Stoi i patrzy na mnie, tymi małymi oczkami, wywracając gałkami ocznymi na lewo i prawo. Proszę Państwa, oto...... Krzyś! Krzyś jebnięty jest nie od dziś. Tak mi się zrymowało w myślach jak patrzyłem na niego i jego postawę, która wyrażała jedno "mam was chuje w dupie".
Pierwszy kontakt z Krzysiem nawiązałem jakieś 4 lata temu, gdy ten miał 12 lat i poznał smak czekoladek z Biedry za 0,99 grosza. Złapał go emerytowany ochroniarz, po trzech zawałach, z cukrzycą i widoczną otyłością, który z misją porządnie spełnionego obowiązku powiadomił Policję, że ten oto Krzyś, jest złodziejem, a on udaremnił potężną kradzież sklepową.
Fakt, to fakt. Kradzież to kradzież i nic jej nie tłumaczy. Przyjechali Panowie Policjanci, wezwali mamusię, zabrali Krzysia na komisariat i przesłuchali go, na okoliczność KRADZIEŻY. Jako ze Pan Policjant, lubiący słupki i statystyki wykrywalności przestępstw w mieście, chciał zaplusować do awansu, zawiadomił Sąd Rodzinny, że Krzyś, popełnił przestępstwo z artykułu dwieście ileś tam kk. Wyprodukował tony papieru, spedził cały dzień na przesłuchaniach Krzysia, ochroniarza po trzech zawałach z widoczną otyłością i cukrzycą, kasjerki, sprzątaczkę i Panią z kiosku ruchu. Tak przygotowane materiały, w pieczołowicie zaklejonej kopercie, powędrowały do Sądu, by wydać wyrok na Krzysia, który popełniwszy wielkie przestępstwo już o nim zapomniał, bo w Sadzie przeleżało z rok na półeczce u sędziego.
Po roku, dostałem wywiad na okoliczność demoralizacji nieletniego, czyli Krzysia, który jeszcze dla mnie nie był wcale pojebany, lecz w moich myślach chłopczykiem, który głupotę odwalił by popisać się przed kolegami.
Krzyś mieszka z mamusią i tatusiem i dwójką rodzeństwa. Blok, czysto w chacie, przytulnie, oboje rodzice pracują. Sielsko i anielsko.
Oczywiście, jak wchodzę to pierdole te swoje formułki, bla, bla, bla kim jestem, jak się nazywam, jak bardzo mam wyjebane na to co robię, bo chce tylko odwalić wywiad, bo sprawa drobna, bo dawno, a pewnie Krzyś to grzeczne dziecko. Po przebrnięciu przez nudną część i nasłuchaniu się jak to ciężko u prywaciarza się pracuje, dorwałem Krzysia i zaczynam z nim dialog:
- Krzysiu, dlaczego to zrobiłeś? - pytam go i obserwuje.
- Nie wiem - odpowiada, ja juz nie pamiętam - i lekki uśmieszek na jego mordce sie pojawia. Wkurwia mnie.
- Jak to nie wiesz? - pytam i nalegam na odpowiedź.
- Nie pamiętam - i odwraca łeb w drugą stronę, ukrywając uśmieszek.
Zawiesiło mnie. Trzynastolatek i jawnie robi ze mnie debila. Biorę matkę w obroty, bo ona jedyna jakaś przestraszona. Ojciec przed moją rozmową z Krzysiem poszedł do sąsiada, bo wiertarkę miał pożyczyć.
- Czy aby na pewno z Krzysiem wszystko w porządku? - zapytuje matkę, która wlepiła oczy we mnie i nie wie co powiedzieć.
- No wie pan, mamy trochę problemów - zaczyna mówić, a ja już drążę temat.
- Jakich problemów? - zapytuje, a ona macha ręką i mówi do mnie że nieważne, że było minęło, już jest dobrze.
