Patrzy się na
mnie z tym swoim głupiutkim uśmieszkiem i chyba nie rozumie, co mówię do tego
ćwoka. Tak, zasranego, głupiego głąba, na którego żadne prośby, straszenie i
pierdolenie o Szopenie nie pomagają. Cieszy tą swoja michę, a ja co najwyżej
tak naprawdę naskoczyć mu mogę, bo ma już 18 ponad lat i wyjebane na system. A
zaczęło się tak:
Mniej więcej do
gimnazjum nie było problemów. Dorastał, łaził do szkoły a raczej odwożony był
przez rodziców jednym z ładnych, pięknych i nowych samochodów. Starzy mają firmę,
która i autostrady buduje, i bloki ociepla. Willa wywalona że bez specjalnej
przepustki nie podchodź, bo zaraz czujne oko kamery w wychwyci twój ruch i nie
daj Boże ostrzelają cię z jakiegoś ukrytego w krzakach karabinu.
Tomasz Kowalski,
tak go nazwijmy, w gimnazjum poczuł smak pieniędzy. A jako że wiecznie był
głodny i miał smaka na drogie rzeczy, to tych pieniędzy dużo potrzebował.
Rodzice dawali, a jakże, 500 – 1000 złotych kieszonkowego to norma. Rodzice
mają kasę, to i się należy. Poznał smak marychy, coś twardszego wrzucił w
gardło lub pod powiekę, alkohol to standardzik. Ale ok, z pobłażliwością
nauczycieli głównie od WF, bo tatuś fundował nagrody w zimowym halowym turnieju
piłki nożnej, synuś ukończył gimnazjum na trójach i miernych i dostał się do
Liceum. Najlepszego w okolicy, gdzie co najmniej 2 osoby na jedno miejsce wtedy
startowały. Miał chłopak szczęście pewnie na rozmowie i testach. Po pół roku
liceum zmienił, na prywatne, bo nauka ciężko jednak szła, a i melanżować się
chciało, wiec do szkoły coraz rzadziej zaglądał. Po prywatnym Liceum przeniósł
się do zaocznego, bo tylko w weekendy każą się uczyć a raczej doczłapać się
tylko do szkoły jakieś zaliczenie przynieść na zajęcia.
Ale cofnijmy
się, co działo się z Tomusiem pod koniec gimnazjum. Otóż ubzdurał on sobie, ze
jest taki świetny i cool, że może podpierdolic starym samochód i po mieście się
rozbijać. Jak zaplanował, tak zrobił, jeszcze z dwoma kolesiami i jakąś laską.
Przygoda skończyła się na słupie i tylko cud, że nikogo nie zabił. Sam zresztą
spierdolił z miejsca wypadku, a potem przez jakiś czas próbował wmówić mamusi i
tatusiowi, ze to nie on, tylko pewnie koledzy ukradli mu spod domu, bo chcieli
posiedzieć w samochodzie a on dał im kluczyki. Kawał mendy społecznej, kłamcy i
kombinatora. Stara i odchodząca w stan spoczynku sędzia rodzinna, mając w dupie
adwokata nieletniego i jego rodziców, który próbował zwalić winę ma Bogu ducha
winnych dzieciaków, wlepiła Tomusiowi nadzór kuratora i naprawienie szkody w
postaci słupa i zniszczonego krawężnika. Rodzice zapłacili, naprawili, a Tomuś
wiódł dalej swój żywot mendy społecznej.
Sex, dziwki i
rock’n droll, tak wyglądało miłe spędzanie czasu przez chłopaka, który zwąchał
się ze starszymi kumplami i wyjebane miał na cały system. Pamiętam rozmowę z
mamusią, kiedy znowu wpłynęła sprawa do sądu, że synuś cos nawywijał po pijaku
i na izbę został wywieziony, po będąc nakurwionym awanturę w domu zrobił,
rozpierdalając telewizor czy komputer, a potem poszedł z kolesiami pić dalej,
co nieszczęśliwie skończyło się dla niego zatrzymaniem przez Policję bo
nakurwiał z nogi w przystanek autobusowy.
