wtorek, 16 kwietnia 2013

Achtung



Syf, syf, syf. Syf mentalny, syf społeczny, syf emocjonalny. Gnijące nienawiścią oczy patrzą w jej kierunku, pełne pogardy i wzburzenia. Czerwone z zaciekłości, rozszerzone źrenice wtórują słowotokowi wydobywającemu się z ust, podkreślając rosnąca nienawiść do osoby, wobec której są wypowiadane. Wykrzyczane słowa odbijają się echem od ścian i wpadają impetem dźwięków w bębenki dziewczyny, która skulona na kanapie ociera łzy spływające po bladym policzku.
- dziwkę wychowałem! – wieloraki dźwięk odbił się od sufitu, dochodząc do mojej części mózgu odpowiedzialnej za słyszenie i wkręcił się z niemałym trzaskiem w synapsy i neurony mojego śródmózgowia.
- widzi pan, tyle dostałem od życia! – kropelki śliny poleciały w jej kierunku, wyplute z impetem co najmniej 100 km na godzinę, niczym krople rozbrygającej wody, po wrzuceniu kamienia.
- i teraz kurwa co, jej bachora mam bawić i opiekunem prawnym być? – znów impet słów poleciał w kierunku dziewoi, skulonej na tapczanie, która zasłoniła twarz swoją długimi, kasztanowymi włosami.
- Panie, całe życie mam przejebane przez te dzieciaki. Jej brat w kryminale siedzi, rozumie pan, mój syn w kryminale bo złodziejem jest, a teraz co….
- Ale spokojnie – staram się uspokoić sytuacje, bo za bardzo się facet nakręcił – zajmijmy się córką i jej dzieckiem.
- Panie, sam pan widzi, moja córka poszła się kurwić i ma tego efekty – macha tymi rękoma, jakby próbował odgonić od siebie niewidzialne istoty, które mnożą się wokół niego wraz z potęgująca nienawiścią.
- Niech pan posłucha….. – nie daje mi skończyć, przez co rośnie mój poziom irytacji, bo scena której jestem świadkiem powoduje zasrany skurcz w żołądku.
- Panie, wie pan z jakim ona menelem się puściła? On w kryminale siedział, bachory gdzieś już narobił, alimentów na żadne nie płaci!!! – ostatnie zdanie było głośne, za głośne.
- Tato, przestań. – to cichutko dziewczę się odezwało, zawstydzone i w dalszym ciągu mające opuszczoną głowę.
- mam przestać? Ciebie i twojego braciszka matka zostawiła i w długa poszła. W pieluchy jeszcze srałaś, a ja sprzątałem po tobie. I taką mam wdzięczność od swoich dzieci. – zwrócił się w moją stronę swym wykrzywionym nienawiścią pyskiem -  Tyrałem jak wół, żeby mieli i co? Bachora mam, dziadkiem zostałem i jeszcze niańczyć muszę!!! – znów podniesiony głos wkurwił mnie. Niemiłosiernie.
- Tato, proszę….
- zacznijmy od tego, że ja nie jestem tutaj aby pan przy mnie w ten sposób się odnosił, nie mówiąc że to pana córka! – podniosłem teraz ja głos – jeżeli ma pan zamiar wylewać swoje żale i wyzywać ją oskarżając o całe zło, to nie mamy o czym rozmawiać. Przyszedłem ustalić, czy będzie pan opiekunem prawym dla wnuka, bo córka jest niepełnoletnia.
- Może te co jej zrobił niech będzie.
- tato…..
- Chyba że pan odmawia.
- A mogę?
- tato…
Spojrzał na nią. Ze złością. Z zajebiście wielką złością. Z nienawiścią wręcz. Przerażającą nienawiścią. Ona zrobiła się skulona, malutka, prawie zniknęła na tym tapczanie, a gdyby mogła, schowała by się w najmniejszą szparę. Powieki mu pulsowały a na brwi dało się zauważyć prawie niewidzialny tik nerwowy. Sapał, próbując powstrzymywać emocje, aż słychać było zaciśnięte zęby. Znów sapnięcie.
- Tato….
Tato był, a jakże. Całe życie się córeczką zajmował. Przecież pamiętamy, że pieluszki zmieniał a syn teraz w kryminale siedzi. Zajebiście dobry tatuś. Konkubinę miał co prawda brzydką i głupią, bo zostawiła dzieci pod jego opieką i poszła w długą, ale nie chciała być jego gosposią i usługiwać mu od rana do wieczora. Po to była mu potrzebna. On, Pan Mundurowy, co to emerytury 5 tysięcy ma, wcześniej „zajmowałem wysokie stanowisko”, wymagał od kobiety posłuszeństwa i wychowywania dzieci. A gdy to się nie udało, i ta wspaniałą kobieta polazła w długą, został z narybkiem, który okazał się problemem.