Stój, myślę sobie. Co to kurwa jest? 20 minut wcześniej mówi ci że w domu grzeczny, ułożony, w szkole dobrze, a terań co? W chuja lecisz? Bron synka, broń, a za kilka lat w twarz ci napluje i powie żebyś wypierdalała z domu, albo kasę na dragi dawała. Zatyrasz się na debila, bo zażąda firmowych butów za 400 złotych, albo do szkoły nie pójdzie.
- No to jakie problemy? - pytam i obserwuję Krzysia, któremu uśmieszek już sie zmalował z twarzyczki, a oczka zrobiły się duże i błagalnym wzrokiem obserwowały mamusię.
- W szkole dwa razy ukradł telefon, ale my już wyjaśniliśmy i zapłaciliśmy - odpowiada mamusia, donośnie akcentując "zapłaciliśmy".
- Papierosy palisz - rzuciłem ni z tego i owego w stronę Krzycha, oczekując szybkiej odpowiedzi przez zaskoczenie.
- Rzuciłem - kurwa, sukces wychowawczy. Rzucił palenie w wieku 13 lat.
Krzysiu dostał nadzór kuratora. Myślę sobie, może go to utemperuje, przestraszy się, zmądrzeje. I tak przez 3 lata bujał się Krzysiu, ledwo przełażąc z jednej klasy do drugiej. No cóż, więcej nic nie wpływało, Krzyś mimo drobnych wyskoków jakoś funkcjonował w domu i w szkole, społeczny kurator tam jeździł, karty sprawozdawcze w miarę OK, więc do 18 dociągnąć go i nara. Spierdalaj, adios ajriwederczi.
Dwa tygodnie wcześniej rozmawiam ja sobie z aspirantem do spraw nieletnich. Gadka szmatka o nadzorowanych, aż w końcu wyskakuje do mnie z tekstem:
- Ty, a Krzyś Iksiński to twój?
- No mój, coś wywinął?
- Trochę wywinął..... - zaczyna mówić.
- co wywinął?
- No wiesz, wyjaśniamy dopiero..... - i znowu ociąga się w wyjaśnieniach, jakby żałował że zaczął w ogóle gadać.
- tam chłopaki jeszcze dochodzenie prowadzą, ale w sumie wobec niego już skończyli - mówi.
- Co odpierdolił? - dociekuję.
- dragami na mieście handluje, dilerką się zajmuje.
To ci Krzyś pojebany. A to skurwysyn sobie działeczkę na źródło dochodów znalazł. zaczął od batoników, potem telefony, aż zmienił branżę, bo wiedzieli wszyscy że złodziej.
***
Stoi tak i patrzy, wywracając tymi oczkami i uśmiecha się głupio. Matka łzy ociera i płacze, że nie wie co zrobić. Bo nie spodziewała się, że tak poważnie narozrabiał. Bo ona nie mówiła kuratorowi, że Krzyś sam ma pieniądze na swoje wydatki i chodzi w markowych ciuchach, ona nie mówiła kuratorowi, jak Krzyś zaczął późno do domu wracać. Nie powiedziała, jak z ojcem się kłóci i straszy ojca, że jego kolesie go zajebią jak się będzie wtrącał. Bo ona nie mówiła....
Dzięki tej współpracy mamusi i sądu, narodził się nowy diler - Krzyś, który pojebany jest nie od dziś.
Jak sobie wychować dilera, to dla tych co nie wierzą, że 16-latek może dilowac. Dilera wychowuje się od najmłodszych lat. Nawet 13-14 latek może zacząć dilować. Takich małolatów szuka się w miejscach gdzie wagarują, palą papierosy, próbują alkohol. Potrzebny jest ktoś im znajomy z widzenia, kto ma dostęp do dilerów. Znajomy taki, zdobywając zaufanie małolata, daje małolatowi propozycje zarobku i kontaktuje z dilerem. Jak sprzeda 2-3 gramy zielska, to za każdego grama ma 10 złotych. Małolat, sprzedaje lub z kolegami wypala, spotykając się potem z dilerem (teraz już nie z kolegą starszym, który to zaproponował, lecz z dilerem, którego nie zna całkowicie, ale do którego ma numer) i oddaje mu kasę, pomniejszoną o wypłatę. Małolatowi się to podoba, tani towar i jeszcze kasa. Chce znowu. I znowu dostaje 2-3 gramy.
