poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Kasia, Krzyś, Tomek

Piątkowe popołudnie. Wszyscy normalni ludzie o tej porze kończą robotę i szykują się na wieczór. Ja natomiast wsiadam w swój 15-letni wehikuł czasu i zapindalam na wiochę odległa o 30 kilometrów, gdzie jestem zasadzony na jedna patolkę. Od jakiegoś czasu wiem ze chleje na potęgę i szlaja się po melinach, lecz kurwa nigdy jej nie złapałem. Jak nie dziś, to nigdy. Dostałem właśnie telefon od zaufanej innej patolki, że moja meliniara browary w sklepie kupiła i jest już wcięta. FULL POWER MUSIC w samochodzie napierdala a ja jadę na spotkanie z ludzkim bagnem.
Ropiejąca rudera na skraju wsi, od 40 lat nieremontowana, z obejściem zasranym przez bezpańskie psy i koty. W chałupie ciemno, zywej duszy. Kurwa, zaklnąłem pod nosem, wypalone dobre z 8 litrów wachy po 5,70 złotych. 40 jebanych złotych poszło w dym.
W tej samej wiosce mój kurator społeczny ma nadzór. Patolka, typowa labadziara co juz jest tak posunieta w rozkładzie, że powodzenie ma juz tylko u nekrofilii i zboczeńców za flachę. Labadziara żyje z męzem, alkoholik z delirą i zanikiem mózgu. Do tego troje dzieci: Kasia lat 13, Krzyś 10, Tomek 15. Owoc ich wspólnej miłości zrodzony w majakach alkoholowych.
Rodzinka mieszka w bloku. bez łazienki, z kiblem na korytarzu. ogólnie syf, kiła i mogiła. Smród. Włażę do mieszkania na chama - puk, puk, za klamkę i w razie z czego lekki kop. Wiem ze muszą być, zasiłki płacono wczoraj w opiece to kasa na chlanie jest, a ja nie na darmo zasuwałem 30 kilometrów żeby pusty przebieg mieć. W mieszkaniu dzieciaki, obiad gotują, czyli ziemniaki z keczupem. 
- Gdzie matka - pytam dzieciaków rozgladając sie w międzyczasie po calym mieszkaniu, cuchnącym moczem i stęchlizną.
- Pojechała 3 dni temu - rezolutnie Kasia odpowiada, a ja w pokoju obok zauważyłem dwóch innych debili, na oko 17-19 letnich patrzących na mnie spode łba.
- A ojciec - coraz bardziej wkurwiony spoglądam na Kaskę i dwóch przygłupów siedzących obok w pokoju. Do tego jeszcze kurwa browar mają jeszcze.
- ojciec to nie wiemy, nie ma go od wczoraj - Kasia znowu odpowiedziała, a ja przyglądnąłem się jej bardziej. Lat prawie 14, cycek rośnie, wysoka, całkiem ładna, w króciutkich spodenkach i bluzeczce z dekoltem i kurwa te pozy, jakie przybiera w rozmowie ze mną - młode dziecko a podświadomie szczuje już chłopaków. I nagle kurwa zajarzyłem co te dwa zjeby robią w tej chacie. Pierdolone pedofile.
No i mam, trybik. Pilny. Ale wcześniej - kolęda po sąsiadach, sołtys, sklepowa. Potwierdziłem, sprawdziłem i znalazłem ciotkę tych dzieciaków - trzeźwą. Podpisała że zaopiekuje się dzieciakami przez weekend, a ja w poniedziałek trybik dokończę.
Poniedziałek. Wnioseczek o pilne umieszczenie dzieciaków w placówce napisany, akta dołączone, uzupełnione, karty nadzorów powpinane. Siedzi ta matrona, sędzia rodzinna znaczy, w swoim gabinecie i wpierdziela pączka.
- Dobry - sile się na życzliwość - tryb pilny mam!
- Dzień dobry - matrona podniosła wzrok znad pączka - a to takie pilne? - kurwa, nie, nie pilne, tak dla jaj przychodzę bo chce zobaczyć jak pączka żresz. Streszczam jej wniosek, bo i tak pewnie go nie przeczyta.
- No dobrze, dobrze, zrobię - łaskawa pani Sędzia paluchem całym w lukrze od pączka wskazała  miejsce na biurku, gdzie mam zostawić wniosek - dzisiaj będzie.
A co mnie to obchodzi, pomyślałem, do mnie już reszta nie należy.

20 komentarzy:

  1. Zapowiada się interesująco. Podoba mi się ten cierpki sposób pisania, chyba paradoksalnie jest sposobem na zachowanie jakiegoś dystansu do "świata patoli" ;). Jeśli się nam tylko Autor nie zniechęci, w trakcie pisania może z tego powstać perełka...
    ......... jakas taka czarna, ubłocona i zdeformowana ;)
    Subskrybcja dokonana.

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki za miły komentarz, i wierz mi, nie mam zamiaru się zniechęcić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok. poczytamy poczytamy.
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. Blog zapowiada się bardzo interesująco. A tak przy okazji zaciekawiłeś mnie, jak to wygląda z różnymi awanturami, mam na myśli sytuację, gdyby ktoś rzucał się do Ciebie z łapami. Nosisz ze sobą jakieś "pomoce naukowe" czy polegasz na dyplomacji i spierdalaniu? Miałeś tego typu sytuacje? Jak sobie z nimi poradziłeś? Powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga, będę tu wracał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotychczas nie miałem sytuacji, żebyś ktos na mnie się rzucił. zresztą, ja nie jestem Policjantem czy innymm KAPO, żebym tylko straszył ludzi. Zawsze na początku staram sie zrozumieć ich sytuacje, znalexc rozwiązanie, wskazac sposoby na poprawe swojego losu. Kurator nie jest tylko od zabierania dzieci, ale ma motywowac i pracowac z rodziną, by choć trochę na pozytywne sie zmieniła.

