wtorek, 28 sierpnia 2012

Tak, Nie...... cz. 2

Z góry przepraszam tych, co napisali do mnie maila i nie otrzymali odpowiedzi. Dajcie mi jeszcze 2-3 dni, bo sam ledwo znajduję czas, by posty wrzucać. Ostatnio kilka błagalnych wiadomości dostałem, o zmianę koloru tła i czcionki - obiecuję że popracuję nad tym, bo rzeczywiście może wzrok męczyć. Pozdrawiam.

***

          „O Święta Magdaleno” przeszło mi przez myśl, gdy dwa dni później znowu znalazłem się w tym mieszkaniu. Tym razem przede mną siedział intelektualista w najczystszej postaci, wyrocznia domowa, posiadacz intelektu, w przeciwieństwie do swojej zony, która kulturalnie wyprosił z kuchni do pokoju słowami „wyjdź i zamknij za sobą drzwi”, by móc, jak to przystało na osobę z wykształceniem „prawie ukończyłem zawodówkę”, przeprowadzić ze mną rozmowę.
          Siedziałem przy stole kuchennym, i patrząc na lampę zwisającą nade mną zastanawiałem się, że to chyba niemożliwe, że tak słabe żarówki produkują. W międzyczasie Marian, bo tak miał na imię mój rozmówca, przepraszając mnie po stokroć, kręcił sobie papieroska z taniego i podłego tytoniu. Obiecał solennie że uchyli okno, ale „wie pan, trochę spięty jestem, bo to ważna rozmowa”. Ok, pal sobie, na zdrowie. Marian miał 35 lat, w każdym razie tam podał i zawiasy. W ogóle to typowy kosmita, bo jak inaczej nazwać człowieka, który na jakieś 175 cm wzrostu wazy z 50 kilo? Do tego zajebiście długi wąs, nie broda, a hodowany wąs, który sobie zawijał jak szlachcice wieki temu. Duże, nienaturalnie duże dłonie ze zdartymi do kości paznokciami. Sweterek w serek wyświechtany na wszystkie możliwe strony i dżinsy, do łydki, koloru chyba siwego, spod których wystawały zajebiście szaro-białe skarpety i buty lakierki, uwaga – wypastowane na błysk. Kurwa jebana mać. Kosmita.
          Siedzę tak i patrze na niego, a minę chyba miałem nietęgą, bo przeprosił mnie, ale maszynkę zgubił, fifki mu się skończyły i będzie z bibułki skręcał. Łapy wielkie i niezgrabne miały problem ze zrobieniem skręta, Az chciałem podejść i mu pomóc, ale myśl taka szybko mi umknęła z głowy, kiedy komicznie wystawił język spod wąsa i w momencie gdy miał poślinić bibułkę, kichnął przeraźliwie, rozwalając blanta trzymanego w dłoni. Zaklął przy tym siarczyście, za chwilę przepraszając mnie za swoje słownictwo i poprosił o jeszcze chwilkę, to skręci następnego, albo skoczy szybko do sąsiada i kilka fifek przyniesie. Osz kurwa, to już było przegięcie. Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem papierosy. Poczęstowałem go jednym, choć wzbraniał się od wzięcia, lecz ja nie przyszedłem tu patrzeć jak blanty robić, czy biegać po sąsiadach i pustych fifek szukać.
- Panie Marianie, od dzisiaj to ja będę sprawował nadzór w rodzinie. Pan i zona macie ograniczona władzę rodzicielską…… - tłumacze im i przypominam, za co i po co będę tu przychodził. Po krótce. Marian miał ciężką łapę i żonie przywalił, jak nie posprzątała lub obiad słaby. A że nerwy słabe, to przywalił też synkowi jak ten był niegrzeczny. Skończyło się to ograniczeniem mu władzy rodzicielskiej i nawet jakimś wyrokiem w zawieszeniu. Zawiasy dawno minęły, a ograniczenie pozostało.
- No tak, tak – zaczął z pełną powagą swojego podkręconego wąsa przyznawać mi rację – ależ panie kuratorze, ja wiem, ja wiem – powtórzył – za co mam ograniczoną władzę i niezmiernie się cieszę, że będzie pan kontrolował moją zonę i mnie – wypowiadając te słowa z pełną powagą zaciąganego papierosa, którego mu dałem, podkreślił słowa „ja wiem” i „pan”. Założył nóżkę na nóżkę, odsłaniając skarpetki i eksponując lakierki i rozpoczął delikatne kiwanie tą nogą w moją stronę i zaciągnął się papierosem, jakby przed chwila był po dobrym sekcie ze swoją jakże ponętna i piękną małżonką. Ale uroda to rzecz gustu, albo raczej jego braku, więc nie będę dyskutował. Powiadają że nie ma brzydkich dziewczyn, tylko czasem wina brak, a także że kobieta jest jak wino, im starsza tym lepsza, tylko dlaczego najlepsze wina przechowuje się w dębowych beczkach? Dobra, bo na szowinistę wyjdę.

          Odłożyłem długopis. Moje źrenice się rozszerzyły, bo komizm tej sytuacji rozpierdalał mnie od środka. Kto to kurwa jest? Jakiś wychudzony rabarbar z machająca nóżką. Trzy głębokie wdechy i jade dalej.
- Panie Marianie, dochodzą mnie sygnały, że pan dalej żonie potrafi przylać. Ręka panu leci.
- Panie kuratorze – z pełną powagą powiedział Marian – ja wiem, bo przecież sprawę miałem, że zony bić nie wolno.
- Panie Marianie, bądźmy szczerzy. Jest pan ze mną szczery? – ładuję go pod chuj.
- Ależ Panie kuratorze, jak na spowiedzi u mateczki przenajświętszej, u samego Jezuska malutkiego – i składa raczki jak do modlitwy, w międzyczasie strzepując sobie popiół na spodnie.
- U Jezuska to się pan pospowiadasz jeszcze, albo u lucyferka – kurwa, sam nie wiem czemu w taką głupią gadkę wszedłem, ale komizm tej sytuacji napawał mnie dobrym nastrojem – Panie Marianie, no niech pan szczerze powie, przyleje pan czasami żonie, prawda?
- Nie, nie, naprawdę nie – zarzeka się i zaciąga do samego filtra papierosa, nie czując chyba bólu w poparzonych palcach. Przeciągnął to fajkę, sterał i na koniec dogasił w słoiku, robiącym za popielniczkę.
- Panie Marianie, przecież wiem, że w domu porządek pan trzyma, że żonę trzeba ustawić, prawda?
Marian spojrzał na mnie, zakiwał nóżką i powiada:
- Panie, no czasami ją w głowę trzepnę, jak nie posprząta czy obiadu nie robi. Panie, jak jej czasami nie przemówię do rozsądku, to ona nic nie zrobi.
Opowiada o tym, jakby to była norma. Jebana norma, żeby przywołać żonę do rozsądku, to zapierdolić jej łapą w głowę. Zajebiście.
- Panie, ale ja coś panu powiem, panie kuratorze….
O kurwa.
-… bo widzi pan, ja mam inny problem… - ściszył głos i nachylił się w moją stronę, tak jakby chciał, aby nikt nie usłyszał – panie kuratorze, ona w nocy mi wyje.
- Wyje?
- Tak, wyje, jak wilk. Tak AUU, AUU
- Panie, do cholery, co pan jej robisz?
Moje zdziwienie i zszokowanie brało przewagę. O czym on kurwa pierdoli? Jakie wycie, czy go do reszty pojebało? Co tu się kurwa dzieje w tej chałupie?
- Ja jej panie kuratorze szanowany nic nie robię, naprawdę – aż rączkę na serduszku przepełnionym miłością do bliźniego położył – ja tak zboczeniec nie jestem, wszystko normalnie….
- Panie, czemu ona wyje?!
- Ona w nocy spać nie może i wyje.
- Ale jak, do okna podchodzi i wyje, do księżyca, do czego, o co chodzi?
- Panie kuratorze, siedzi na tapczanie i wyje, a ja spać nie mogę i dzieciaka budzi. To wstaję i jak jej przyłożę raz czy dwa w łeb, to przestaje i zasypia.
- No kurwa, panie! – przekląłem bo ciśnienie dawało mi się we znaki - Ale dlaczego ona wyje?
- Nie wiem, twierdzi ze jakieś wilki po nią przyjdą, ze ktoś pod oknem stoi, ucieka mi z domu mówiąc ze ktoś ją goni. Panie, co z tego że jej przywalę żeby się opamiętała, to czasami nie pomaga. My w nocy spać nie możemy.
Schizofrenia.


22 komentarze:

  1. Z zakończenia wnioskuję, że będzie część trzecia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie część trzecia, choć stracę przez to czytelników pewnie :)

      Usuń
    2. Zapewniam Cię, że nie stracisz...
      Przyzwyczaiłeś nas już do najróżniejszych różności.

      Usuń
  2. Czytelników nie stracisz, ale post jest beznadziejny. Szczególnie końcówka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MOże i beznadziejny, nie kazdemu dopasuje, ale jakbyś widział kobiętę, która mówi że nasłuchują ją z anten, albo która całą noc nie spi bo wyje, bo obawia sie że ją porwą, to może byś zmienił zdanie. Nie jestem psychiatrą, nie spotkałem na swojej drodze wielu schozofreników, albo inaczej, spotkałem wielu schizofreników z zaostrzonymi objawami choroby. Co powiesz na kobiete, która nie spała przez tydzień, przesiadując w knajpach i pieprząc się z kilkoma facetami każdego dnia? A jest to kobieta młoda, która dwoje dzieci zostawiła w domu bo dostała ataku choroby, a nikt z rodziny nie zainteresował się nią? Nawet sobnie nie wyobrażasz, jakie postawy i tragedie ludzkie mozna spotkać własnie w takich miejscach. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak trzeba dostosowywac się, zmieniac nastawienie, jak trzeba czasami grać, żeby cokolwiek wyciągnąc od ludzi by poznac ich codzienne zycie. czasami przeklinam, czasami udaje głupiego, każąc pokazac pokój w którym spią dzieci, czasami jestem jak Policja, a czasami ironizuje, czy wręcz współczuje rodzince. Z kazdym musisz rozmwiać inaczej, jednego słuchasz bardziej, innego mniej. Wtedy zdobedziesz informacje, jak bedziesz nadawał na ich falach. Ech, zapędziłem się i zirytowałem. Nie odbieraj tego jako ataku Anonimie. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Powinno być: albo inaczej, NIE spotkałem wielu schizofreników z zaostrzonymi objawami choroby

      Usuń
    3. Anonim jest kobietą i niech będzie anonimową "M":). Poirytowanie widać gołym okiem. Oczywiście nie było to moim zamiarem. Całej sytuacji z Marianem i Marianową nie krytykuję, więc nie musisz (kolejny) raz podkreślać ciężkiego żywota bycia kuratorem. Patola znam nie jednego. Krytykuję natomiast post sam w sobie, bo akurat dla mnie słaby był przekaz. Zanam natomiast zasadę "nie kazdemu dogodzisz". Tym razem mi nie dogodziłeś, ale staraj się, bo wiem że potrafisz... do dzisiaj mam w pamięci jeden "zniewalający post"
      M.

      Usuń
    4. Pomyliłaś sobie blogi. Idź tam, gdzie jest fikcja literacka jest seks, morderstwa, i krew leje się strumieniami. Polecam lekturę Markiza de Sade.
      On nie pisze, żeby komuś dogodzić. To co? Ma wymyślać fakty i zdarzenia, bo ty tak chcesz?
      Znajdź sobie jakiegoś dupczyngiela czy wynajmij żigolaka, to ci dogodzi.

      Agaton

      PS. Pewnie będą pisały pindunie do Kuratora, żeby skasował moje posty. Bo śmianie się z kogoś, patoli, to lubią. Ale jak im ktoś prawdę napisze, to jest śmiertelna obraza.

      Usuń
    5. Agatonie rzygasz jadem w każdej wiadomości. Dlaczego?

      Usuń
  3. No to żeś Pan, Panie Kuratorze pojechał.
    Schizofrenia ciężka choroba. A tego Mańka jakbym sam przez łeb pie...ł...ech...
    Pisz Pan dalej. Czekam niecierpliwiem

    OdpowiedzUsuń
  4. Paskudna choroba. Miałam sąsiadkę schizofreniczkę. Wytrzymałam 3 lata i zmieniłam mieszkanie, bo sama zaczynałam wpadać w paranoję.
    Jestem ciekawa zakończenia tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  5. dobre było z tą beczką dębową ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zaznaczam czytany tekst i mam ciemne litery na białym tle,taki tam sposób blondynki;)pozdrawiam,proszę pisać dużo i częściej:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czarny humor to moja ulubiona kategoria.
    Czytam Autorze Twoje opowieści i w całej ich zgryzocie śmieję się do łez..
    Też jestem kuratorem i szczerze identyfikuję się z Twoimi odczuciami, refleksjami, sposobem patrzenia na ludzi-tez zawsze widzę naciągniete skarpetki, majtochy wystające ze spodni itd. oraz ten rodzaj ichniego patolskiego "szyku".
    Oczywiste jest też dla mnie, że masz serce do tej pracy.
    Żeby była ona łatwiejsza, w kwestii ostatniego opowiadania, podpowiem prostą rzecz: parasol...
    Pozdrawiam i czekam na kolejne, a jak znajdę czas tez może coś skrobnę i pozwolę sobie do Ciebie podesłać...???

    OdpowiedzUsuń
  8. I co, jakieś dzieciaki nie potrafiące skopiować albo zaznaczyć tekstu żądają zmiany czcionki i koloru tła, a Ty jak ta suka polecisz z językiem i im dogodzisz?
    Ogarnij się. Jak komuś nie pasuje to niech nie czyta. Przecież nie robisz tego na pokaz. A może robisz? Takie tło i czcionka były od początku, i niech takie będą. Chyba, że sam chcesz je zmienić, ale nie za namową jakichś "krytyków". Nie podoba się? Won. Nikt za nimi płakać nie będzie.

    "Post jest beznadziejny" - to sobie napisz lepszy.

    Wkurwiają mnie wszyscy krytycy: jacy oni mądrzy, jacy oni wspaniali, jak im wiecznie coś nie pasuje. Nikt Was tu na siłę nie trzyma. Odpierdolcie się raz na zawsze od tego jebanego tła i czcionki. A jak posty się nie podobają to nie czytaj. Proste.

    Bez poważania dla krytyków.

    Trzymaj tak dalej Kuratorze:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytając niektóre powyższe komentarze, mam wrażenie, że jak ktoś krytykuje to jest źle. Więc pamiętajcie, wasze zdanie jest tylko wtedy trafne gdy ogól to potwierdzi..(co za niedorzeczność...)
    Nikt nie każe zmieniać koloru tła,czcionki- jedynie sugeruje poprawę jego zdaniem na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja tam jestem do takiej czcionki przyzwyczajony, nawet mnie razi czarne literki na jasnym tle :p Tak jak jest teraz jest najlepiej! A post genialny, ukazuje całą ten nierzeczywisty i obcy świat tych ludzi! Swoją drogą, dla takiego patola pijącego trzeźwość musi być niezłym przeżyciem, nie próbowałeś naciągnąć takiego pijusa tekstem "spróbuj nie pić 2 dni, zobaczysz jaką będziesz mieć pizdę!!!" ? :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Trochę mnie tylko niepokoi, że co niektórzy Twoi czytelnicy Autorze nie rozumieją konwencji...
    Czytają to wprost, bez refleksji czarno-humorystycznej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Po tym, co piszesz, to nie stwierdzilbym schizofrenii, ale raczej zaburzenia afektywne dwubiegunowe z objawami psychotycznymi lub tzw. zaburzenia schizoafektywne, ale raczej nie pelna schizofrenia.

    Czy pacjentka zostala kiedykolwiek dobrze zbadana i zdiagnozowana?

    OdpowiedzUsuń
  13. Doskonaly blog, przeczytalem wlasnie caly ciurkiem. Czasem jedziesz troche po bandzie, ale jak najbardziej w granicach rozsadku, ze sie tak wyraze. Tematyka znana mi nieco z racji zawodu lekarza. Obecnie odlegla jak kosmos - od szesciu lat pracuje w skandynawii.
    Czekam na ciag dalszy.
    PS - ja zrozumialem, ze schizofrenia to bardziej diagnoza sytuacji, a nie koniecznie choroby, choc moze i to tez.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem ciekawy ile masz lat

    OdpowiedzUsuń