Dilerzy sprawdzają go. Nie pobiegł do mamusi, nie wykapował, kasę przyniósł i chce jeszcze. jakby go złapali z 3 skrętami, to jest uczony ze ma mówić ze znalazł. jak pęknie, to wskaże starszego kolegę, który skontaktował go z dilerem. Tylko ze ten kolega nie będzie pamiętał takiego zdarzenia, a łepek zmyśla, bo boi się powiedzieć pewnie starym, że pali marychę albo że im kasę podwinął. Za 3 skręty nikt do więzienia jeszcze nie wsadził.
*****
Na fali dilerki, przypomniało mi się zdarzenie. Inny Krzyś, wioska, zima godzina 19.00 więc ciemno jak w dupie u murzyna. Ten inny Krzyś "udzielał środek odurzający w postaci marihuany" innym kolegom. Łepek pod nadzorem kuratora, więc pojechałem do domu, pogadać z rodzicami co oni na to. Jako ze nikogo nie zastałem, a miałem jeszcze sprawę na wiosce do załatwienia, zaparkowałem pod innym blokiem i poszedłem na czynności kontrolne do innej rodzinki. Po 15 minutach wyszedłem, a koło mojego samochodu stoi Golf i jakaś Kalibra. W środku z 4 karki, a przed moim samochodem stoi Inny Krzyś.
- Szukał mnie pan? - ni to zapytał ni to stwierdził.
Z Kalibry napierdala muza. Peja czy inny chuj.
Ciemno, zywej duszy, ABS-y w samochodach mnie obserwują. Jak spierdole teraz to koniec. Syfiarz straci szacunek do mnie, ale wiem, że mając pseudokolegów za sobą, stroi cwaniaka.
- Wsiadaj - krótko do niego
Wsiadł do mojego samochodu. Karki patrzą.
- Dilujesz - stwierdzam
- Nie!
- Postępowanie w Sądzie wszczęte, sprzedawałeś temu i temu - nawijam do niego.
Cisza. patrzy na mnie.
- Skoro jesteś dorosły, to wiesz co robisz - spokojnie mówię do niego i patrze mu w oczy. Odwrócił wzrok.
- Dobranoc - powiedziałem w jego stronę, a on wyszedł, odpowiadając tym samym.
Karki w swoich samochodach czekały aż odjadę. Uff, ciśnienie opadło.
Nareszcie nie napisales o takiej typowej to na blogu patologii, ze rodzina na zasilku chleje, matka daje dupy, a dzieci albo wystraszone albo ida w slady rodzicow. Dales przyklad, gdzie dziecko ma przypuszczalnie wszystko, czego potrzebuje. Porzadny dom, jak napisales, markowe ciuchy. Jednak czegos mu brakowalo, moze nie byl rozumiany w domu? Postawa matki mnie bardzo zaniepokoila. Bo dobrowolnie zgodzila sie, by jej syn stoczyl sie na dno. Wciaz sie stacza. I moze jeszcze by byla jakas szansa gdyby zmienila postawe z mezem. Syn sie nudzil - tak mi sie wlasnie wydaje. I pewnie jakies lewe towarzystwo, bo srodowisko w jakim sie zyje ma duze znaczenie. Jestem bardzo wdzieczna za posta, w ktorym po czesci odnajduje sama siebie. Ten chlopak tez zaklada szczelnie swoja maske na twarz... Pzdr
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga:
www.kiyami-tenshi.blogspot.com
KiYami, obejrzyj film "sekretarka" rewelacja, i na temat
UsuńMam domu takiego "Krzysia". Młodszy brat, więc nie można go wyrzucić z domu [co z chęcią bym uczynił]. 17 lat gówniarz jeszcze ma a już go na mieście kojarzą. Nawet raz ktoś mnie pytał czy nie mam zielska na sprzedaż [rodzinny interes kurwa?!].
