No właśnie. Co oznacza lat około 30 w przypadku pijaka, który chleje do potęgi entej od kiedy zaczął stawiać pierwsze kroki i poznał smak bełta, pozostawionego na stole swych skurwysyńskich rodziców. Pewnie urodził się jako bękart, któryś z kolei i pojony alkoholem od najmłodszego (na smoczek), bo kurwa nie płakał i lepiej spał.
Dostałem ja niedawno, takiego jednego. Lat około 30, jak powiedziała pani w spożywczaku, który na wymiarach 3 metry na dwa mieścił chyba pół magazynu Biedrony.
Alk, jebany Alk. Tym razem dom na obrzeżach miasta. taka zapomniana uliczka, składająca się ze starych, przedwojennych domków jednorodzinnych i kilkurodzinnych. Dziury w jezdni, płoty z walącymi się sztachetami, pourywane i oszpecone bramy wjazdowe, na podwórkach kury i koty, poprzeplatane psami na łańcuchach, pilnujących nie wiadomo jaki dobytek swych gospodarzy. Mimo ze to miasto, czuję się jak na wsi, jeszcze tylko tabliczkę SOŁTYS postawić i będzie zajebiście.
Jebany Alk. Kto to wymyślił? Jak żywego trupa, z wyjebaną na wierzch wątroba zmusić do leczenia w AA czy Gminnej Komisji Rozwiązywania problemów alkoholowych (skąd oni tą nazwę wzięli, GKRPA). Powinno się do obozów pracy wsadzać i przy okazji leczyć pracą - przyjemne z pożytecznym. Sory wielkie stróżom moralności, ale nie wyobrażacie sobie ile kasy rocznie idzie na takiego jednego - zasiłki stałe, leki, zasiłki celowe na opał, zasiłki na żywność bo mu brakuje, zasiłki na opłaty, bo też mu brakuje, składka ubezpieczeniowa.... Kurwa, ludzie ja wiem ze to człowiek, ze chory, że państwo ma pomagać, ale kurwa nie ten system. Co te wszystkie Mellibrudy i inni mądrale od leczenia i przeciwdziałania patologiom alkoholowym robią? Chuj, i tak systemu nie zmienię.
Podchodzę do chałupy w której mieszka kilka rodzin. Drzwi menela są na parterze, zaraz przy drzwiach wejściowych, do tego pięknego przybytku. Stare, ze śladami kopnięć po środku, z odłażąca farbą. Za dzwonek robi drut, wyciągnięty z puszki przy drzwiach. Kurwa, po ciemku jeszcze prąd by mnie pierdolnął.
Walę w drzwi. Nic. wale znowu. Nic. Wale znowu:
- yyyeeeehhhggghhhh - cos takiego usłyszałem
- Otwieraj pan - dre się na korytarzu
- yyyeeeggghhhhhh - znowu ten odgłos.
- Kurator z sądu, otwieraj! - drę się jak głupi, pewnie ku uciesze mu podobnych sąsiadów.
Cisza. Walę znowu. I znowu cisza. W cuda nie wierze, pewnie nie umarł.
Pukam do sąsiadów. Nikt nie otwiera. jedne drzwi, drugie. Kurwa, przed chwila w oknie co najmniej dwóch widziałem, a teraz żaden nawet drzwi nie uchyli. jak pójdę, to wyleżą i będą przez pół wieczoru gadać, po co ten dziwny ludek przylazł do chłopaka. Przecież on taki spokojny, śpi jak wypije...
Wyłażę z tego domu, rozglądając się choć za jakimkolwiek źródłem informacji. Oczywiście, sklep BIEDRONA DWA, tylko upchnięta na 6 metrach kwadratowych, razem z zajebiście wielką lodówka na lody i kaszę Gryczaną. Sklepowa, gruba baba, ledwo mieszcząca się w przerwie pomiędzy półkami i ladą. Z lokami na łbie i siateczką, lat 65, 140 kilo wagi. Pudzian kurwa nie dałby rady.
- dzień dobry - i legitymuje się sklepikarce, która cmoknęła i mlasnęła głośno, przyglądając się legitymacji.
- no - tylko tyle. Odpowiedziała no i czeka. czeka i patrzy tymi małymi oczkami, zmrużając je coraz bardziej, jak zaczynam zadawać pytanie o menela.
- Zna PANI takiego a takiego, co mieszka tu w domu obok? - grzecznie, spokojnie z uśmiechem, w końcu to najważniejsza osoba na tej ulicy. Królowa bełtów i innych mózgojebów.
- No - i znowu kurwa to NO. No wykrztuś z siebie inny wyraz, a nie tylko no, no, no. Jąka się czy inny chuj?
- no ....... no znam, a o co chodzi? - podniosła głowę znad legitymacji i spojrzała na mnie tymi swoimi małymi, kaprawymi oczkami, które wydawało mi się świdrują mój mózg na wylot, odkręcając wszystkie zwoje mózgowe i zakręcając je w druga stronę.
