Sprawa Ireny
wypłynęła z odmętów ludzkiego marginesu całkiem banalnie. Nagle na środku
miasta zauważono wózek z półrocznym dzieckiem, pchany przez ośmioletnie dziecko.
Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wokoło nie było mamusi i
tatusia ani zdanej innej dorosłej osoby, który choć mrugnięciem oka przyznałaby
się do pilnowania maluchów. Uwagę przechodzących obok osób zwrócił pisk opon
samochodowych, które spowodowane były nagłym hamowaniem, gdy wózek najeżdżając na
krawężnik wywrócił się, a małe dziecko wypadając z wózka, poturlało się prawie
wprost pod koła nadjeżdżającego wozu i tylko refleks kierowcy spowodował, że
zatrzymał on samochód praktycznie centymetry od leżącego i podobno nawet nie
płaczącego dziecka.
Wezwano Policję,
pogotowie ratunkowe. Wypytano dzieciaka skąd przyszedł, gdzie mieszka, gdzie
mamusia, gdzie tatuś. Ośmiolatek rezolutnie wskazał stara kamienicę, gdzie z
mamusią jeszcze niedawno przebywał.
Z notatki
Policyjnej, znajdującej się w aktach sprawy wynikało, że mamusia przyjechała na
gościnne występy do znajomych. Impreza popołudniowa tak się przeciągnęła, że
mamusia postanowiła zostać na noc razem z półrocznym dzieckiem i ośmiolatkiem.
Wszystko było w porządku, teoretycznie, gdyby starszy dzieciak nie wpadł na
pomysł wyjechać wózkiem z podwórka, gdzie w promieniach słońca spało w nim
najmłodsze.
Nieodpowiedzialność
matki została potwierdzona jeszcze jednym niepokojącym faktem. Maluszek był aż
nadto gruby, w opinii lekarza badającego po upadku zbyt gruby, co mogło być
spowodowane nieodpowiednim odżywianiem, prawdopodobnie karmieniem tylko mlekiem
krowim.
Oczywistym jest
w takiej sytuacji, ze zawiadomiono Sąd Rodzinny w celu sprawdzenia, czy
małoletnie dzieci mają należyta opiekę ze strony rodziców. Jako że okazało się,
że miejsce zamieszkania matki jest w moim rejonie, nie pozostało nic innego by
odwiedzić ją i jej rodzinne strony i zobaczyć, czy jest potrzeba wydawania
zarządzeń w trybie art. 109 krio.
Stary pałacyk,
przerobiony na mieszkania socjalne, gdzie gmina może umieszczać wszelkiej maści
degeneratów i męty społeczne, straszył i zionął swoim obliczem degrengolady. Z
przodu prezentował się jeszcze w miarę, ale wejścia do mieszkań zrobiono z tyłu
budynku, dzięki czemu od ulicy nie było widać starych wózków i rowerków
dziecięcych połamanych i zniszczonych, suszącego się prania na sznurkach
porozwieszanych pomiędzy drzewami i pourywanych drzwi, które od co najmniej dekady
nie spełniały swojej życiowej funkcji.
Jakiś facet
siekiera rabie drewno na opał. Jakieś badyle i gałęzie, które szybko trzeba
pociąć i schować do piwnicy, bo w nocy podpierdolą i nie będzie czym grzać się w
zimowe chłody. Oczywiście, Pomoc społeczna kupi z tonę węgla, żeby dupa nie odmarzła,
ale badyle i patyki też są przydatne. Zresztą, jak kasy brakuje, to można taki węgiel
na wiadra sprzedawać potem – całkiem dochodowy interes, podobnie jak z żywnością
z różnego rodzaju Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej, Caritasu czy innych
charytatywnych instytucji. Przepraszam bardzo, wiem że wiele osób nie ma co do
gara włożyć i korzystają z takich dóbr, ale wkurwia mnie, cholernie i jebitnie
wkurwia, jak zdrowe chłopy i kobiety, mające sprawne organizmy do lania wódy w
mordę, stoją w kolejkach po darmowa żywność, przekazaną z krajów bratniej Unii,
by potem sprzedawać karton mleka za złotówkę, ryż za 2 złote, czy inne
makarony, konserwy. Jednego dnia z Caritasu dostanie reklamówkę, drugiego z
PKPS, trzeciego dnia z jakiejś innej organizacji. Do tego jakieś pajacyki,
które mówią że w Polsce jest taka bieda, że jak nie klikniesz w głodny
brzuszek, to dzieci będą na ulicy z głodu przymierać. No i nie zapominajmy o
wszelkiego rodzaju dofinansowaniach do posiłków w Pomocy Społecznej – jak nie
obiadki w szkole to bony i kasa na sklep.