OdpowiedzUsuńI szlag człowieka trafia - bo mózgu to to nie ma, ambicji żadnych. Najgorsza jednak jest lokalna policja, która de facto o wszystkim wie [sami to powiedzieli] i... I właśnie, nic. Nawet palcem nie kiwną.
I weź tu człowieku nie stosuj rozwiązań siłowych...
Świetna notka,
phos
Tak u nas działa motywacja policji, jak nie ma większej zadymy i statystyki wychodzą w normie to nie ma po co (ba! nie można, bo normy zmienią!) dupy ruszać.
UsuńI tak, ot, widać jak drogówka czy patrole pojawiają się na mieście falami. Norma wyrobiona? To fajrant.
Świetny popis dali też ostatnio w Rybniku, jakiś debil strzelał z mp5 z okna - policja nie wpadła nawet na to żeby zabezpieczyć strefę zagrożoną. Ot, cywile popierdalali sobie z komórkami i nagrywali jak policja zbiera wpierdol. Co tam że już było kilku rannych, i pogotowie wpuścili pod ostrzał.
Zalegalizowac i skoncza sie problemy z gangami robiacymi na tym kase i dilerami. Beda licencjonowane sklepy, placace podatki
Usuń@Unkown
UsuńCo ty bredzisz? Wiesz jak szybko taka heroina czy inna kokaina uzależnia. I co z tego, że będą licencjonowane sklepy płacące podatki. Ćpun który jest na głodzie, wynosi wszystko z domu, kradnie, prostytuuje się, a nawet popełnia poważne przestępstwa, żeby mieć tylko na działkę narkotyku. Tragedia dla rodzin, społeczeństwa. A dochody ze sprzedaży narkotyków, wątpliwe żeby zrównoważyły koszty społeczne.
To nie jest alkohol czy papierosy.
Nie poruszam tu kwestii legalności. Myślisz, że wtedy gówniarz przestałby handlować? Wystarczy obniżyć ceny, żeby inna gównarzeria wybrała jego, a nie sklep.
Usuńphos
@ARTON, ale kto mówi o legalizacji tzw. narkotyków twardych ??
Usuń@Anonimowy.
UsuńA nie wystarczą ci narkotyki legalne, alkohol i papierosy, tylko musisz jeszcze inne świństwa zażywać? Do niedawna były też sklepy z dopalaczami, tylko je zlikwidowano. Zwolennicy marihuany twierdzą, że podobno jest mniej szkodliwa niż papierosy czy alkohol. Legalizacja marihuany nie zlikwiduje handlarzy narkotyków. Po prostu będą handlować w najlepsze innymi, dużo groźniejszymi narkotykami tj. heroiną, kokainą, amfetaminą, ekstazy itp.
@ARTON
UsuńZmniejszy na pewno trafianie do więzienia przez takie substancje jak marihuana, a to, czy gość się później złapie za heroine, amfetamine, LSD itd. to zależy od niego i proszę mi nie mówić, że 'to się zaczyna od marihuany', bo wiem o czym mówię. Papierosów jak nie paliłem, tak nie palę i nie zamierzam. Marihuany - owszem, paliłem i nie czuję się przez to gorszy a tym bardziej nie czuję się PRZESTĘPCĄ. Teraz nie palę, czemu? Bo nie czuję potrzeby i szkoda mi kasy na to, zdecydowanie wolę piwko, jedno, może dwa. Ale kto będzie się łapał za groźniejsze narkotyki jak będzie miał marihuanę pod ręką, dla mnie to idiotyczne, ale cóż.. Są różni ludzie i ja nic na to nie poradzę. Ja gdybym chciał już dawno bym nosem wciągał, bo u mnie to wszystko jest dostępne, tylko trzeba wiedzieć gdzie zagadać, po znajomości do celu dotrę spokojnie, tylko po co? Mnie to osobiście nie jara. Ale... Marihuana jest okej, w nadmiarze otępia ludzi, ale jaka używka jest dobra? Alkohol prowadzi do patologii jakie na tym blogu są opisywane, papierosy wyniszczają człowieka i są strasznie rakotwórcze. Osobiście wolałbym gdyby marihuana była legalna, a papierosy nie. Pozdrawiam.
