środa, 13 czerwca 2012

Spełniając marzenia


Sprawa którą wam opiszę, jest z gatunku tych, które nie dotyka ciemnej strony życia, ale nieumiejętnie pokierowana mogłaby strasznie skomplikować życie pewnemu młodemu chłopakowi.
Swego czasu, otrzymałem zlecenie na prosty w zasadzie, wywiadzik środowiskowy odnośnie łebka, który rozbija się skuterem po wiosce bez uprawnień, wozi innych łebków bez uprawnień, uciekał nawet Policji na tym motorku. Taki wioskowy debilek, na którego żadne sposoby – prośby i groźby nie działają. Chłopaki z komisariatu się wkurwili w końcu i wysmarowali pismo do sadu, że nieletni w okresie takim a takim popełnił ileś tam czynów karalnych związanych z naruszeniem zasad ruchu drogowego.
Według mnie, sprawa idealnie nadawała się żeby wobec tego przygłupa, bo inaczej go nazwać nie mogę, zastosować środek wychowawczy w postaci zakazu prowadzenia pojazdów do 21 roku życia.
Podjeżdżam swoim trupem pod niewyróżniający się dom i pukam do drzwi. Otwiera kobieta, na oko 40 letnia.
- Dzień dobry, imię, nazwisko, kurator jestem……. Szukam Maćka Iksinskiego – wyrecytowałem znaną formułkę.
Kobieta spojrzała na mnie i zrezygnowanym głosem powiedziała, wskazując ręką na garaż:
- Tam jest, z ojcem w garażu – odpowiedziała i schowała się za drzwiami.
Poszedłem w stronę garażu, łapię za klamkę i otwieram drzwi. Nie znam się za bardzo na motorach, ale wtedy żałowałem, ze nie mam takiej pasji. Na środku garażu stał piękny chopper, obok niego chyba jakiś ścigacz, rozebrany na części Junak i jakiś skuter. Obok pełno części, narzędzi a wśród nich ojciec z synem Maćkiem. Przedstawiłem się i patrzę urzeczony w choppera, wyobrażając sobie jakby to było, móc takim jeździć. Wystarczyła tylko chwila, by zobaczyć, z jak wielką pasją ten Maciuś czyści jakieś śrubki i nakrętki, jak pieczołowicie szlifuje, żeby wszystko lśniło. Pierwszy zaczął opowiadać o Junaku, którego dostał za bezcen od jakiegoś pijaka na wiosce i którego obiecał sobie sam wyremontować. Zresztą, podzielał pasję ojca, który od dobrych 20 lat jeździ na wszystkie rajdy motocyklowe wraz z synem. W garażu zdjęcia ze zlotów, rajdów, jakieś medale, puchary.
Po zrobieniu wywiadu wróciłem do sądu. Jako że nielot miał termin sprawy za 2 dni, wybrałem się do sędziny.
- Pani sędzio, mam sprawę odnośnie Macieja Iksińskiego – zagadnąłem
- Który to?
- ten, co za uciekanie przed Policją i łamanie przepisów drogowych, co napisali z komendy na niego.
- acha, no co tam?
- Żeby mu nie robić zakazu prowadzenia pojazdów do 21 roku życia.
- Czemu?
- Bo on i tak będzie jeździł.
- To tym bardziej, dam mu zakaz.
Jak ja nie cierpię tej baby czasami. Tłumaczę:
- Pani da mu zakaz, a on na motor i tak wsiądzie. On od małego wychowywany jest z motorami. On czeka na możliwość zrobienia prawka, żeby w końcu móc z ojcem na własnym motorze pojechać. Jak pani mu to uniemożliwi, chłopak się załamie, a on i tak po tej wiosce będzie jeździł, z zakazem czy bez. W końcu dostanie jakiś wyrok i zawiasy i wtedy sobie pokomplikuje Zycie.
- Ale jak to pan chce, co pan sobie wyobraża, że nie spotka go kara?
- Nie o to chodzi. Porozmawiam z jego ojcem, żeby go przystopował i pilnował a pod żadnym pozorem nie dawał któregoś z motorów do prowadzenia po ulicach. Niech łepek dostanie szansę od sądu – godziny prac społecznych, nadzór kuratora, cokolwiek, tylko nie zakaz.
Spojrzała na mnie, zmarszczyła brwi i odpowiedziała:
- Sąd jest niezawisły.
- Ale w tym przypadku będzie więcej szkody niż pożytku – odpowiedziałem i wyszedłem.