      Usuń
    2. No tak, ja o tym doskonale wiem. Ale wiem też, jakie są realia obcowania z patologią, dlatego byłem ciekawy, czy nie przytrafiła Ci się nigdy żadna niebezpieczna sytuacja ;)

      Usuń
  5. Dziękuję za uchylenie drzwi do świata który jest obok nas, a którego czasem nawet nie chcemy zauważać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Natrafiłeś może kiedyś na przypadki w których ludzie wyszli jednak na prostą?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako osoba działająca w podobnym klimacie nie mogę nie zapytać - czy podejmujesz jakieś działania, by jakoś zmienić los tych dzieci? Nie chodzi mi o wnioski do sądów. Dom dziecka to ostateczność, i w pewnych sytuacjach lepszy wybór - ale przecież nie zawsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze podejmuje sie działania. Sa rodziny, które na początku wydają sie być niereformowalne, jednak sie zmieniaja. odzyskują dzieci z placówek i w miarę funkcjonują w społeczeństwie. Zabieranie dzieci to zawsze ostatecznośc, tak jak w tym przypadku.

      Usuń
    2. No i super.

      Pytałem bo z jednej strony sam przymierzam się do funkcji kuratora społecznego, a z drugiej - już teraz współpracuję z kuratorami zawodowymi. W większości ciekawa grupa ludzi. Aktywnie starająca się pomóc, ale czasami... No powiedzmy, że robią wiecej szkód niż pożytku. Wszystko zależy od indywidualnego podejścia, i wolałem się upewnić :)

      Usuń
  8. Ohydnie cynicznie napisane. Do przesady aż.
    Ale za to ciekawie,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie dlatego tak dobrze się czyta.

      Dobre przeczucia mam co do tego bloga, czekam z niecierpliwością na następne wpisy.

      Usuń
  9. Realia. Realia są tez takie, że-nie wiem jak długo pracujesz w tym zawodzie-już po krótkim czasie dopada człowieka znieczulica. Dla Ciebie historia tej trójki dzieci to "wnioseczek". Nie byłabym do końca pewna, że taki wnioseczek to dla nich lepsza alternatywa niż ta melina, ale przynajmniej własna.

    OdpowiedzUsuń
  10. W tej pracy, a szczególnie w postępowaniu z dziecmi, nigdy nie wiesz do konca czy to co robisz jest słuszne. W koncu, wielką trauma dla dzieci jest to, że wyrywane sa z domu jaki znają. Tu nie ma złotego środka ani sprawdzonej metody. Postępujesz według swoich norm i przekonań. Pamietaj też, że na koncu to Sedzia podejmuje decyzje, wydając postanowienie. Taka jest to praca. A znieczulica mnie nie dopada, lecz musze zachowac dystans, bo by mi to zatruło codzienne zycie i własną rodzinę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie - w 100% prawda. kurator spoleczny namawial mnie do zeznam przeciwko matce-patolce, ktora nota-bene, ma tam jakies "wiezy". 2 dziecki pod soba, kasa na dzieci przewalana na zachianki wlasne (czytaj: ubrania, kosmetyki,wlasne "zajebiste" ego). dzieci glodne, patolka nie pracuje, przeciez OPS i FA co miesiac na dzieciaki daja. kamienica, syf, grzyb, zima, brak ogrzewania. kurator mowi, ze nie ma twardych dowodow i zeby patolce zabrac, to musze zeznawac. patolka nie pije, ale dzieciaki np. na 2 dni sama w tym syfie zostawia a sama baluje. jedno z dzieci niedozywione, niedoleczone - jakos nikt w szkole tego nie widzi. przez 2 miesiace sniadan w domu na dzien dobry brak, chleba do szkoly brak, jedyny posilek to cieply obiad w szkole. oni wszystko wiedza, ale brak dowodow. patolka klamie, sciemnia, gra, i majaczy wszystkich. qrna, czy rzeczywicie az tak twarde musza byc przed sedzina dowody i tak ciezko z "przepisami"???

      Usuń
  11. A mnie zastanawia czy współpracujesz z GKRPA i GKPzR.
    Wiem, że często nakazy wydawane przez Sąd o leczeniu są nie realizowane i nieskuteczne ale wiem również, że niektórzy wychodzą na tak zwana "prostą".
    Wiem również, że choć niewiele osób pozwala sobie pomóc to ....chociażby ta jedna, uratowana daje Ci radość.
    Tak trzymaj i pisz

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam, nie powiem piszesz ciekawie i dobrze sie to czyta. Ale jak juz wczesniej pisalam jako anonimowa wolałabym poczytac tez te lepsze strony Twojej pracy.

    Ale co do tego wpisu, denerwuje mnie czasami Twoja znieczulica, mysle ze jednak to są ludzie ale rozumiem, w sumie mysle ze zachowałabym sie podobnie jesli chodzi o dorosłych patoli. Jednak co do dzieci dziwi mnie to troche. Rozumiem ze sie ma dosc pracy sama pracuje dorywczo gdyż sie ucze i mnie szlag trafia a co dopiero na codzien. Lecz nie lubie jak do dzieci sie podchodzi "kolejna odwalona sprawa"

    OdpowiedzUsuń
  13. Z czystej ciekawości, w momencie gdy zdał Pan sobie sprawę że kolesie których Pan widzi podczas rozmowy z dziewczyną - gdyby np zadzwonił Pan wtedy po policję, mogliby ponieść konsekwencje tego co robili? W jakimś sensie, zostali złapani przez Pana, kuratora czyli osobę zaufania społecznego, na gorącym uczynku.

    OdpowiedzUsuń