Zapytałem się faceta
gdzie dokładnie mieszka Irena. Zanim udzielił odpowiedzi, podrapał się po
głowie i zapytał:
- Chodzi panu o „Krzywą”.
- Nie wiem, ma
dwoje dzieci, 8 lat i malucha w wózku – odpowiedziałem.
- To Krzywa! – uśmiechnął
się uradowany ukazując brak zębów na przedzie
i wskazał ręką klatkę pod którą mam się udać.
Mieszkania w
pałacyku były podzielone według standardów. Standard lepszy to takie, gdzie
oprócz 2 pokoi jest jeszcze kuchnia i mała łazienka. Standard gorszy to jeden
pokój z piecem typu „koza” i kuchenką. Bez łazienki a WC wspólne na korytarzu.
Jeden kibel na pięć mieszkań. Oczywiście sprzątaczki nie ma zatrudnionej, to w obowiązkach
lokatorów jest dbać o niego. Przechodząc koło drzwi, łatwo domyśleć się, po
zapachu uderzającym w nozdrza, za którymi drzwiami znajduje się ten przybytek
związany z wypróżnianiem się.
Pokój Ireny,
kiedy już zostałem wpuszczony do środka nie wyglądał tragicznie. Rzekłbym, że
nawet czysto. Meblościanka, ława, łóżeczko, duży tapczan. W rogu telewizor typu
„Plazma 45 cali full HD high defi-cośtam, USB, MP3, HDMI, DVD, sra, sprząta i
gotuje”. Na raty wzięte.
„Irena Iksińska,
lat 28, zamieszkała w (…) Ukończyła szkołę zawodową w kierunku kucharza.
Posiada dwoje dzieci, ośmioletniego Kacpra i 7-mio miesięcznego Kubusia. Wdowa.
Utrzymuje się z renty rodzinnej, świadczeń z pomocy społecznej (…) Po śmierci męża
musiała opuścić mieszkanie, w którym zamieszkiwała, ponieważ nie miała tytułu
najmu. Wychowanka Domu Dziecka.”
Dzieci ogólnie
były zadbane tylko nadwaga najmłodszego spowodowana nieprawidłowym odżywianiem
doprowadziła do nadmiernej otyłości dziecka. Zaznaczyć jednak należy, że
poinstruowana przez lekarza i pielęgniarki, zakupiła odpowiednie mleko.
Irena nie
radziła sobie z samotnością, problemami, nie była twardą kobietą. Towarzystwo,
w jakim szukała akceptacji to towarzystwo przyjaciół i kolegów z Bidula, gdzie
wóda i tanie wino leje się hektolitrami. Zabalowała u jednej z takich koleżanek,
została z dwójka dzieci na noc. W końcu najmłodszy może spać w wózku – z rozbrajającą
szczerością mi o tym powiedziała. Owszem wypiła trochę, bo imieniny, ale nie
miała pieniędzy na taksówkę by na wioskę wrócić, dlatego wolała przenocować.
Irena nie robiła
złego wrażenia. Zajmowała się dzieciakami jak umiała, innych niepokojących
sygnałów na jej temat nie było, oprócz faktu, ze zdarza jej się jednak pozostawiać
małego pod opieką 8-letniego braciszka, a ona w tym czasie „wyskakuje” do
sąsiadki czy do sklepu. Pić, nie widywaną jej pijanej, czasami jakieś piwo
przed domem.
W sprawozdaniu
zawnioskowałem o ograniczenie władzy rodzicielskiej poprzez nadzór kuratora. W
sumie, mam starszą kuratorkę społeczną, która pomatczy jej trochę i pokaże w
jaki sposób zajmować się dziećmi. W sumie przyda jej się takie wsparcie, bo
sama nie ma nikogo, a pozostawienie jej bez nadzoru może spowodować, że któregoś
dnia znowu „zabaluje” u znajomych, lecz skończy się to tragedią dzieci.
Nadzór i
ograniczenie władzy rodzicielskiej trwały jakieś 2,5 roku. W tym czasie Irena sprawowała
opiekę bez zarzutu, zaczęła brać udział w projektach Unijnych skierowanych dla
samotnych matek z dziećmi podnoszące kompetencje zawodowe a także odbyła kurs coś jak szkoła dla rodziców. Poznała faceta, który z nią zamieszkał i naprawdę
starał się jej pomagać.