Och, jak ona mnie wkurwiła. Siadłem w biurze i zrobiłem sobie kawę. No i chuj, chciałem pomóc chłopakowi, ale chyba nic z tego. Trudno.

W dniu rozprawy miałem dyżur. Przechodząc koło sali rozpraw zobaczyłem ojca z synem. Oczywiście kaski w rękach, bo jakże inaczej przyjechać na sprawę innym środkiem transportu niż motor. Maciuś osrany, boi się zakazu, który oznacza że przez najbliższe 4 lata nie wyrobi prawa jazdy. Żegnajcie zloty motocyklowe.
Podchodzę do nich, pocieszam, proszę by do mnie podeszli jak będą po sprawie. Po około godzinie przychodzą, cali uśmiechnięci. Pytam, jak było:
- Bo wie pan, ona się darła na mnie – relacjonuje podniecony Maciuś – ona powiedziała….
- Pani sędzia – poprawiłem grzecznie
- No, Pani sędzia powiedziała że ona by mi zakaz dała i że bym już nie zrobił prawa jazdy, ale powiedziała że pan był u niej i prosił o ostatnia szansę dla mnie.
- No i jaka to szansa?
- mam 50 godzin prac społecznych na wiosce zrobić, ale co tam, wakacje są, zrobię.

Podziękował mi ojciec z synem, zapraszając na zlot motocyklowy, który będzie w okolicy w niedługim czasie.

Żadna sprawa odnośnie Maciusia już do sądu nie wpłynęła. Przynajmniej ja nic o tym nie wiem J

30 komentarzy:

  1. No i zasnę dzisiaj z uśmiechem na ustach :). Miło, że przejął się Pan tą sprawą, czasem na prawdę warto komuś pomagać, chłopak to Panu zapamięta na całe życie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem coś z innej półki. Czytało się inaczej ;) pozdrawiam ! Mateusz.

    OdpowiedzUsuń
  3. dzieki w imieniu chlopaka - obca osoba

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, jaki Ty fajny jestes ;)
    I jak tu nie czytac tego bloga?
    Pokazales w tym poscie jakim jestes wspanialym czlowiekiem. Brak mi slow.
    Dla Ciebie praca kuratora nie polega na tym, by tylko pojechac, zobaczyc, dokumenciki pouzupelniac. Patrzysz na ludzi, starasz sie ich zrozumiec, choc wiadomo, ze nie zawsze sie da.
    Szkoda, ze ,,Pani Sedzia'' jest jaka jest, chociaz fakt jest taki, ze Ciebie posluchala. Post bardzo pozytywny, az sie usmiechnelam :)

    Zapraszam na bloga:
    www.kiyami-tenshi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. aż łezka mi się zakręciła w oku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też kiedyś mieszkałem na takiej wiosce. To jest zawiść i niechęć takich "ludzi". Mieliśmy po 15-16 lat, jedździliśmy czym się dało. Jakimiś starymi komarami, wueskami itd. Wehikuły niejednokrotnie starsze od nas. Nikomu krzywdy nie robiliśmy. I też były na nas donosy na policji, żeby zrobili z nami "porządek". Bo oni, jak w latach 50-tych dorastali, to w jednych butach chodzili. A teraz gówniarzeria jeździ na motorkach, to szlag ich trafiał.
    Bywało tak, że jak ktoś przejeżdżał koło czyjegoś domu, to wychodził jakiś szmaciarz i się wydzierał, że się jeździ koło jego domu, po drodze publicznej! Chociaż uprawnienia mieliśmy. Taka to już jest, w tym kraju, zawistna menażeria polskojęzyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź się sam posłuchaj: "jedździliśmy czym się dało" - i ty się dziwisz, że ludziom przeszkadza w odpoczynku czy zwykłej egzystencji jak jakiś "gówniarz" jeździ w tą i z powrotem co 5 min z np. dziurawym wydechem z manetką odkręconą do oporu (bo inaczej te cuda "nie jadą"). W dodatku jeśli są to drogi gruntowe, a małolaty nie dbają o to czy narobią dziur czy nie.

      Tak masz racje to nikomu nie szkodzi, sąsiedzi powinni się wręcz czieszyć... (jakbyś nie poczuł to był sarkazm)

      Usuń
    2. no i młody se pośmiga

      Usuń
    3. To, że niektórzy wyjmują z tłumika wkłady, żeby pojazd był głośniejszy, to jest karygodne. Ale zastanów się!
      Lepiej, żeby młodzież miała jakieś zajęcie, jakąś pasję, niż żeby piła alkohol, ćpała, wąchała klej.
      Jak ci ciągnik przejedzie koło domu, lub ciężarówka, to nikt nie wyskakuje i nie drze mordy na kierowcę. Takie pojazdy znacznie więcej hałasu wyczyniają niż skuter. A że to byli nastolatkowie, to każdy może się na nich wydzierać. Ktoś kto ma normalny motor, bez przeróbek, może sobie jeździć po drogach, i nikomu nic do tego.

      Na miejscu chłopaka, bym się nie przyznawał w sądzie. Niech mu udowodnią, że jeździ. W końcu go policja nie złapała. Wypadku żadnego nie spowodował. Ani razu go nie spisali. A po drogach gruntowych, może sobie jeździć. Taki skuter jest nie wiele cięższy od roweru.

      Usuń
  7. najpierw wybawienie dla biednego pieska ,ktory znalazł kochająca rodzine,a teraz szczęśliwe zakończenie dla młodego marzyciela pasjonata.Normalnie Kuratorowi mieknie serce..:-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, on jest człowiekiem dla ludzi i skurwielem dla odpadów.

      Usuń
  8. Oby zawsze tak system dzialal. Kto wie jak ewentualny zakaz odbilby sie na chlopaka przyszlosci.. Podejrzewam ze zle. Nikt nie lubi zakazow, a juz zwlaszcza w tym wieku.

    Do Animowego wyzej - ja pamietam jak moj mlodszy brat za gowniaza szalal z kolegami na komarkach czy cholera wie co to bylo. I nie, nie dziwie sie sasiadom... sama bym chetnie opony rozszarpala zebami w tych ich maszynach. Taki halas byl od tego gowna.
    Ale zawisc byla i jest. Sama doswiadczylam. Jezdzac niezla bryka majac 17 lat. Zostalam ochrzczona przez szanowne grono pedagogiczne rozpuszczona pannica. Jeez ile ja sie naplakalam tak mi zycie niektore krowska umilaly.
    A wozilam glownie mame na chemioterapie.

    Ciekawy blog. Pisz czesciej. Pozdrawiam. Kati

    OdpowiedzUsuń
  9. A może się zabił na tym motorze i dlatego sprawa nie wpłynęła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żebym bronił chłopaka, ale:
      1. Twój komentarz jest nie na miejscu
      2. Chłopak za nim skończył 18 lat pewnie jeździł lepiej niż Ty kiedykolwiek będziesz umiał.

      Może wizyta w sądzie dała do myślenia "Kochanym rodzicom" i trochę go przytemperowali.

      Ojciec powinien dawno zadbać o to aby gówniarz się wyszalał na torze a nie drogach publicznych. Zresztą połamałby się kilka razy np. na torze Motocrossowym i by zobaczył jak poważna jest jazda na motorze, jak łatwo zrobić błąd i krzywdę sobie. Na pewno nie ostudziło by to jego zapału, ale dało by mu trochę rozsądku

      Usuń
  10. I jak, NMŻ, byłeś na tym zlocie? :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Od razu widać było że dobry z Ciebie chłop. Pozdrawiam i dalej będę czytał co napiszesz bo większość jest interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  12. sztuką jest coś zostawić takim ludziom - np pasję kiedy nie ma kasy, pracy i kina hobby jest bezcenne

    ale 50h 'robót' się należało

    nie chodzi o bezkarność, czy ulgowe traktowanie, chodzi o wychowawczą funkcję kary :-) :-) :-)

    super wyszło!

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam tu zaglądać, codziennie sprawdzam, czy jest coś nowego. Za pierwszym razem przeczytałam całe archiwum w jeden wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo lubię ten blog, jest Pan świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Twoja postawa była bohaterska, ja również dziękuje w imieniu chłopca.

    ~A no nim :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bohaterska postawa to chyba za mocno powiedziane :)

    OdpowiedzUsuń
  17. a co tam, nie ma co być skromnym, a młody se pośmiga

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak najbardziej bohaterska, sam mam styczność z motocyklami (kat A1, a teraz jestem w trakcie A) i nie wyobrażam sobie bez nich życia.

    Świetny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Sukces zawsze ma wielu ojców, na ten złożyło się Twoje podejście do wykonywanego zawodu,widok tych motorów w garażu, odrobina empatii i w efekcie decyzja sędziny, którą zapewne przekonałeś swoim zdecydowaniem. Oby jak najczęściej udawało się osiągać takie sukcesy, oby ludziom częściej chciało się chcieć. Pozdrawiam po pierwszej wizycie tutaj- cogito.

    OdpowiedzUsuń
  20. przeczytałam pierwszą częsć postu i myślę.. "no tak Polska.... procedury itp itd"

    a później tak dobre zakończenie sprawy aż usmiech sam wkradł się na moje usta...

    poniekąd zazdroszczę pracy- moje marzenie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. fajnie sie to czyta ...... masz talent kolego . Mnie oczywiscie takie historie sa bardzo dobrze znane ..... nawet lepsze ;)Pozdrawiam i życze powodzenia .
    kgb14

    OdpowiedzUsuń
  22. @Autor - dziękuję, że zadziałałeś jak człowiek z rozumem, a nie służbista - dziękuję, choć nie znam chłopaka ani jego rodziny, po prostu jestem czytelnikiem Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  23. Postąpiłeś niesamowicie!!! Czytając Twojego bloga, zastanawiam się czasami, czy Twoje historie dzieją się naprawdę, ale wszystko wskazuje na to, że tak. Piszesz bardzo realnie. Dziękuję za Twojego bloga. Zapraszam na mój: http://ze-znakiem-zapytania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Mnie osobiście te Twoje pisanie trochę drażni. Może gdyby nie było w nim tyle przekleństw. No bo jednak piszesz o rzeczach ważnych. Obrażasz ich róznymi epitetami, jaki to ma sens? Przyjmowanie głupich i dennych ksywek typu "wioskowy debilek" jest bardzo chamskie. To tylko moje zdanie i tylko moje...

    OdpowiedzUsuń
  25. Ach pamiętam takie czasy, kiedy sędziowie nie byli tak nadęci. Pamiętam, jak szedłem do jednej czy drugiej, rozmawiałem, referowałem, mówiłem co i jak. Pewnie, że nie robili tego jak chciałem, bo sąd jest niezwisły. Ale też nie raz udawało się tak, jak i w tym wypadku. I nigdy nie usłyszałem o tej zasranej niezawisłości sędziowskiej, która obecnie co raz bardziej jest niezwisła od logiki i prawa ciążenia. Stajemy się automatami i co raz trudniej być człowiekiem w tym wymiarze "sprawiedliwości". Fajnie sobie przypomnieć, jak to kiedyś bywało. U mnie przynajmniej.

    OdpowiedzUsuń