek po wieloletnich odsiadkach w wiezieniu , jest cool! Żyją sobie zbijając baki i jedząc dżemy od Unii Europejskiej, dostając pakiety na obiadki a jak! PYTAM SIE PO CO JA MAM GOTOWAC? Wiecie co jest najgorsze? ze przez te lata robiłam wszystko aby widziała ze można żyć inaczej, ze jest lepsze życie, ze da sie! pokazywałam, uczyłam, ale dało to tyle co umarłemu kadzidło...powiedziała ONA LUBI TAKIE ZYCIE i co ja mogę? niccccccccccc Jest dorosła już, a jak się urodziła ktoś zaproponował jej rodzicom adopcje zagraniczna, ale z tej rodzicielskiej miłości nie zgodzili sie by ktoś obcy wychowywał ich dziecko, myślę ze to była JEDYNA szansa dla niej, jedyna...teraz to juz tylko czekać az urodzi kolejne ogniwo tego błędnego koła... Ja mieszkam daleko od niej, nawet chciałam aby przeniosła się tutaj zmieniła środowisko, ale....ona nie chce, nie potrafię jej wyrwać z tego bagna, jak to powiedziała do psychologa: póki ja nie będę chciała to szkoda pani czasu!
P.S.1 Przepraszam za chaos opisu i błędy, ale piszę pod wpływem emocji, ciągle dużo mnie to kosztuje, bo żal człowieka...zmarnowanego życia.
PS.2.Miała kilku kuratorów, po prostu się poddawali, chcieli jej pomóc, ale potem rezygnowali, każdy mówił ładna dziewczyna, dość inteligentna, no ale alkohol był tym czego pragnęła...
Nie ma się co taką przejmować...to już ten typ- mimo, że ma warunki to i tak woli chlać niż zmierzyć się z życiem. Łatwiej jest przecież pić i iść do socjalu po kasę niż poszukać pracy, uczyć się i dać coś z siebie. Nie żal mi takich ludzi...żal mi tych, którzy na nich płacą - czyli nas wszystkich.
UsuńM.
Hej, blog jest super - oddaje atmosferę naszej pracy w wielu tych niefajnych sprawach, a przekleństwa to po prostu wentyl bezpieczeństwa żeby spuścić trochę emocji, które są w każdym normalnym kuratorze. Dobrze napisane i oddaje uroki naszej pracy - podziwiam za lekkość pisania - czyta się fantastycznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Kurator zawodowy dla dorosłych
przeczytałam jednym tchem, archiwum też:-))będę stałą bywalczynią Twojego bloga, masz lekkie pióro i dobrze się czyta.
OdpowiedzUsuńwulgaryzmy mi nie przeszkadzaja, ale to czarne tło cholernie męczy oczy, no, ale ja już ...stara kobieta jestem . pozdrawiam serdecznie :-)))kokol
Naprawdę ciekawie napisane. Samo życie. Przeczytałem już kilka postów i na pewno na tym się nie skończy. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńCała frajda czytania tego bloga polega właśnie na jego specyfice. Osobiście uważam, że możliwość komentowania pod postami powinna być zablokowana. Im więcej Autor czyta popisów czytelników, tym bardziej zmienia się jego sposób pisania. Szkoda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
N.
Ciekawie napisane, ale przydałaby się mała korekta. To pierwsza notka, którą tutaj przeczytałem, a już dostrzegłem kilka błędów.
OdpowiedzUsuńNajprzyjemniejsze sa opisy gwałconych i glodnych dzieci :) pozdrawiam ciepluteńko, buziole
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciekawy blog, a posty dają dużo do myślenia. Wydaje mi się, że autor chce nam pokazać stronę życia niekonieczne nam znaną. Dlatego dziwią mnie komentarze odnoszące się do stylu pisania, a nie do treści.Skupmy się na tym, o czym czytamy. Dla mnie- super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńja pierdolę... ale blog..
OdpowiedzUsuńWow. To jest to czego szukalem, swietny blog!
OdpowiedzUsuńJakoś dwuznacznie brzmi Twój wpis. możesz to jakoś sprecyzować, co rozumiesz przez ,,najprzyjemniejsze'' ? kane
OdpowiedzUsuńNie jestem autorem powyższego komentarza, ale chyba jest to oczywiste, że ktoś napisał to ironicznie. Zwłaszcza, że jest to odpowiedź na stwierdzenie: "(...) bardzo przyjemnie czyta sie takie blogi :) (...)".
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiam czy bardziej chorzy są ludzie, który taki żywot wiodą (ograniczeni umysłowo, często skazani na taki, a nie inny los przez swoje urodzenie) czy ci, którzy uważając się za lepszych, opisują gówniane życie tych pierwszych. I właściwie po co je opisują? /Sigurlin
Rozumiem Sigurlinie, że to Ty sam uważasz się za lepszego nazywajac życie tych ludzi gownianym.