Tak , świetna notka.
OdpowiedzUsuńObrazuje cały łańcuszek przyczynowo-skutkowy.
A jak już Krzyś wsadzi komuś nóż pod żebro, to przyjedzie TVN i będzie zadawał pytania w stylu: "a gdzie był kurator? a gdzie byli sąsiedzi? a czemu tego nikt nie powstrzymał ? czemu nikt nie zauważył ? czy policja coś zrobiła ? czy działania prewencyjne były skuteczne ? itd...itd...
A ja się pytam , czemu wszyscy (sądy , policja) mają gdzieś tzw. "drobiazgi". (np ten przysłowiowy kradziony batonik).
Nic się nie bierze z próżni. Wszystko ma swój początek zanim nastąpi kulminacja i koniec.
Niestety , jedyną dobrą robotę wykonał tutaj emerytowany ochroniarz po trzech zawałach z cukrzycą i widoczną otyłością.
Reszta wolała wybaczyć lub czekać na rozwój wypadków...
Z krzywdą dla Krzysia , jego matki i całego społeczeństwa.
Pozdrawiam . Tomek.
Wiesz czemu Ci nie zazdroszczę tej roboty ? Z powodu bezsilności. Jesteś trybikiem w tej bezdusznej maszynie. Ile byś w to serca i zaangażowania nie wkładał, to i tak na końcu pozostaje frustracja.
Ja myślę, że autor nie do końca czuje się bezsilny, dlatego kontynuuje pracę i ten blog tutaj.
OdpowiedzUsuńSprawa Krzysia, który został dilerem, to efekt uboczny fałszywie pojętej solidarności matki, ale chyba przede wszystkim dzieło wspólne rodziców, jak tu wcześniej pisała Kiyami, czegoś zabrakło w tym pozornie normalnym domu.
Ps świetnie pisany blog. Marinna.
Tak to jest , jak rodzic sam nic nie wie o swoim dziecku ,które cholernie zaniedbuje dawając "markowe ciuchy".. Nie każde dziecko ma taki charakter , żeby sobie z tym poradzić i wpada w nieodpowiednie towarzystwo , a potem już się wszystko pieprzy. Zaczyna sie czekoladką z biedronki , kończy narkotykami. Ciekawe na kogo wyrósł Krzyś.. Kim będzie w przyszłości.
OdpowiedzUsuńPS. Świetnie pisany blog
Każdy skutek ma swoją przyczynę. Kilka lat temu poszedłem pogadać do sąsiadki o jej synalku który ewidentnie szedł w stronę konsumpcji amfetaminy/metaamfetaminy. Jak to na początku z tymi rzeczami jest - szybki postęp w szkole szybko opanowany język obcy, nauka po nocach, koleś po prostu wulkan energii, elokwencji i wiedzy. Mamuśka kazała mi się nie wpierdalać, spierdalać i samemu wziąć się do roboty. Jakiś czas po tym Łukaszek zaczął "tracić nerwy", zszarzał na gębie, wypryszczył i schudł znacznie. Szkołę odpuścił. Mijały lata - 4, może 6.
OdpowiedzUsuńZabrałem niedawno mamuśkę rzeczonego jak szła do domu w deszczu i wietrze (nie mają już samochodu, rozbił im cztery po kolei) - i płacz nagle - że już z nim nie wytrzymają, sprzedał wszystko z chaty i garażu, do domu i kasetek się włamuje - a jak nie ma co sprzedać to spuszcza matce, bratu i ojcu wpierdol. Więc oni na kredytach odkupują co potrzebne, Łukaszek wynosi, później wpierdol i znów kupowanie potrzebnych rzeczy. Pięknie. Nawet już nie miałem częci mówić jej "a nie mówiłem ?"
Tak więc trochę więcej krytycznego spojrzenia drodzy rodzice.
Pozdrawiam.
niestety milosc matki jest bezkrytyczna,slepa i glucha na fakty.Taka matka musi miec duzo sily,madrosci i samozaparcia,zeby na swoje dziecko spojrzec z dystansu,oczami widza i dokonac wlasciwego osądu.Musi przestac dziecko kochac na chwile,zeby mu pomoc.