- Bo wie pan, on
takie dobre dziecko jest ogólnie – płacze przy mnie ocierając łezki – ja na
niego nie narzekam, tylko to towarzystwo w jakim się obraca źle na niego wpływa.
No tak, mamusia
z tatusiem nic nie winni, tylko dziecko takie im się urodziło i zaczęło
szwendać się z kolegami chlejąc wódę. Wkurwiała mnie swoim zachowaniem, bo
hoduje w domu cwaniaka i bandytę, i nie widzi że coś jest nie halo.
Z młodym pojebem
nie raz rozmawiałem. Cwaniakowata morda, która dostała zbyt dużo pieniędzy od życia
i zbyt pobłażliwych rodziców. Przymykali na to oczy, płacąc kasę za jego
wybryki i kryjąc jego brudy.
W wieku 18 lat
rzucił szkołę. Stwierdził, że nauka mu nie potrzebna. W firmie ojca będzie
pracował. Wtedy już ćpał ostro. Ostrzeżenie przyszło, gdy Tomuś zaczął mamusi
kraść biżuterię i ją sprzedawać, by mieć na ćpanie. Wtedy już szprycował się
ostro. Za ostro. Wylądował Monarze. Prawie rok tam siedział.
Nie całkiem
dawno rozmawiałem ze znajomym, który zdarzyło się, wylądował na jednej
imprezie, gdzie Tomuś przebywał. Znajomy opowiadał mi, jak to nad ranem, po ostrym
melanżu wszedł do łazienki, a obok kibla siedział Tomuś. Mając podwinięty rękaw
próbował trafić w żyłę strzykawką z igłą.
- Przeszkadza ci
to? – zapytał mojego znajomego, który w konsternacji stanął na środku łazienki.
- Nie, mam na to
wyjebane – odpowiedział mój znajomy i nie zwracając uwagi oddał mocz do muszli
klozetowej.
Pół metra od
szprycującego się Tomusia.
Bananowe dzieciaki, wszedzie po liceach pelno takich, gowniary latajace za kolesiami w lacostach i z najnowszym iphonem. Dragi, alko,wyjebane na system i starych. Kasa jak zrodelko plynie z gory, jest gdzie sie wyspac, uprane, ugotowane, ameryka. Do czasu az sie zmenelnia na maxa a ich znajomi albo pojda do paki albo skoncza jako zule proszace o bulke
OdpowiedzUsuńI otrzeźwienie nie przychodzi, i świat oszukał, i rodzice, bo nagle mówisz: daj, i nie ma. I krzyczysz, i nikt jakoś nie chce już dać. Gruby melanż się kończy i ludzie wracają a taki Tomuś zostaje. Smutne, choć kiełkuje niemoralna satysfakcja wynikająca z poczucia sprawiedliwości. Pokarało. Ale rodziców. I dziecko to, szprycujący się Tomuś jest wynikiem szprycujących się mamusi i tatusia, których nałogi odciągnęły od rozmowy z dzieckiem. Nałogiem jest postrzeganie świata jako zlepek materii, dziecko potrzebuje obecności, zrozumienia. Rodzice nie byli źli sami z siebie, a jedynie leniwi. Jak 90% wszystkich rodziców, bo kto szczerze rozmawia z dzieckiem jak równy z równym? To nie jest bezstresowe wychowanie, to jest wychowanie po prostu. Nikt nie powiedział ze nie można jednocześnie zakazywać. Ale mówiąc NIE można powiedzieć dlaczego.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, szprycujący się Tomuś nie spadł z nieba.
Usuńmarinna
Bardzo dobry film "Requiem dla snu" z 2000 roku. Jest tam pokazane o stoczeniu się głównego bohatera przez narkotyki, na samo dno.
