czwartek, 11 września 2014

Wujek - dokończenie



- A ty nie powinnaś być w szkole o tej porze? – zapytałem butnie aczkolwiek nieśmiało, gdy swym ponętnym i jakże sportowo porysowanym samochodem zatrzymałem się przy sklepie. Nasza Główna Bohaterka mizdrzyła się w stronę Alwara, gdy ten prężył swój ponętny tors schowany pod czarną bluzą, której napis wielbił Jana Pawła II.

     Uwielbiam osiedlowe sklepiki. Po prostu zajebiście je kocham. Sam robię rano zakupy z takim jednym, gdy czasami przed pracą zaiwaniam po bułki, by zeżreć je później z dżemem i popić mlekiem lub innym kakałem. Jak to jest, że już o 7 rano najczęściej schodzącym artykułem jest piwo? Najtańsze, z butelką na wymianę. Najbardziej rozpierdala mnie taki plastikowy koszyczek na sześć browarów. Co by się kurwa nie potłukły. Nie żadna reklamówka, siateczka, tylko koszyczek plastikowy z rączunią do wygodnego niesienia trunku za 1,69 za butelczynę. I te facjaty kupujących, którzy z obłędnym wzrokiem wchodząc do sklepu sprawdzają, czy przypadkiem nie zbrakło ich napoju mocy. „Niech mocz będzie z nimi!”. Tak, mocz, bo śmierci przy takim sklepie jak z TOI-TOIA na Woodstocku.
     Nielatka spojrzała w moją strona beż większego wrażenia, a Alvaro wstał z murka na którym siedział i wycedził w moją stronę słowa:
- Czego od niej chcesz?
O Ty chuju niemyty. Ciebie nie pytałem, nie wnikam co tu robisz, choć powinieneś pamiętać jak u Ciebie wywiad robiłem, bo przyszło zawiadomienie ze napierdalasz swoją konkubinę z dwójką dzieci.
- Nie pamiętasz mnie? – To ja też na Ty mu wale, doczekując momentu aż sprowadzę go słownie do parteru. Osiedlowy chojaczek z miodem w uszach i włosach wystających z nosa. Dlaczego oni nie patrzą w lustra i nie pozbędą się tej oznaki męskości to nie wiem. Bardziej rozwalają mnie jeszcze wąsy, które rosnąc krzywo próbują przedostać się do dziurek w nosie. Cholera, zakichałbym się na śmierć chyba gdybym cos takiego wyhodował u siebie.
- Dobra, ja idę – wycedził Alvaro w stronę nielatki, której mina wyrażała tak totalne wyjebanie na cały system, że zacząłem wątpić w sens swojej pracy. Zastanawiać nawet się zacząłem, po co ja się tak przejmuję. I tak jej nie zbawię, co najwyżej nowa rysa na moim samochodzie przyjedzie, gdy jeden z drugim debile postanowią pokazać mi co sądzą o mnie i mojej jakże potrzebnej narodowi polskiemu pracy. Gdy tak sobie myślałem nad egzystencjalnymi problemami dnia codziennego i zastanawiałem się po jaka cholerę w moim samochodzie pali się następna kontrolka koloru pomarańczowego na desce rozdzielczej, ze sklepu wyszła kobiecina, na oko 70-letnia chowającą setkę wódki i mocnego Okocimia do siateczki razem z bułkami zresztą.