- Pije on? - zapytałem, czując się przytłoczony wzrokiem Królowej, która wpatrywała się we mnie, sczytując chyba moje myśli, kłębiące się pod czaszką.
- Pije? Panie, on chleje i w ogóle nie trzeźwieje, taki menel osiedlowy. - wypowiedziała w końcu to o co mi chodziło.
- No - odpowiedziałem do królowej w jej dialekcie, na znak że zrozumiałem i zakodowałem jej wypowiedź. - a może go Pani jakoś opisać, jak wygląda na co dzień, jak się zachowuje - pytam i pierdole trzy po trzy, żeby nie było, że sklepikary nie wypytałem, choć same drzwi jego dawały do zrozumienia, że właściciel ich nie czyta forum bespoke.pl.
- Lat około 30..... - kontynuuje Królowa mózgojebów i innych wynalazków, które mielą mózg na papkę odpowiedzialną tylko za podstawowe czynności życiowe - brudny, śmierdzący, cuchnący, chlejący z największymi menelami z całego miasta.
Piękny obraz obywatela Polski rzeczypospolitej, o którego dba więcej instytucji niż o niepełnosprawne dziecko wychowujące się w biednej rodzinie.
- Kupuje u pani alkohol? - zapytałem na odchodne, klnąc w duszy i rzucając w myślach kurwami na lewo i prawo, z jakim to człowiekiem przyjdzie mi pracować i wyprowadzając go na prostą ........... równolegle pochyłą.
- Panie - kaprawe oczka zrobiły się większe, a na twarzy Królowej Jest Tylko jedna i Nie jest to Doda, zagościł uśmiech, odsłaniający do połowy zjechane przez życie zęby.
- Panie - powtórzyła - Ja denaturatu nie mam w sprzedaży! - i zaczęła śmiać się do rozpuku, trzęsąc się całym ciałem, aż półka zaczęła drżeć, zagrażając towarowi na niej ustawionemu.
Wychodząc, słyszałem jeszcze jej śmiech.
Ciąg dalszy o menelu nastąpi w bliżej nieokreślonej przyszłości. a korzystając z okazji przepraszam że nie odpisuje na wszystkie komenty i zapytania na FB, bo jest tego za dużo po prostu. Ale po krótce: na temat rodziny nie będę pisał, bo czytają to moi znajomi i o tym wiem i mogliby skojarzyć. co do rodzin zastępczych - dzieci poniżej 10 rż trafiają do Pogotowii rodzinnych (specyficznych rodzin zastępczych) starsze do bidula. Można żyć biednie, skromnie ale czysto i przyjemnie. farbę do pomalowania ścian sam mogę załatwić za darmo, od zaprzyjaźnionego hurtownika, czy dostać w gminie pod warunkiem że się samemu pomaluje - to do tych co twierdza że za darmo nic się nie dostanie. sam załatwiałem ZA DARMO lodówki, pralkę nawet (taka franie, ale sprawną), czy inne rzeczy. Po prostu jak się chce to się dostanie.
PS. Do tych co "robią interneta" i mnie wyróżniają. Dzięki Panowie (lub Panie), tez w wolnej chwili napisze o Waszej akcji. Ponad 100 tysięcy odwiedzin, fiu fiu...
Na Twojego bloga trafiłam przypadkiem, stosunkowo niedawno i od razu przeczytałam wszystkie posty od deski do deski. Podoba mi się styl, jakim piszesz. Używasz prostego języka, nie koloryzujesz, jak większość mediów, przedstawiasz rzeczywistość taką, jaka jest.
OdpowiedzUsuńNaprawdę podziwiam Cię też za stosunek, z jakim podchodzisz do swojej pracy, nie wszyscy zdołaliby stykać się codziennie z takim środowiskiem. Widać, że naprawdę chcesz pomóc tym, którzy na to zasłużyli. Dzieci alkoholików mają naprawdę ciężkie życie i miło, że jest ktoś, kogo obchodzi ich los.
Życzę powodzenia w pisaniu bloga, będę trzymała kciuki, żeby nadal się rozwijał. Ciekawie jest poczytać czasami również takie teksty. Uświadamiają, że życie nie jest takie kolorowe, jak nam się wydaje.
Jak ktoś nie chce przestać pić, to będzie pił dalej! Widziałem i znałem wiele osób, co byli skierowani na przymusowe leczenie przez sąd. Po wyjściu dalej pili tak samo. Jedynie różni urzędasy, psycholożki i psychoterapeutki mają z tego największy zysk, bo dzięki temu mają etaty. A tak by musiały sobie znaleźć jakąś inną pracę, lub być na bezrobociu.
OdpowiedzUsuńW miastach żyje się menelom lepiej. Zawsze można te parę złotych zarobić, złomu nazbierać.
Z używanymi pralkami, lodówkami, meblami czy nawet dobrymi kilkuletnimi telewizorami. Też w mieście nie było problemów dla meneli. Ludzie do niedawna na śmietniki to wszystko wynosili. Nieraz sprawne, tylko kilkuletnie. Nowe rzeczy kupowano, a starych się ludzie pozbywają. Teraz nie wolno do śmieci wyrzucać, tylko trzeba oddawać do określonych punktów.
Arton
Wczoraj byłem z rodzinką w sklepie.
OdpowiedzUsuńStoję sobie koło auta i ładuję sprawunki do bagażnika i patrzę, a tu idzie taki jeden. tak na prawdę to najpierw go poczułem. Mimo, że dzień wietrzny, i stałem tak bardziej po zawietrznej, to kwaśny odór gnijącego wraka człowieka mnie dosięgnął:
-Kerowniku, da Pan może na fajki kilka groszy? -I wtedy przypomniałem sobie Twojego bloga. I tak mi ciśnienie skoczyło, że myślałem że mu jebnę po prostu... Pogoniłem dziada...
Ale jednego mi jest naprawdę żal. Jest taki, przepity do cna, nigdy nie trzeźwieje. Ale skubany potrafi z pamięci recytować wiersze, a kiedyś nawet usłyszałem jak nawijał po łacinie...
Fakt, dlaczego zawsze zaczepiają hasłem "kierowniku"?
UsuńMoże ktoś ma jakąś teorię...
Serdecznie gratuluje setki, to teraz klikamy do miliona;]
OdpowiedzUsuńno tak... Kolejna wywloka pijanska... Szkoda, ze tak to wszystko wyglada. Patole chleja i chleja i nie chca tego nawet zmienic... Teraz jak tak sobie mysle, to w pewnym sensie ze mna jest podobnie. Ja tez nie chce zmieniac tego, co zaczelam robic, wiesz o co chodzi. Moge powiedziec, ze czesciowo potrafie zrozumiec ich chec do odgrodzenia sie od swiata. Ja co prawda robie to w inny sposob. Jesli chodzi o to, ze nie chcesz pisac bardziej szczegolowo o sobie, to naprawde dobrze. Rozumiem, ze chcesz zostac anonimowy, ja bym miala zajebiscie, gdyby ktos znajomy znalazl mojego bloga i mnie z nim skojarzyl. Kontynuuj to co robisz, bo robisz to swietnie i jak nalezy. Trzymaj sie
OdpowiedzUsuńwww.kiyami-tenshi.blogspot.com
nie zrozum mnie źle ale to troche dziwne że ludzie są rządni takich historii :D
OdpowiedzUsuńDo akademika załatwiłam sobie darmową lodówkę :D fakt, nie jest to bielusieńka dizajnerska nówka z Media Marktu, ale chłodzi, mrozi co trzeba.
OdpowiedzUsuńCo do leczenia pracą, zawsze byłam za obowiązkową pracą w więzieniach i uzależnieniem stawek żywieniowych i innych od wypracowanej kwoty. Nie chcesz pracować- nie jesz. Proste. Tyle że ponoć niehumanitarne.
@feministka.
OdpowiedzUsuńCo zrobisz, jak pracy nie ma nawet dla chcących pracować na wolności. W gułagach Związku Radzieckim, właśnie stosowali metody takie jak ty. Miliony więźniów gułagów pracowało za nędzne jedzenie uzależnione od wykonanej "normy". Już wtedy obliczono, że jak policzyć koszty pracy więźniów, utrzymanie gułagów, pensje strażników. Koszty utrzymania, są o wiele większe i nieopłacalne, niż jakby mieli pracować wolni i dobrze opłacalni robotnicy.
Ponadto w gospodarce rynkowej, jak więźniowie wytwarzaliby np. meble. Musieliby taniej to wszystko sprzedawać żeby znalazły nabywców. Przedsiębiorcy którzy też wytwarzają meble, musieliby zamknąć interes lub poważnie ograniczyć produkcję. Co niechybnie odbiłoby się na zwolnieniach.
Szkoda że tak mało inteligentne niunie studiują dzisiaj na uniwerkach.
Arton
'
arton - Utrzymując ludzi w więzieniach płacimy im za jedzenie, strażników, mieszkanie etc, nie uzyskując nic w zamian. Nikt nie karze im robić mebli, tylko pracować na rzecz społeczności. Istnieje wiele prac jakie skazańcy mogliby wykonywać - choćby pomalować ten nieszczęsny most Poniatowskiego, do remontu którego potrzeba kilkudziesięciu niewykwalifikowanych robotników. Śmieci zebrać. Chodniki naprawić. Śmieci sortować. W systemie anglosaskim już dawno wydaje się takie wyroki, o wiele dotkliwsze niż całodzienna masturbacja w celi z przerwą na pompki i posiłek.
OdpowiedzUsuńtego typu działalność nie pogarsza rynku pracy a pomogłaby utrzymać ten niepiękny kraj w czystości i ładzie.