OdpowiedzUsuńCi ludzie są wokół nasi, mimo iż wielu chciałoby udawać, że tak nie jest. Zepchnąć na margines nie tylko życia, ale i świadomości. I ten blog na to właśnie nie pozwala i dlatego wywołuje takie kontrowersje.
Nie wiem czy Autor zdawał sobie sprawę z tego, że wywoła taką dyskusję, że stanie się orędownikiem społecznej misji. Pewnie nie...
Ale tak się stało. I jako osoba pracująca z tym środowiskiem ogromnie się z tego cieszę.
Owszem przerażają mnie komentarze ludzi nawołujących do eksterminacji (gazowania! Mój boże...!!!), również takie jak Twoje-niby humanitarne, a pełne pogardy..
Wypływają one czasem ze spontaniczntych emocji, ale również z całkowitego niezrozumienia konwencji tego przekazu. Pokazują niestety ile jest ignorancji w społeczeństwie i chęci bycia lepszym...
Przez tego bloga nie mogę spać, nie moge nic zrobić...w głowie ciagle kłębia mi się mysli o tych ludziach, biednych ludziach czasem nie mających świadomosci tego w jakim guwnianym świecie przyszło im zyć...o tych dzieciach, dzieciach które właśnie się rodza, własnie zostąły poczęte, włśnie dręcza kota...dzieciach które wpuszczone w ten błędny wir patologi mają praktycznie żadne szanse się z niego wydostać, to jak jakies tornado które jak cię wessie do środka to nie wywali dopóki nie będzie na skraju umierania lub już trupem... przerażające. A najgorsza chyba jest ta niemoc, jak sprawić aby człowiek...a właściwie już nie człowiek poruszył resztki szarych komórek do tego aby CHIAŁ zmienić życie swoje, swoich dzieci...
OdpowiedzUsuńJak nie możesz spać to poczytaj sobie słownik...
UsuńA ty ignorancie i nieuku pocztaj o dysleksji, dysgrafii i innych dysfunkcjach, bo tacy niedouczeni "nauczyciele" jak ty sa nieszczesciem tysiecy dzieci, ktore sa obdarzone w intelekt, duze mozliwosci, wrazliwosc, czesto talent a przez takich głąbow jak ty i rzesza tobie podobnych sa skreslane, metodycznie zakompleksiane, nisko oceniane i ogolnie zle nauczane. Takie jest moje doswiadczenie, moje dyslektyczne dzieci ukonczyly architekture i wydzial mechaniczny na bardzo prestizowych uczelniach z wynikami bardzo dobrymi, sa wybitnie uzdolnionymi ludzmi a w szkolach przez cale ksztalcenie podstawowe i gimnazjalne nie wyskoczyły wyzej ocen dopuszczajacych. Takze wsadz sobie w dupe swoja znajomosc gramatyki, bo jest to prawdopodobnie jedna z niewielu umiejetnosci, ktore posiadasz w swoim nudnym, zakutym zyciu.
UsuńJeszcze jedno, nie wypada, jest w bardzo złym tonie zwracac komus uwage na bledy ort, gram, styl w jego wypowiedzi, wiec poczytaj sobie SV, bo sama znajomosc ortografi nie wystarcza do bycia człowiekiem na poziomie, do ktorego jak mniemam z nizin spolecznych bardzo usilnie pretendujesz.
Na pohybel, gniotom, snobom, inteligentom w pierwszym pokoleniu, moralistom, egzaltowanym prymitywom, zakompleksonym, gminnym nauczycielom o ograniczonych horyzontach i sadystycznych sklonnosciach, ogolnie ludziom bez polotu, ktorzy z naboznym poczuciem misji okraszonym wyzszoscia pouczaja innych w kwesti poprawnosci, aby byli grzeczni, ugładzeni, mierni, przecietni i nudni na ich wlasne podobienstwo. A krotko i na temat, poprostu wal sie.
Ps
ty, celowo z malej
Cudne!!! :-D
UsuńUśmiałam się do łez.
Święta racja.
Znajomość ortografii nie świadczy o inteligencji, ale jej brak... Cóż, każdy ma jakieś "ubytki" - niektórzy nie potrafią pisać, liczyć, mówić - i według mnie dawanie ulg ze względu na to, to szerzenie debilizmu. Wystarczy chcieć i ćwiczyć, żeby sobie z tym poradzić (każdy lekarz to powie), ale łatwiej sobie odpuścić ("boże, przecież jestem dyslektykiem, pierdolcie się wszyscy).
UsuńPoza tym - ludzie, każda przeglądarka podkreśla błędy.
Myślę, że dalsza dyskusja z dumnym ze swoich dzieci rodzicem jest zupełnie bezcelowa. Trudno wymagać od latorośli znajomości zasad gramatyki i ortografii, jeśli mieli w dzieciństwie taki "nawiedzony" wzór.
Usuńo czym świadczy brak znajomości ortografii? O NICZYM! Bo ortografia to zbiór zasad, reguł, oraz setek wyjątków:) które ktoś kiedyś wymyślił i na bieżąco ZMIENIA. Bo jest taki twór jak Rada Języka Polskiego, która modyfikuje pisownię. W innych językach nie ma ortografii i co? są przez to Ci ludzie bardziej ułomni od nas? mają prościej, nie muszą zastanawiać się nad nic nie znaczącym "ó" czy "u", bo co to za różnica? Przy tak rozwijającej się technologii, taki postępie za ileś tam lat nikt nie będzie się zastanawiał nad „ch” czy „h”, bo strata to jest tylko czasu i bezsensowne zaprzątanie mózgu szumem informacyjnym zwanym: ortografią.
UsuńCo za brednie, w zasadzie żal tego komentować, bo Twoja znajomość języków obcych jest najwyraźniej taka sama jak języka polskiego: ) Powiem tylko tyle: telewizja miała wyprzeć kino, e-booki papierowe książki - nic takiego się nie stało i obawiam się, że zamiast chrzanić farmazony lepiej, żebyś wziął się do nauki : )
UsuńPrzecież w żadnym z tekstów autora nie ma ani odrobiny szacunku do ludzi, których opisuje (zresztą wcale się nie dziwie). Oczywiście, że uważam się za kogoś lepszego. Oni (tzw. przez autora "patole") już dawno wyzbyli się swojego człowieczeństwa (w 99% dobrowolnie) i sami zepchnęli się na margines życia.
OdpowiedzUsuńOrędownik społecznej misji? Jakiej niby misji? Jaka konwencja przekazu? Blog został zgłoszony na konkurs... to chyba najlepiej obrazuje jego podstawowe "przesłanie"/S.
Właściwie nie powinnam tego komentować, bo wobec pewnych w/w stwierdzeń S.ręce mi opadły:-(
OdpowiedzUsuńAle w kwestii konwencji, samej pracy kuratora w ogole, którą przecież Autor wykonuje(nikt go na siłę nie trzyma), dyskusji, jaką ten blog wywołał w różnych środowiskach i jej następstw, które nazwałam "społeczną misją", proszę sobie poczytać. Zadać więcej trudu. Ze zrozumieniem, choć w to wątpię...
Masz swoje zdanie i świetnie się z tym czujesz. I tak też można. Różne są postawy ludzi wobec zjawisk, których nie rozumieją.
Kraj może być spokojny póki w naszym narodzie są takie jednostki jak Ty. Nie dość, że wybitnie rozumne i potrafiące czytać ze zrozumieniem, to jeszcze z entuzjazmem wykonujące swoją MISJĘ - chwała Tobie i blogom takie jak ten - niech otwierają oczy maluczkim: )/ S.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNikt chyba jeszcze nie zwrócił uwagi:
OdpowiedzUsuńpatetyczne - po polsku to nie to samo, co po angielsku (pathetic - żałosny) - po polsku to znaczy wzniosły, uroczysty, z patosem.
Tak samo z powszechnie nadużywanym "epicki".
P.S. wygrany blog roku i proszę, jak skoczyła liczba komentarzy :]
UsuńWszyscy założyli, że właśnie o to autorowi chodziło.
UsuńA ją Ci powiem , że w niektórych sprawach się z Tobą zgadzam...:)zapraszam do mnie los-angelos.blogspot.com
OdpowiedzUsuńA mnie się akurat podoba i uważam, że nagroda jest zasłużona. Życie nie jest tylko albo białe, albo czarne. Ma wiele kolorów pośrednich. Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńCzytam od początku i bardzo podoba mi się ten blog. Ja mam jednak jedno pytanie, czy jest jakaś definicja patologa pospolitego? Kto nim jest i po czym można poznać? Kajka
OdpowiedzUsuńZnalazłam wczoraj ten blog i muszę przyznac, że jest ciekawy. Równie ciekawy co krzywdzący. Wszystko to bazuje na jednej rzeczy: człowiek lubi, jak innemu sie dzieje zle. Czytając o róznych problemach i takich skrajnych sytuacjach, czuje sie ulgę, że to nie ja, że jestem silniejsza, lepiej sobie radzę, w końcu u ludzi podstawą jest konkurowanie.
OdpowiedzUsuńKiedyś tez tak osądzałam ludzi, nie pogłam pojąc, czemu w Polsce tylu narzeka, albo żebrze, w końcu uczylam się w dobrym liceum, mieliśmy kasę, to dlaczego niby inni tez nie mogą?
Człowiek sądzi innych wedlug własnego punktu siedzenia. Zrozumiałam to nieco pózniej. Mój ociec zmarł, matka zaczęła chorowac, musiała zrezygnowac z pracy. Poszlam na studia, humanistyczne, bo takie miałam zainteresowania. skończyłam je z bdb kilkanascie lat temu, na parę lat przed naszym wejsciem do Unii Europejskiej. Zaczęłam wysyłanie CV, w sumie jeszcze studiując, wysłałam w ciagu paru lat ok. 1000. Odpowiedzialy 3 osoby, z czego jedna to była pomyłka. Ale nie zakwalifikowałam sie do dlaszych etapów. W końcu zeby zdobyc pieniadze pozanosiłam tez je do sklepów, typu Biedronka- i tam mnie nie przyjęli, nie przyjęli mnie nawet do monopolowego w najgorszej dzielnicy miasta za 600 zl na pełen etat. Z mojej grupy na studiach ok. 20 osobowej, po roku od ich ukończenia nikt nie miał pracy. Dlatego krew mnie zalewa jak slyszę te wyssane z palca bzdury o "wyuczonej bezradnosci". Nie ma nic takiego. Pracę w Polsce znajduje się po znajomosci. Poza nielicznymi zawodami, które mozna policzyc na palcach, nawet lekarze zeby dostac sie do dobrego szpitala dają w łapę np. te 10 tys które maja do rodziców - lekarzy. Znam takie przypadki, znam tez osoby co po ostatnich reformach nie sa w stanie się dostac na specjalizacje i ląduja po studiach medycznych na np. kasie w Lidlu. Kiedy ktoś nie ma rodzinki w odpowiednich miejscach wypada z gry. Ja miałam to szczęście w nieszcześciu, że odziedziczyłam mieszkanie po dziadku, które obecnie wynajmuję. I mam stąd srodki na zycie, ale w innym wypadku, dawno juz bym była na bruku i tez chyba musiałabym dawac dupy za odrobinę jedzenia. Pewnie sprzedawałabym się tanio, bo drogo nikt się nie sprzeda w podartych rajstopach i bez np. zębów z przodu. Mi zal tych ludzi, ich dzieci tez bo nigdy znajdą normalnej pracy jak ich rodzice nie pracują i nie moga ich nigdzie polecic. Nawet przy najlepszych zamiarach, jest się juz skreslonym przez złą opinię srodowiskową z wielu zawodów, typu policjant, itp Ktoś kiedys bez sensu polikwidował wszystkie pegeery, mimo że częsc przynosiła zyski. Ludzie tam zatrudnieni nie maja najmniejszych szans na zdobycie pracy, sa starzy, nie umieją juz robic nic innego, zostali bez srodków do zycia, i autor chodzi tam dumny smiejąc sie z tego jak zyja i wyglądają, a tłusta sędzina zażera pączki i wypisuje nakaz odebrania dzieci. No brawo...
Alkoholizm to zła rzecz ale kazdy psychiatra wam powie, że jest chorobą, a nie aktem złej woli. Choroba, podobną do kazdej innej, z którą się walczy lepiej lub gorzej... Co ma robic człowiek co cały czas jest bez pracy? Ja połowę dnia przesypiam, zeby nie myslec o tym... Kto inny sięga po alkohol... i mu sie nie dziwię.
Osobiscie nie wierzę, żeby przez systemy represyjne takim ludziom mozna było pomóc w jakikolwiek posób. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Zeby sie coś zmieniło trzeba najpierw usunąc przyczynę powstania problemu, czy to bezrobocie, czy chorobę... Zadne wizyty kuratorów, napominanie ani wyroki sądowe nic pozytywnego nie zmienią, i chyba nikt co zna ten system w to nie wierzy. No ale trzeba utrzymywac gigantyczny aparat urzędasów, bo w końcu w kraju bezrobocie, i co bedzie z nimi wszystkimi jak potraca pracę? Sędzina na zasiłku? Kurator w Mopsie? Porazka dla państwa. Agawa
Kuratorze, nie dotarłam jeszcze do końca w czytaniu archiwum (to znaczy do najświeższych postów), więc może jeszcze natknę się na coś takiego, ale jeśli nie, to możliwe, że zapomnę: może mógłbyś umieścić jakiś wpis dotyczący właśnie tych śmiesznych sytuacji spowodowanych oglądaniem Wesołowskiej? Coś tak dla rozluźnienia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.