Problemem okazał się także dryg wojskowy, który jakoś nie sprawdzał się w stosunku do swoich dzieci. Trudno im było nie spóźniać się codziennie na obiad, prasować rzeczy w kancik, robić generalne porządki. A gdy trochę podrosły i tatuś w nocy „wrócił z poligonu”, nie chciały stawać na baczność i zeszyty pokazywać, w przypływie ojcowskiej troski o ich edukację.

W drugim pokoju, w łóżeczku spało ONO. Dziecko zrodzone z patologicznego uniesienia młodej matki i lumpa, który wykorzystał dziewczynę i jej słabość, związaną prawdopodobnie z brakiem ojcowskiej miłości. Ono, nieświadome tego co wokół się dzieje. Nieświadome nienawiści, jaką jest darzone ze strony dziadka. Nie miało możliwości wyboru i nie wybrało oddanej mu bezgranicznie rodziny.  Wojskowy, bezkrytyczny typ, niemający za grosz zrozumienia piekła, jakie urządza swoim dzieciom i jak wiele z tych wydarzeń, on jest sprawcą. Beton. Emocjonalny beton, bezkrytyczny całkowicie.

- tato…..

Tato się uspokoił, usiadł na dupie, po wyładowaniu złości spuścił z tonu. Teraz myślał, bo stanął przed ważną decyzją. Decyzją, czy bierze odpowiedzialność za dziecko swojej córki.

- Tato….

Spojrzał jeszcze raz na córkę. Ona podniosła głowę i przez chwile patrzyła mu w oczy. To był moment, bo nie wytrzymałaby dłużej jego wzroku. Ponownie spuściła głowę, głaszcząc swoje włosy. Łzy na policzkach zasychały.

- tato….

Nabrał powietrza, przygotowując się do wypowiedzenia tego najważniejszego zdania. Zdania, które zostanie przeze mnie zapisane a potem potwierdzone w sądzie. Jestem niemal pewny, że to co powie teraz przy mnie, zostanie potwierdzone na Sali sądowej, dlatego tak ważne było dla niego.

- tato…

Tym razem spojrzał na mnie. Trwało to długo, że zastanawiałem się, czy czegoś w tym momencie nie powiedzieć. Czy nie zacząć go przekonywać, ze powinien zrobić to dla dobra córki, że przecież to jego wnuk, że nieważne z kim, ważne aby miał oparcie w najbliższych i takie tam farmazony, które należy wypowiadać w takich sytuacjach. Jeszcze chwilę i zaczną swoją litanię.

- Niech pan napisze że tak.

Zakrył rękoma twarz, przejechał rękoma od czoła do brody i zapytał czy cos jeszcze. Ja już skończyłem. Nic więcej nie miałem do zrobienia w tym domu.

Po około 2 lat, robiłem u nich wywiad pod kątem przejęcia opieki nad dzieckiem przez dziewczynę. Była już pełnoletnia i według prawa może zajmować się dzieciakiem. Nie byłem wielce zaskoczony tym, że Pan Wojskowy …. Pokochał wnuka, a także poprawił swoje relacje z córka. Syn co prawda po opuszczeniu zakładu karnego nie mieszkał z nimi, ale wiem, że pomógł mu załatwić pracę.

Wbrew pozorom, takie sytuacje rzeczywiście mogą pomóc scalać rodzinę. Myślę, że nie zrozumiał swoich błędów, ale przyjście na świat wnuka i być może przełomowy moment, że będzie ponosił za niego odpowiedzialność spowodowało, że cos zaczęło się w nim zmieniać na lepsze, a przynajmniej zaakceptował dziecko i córkę.

Happy End? Mam nadzieję że tak.

44 komentarze:

  1. Na takie sytuacje się pracuje pół życia. Jednak jest możliwość, by drugie pół -będąc dziadkiem - spróbować odpracować i poprawić to, co się spieprzyło będąc ojcem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudnie napisane. Ten rytm! Stopniowanie.
    Jak w wojsku.
    Gratulacje Autorze:-D
    I wreszcie przypadek niebeznadziejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo chciałem powiedzieć.
      Świetnie napisany tekst...
      dobrze, że z happy endem (oby)...

      tato...