OdpowiedzUsuńAgaton
Nienawidzę takich bananków. Współczuję tym, którzy naprawdę sie starali by dostać sie do tej szkoły a jakiś idiota, który ma na wszystko wywalone, zajął im miejsce.
OdpowiedzUsuńTwój blog jest świetny, zapraszam do mnie :)
http://polishdreamamber.blogspot.com/
http://justbreathejustbealady.blogspot.com/
A propo, nawet napisałam post o Twoim blog'u :
http://justbreathejustbealady.blogspot.com/2012/10/na-marginesie-zycia.html
Przebiłes Barbare Kwarc i Niekrytego Krytyka czymś mądrym. Szacunek.
Weszłam, bo zastanawiałam się, czy autor bloga skomentuje jakoś sprawę kobiety z Hipolitowa. Czy z takimi przypadkami miał do czynienia w swojej karierze? A może jeszcze nawet nie wie, że ma...
OdpowiedzUsuńja rozumiem ze nienawidzicie dzieciaka za to ze rodzice zamiast go uczyc co jest dobre dawali kase.
OdpowiedzUsuńnienawidzicie dziecka za to ze zamiast milosci ktorej nie dostal szukal innych wrazen?
on jest zly ale to nie jego wina, nie dosc ze nie pomoze mu nikt to jeszcze sikaja obok niego, ta sytuacja jest dobra przenosnia i symbolem tego co sie dzieje w dzisiejszych znieczulonych czasach.
Nienawidzisz czlowieka bo ma bogatych rodzicow, szok!
To jakiś żart, czy naprawdę jesteś taka głupia?
UsuńAgaton
Ja nie trawię ludzi głupich. Można być bogatym i inteligentnym, mądrym, zaradnym. Tak samo może być z biednym. A można być po prostu chujem, który uważa, że na wszystko zasługuje i wszystko mu wolno i, że nie potrzebuje pomocy bo mu dobrze z tym co ma- niezależnie od środowiska.
UsuńNo właśnie. Dobrze ujęte.
UsuńJestem trochę zdziwiona łatwością, z jaką komentujący wydali wyrok na tego chłopaka, z przede wszystkim jego rodziców, szczególnie Ole.
OdpowiedzUsuńNie ma się co dziwić, ze to samo robią ci, co oglądają TVN i inną papkę i od razu wiedzą, że matka z Opola jest cacy, a Sąd i Policja be.
Sięganie po narkotyki zdarza się wielu nastolatkom - i z tzw. dobrych domów i z tych patologicznych i to nie zawsze jest wina rodziców. W tym wieku po prostu rodzice schodzą na daaaaleki plan, ważni są znajomi, a rodzice mogą nastolatkom "naskoczyć".
To, że matka płakała u kuratora, bo jej dziecko ćpa to nic dziwnego. Każda matka wierzy, że jej dziecko jest dobre i walczy o nie, póki może.
Też nie rozumiem tej chorej satysfakcji, takiej typowo polskiej, że skoro bogaci, to dobrze, że chociaż synalek ćpa.
Może ćpa, bo za mało się nim interesowali, a może ćpa, bo za bardzo mu nadskakiwali, a może ćpa, żeby zaimponować dziewczynie? Skąd, do diabła wiecie, dlaczego?
Co do matki z Hipolitowa, to co tu komentować. Widzę, że czytujący bloga są głodni krwawych opisów. Dalej, autorze, prosimy o mięso dla lwów, niech się zaczną igrzyska, tylko prosimy ze szczegółami. Chore.
Zgadzam się z Twoim komentarzem.
UsuńOwszem, wychowanie ma duży wpływ na młodego człowieka, ale nawet najlepsi rodzice nie mogą zapobiec temu, jaki wpływ wywierają na ich pociechach rówieśnicy. Znam jeden taki przypadek. Rodzice, to wspaniałe osoby i stają na rzęsach, żeby z dzieciaka porządny człowiek wyrósł. No a wspomniany dzieciak - to zatai, to podkoloryzuje i tak dąży ku... nazwijmy to "nie-świetlaną przyszłością". Przykro się na to patrzy, ale on już wybrał...
Co i czy W OGÓLE COKOLWIEK można zrobić w takiej sytuacji?
Nadto widzę, że jak się komuś nie podoba opis innego komentującego, to go nazywa głupim/ głupią. Dziwne zasady.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jednak w takiej sytuacji autor bloga powinien reagować i takie obraźliwe wpisu usuwać.
Zamiast nawoływać do cenzurowania niewygodnych wpisów, przeczytaj jeszcze raz, to co napisałaś/lub koleżanka, i nie ośmieszajcie się.
UsuńAgaton
cenzura obrażałaby inteligencję czytających, proszę Cię :]
UsuńJakoś ciężko mi się odnieść i tak bezdusznie osądzić, bo trzeba wejść w czyjeś buty i tymi samymi śladami przejść, by móc się wymądrzać. Może to tylko pospolita łajza, a może jest coś, o czym nigdy nie będzie nam dane się dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńhttp://dywagacja.ownlog.com/
Coraz częściej się z czymś takim spotykam wśród znajomych... Niestety. Ale takie są realia, cwaniaków na świecie nigdy mało. Chociaż ludzi nie powinno się oceniać od razu, można to zrobić dopiero po szczerej rozmowie w cztery oczy...
OdpowiedzUsuńjest taka "proporcja" 2x mniej pieniędzy 2x więcej czasu...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem błędem rodziców było przeświadczenie ,że pieniądze zastopią wszystko także ich miłość opiekę rozmowę z tym dzieckiem. Zwłaszcza rozmowę;/ Jestem przekonany że ten chłopak wyszedł by na ludzi gdyby jego rodzice byli naprawdę obecni w jego życiu, wspierali go i zwyczajnie wychowywali.Dziecko ma tą zaletę(albo wadę) że jest pilnym obserwatorem który "naśladuje" (w myśl tabula rasa) I tak od nitki do kłębka chłopak wpadł w złe towarzystwo.
Możliwe że w innych okolicznościach wyrósł by na przyzwoitego młodego człowieka...
PS. Bardzo dobry blog
pozdrawiam Ismael
To nie ma nic wspólnego z pieniędzmi, czasem... Są ludzie, którzy poradzą sobie w życiu, które ciągle jest deszczem spadających gówien... Są i tacy, którzy sobie nie poradzą w pachnącej mżawce...
OdpowiedzUsuńSłabi, wpływowi. Jedni rodzą się po to by przegrać, inni, po to by wygrać. Rywalizacja musi być. Przegrani i wygrani... Zycie to nieustanne zawody...
Stare przysłowie się sprawdza..nie wszystko złoto co się świeci tak samo jak za kasę nie kupi wszystkiego pomimo, że wszystko ma swoją cenę...pozdro
OdpowiedzUsuńŚWIETNY BLOG! przy okazji chiałabym zaprosić na mojego bloga: http://pluszowabomba.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń"Ćwok", "zasrany, głupi głąb", "menda społeczna", "pojeb", "cwaniakowata morda". W tak kwiecisty sposób opisuje młodego człowieka, któremu należy pomóc dorosły człowiek, który z założenia pomóc mu powinien. Nawet jeśli pan wspaniały kurator, wykształcony, na poziomie, tutaj odreagowuje stresy zawodowe to jest jeszcze coś takiego jak przekaz niewerbalny. I nawet jeśli pan w pracy stara się z całych sił nie poinformować jednak Tomusia za kogo pan go ma (a podejrzewam po tym co tu widzę, że kosztuje to pana wiele) to Tomuś czuję się przy panu jak śmieć. Dziękuję za uwagę.
OdpowiedzUsuńDawno czytujesz tego bloga? Przypuszczam,że niespecjalnie. Inaczej byś takich bzdur nie pisał. Chyba, że złośliwie.
UsuńWstrząsający tekst.
OdpowiedzUsuńHm, ale to prawda. Pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi i o tyle, o ile ta praca-współpraca ma jakiś dla mnie sens i przynosi jakąś radość, o tyle z narkomanami chyba nie byłabym w stanie pracować. Nie mam żadnych uprzedzeń, po prostu ich nie jestem w stanie zrozumieć. Nie umiem i nie chcę.
OdpowiedzUsuńMoże nie czujesz się na siłach i to zdrowe podejście nie brać się za coś czemu nie można sprostać. Alkoholizm, narkomania, hazard i wiele innych to uzależnienia a uzależnienie to choroba. Są całe rzesze ludzi, którzy z powodzeniem pomagają takim osobom. Brzydzimy się takimi ludźmi bo... czujemy się często lepsi, mówiąc... ja to nigdy! Niech nikt nie mówi, że go to nigdy nie spotka bo kiedyś może się zdziwić.
OdpowiedzUsuńwszystko jest już uważane za chorobę: otyłość, palenie papierosów itp.
Usuńjeszcze trochę chodzenie na własnych nogach uznają za chorobę
jeśli jest się dorosłym, to bierze się odpowiedzialność za swoje czyny!
nie pij, nie ćpaj, nie graj i będzie ok, inaczej kopiesz sobie grób
Tu nie chodzi o używki. Sama palę i nie stronię od alkoholu, ale narkotyzowanie się to jest jakieś apogeum nieumiejętności radzenia sobie z życiem dla mnie.
UsuńTo może holocaust? Wszystkich słabych, nie nadających się, nie przystosowanych - do gazu!
UsuńA powiedz mi Johnny Grunge czy bylas w dziecinstwie bita, zaniedbywana, molestowana, glodna albo olewana przez rodzicow i zostawiona sama sobie? Bo przewaznie z takich patologii biora sie slabi ludzie. Jesli nie mialas takiego cudownego dziecinstwa to zwyczajnie nie wiesz co mowisz.
UsuńKto to jest ten Agaton? Już któryś raz widzę, jak obraża komentujących nazywając ich głupimi lub snując jakieś domysły. Stosując jego retorykę powiedziałbym, że to jakiś zakompleksiony dupek, który ma problem z kobietami. Chłopie, ogarnij się. Nie tak się prowadzi rozmowy.
OdpowiedzUsuńno ale nie opierdalaj sie co
OdpowiedzUsuńcicho tu jakos ostatnio...
OdpowiedzUsuńpobudka!
OdpowiedzUsuńWiem, że to może zabrzmieć głupio, ale cholernie przypomina mi Pan Mordimera z książki Jacka Piekary. Kiedy czytam Pańskie wpisy mam wrażenie, że to Piekara opisuje dalej losy swojego bohatera (jego oczyma), tyle że tym razem w 'naszym' świecie.
OdpowiedzUsuńTeraz na poważnie. Podziwiam Pańską pracę. Narzeka Pan, przeklina często tych ludzi, ale jednocześnie chyba nie zmienił by Pan tej roboty, zgadza się? Mam nadzieje, że tak, bo widać, że jest Pan właściwą osobą na właściwym miejscu. Nie, nie chcę się podlizać ;)
Blog wciągnął mnie cholernie, ostatnio podczas 5-godzinnej podróży siedziałam jak Golum nad małym ekranikiem telefonu i czytałam.
Pozdrawiam serdecznie.
Gdzie nowe posty:(
OdpowiedzUsuńZzz
A co ten człowiek mial zrobić? Babrać się w gównie i wyciągać tego szczyla za uszy z bagna? Sam, na własne życzenie wpieprzył się w szajs, choć dostawał od innych szanse, by z tego wyleźć. Jak ktoś sam nie chce sobie pomóc, to mu nawet objawienie Matki Boskiej z całą świętą świtą nie pomoże.
OdpowiedzUsuńChoć w sumie szczać przy czyms takim bym nie chciała - pierwsze wywaliłabym za drzwi kibla.