OdpowiedzUsuńMam pytanie. W sumie nie mam gdzie zgłosić się po solidną poradę.
OdpowiedzUsuńMoja mama mieszka z bratem. Brat pije. Po alkoholu awanturuje się. Nawet, gdy mój tata chorował na raka, nie było w domu spokoju :( Teraz mama została sama, a ja boję się o jej bezpieczeństwo. Była w sprawie założenia niebieskiej karty. Problem jednak polega na tym, że brat jest nadal zameldowany w mieszkaniu, które od PKP wynajmuje mama. Co należy zrobić, by wymeldować go wbrew woli? Boję się bowiem, że przez jego ciągłe długi do mamy w końcu przyjdzie komornik (on nie płaci ani za swój telefon rachunków, ani za Internet). Nie mówiąc już o bezpieczeństwie mamy ;( Boję się, że kiedyś ją zabije ;( a ja studiuję i mieszkam daleko ;( On nie pracuje, nie zarabia - ewentualnie zarabia na czarno - i chleje ;( Miał kuratora, był 3 razy na leczeniu, które nic nie dało ;( Co można zrobić? :(
Pytałam policji, co można zrobić, by wymeldować brata. Jedyne czego się dowiedziałam, to że nie warto, bo dużo z tym roboty papierkowej i że sądownie to się załatwia. Ale ta informacja mi nie wystarcza. Jak to zrobić? Gdzie się zgłosić?
OdpowiedzUsuńA jakby mama przeprowadziła się do Ciebie i tam znalazła pracę? Będziesz miał ją pod swoją opieką, ona będzie też pracować, może na domowe obiadki się załapiesz :)
UsuńTylko czy Tobie ta sytuacja odpowiada.
Czy można prosić o feed RSS bloga? Mogę pomóc w założeniu, jeśli trzeba. Myślę, że dużej ilości śledzących bloga osób przyda się ta opcja!
OdpowiedzUsuńJasne, tylko prosze o wytłumaczenie (najlepiej na mailu) jak to zrobić.
Usuńmożna pomagać dzieciom - dorosłym za cholerę nie da się
OdpowiedzUsuńjakoś trzeba ich od siebie oderwać inaczej cała para idzie w gwizdek
wiem jak to brzmi
ale ja wiem o czym mówię
pomogłam dzieciom, które nie chciały kontaktu z ojcem (mama nie zyła) więc wiem o czym mówię
próbowałam potem dzieciom, których ojciec był sprawnym ladaco - dzieciaki słuchały mnie i pracowały ale kiedy tatuś im zamieniał zycie w wesołe miasteczko wszystko diabli brali
na szczęście dzieciaki do dziś coś jarzą - kłaniają sie i pogadają na ulicy; ale pójdą w ślady marginesu - wkodowane gówno
Pierwszy raz natknęłam się na tak dobry blog, opisujący TE sprawy, które wszyscy zmiatają pod dywan i udają, że ich nie ma. Jestem pełna podziwu dla tego co robisz, jak to robisz i jak o tym tu piszesz. Sama mam wykształcenie resocjalizacyjne i profilaktyczne i wiem co w trawie piszczy i jak wygląda środowisko patologiczne od środka. Więc jeszcze raz wielki podziw i szacunek.
OdpowiedzUsuńno a ja takie coś znalazłem jeszcze, na taki smaczek o jakim mniej więcej piszesz. http://img.myepicwall.com/i/2012/05/7a2dc0e100390c7442e9e1d8a6eff09a.jpg?1338231888
OdpowiedzUsuńA Ja bym prosił o więcej informacji o marihuanie i pokrewnych kwestiach. Może to nie codzienne ale dla mnie to kwestia bardzo abstrakcyjna a interesuje mnie głównie w kontekście ruchów "legalizacyjnych". Mam problemy z źródłami informacji a dokładnie z ich wiarygodnością .. w jedną lub drugą stronę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam noHuman