      Usuń
  3. Wbrew pozorom w każdym człowieku drzemie "człowieczeństwo".
    Tylko często mężczyźni się tego wstydzą.
    Może Wojskowy Dziadek był tak wychowany przez swojego ojca i deficyt ojcowskiej miłości wywoływał w nim frustrację. Odnalazł tą miłość w samym sobie i przelał na wnuka.
    Bo każdy człowiek chce być kochany i chce kogoś kochać.
    Swoje dzieci obwiniał o odejście ich matki.
    Ale nie miał za co obwiniać wnuka.

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie człowieka szkoda. Baba go zostawiła z dziećmi, kto tam wie jak było ileś lat temu, chłop musiał pracować i dom utrzymywać, wcale mu się nie dziwię że był rozgoryczony przez życie. Przecież nie chlał, dzieci miały mieszkanie, jedzenie, zajmował się domem jak umiał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też chłopa szkoda. Widać, że kuratorek jest trochę uprzedzony do mundurowych. Co nie tylko po tym wpisie było widać.
      Córunia poszła w ślady mamuśki. Błędy wychowawcze na pewno były. Ciekawe, co on by zrobił, i jak by się zachowywał. Gdyby się dowiedział, że jego nastoletnia córka zaszła w ciążę na jakiejś dyskotece, i nie zna nawet nazwiska tego/tych, którzy ją przelecieli. Czy by się zachowywał wobec córuni tak wyrozumiale, i by na nią nie podniósł głosu, że jego córunia urodzi bękarta, a on będzie musiał ich utrzymywać.

      Usuń
    2. Też mam wrażenie, że kurator ma większy problem z tym, że facet jest wojskowym niż z samą jego reakcją.

      Usuń
  5. Troche ciekawe ze kobieta zostawiła dzieci, poszła sobie i sie nie interesowała i to ona jest ofiarą...Facet jest tutaj oprawcą. Pewnie ze ideałem ojca nie jest ale trudno sie kazdemu facetowi odnaleźć w takiej sytuacji. Mamusia ma wygodnie i ma gdzies swoje dzieci i ona tu jest przedstawiona jako ta co wyboru nie miala. Jak taki trep to co to za baba zeby zn nim małe dzieci zostawić. Jak dla mnie to babie sie bawic w pieluchach nie chciałoi tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babie się bawić w pieluchy nie chciało, bo chłop trep. Nie dziwi mnie, że drylu armijnego znieś nie mogła, dom to nie koszary, ale dla porzucenia dzieci ( chłop, to nie rodzina ;)) nie znajduję usprawiedliwienia.
      W tej historii nikt nie jest bez winy. Dobrze, że mały ma mamę i dziadka. Może mniej drylu będzie, a więcej miłości :) Podobno wnuki kocha się zupełnie inaczej niż dzieci.

      Usuń
  6. Oby im się udało. Może w tej rodzinie właśnie tego maleństwa trzeba było by relacje między nimi uległy poprawie. By ojciec zrozumiał jakie popełnił

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję Autorowi, świetnie napisane - a już się bałam po poprzednim poście, że ten blog obniża loty... Na szczęście to było tylko chwilowe.
    Samej historii nie komentuję, skoro to zgodnie z nagłówkiem bloga "fikcja literacka"...

    OdpowiedzUsuń
  8. Miał chłopina bez protestu zaakceptować sytuację? Wykrzyczał się, wyżalił, i zrobił co trzeba. W rodzinie nie musi być zawsze słodko i miło.

    Qba

    OdpowiedzUsuń
  9. To sa efekty braku uswiadomienia, ze z chujem nie ma zartów. Dziecko dorasta, trzeba powiedziec otwarcie, jak to jest z tym sexem i z antykoncepcja. Oczywiscie najlepiej uswiadomic dziecku, ze warto z tym poczekac do doroslosci i powaznego zwiazku, ale krew nie woda i wiadomo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matki nie było, to kto miał gadać z dziewczeciem o seksie. Ojciec?
      W naszym wspaniałym kraju większość ludzi ma problem z samym wymówieniem słowa seks, a co dopiero ze świadoma rozmową na ten temat.
      Potem mamy trupki noworodków w zamrażarkach i beczkach.
      Wyrocznia seksualnej edukacji-księżulek z ambony.