      Alvaro chodem gibona oddalał się od sklepu zarzuciwszy uprzednio kaptur na głowę i rozłożywszy ręce jakby dwa arbuzy z biedronki niósł, udał się w stronę najbliższego bloku mieszkalnego, bo co w końcu miał innego do roboty.
- Czemu nie w szkole, Zuzanno? – powtórzyłem swe jakże naiwne pytanie w stronę piętnastolatki, która wymalowana na gębie jak tania dziwka z autostrady dodawała sobie lat.
- Już skończyłam lekcje – odpowiedziała naburmuszona i wzrok skierowała w nieokreśloną dal, wspominając zapewne wiersz, jakiego uczyła się na pamięć na ostatniej lekcji języka polskiego.
- Sprawdzę – odpowiedziałem jakże uprzejmie i pojechałem dalej, bo cóż innego miałem do roboty. Nie stanę przecież i nie zacznę prawić morałów, że „ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz”. W ogóle śmieszy mnie to, że morałami tego typu można osiągnąć sukces. No, chyba ze mówimy do dzieciaka, który jeszcze nie jest zdemoralizowany i przeżarty gównianym myśleniem do szpiku kości no i jeszcze się boi Sądu, kuratora i nie maże po ścianach „HWDP”. Zdemoralizowany nielat ma wyłożone na cały system. W sumie to za mało powiedziane, on ma WYJEBANE. Tak, nieraz słyszałem słowa skierowane do mnie które brzmiały „i co mi zrobicie?”, albo jeszcze lepiej „w dupie mam sąd i jebaną Policję”. Niektórych stwierdzeń nie da się w sumie cytować, nie dlatego że wulgarne, ale najnormalniej w świecie wstyd. Tak, moi czytelnicy, nawet taki pojebany gówniarz zmiesza cię czasami z błotem i wskaże gdzie ma instytucje sądową i nadzór kuratora. Na szczęście zdarza mi się to rzadko, bo niejeden z nich miał możliwość przekonania się, że w słówkach nie przebieram i jak się uprę, to osiągnę cel.

      Ale wróćmy do naszej podsklepowej małolaty. Oczywistym było, że do szkoły nie chodziła. Oczywistym było także, że już dawno złożyłem na nią wniosek by umieścić ją Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym. Jednakże nasze kochane przepisy nie ułatwiają nam zadania. Żeby małolata skierować do MOW-u trzeba mu zrobić badanie w Rodzinnym Ośrodku Diagnostyczno-Konsultacyjnym, na które często czeka się nawet po kilka miesięcy. A w tym czasie ty udajesz ze pracujesz, udajesz że motywujesz, udajesz że się starasz by debil chciał zmienić swoje postępowania, a w głębi duszy odliczasz do momentu, gdy RODK napisze w swej opinii, ze gówniarz czy też inna gówniara nadaje się do umieszczenia w tym przybytku odosobnienia.

     Któregoś dnia poszedłem do miejsca zamieszkania gówniary-Zuzanny by przeprowadzić z nią jakże poważną rozmowę odnośnie Alvara i stosunków łączących ją z tym typem. Nie powiem, cały dzień tak mocno dawał mi się we znaki, że miałem zamiar odbębnić spotkanie, wygłosić standardowe formułkowi o szkole, powrotach systematycznych do domu i do nie zadawania się z menelami spod budki z piwem. Po wejściu do domu zostałem zaproszony do dużego pokoju gdzie usiadłwszy w fotelu zacząłem rozmowę z mamusią i jej córką, która ze spuszczoną głową chlipała cichutko.
- Bo wie pan – rzekła mamusia w moją stronę – ja jej chce dać szansę.
„ what the fuck?” – pomyślałem cichutko nie wierząc w to co słyszę.
- Ona mi obiecała poprawę – dokończyła swoją myśl rodzicielka.
O rzesz jego mać przenajświętsza Anielka. Matczyne uczucia do córki się odezwały. To ja się spuszczam, załatwiam jak najszybsze badanie w RODK, dzwonie, proszę, rozmawiam z sędzią, sporządzam notatki, bo przez ostatnie 3 miesiące matka na niej ostatnie psy wieszała, że łazi i się kurwi i ona już rady nie daje, a ta mi, że jej szanse daje. Naiwna i głupia, ale ma prawo. Matka to w końcu, rodzicielka co to stworzenie w swym łonie nosiła i w bólach porodowych wydalała na świat.
- Dobrze – odpowiedziałem.
Nielata podniosła głowę.
- To teraz będziesz systematycznie do szkoły chodziła, słuchała się mamy, odrabiała lekcje, nie zadawała się z lujami a w szczególności z Alvarem. Będziesz grzeczna, posłuszna i pomagała w pracach domowych. Nie będziesz malowała się jak tania dziwka z autostrady, skończysz z papierosami, alkoholem i z uśmiechem będziesz mówiła mi dzień dobry, jak do ciebie przyjadę. – wyrecytowałem formułkę i zadowolony podsunąłem jej czystą kartkę pod nos.
- Po co mi to? – zapytała
-Teraz mi to wszystko napiszesz, że bardzo zależy Ci na zmianie na dobrą i grzeczną dziewczynkę – z uśmiechem na twarzy podałem jej także długopis.
Pochyliło się dziewczę nad biała kartka i w swe drobne, wytipsowane paluszki wzięło długopis i….
- Ale co mam napisać?
- No pisz. Imię, nazwisko, data….. – dyktuję.
- Ale swoje?
Nie do cholery. Moje, mojego psa i sąsiada, który codziennie najebany kłania mi się w pas. W końcu postanawiam jej dyktować bo sama, jak widzę i czuję, nic konkretnego nie wymóżdży. Na koniec dałem do mamusi do podpisania i poinformowałem, że karteczka będzie w akta wpięta a Pani Sędzia szczególnie nad nią się pochyli i być może też zapłacze nad losem smutnej, biednej i poszkodowanej Zuzanny, co to nagle zapałała chęcią naprawienia się i wyprostowania.
Oczywistym jest, że nie wierzyłem. Za stary jestem na to i wiem, że jak raz nielat złamie tabu i pójdzie w długą, to zew natury będzie go ciągnął w patolę. Więc nie byłem zaskoczony, gdy po kilku dniach dzwoni do mnie mamusia i z płaczem mówi:
- Uciekła, nie ma jej od wczoraj, ukradła mi pieniądze na rachunki, 500 złotych – chlipie w słuchawkę – niech ona pójdzie do tego ośrodka.
I tak oto zakończyła się matczyna litość nad córeczką, która po niedługim czasie znów spróbować chciała meliny z całym dobrodziejstwem, jaką ta oferowała.

Zuzia wróciła dnia następnego, znów doprowadzona przez Policję. Tym razem matka zabrała ją do ginekologa, jak to powiedziała „by mieć pewność, że w ciąże nie zajdzie”. Nie wiem co zrobiła, nie wnikałem. W każdym razie niedługo odbyło się badanie w Ośrodku i małolata dostała do niego skierowanie. Przebywała tam 1,5 roku. Obecnie pracuje jako kasjerka w jednym z popularnych marketów i najlepsze jest to że zawsze, ale to zawsze mówi „dzień dobry” i pyta się co słychać. Jej uśmiech wtedy wydaje się być naprawdę szczery.

19 komentarzy:

  1. Więc jednak warto było...Bo COŚ z tego jednak wyrosło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku w zdaniu - "śmierci przy takim sklepie jak z TOI-TOIA na Woodstocku", wdała ci się chyba literówka:)). Jak możesz poddawać nawet zawoalowanej krytyce przystanek Woodstcok, dziecko guru młodzieży, Owsiaka. Przecież to chodząca dobroć i autorytet (m)oralny w III RP.
    Gdyby nie on i jego fundacja żebracza, to w pomieszczeniach szpitalnych na terenie Polski, byłyby jedynie gołe ściany. Nawet igieł do strzykawek by brakowało, bo Polski na to nie stać! I nie jest prawdą, jak piszą niektórzy, że Owsiak żadnych przekrętów nie robi. A gdyby nawet, to teraz wszyscy tak robią. W końcu i on musi z czegoś żyć.

    Niech Kane też pisze. A tymi kurwami co się im nic nie podoba (a same niczego nie potrafią napisać), niech się nie przejmuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ot prostacza mentalność. Jak ktoś się w coś zaangażuje i coś robi i, co najważniejsze jest, w tym dobry to trzeba go sprowadzić do parteru i pokazać że wcale nie dobry tylko kłamca i złodziej.

      A dzięki Tobie szanowny anonimie co się na świecie zmieniło na lepsze?

      Usuń
    2. No i zapomniałem o najważniejszym - masz dowody na to, że robi przekręty to idź z tym do prokuratury i niech go sąd osądzi. Nie masz to nie powtarzaj zasłyszanych informacji bo ktoś może usłyszeć że Ty sam jesteś cham i prostak i złodziej i jeśli odpowiednio się to nagłośni to będziesz udowadniał że tak nie jest.