Czasami
zastanawiam się, jak niewielki zbieg okoliczności, śmierć kogoś z rodziny, może
doprowadzić do wielkich tragedii. Mam przekonanie, że jej zainteresowanie moje,
sądu, potem kuratora społecznego pomogło. Pozostawiona była sama sobie,
otaczając się doradcami takimi, jakich znała, często z marginesu społecznego,
bo w końcu była ta „gorszą”, wychowanka Bidula z dwojgiem dzieci, z niskimi
dochodami i mieszkająca w mieszkaniu socjalnym.
Strach przed sądem,
odebraniem dzieci, w pewien sposób zmotywował ją do działania. Więcej spraw
odnośnie jej nie wpływało do wydziału rodzinnego.
...aż do następnego razu.
OdpowiedzUsuńNiekiedy to tragedia co sie czyta z zycia ludzkiego. Ludzkie zycie niekiedy bez wartosci moze byc mniej wazne od ceny zlota. Warszawa bywa czesto swiadkiem roznych kolei losu. Z reguly tragicznych.
OdpowiedzUsuńReklama dźwigną handlu. A już myslałem że nic mnie nie zdziwi.
UsuńWow, tego jeszcze nie widziałam.
UsuńSerio?
UsuńPrzekaż część swojego złota na biedne dzieci, a nie rób sobie chamskiej reklamy. To razi po oczach w takim miejscu. Ten blog jest poruszający, a Twoja reklama zupełnie nie na miejscu
UsuńPragnę zauważyć że powyższa wypowiedź należy zapewne do robota spamującego blogi. Proszę się zatem nie ekscytować ;)
UsuńSzkoda, ze takich przypadkow jest (jak mniemam) niewiele...
OdpowiedzUsuńporuszająca opowieść , wokół mnie jest pełno takich ludzi ...
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy blog, bardzo mi sie podoba i pokazuje jacy są niektórzy ludzie
OdpowiedzUsuńzapraszam pati-paaati.blogspot.com
Człowieku, napisz książkę! Bardzo mi sie podoba to jak piszesz. Wiem, że moja opinia nie jest za duzo warta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To pokazuje, jaki wpływ na nasze życie mają osoby, z którymi przebywamy. Kolejny raz uświadamiasz, że kuratorium wraz z innymi instytucjami mogą pomóc! Dobrze słyszeć historię, która nie kończy się odebraniem dzieci, walkami w sądach i kolejnymi dramatycznymi momentami. I mam nadzieję, że te dzieciaki za kilkanaście lat, będą lepiej wspominać swoje dzieciństwo niż ich młoda matka. Patologia ma zawsze swój początek, często przez nas niezauważony, lekceważony, bo traktujemy losy ludzi zgodnie z mylnie powtarzaną dewizą, że każdy jest kowalem swojego losu.
OdpowiedzUsuńAle głupoty wypisujesz. Ta "żywność z UE" jest w Polsce produkowana. Dostają ją biedni nieregularnie,wartą od 5 do 20 zł za osobę. I nie pierdol mi tutaj głupot, że sprzedają hurtem. Kto taką mąkę od biednych czy meneli by kupował, jak w sklepach jest niewiele droższa. Takie makarony w supermarkecie można kupić za złotówkę. To za ile menel, żeby komuś sprzedać 2 paczki makaronu musiałby policzyć.
OdpowiedzUsuńTe konserwy, co dają z tego banku żywności mają paskudny smak i nie wiem czy ktoś z was by chciał to jeść. Jedynie cukier, ale tego nie zawsze dają i w bardzo małych ilościach. Wiem, bo sam byłem kiedyś bezrobotny i to dostawałem.
Osobiście uważam, że nie powinno być tych banków żywności, a tylko zasiłki powinny być nieznacznie zwiększone o te 20 zł. Każdy by sobie kupił wszystko co mu potrzeba w sklepach. A państwo by znacznie zaoszczędziło na dystrybucji. Ale taka jest pewnie logika tych biurw w urzędach.
Tylko najczęściej okazuje się, że "wszystko co mu potrzeba" to wóda...
UsuńIrenie warto pomagać..hmm w sumie to każdemu człowiekowi warto pomagać, a co z tego wyniknie to znak zapytania..żal mi ludzi ogolnie, i nie ważne kim są..każdy rodził się dobry ..
OdpowiedzUsuńOj chyba jednak kuratora trochę poniosła wyobraźnia..:)Jakoś ni e chce mi się wierzyć w te reklamówki jedzenia rozdawane na prawo i lewo? A do tego jeszcze można na tym zarobić??? No nic może sie nie znam..:)
OdpowiedzUsuńTak czy siak czyta się swietnie, jak ksiązke.
Nieco przerysowana historia, ale z fajnym morałem, żeby ludzi stereotypami nie karać.
OdpowiedzUsuńhttp://dywagacja.ownlog.com/
proszę o więcej historii, z jednej strony są one fascynujące (nie wiem czy to dobre określenie, może prędzej "niezdrowo ciekawe") a z drugiej bardzo przygnębiające i przerażające. Pana blog podesłała mi koleżanka i przeczytałam wszystkie historie jednym tchem. Sama troszkę interesuje się tym, jestem na kierunku resocjalizacja i bardzo chciałabym pracować w policji. Nie uważa Pan, że stykając się z takim marginesem, czy to jako policjant, czy kurator, kiedyś może się to znacznie odbić na zdrowiu psychicznym? Bo to że się odbije to jasne że tak, jestem ciekawa jak i na kogo większym. pozdrawiam,Paula
OdpowiedzUsuńJak jesteś ładną laską. Napisz application do Kuratora z dołączonym swoim zdjęciem. A jak mu się spodobasz, to może spotka się z tobą, udzieli ci wskazówek i przećwiczysz z nim pewne rzeczy;)) Bo inaczej popiszesz głupoty w tej swojej "pracy magisterskiej" i nie zaliczysz:))).
UsuńAgaton
Agato widać po Twoich komentarzach, jak na dłoni, że masz problem z kobietami. Co się stało?
UsuńNie czuję potrzeby wykorzystania swojej urody w celu pozyskania informacji. Nie piszę również jeszcze pracy magisterskiej i nie rozumiem dlaczego wzięłaś ją w cudzysłów. I pytanie nie było skierowane do Ciebie, tylko do Pana który pisze tego bloga. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeraz "prace magisterskie" wykształciuchy piszą na zasadzie 'kopiuj, wklej', albo dają kasę, żeby im ktoś napisał.
UsuńWam, studenciarom, zidiociali kretyni na uniwerkach, do tych ładnych główek każą wkuwać tę samą "wiedzę", która odbiega dosyć znacznie od realiów. Kurator zaś, ma duże doświadczenie bo od lat to robi i mogłabyś się wiele od niego nauczyć:))).
Agaton
Agaton widać masz sposób na wszystko i wszystkich. Pewnie świetnie sobie radzisz w życiu, stąd ta troska o ludzi komentujących posty. Gratuluję...
UsuńAgaton polecam pójść się wysrać na spokojnie a później siadać przed komputer... z czystą głową...
OdpowiedzUsuńAgaton - widać że nigdy nie studiowałaś. Metoda kopiuj-wklej albo kasa za pracę jest może stosowana, ale na "Wyższych Szkołach Lansu i Bałsu". I nie zachowuj się jak zakompleksiona baba, która nie ma żadnych znajomych, faceta i jest 40-letnią dziewicą,bo sama sobie szkodzisz.Tylko pewnie w Internecie jesteś taka cwana.
OdpowiedzUsuńp.s szkoda, że nazywasz wszystkich profesorów i doktorów "zidiociałymi kretynami", a sama pewnie ukończyłaś rok zawodówki.
Kończę, bo jesteś mało inteligentną i bystrą osobą, a dyskusja ta jest w sumie bezproduktywna. Mimo wszystko pozdrawiam i życzę jak najmniej kompleksów! Paula
Panie szanowny kuratorze. Zgłaszam prośbę uprzejmą abyć Pan zmienił kolorystykę bo nie da sie tego czytac. Teksty są fajne, ciekawe,ale po przeczytaniu jednego musze co najmniej 5 min odpoczywac oczy na scianie zeby cokolwiek innego potem moc czytac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ludzie, ruszcie trochę głowami! Można przecież tekst sobie choćby podświetlić, trochę pomysłowości, przestańcie wiercić facetowi dziurę w brzuchu! A to literki nie takie, a to przecinka zapomniał, albo tło się nie podoba.
UsuńTo nie jest blog pisany na zamówienie!