      Usuń
    2. Coś ty się tak uczepiła kleru. Nawet w takiej Norwegii czy w Wielkiej Brytanii, gdzie edukacja "seksualna" jest w szkołach podstawowych, zdarzają się przypadki dzieciobójstw. W Anglii jest też o wiele więcej niż w innych krajach nastolatek z dziećmi, mimo "uświadamiania" od wczesnych lat.

      Agaton

      Usuń
    3. Przyczyny dzieciobojstwa są różne. Brak edukacji seksualnej to jedna z nich. Kościół w naszym wyznaniowym państwie swoim zakazywaniem antykoncepcji (to grzech jak byś nie wiedział) przyczynia się do tych tragedii. Ma kler jeszcze kilka innych grzechów głównych, ale to nie ten blog:-D
      Jak napisałeś-zdarzają się.
      U nas są zjawiskiem stałym.
      Co do angielskich nastolatek, to problem ten jest już tam częściowo rozpoznany.
      Angielskie dziewczynki zachodzą w ciążę zazwyczaj świadomie, bo nastała tam pewnego rodzaju moda na wczesne macierzynstwo. Ma to też podłoże emocjonalne-decydują się na dziecko by mieć kogoś do kochania.

      Usuń
    4. Ale bzdety wypisujesz. Jakim jest Polska państwem wyznaniowym? Nikt nikogo nie zmusza do chodzenia do kościoła. Z kościoła katolickiego w Polsce można się bezkarnie naśmiewać, katolików można wyzywać, i nikomu włos z głowy nie spadł (co innego z judaizmem, czy islamem).
      Kościół katolicki też nie nawołuje do zabijania noworodków. Wprost przeciwnie. Ty z tą twoją "logiką" jesteś na poziomie "profesorki" Magdaleny Środy, lub innej Szczuki.

      Co do sprzeciwu kościoła do antykoncepcji, nawet wierni kościoła katolickiego nie traktują tego zakazu poważnie i robią jak chcą.
      Poza tym patole w ogromnej większości nie chodzą do żadnego kościoła. Więc te twoje "argumenty" feministyczne, o kant d*py można potłuc.

      Bez poważania,
      Agaton

      Usuń
    5. No te se tlucz Agatonie.
      Twoje prawo:-D
      Pozdrawiam!

      Usuń
    6. W uk nastolatki ida po lini najmniejszego oporu. Narob dzieci a panstwo da kase. Standardem sa wielodzietne rodziny na zasilku bo panstwo daje naprawde konkretne zasilki.

      Usuń
    7. Co ma swoje uzasadnienie - UK zalewa fala imigracji muzułmańskiej, nie ma kto pracować.

      Usuń
  10. Ja w swojej praktyce zawodowej w DDz obserwuję jeszcze inne ciekawe zjawisko związane z rodzinami. Chodzi z grubsza o to, że trafia taki młody do DiDi i się zaczyna - Tzn. nie we wszystkich przypadkach ale bywa tak - pielgrzymki, telefony, odwiedziny, a czy dzieciątku dobrze, a czy nie krzyczymy aby na niego, a masz Skarbie cukiereczka od cioci itd. Wszystko to robią krewni tego dziecka, bowiem często jest tak, że liczna rodzina - nie patologia - w świecie, a młody siedzi w DiDi. I użalają się jak mu czy jej źle, o jaka biedna, a może na Święta wezmę?
    - A może Pani spróbuje rodzinę zastępczą zrobić dla dziecka? Zawsze to lepiej jak wśród rodziny dorasta?
    - Eeeee yyyy wie Pan co bo ja mam autobus ale porozmawiamy o tym jeszcze.
    Nosz kurwa mać chciało by się powiedzieć takiej rodzince i prawdę w oczy wygarnąć no ale nie można...
    Dramat. I siedzą te dzieciaki w DiDi otoczone szerokim gronem rodzinnym, które przypomina sobie o ich istnieniu najczęściej w czasie Świąt.

    Pzdr
    Arti

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, los człowieczy... no właśnie czym? lasem poplątanych emocji, uczuć poruszających i nie wzruszonych. A gdzieś w tym gąszczu- ludzkie dramaty... A Grzesiuk chłopak z Czerniakowa trochę w tych dramatach pogrzebał i jak nie wielu dziś doceniał to co miał.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Niektórzy nigdy nie dorastają. Moja opinia na temat dorastania tutaj

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tam się staremu nie dziwię. W XXI wieku, w dobie edukacji seksualnej i powszechnego dostępu do antykoncepcji nie znam człowieka, który w pierwszym momencie nie wkurwiłby się na wieść, że jego nieletnie dziecko będzie miało własne bobo.