      Usuń
    3. nie umiecie dyskutowac nie obrazajac jeden drugiego? patologia rodzi sie w sercu kazdego czlowieka, sprobujcie troche pozytywnych emocji puscic w eter, nie tylko sam jad...

      Usuń
    4. Panie Anonimowy12 września 2014 16:33

      Przystanek Woodstock nie jest finansowany z pieniędzy zebranych podczas WOŚPu, (wystarczy spojrzeć do rozliczeń fundacji które co roku są udostępniane) jeżeli uważa Pan inaczej to proszę o dowody a nie rzucanie haseł. Jeżeli sądzi Pan że sędziowie są na usługach, jak to pan określił 'politykierów' to znowu poproszę o jakieś dowody, bo samo to że pan nie wierzy nic nie znaczy.
      Rzucać oskarżeniami jest bardzo łatwo, ale dać argumenty które za tym przemawiają jest znacznie trudniej.

      Usuń
    5. Do Anonimowy12 września 2014 16:33

      Problem z Wami "obudzonymi" i "niemainstreamowymi" jest taki, że przyjmujecie dowolne założenia według własnego widzimisię i koniec końców czujecie się zwycięzcami wszelkich dyskusji. A najgorsze jest to, że nie widzicie iż jesteście po prostu niszą którą ktoś eksploatuje. Było zapotrzebowanie na "bycie poza głównym obiegiem" to ludzie zaczęli pisać to co tacy jak Ty chcą przeczytać.

      Swoją drogą co jest złego w tym, że ktoś tapla się w błocie czy pije alkohol? mnie to nie przeszkadza - chcą to niech piją i brudzą się, nie robią nikomu krzywdy.

      Usuń
    6. Do: Anonimowy13 września 2014 06:08.

      To dawajcie dalej Siemakowi do puchy, a on będzie kupował nowe pałace za 8 baniek z kawałkiem, i jeździł za to samolotami po świecie ze swoją rodzinką i inną ferajną.
      Debili żadne argumenty nie przekonają. Niech was dalej oszukują, okłamują i okradają różne Siuśki, Rostowskie, Owsiaki, Michniki, Kupy Wojewódzkie, Moniki Olejnik, i inna menażeria polskojęzyczna.

      A co do Woodstock i taplania się w błocie, nieźle to podsumował pewien dziennikarz Mariusz Max Kolonko:

      http://www.youtube.com/watch?v=xQdo16CSQjk

      Usuń
    7. Tylko jak idziesz do szpitala to widzisz serduszka na dziecięcych oddziałach. Po co bul dópy? Nie pasuje, nie dawaj, nikt nie zmusza. Możesz też zorganizować zbiórkę na co Ci się żywnie podoba.
      Mentalność małego miasteczka, jak często się z tym spotykam(działam na swoim kawałku ile mogę)- a po co to, a piniędzy szkoda, na dzieci/emerytów/hospicja byś dała a nie kundla karmisz, roboty nie masz że za szczurami latasz(znalazłam w lesie wywalone świnki morskie). Aż chce się działać. A zapytaj takiego co zrobił, że wylicza czyjś czas i czyjeś pieniądze to zamknie się szybciej niż menelstwo setkę wypija.

      Usuń
    8. oooo kaaaa... Jak to jest ze pod wpisem kuratora czytam woodstock??? Spier..... trollu.

      Usuń
    9. Nawet księgowi nie mogą się połapać, na co są wydawane do końca pieniądze ze zbiórek WOŚP, i gdzie przez te wszystkie lata działalności wsiąkło kilka milionów. A wy wiecie lepiej od najlepszych księgowych, na co wasz guru wydaje pieniądze, a na co nie..
      W takiej W. Brytanii, czy w Niemczech wasz idol Juras siedziałby już dawno w więzieniu za przekręty. Ale to jest Polska, a Puszkowy dopóki ma poparcie "elyt" III RP, włos z głowy mu nie spadnie.

      Jak Siemak nakupi przestarzałego szmelcu do szpitali. Idą z sekty WOŚP i naklejają serduszka, zwłaszcza na oddziałach dziecięcych, gdzie popadnie. Nawet podobno na windzie były naklejone.
      Potem taki prymitywny babsztyl idzie do szpitala z dzieciakiem. Widzi obsrane czerwonymi serduszkami niemal wszystko dookoła. I taka baba sobie myśli, że gdyby nie fundacja WOŚP, to nic by nie było w szpitalu. A konowały musieliby leczyć, tak jak Kaszpirowski. To jest socjotechnika! A wy, kundle i sunie polskojęzyczne się na to nabieracie.

      Usuń
    10. Szkoda mi Cię. Wszystkim następnym proponuję nie odpowiadać na zaczepki. Ten chory człowiek karmi się Waszą uwagą bez względu na to jaka ona jest.

      Usuń
    11. To:16 września 2014 00:08
      Jak masz 'ynteligencję' na poziomie pantofelka, to nie zaśmiecaj blogów swoimi wypocinami i nie spamuj, skoro nie masz nic ciekawego do napisania.

      Usuń
  3. To musi być budujące, kiedy zobaczysz, że Twoja praca czasami przynosi rezultaty:) Gratulacje i czekam na następny wpis:D

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękujemy za nowy wpis! jak zwykle, czytalo sie swietnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie fajnie sie Ciebie czyta,ale za duzo tego 'Tudziez'(moze akurat nie w powyzszej historii). Bardzo podoba mi sie okreslenie 'wymozdzy'.

    OdpowiedzUsuń
  6. Autor porownal fetor pod marnym sklepikiem osiedlowym do fetoru spod toi toiow na woodstocku. Piekne zobrazowanie syfu, brudu i zapijaczonych mord dookola obszczywajacych murek sklepu z butelkami, kapslami, srajtasma i cala reszta syfu dookola. Cala wzmianka o woodstocku sprowadziła sie do porownania fetoru, ktor, chcecie czy nie, jest na woodstocku faktem. A w komentach gownoburza o WOŚP, siemaku, serduszkach i cholera wie czym jeszcze. Zrozumienie czytanego tekstu na poziomie ameby, IQ rzedu temperatury pokojowej. Jakby porównać smierdzacego menela do gowna, to zaraz by sie znalazl taki, ktory w takim porownaniu doszukalby sie krytyki swojej ulubionej ksiazki paulo coehlo. Haha, co za mozgi. Nie dosc, ze lektura i wpis dobry, to komentarze totalnie smieszne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty za to jesteś "geniusz" blogowy i bystrzacha;)). Porównanie smrodu pod sklepem z kiblami w Woostocku wszyscy zrozumieli, nawet lemingi. Tylko jak zaczęli niektórzy bronić swojego guru, komentarze poszły bocznym torem, trochę tak, jak w tym kabaretowym skeczu o sęku :))).
    Nie chcesz, nie podoba się, nie czytaj komentarzy pod tekstem kuratora. Wszak w gazecie też większość ludzi nie czyta nekrologów czy ogłoszeń drobnych.

    OdpowiedzUsuń
  8. 1 - kompletny brak szacunku wobec innych komentujących,
    2 - komentarze odbiegające zdecydowanie od tematu lub na temat nieistotnych kwestii (Woodstock, WOŚP - fajnie, ale to chyba nie był artykuł o tym).
    3 - jeśli chce się paplać o niczym to po co dodatkowo uwieczniać to komentarzem? Chyba autorów tych komento-przepychanek trzyma przy życiu nadzieja, że nawrócą kogoś kto ma odmienne poglądy i to jeszcze w sposób mało kulturalny.
    4 - do rzeczy: cieszę się, że być może udało się uratować tą mało rozgarniętą dziewczynę przed mniej szczęśliwym scenariuszem. Może to nie przeskok jak z pucybuta do milionera, ale jestem pewna, że i tak dużo.

    Pozdrawiam,
    bez względu na cudze poglądy - zawsze z szacunkiem.

    OdpowiedzUsuń