    Lubię tego bloga i wpisy autora, chociaż stylistycznie leżą i kwiczą niczym ten menel na barłogu. Nie lubię jednak hipokryzji. Gdyby córeczka miała za ojca typowego chlejusa na garnuszku opieki społecznej, zostałaby opisana jako patolka, którą bardziej niż myślenie o przyszłości pociągało chlanie i rozdawanie dupy na prawo i lewo. "Miłość nie wybiera - wybierz menela."

    W tym wypadku, ponieważ ojciec w miarę ogarnięty i - z zgrozo - WOJSKOWY 0.0, to i od razu wiadomo, że panna zahukana, szykanowana, do seksu bez gumy pchnięta nie głupotą własną i magią chwili, ale "pragnieniem bliskości i czułości".

    Z historii bloga wynika, że jego autor miał w swojej praktyce przypadki znacznie gorszego traktowania dzieci przez ojców, ale jakoś nie usprawiedliwiał tym ich głupich życiowych wyborów. Żal dupę ściska o te 5 tys. pensji, oder was?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ja odnoszę takie samo wrażenie. Choć bloga czytuję chętnie, to ten ostatni wpis jest wyjątkowo stronniczy. Nie popisał się nam autor tym razem...

      N.

      Usuń
    2. Proponuję, śladem poprzednich doświadczeń (nadesłane: moja historia życia), zrobić psychoterapię Autorowi NMŻ: na pewno Jego ojciec był wojskowym, albo teść..
      Albo-Żona! To byłoby najlepsze!
      Ależ moja wyobraźnia galopuje...! ;-)
      Ps. Autora oczywiście serdecznie pozdrawiam i powtarzam-cudnie napisane! Adresat inny-i to też cudne:-D

      Usuń
    3. Ja jestem córką wojskowego i nie mam złych skojarzeń. Autor, gdyby tego doświadczył, pewnie też by nie miał. Ja swoją teorię o niechęci do wojskowych ukułam na podstawie tego, co przeczytałam w notce, a Ty - drogi anonimowy - chyba tylko na niepohamowanej i - owszem - znanej w psychologii chęci bycia "adwokatem diabła".

      Usuń
  15. Cyt:"Syf, syf, syf. Syf mentalny, syf społeczny, syf emocjonalny. Gnijące nienawiścią oczy patrzą w jej kierunku, pełne pogardy i wzburzenia. Czerwone z zaciekłości, rozszerzone źrenice wtórują słowotokowi wydobywającemu się z ust, podkreślając rosnąca nienawiść do osoby, wobec której są wypowiadane"
    I TU PAN KURATOR jest w BŁĘDZIE.
    To nie syf!! To WOJSKO, a nie on sam zrobiło z niego emocjonalne dno. Maszynkę działającą zero-jedynkowo na polecenie. To wojsko nauczyło go, że okazywanie uczuć to słabość. Wojsko nauczyło go, że rozkaz się wykonuje bo takich zachowań wymaga specyfika służby. Nauczono go, że stawiasz zadanie lub wydajesz rozkaz i już nie musisz się martwić bo to zostanie zrobione. Dzięki temu zapominasz o tym i działasz dalej. Instynktownie, w zaprogramowany w procesie szkolenia sposób. ZAUWAŻCIE, że za każdym razem staje na wysokości zadania bo ma jasno określone co jest dobre co złe w procesie wychowania Żołnierza. A I SAM KURATOR zauważył (i słusznie), że:
    cyt:"Jestem niemal pewny, że to co powie teraz przy mnie, zostanie potwierdzone na Sali sądowej, dlatego tak ważne było dla niego."

    A społeczeństwo dalej niech biadoli, że wojsko ma super i zabrać im marne 40% emerytury po 15 latach.
    Tyle komentarza!

    A teraz PS'
    Zajeb..sty BLOG. Dwa dni poświęciłem by przedrzeć się przez wszystkie wpisy, ale BYŁO WARTO. Będę tutaj zaglądał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to ku...a za brednie... skąd bierzecie takie informacje na temat wojskowych?? jestem córką żołnierza i w życiu nie czytałam większych głupot. Te komentarze na temat emocjonalnego dna... szkoda słów

      Usuń
    2. Uwierz mi, że masz szczęście być córką żołnierza, który umie rozgraniczyć życie prywatne od zawodowego i nie przesiąkł do końca tym co opisałem wyżej. Chwała mu za to. Ja takiego nie miałem. Dopiero po emocjonalnym kopie od życia stał się "normalny". Znam to środowisko i wiem, że takie postawy zanikają, ale jeszcze nie są wyjątkiem.

      Usuń
  16. Znam mnóstwo rodzin wojskowych i myślę, że wyjątkiem są takie które potrzebują emocjonalnego kopa. Szczerze współczuję, ale sądzę również że to nie wojsko robi z tych ludzi dno, oni sami to robią...

    OdpowiedzUsuń
  17. Ufff .... a już się bałem, że skończy się jak zwykle. Tkwi cząstka człowieka w kazdym z nas ...

    OdpowiedzUsuń
  18. Mniej więcej dla tego nie zamierzam iść na WAT na studia... (Chociaż bardzo kiedyś chciałem) Ciężko później oddzielić, życie prywatne od zawodowego. Ludzie pod wpływem dyscypliny prowadzonej w wojsku strasznie się zmieniają... Wiadome, że są wyjątki.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie, Bezalkoholowy
    www.bezalkoholowyalkohol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ojciec i jego koledzy byli zupełnie normalni. Nie chcesz iść na dobre studia - Twoja sprawa. Najwyraźniej boisz się porażki. Nie dorabiaj jednak do tego ideologii.

      Usuń
  19. Dawno mnie tutaj nie było.

    Miło się czyta takie historie, o tym, że tacy ludzie jednak zmieniają swoje postępowanie:). Bardzo mi się podoba pański styl pisania.

    J.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeśli chodzi o tą sytuację to nie dotyczy tylko rozdzielonych rodzin. Jestem ze wsi i wiele Dzieczyn z gimnazjum wychodziło z brzuchem. awantur "jak Cie wychowaliśmy" i inne takie. A niech to Dziecko się urodzi to Dziadkowie oczu oderwać nie mogą i już "kochany Wnusio". a po "dziwce" i "kurwieniu się" (za przeproszeniem) nie ma najmniejszego śladu :)

    ale nie dziwie się Chłopu. jeszcze 20 lat temu było jasne - Dzieciak sie rodzi to Matka rzuca pracę i wychowuje otoczone "ciociami dobra rada", teściową i matką własną. a chłop? nikt go w życiu nie uczył pieluch zmieniać, kumple się naśmiewali a tu dziecko płacze i niewiadomo dlaczego. to taki nowoczesny pomysł, że Facet z dzieckiem jest cool. kiedyś tak nie było.

    OdpowiedzUsuń
  21. I co tu się dziwić. Też bym się wkurwiał jakby moja córka z jakimś lumpem zaszła. I jeszcze kazali by mi go niańczyć bo ona 16 lat ma. Ale odkąd mam córkę to wiem że dzieci są sensem życia. Takie małe 2,5 letnie (moje) jak się na dziadka wgramoli i da buziaka i powie: "kocham cie dziadziusiu" - to dziadek natychmiast zapomni czy to z prawego łoża czy z lewego czy ojciec dziecka w pierdlu czy prezes Orlenu. Taka prawda.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ciężkie życie.. po prostu.
    A ogólnie to ciekawy blog
    zapraszam do siebie ;)
    strongmusic-ag.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. ciekawy blog, ciężkie tematy poruszane, ale cóż takie jest życie. A co do ojca- moim zdaniem chciał tak dobrze dzieci wychować ale nie widział właśnie im jaką krzywdę tym zadaje.

    OdpowiedzUsuń
  24. Od 16 go kwietnia zero wpisu autora. Pan Kurator się obija :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiałam ten blog, ale niestety...na laurach się skończyło, jak wiele innych blogów, które zaistniały z "polecenia", lub otrzymały nagrody od wiernych czytelników... Jedno słowo- szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  26. Które polskie talent show najlepsze? W "Must Be The Music" jurorzy to dno? "X-Factor" bez talentów? "The Voice" najbiedniejsze?
    Zapraszam na mój blog: taka-sytuacja.blogspot.com
    Komentuje wydarzenia ze świata show-bizu jak i naszego codziennego życia. Zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń