poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Nadesłane: Deja vu

Siedzę w samochodzie jest już 21.30. Jestem tu już niemal godzinę. Jest środek jesieni. Dni jeszcze ciepłe ale wieczory już bardzo chłodne. Zaraz skończą mi się fajki i czas na możliwość przeprowadzenia jakichkolwiek czynności ( wolno nam podejmować je do godz. 22.00 ). Znajduję się przed ładną przedwojenną kamienicą, wąskie uliczki, bliskość sądu, pięknego placu, banki, rynek handlowy. 

       W kamienicy tej na parterze w kawalerce mieszka Waldek z Adasiem. Waldek to ojciec 6 letniego Adasia. Waldek i Adaś zostali sami na świecie, nie mają żadnej bliższej rodziny. Matka Adasia – Baśka zmarła jakieś 4 lata temu, Adaś miał 2 latka. Zmarła na stwardnienie rozsiane ale nie bez znaczenia miał fakt, że ćpała co się dało i nie stroniła też od alkoholu. Miała też HIV. Waldek ,,tylko’’ pił, jednak w miarę swoich możliwości opiekował się synkiem. No przynajmniej z początku. Później okazało się, kiedy dziecko trafiło do przedszkola, że jest niedożywione i ma dużą dysfunkcję wzroku. Przychodziło do przedszkola bardzo często brudne, skarpety nie do pary lub było nieadekwatnie ubrane do aktualnej pogody. 
       Waldek nie był zbyt pracowity, a przynajmniej tak wynikało z akt, kiedyś dawno temu pracował w jakimś przedsiębiorstwie państwowym, w jakimś ,,molochu’’ – zmieniły się jednak czasy i nastąpiła restrukturyzacja - dla Waldka zabrakło miejsca pracy. Obecnie był na garnuszku opieki społecznej. Poza tym można powiedzieć, że to Adaś ,,utrzymywał’’ tatę albowiem to on otrzymywał rentę socjalną po zmarłej matce. W sumie to też niewiele brakowało a nawet tego by nie było. Baśka do ,,tytanów’’ pracy nie należała. Przepracowała w swoim co prawda krótkim, ale jednak życiu zaledwie 4 lata. To za mało aby dziecko wg przepisów mogło otrzymać rentę socjalną po zmarłym rodzicu. Istnieje jednak w prawie możliwość uzyskania w wyjątkowych sytuacjach renty specjalnej przyznawanej bodajże przez dyrektora ZUS. Dzięki opisaniu takiej sytuacji przez kuratora zawodowego ( ja byłem wtedy społecznym ) Waldek a właściwie Adaś taką rentę otrzymał, skromną bo skromną ale zawsze coś. 
       Kurator w rodzinie pojawił się po śmierci Baśki – sąd ograniczył władzę ojcu. Typowe Opm – nadzór opiekuńczy. Trzeba im pomagać i kontrolować tatusia czy sobie radzi. Kawalerka w której przebywają jest oczywiście własnością miasta. Mieszkanie jest w miarę czyste, jakieś stare meble ale jeszcze nadające się do użytku, aneks kuchenny i kibelek z umywalką. Skromnie ale może być. To co zawsze mnie ruszało to, to że na półkach było pełno książek, historycznych, technicznych, bajek, jakieś poradniki i SF też się tam znalazło. W mieszkaniu przeważnie panował bałagan, porozrzucane ubrania, pełno brudnych talerzy w pokoju i kuchni. Waluś poza alkoholem palił papierosy i w chacie było zawsze siwo od dymu. Nieraz jak ich odwiedzałem to kazałem otwierać okna bo normalnie można było się udusić. 
       Adaś był fajnym chłopcem, aż trudno uwierzyć ale lubił się bawić- często sam, jakimiś starymi mocno zniszczonymi zabawkami. Do przedszkola chodził chętnie, w przedszkolu go chwalili. Jak ja tam przychodziłem to zauważyłem, że był na etapie nauki gry w szachy. Jak się nauczył przy mojej niewielkiej pomocy to jak tam wpadałem to zawsze jakąś małą partyjkę rozgrywaliśmy. Polubił mnie a ja jego. Waldek po śmierci Baśki związał się z Kryśką. Też miała ograniczona władzę rodzicielską nad swoją córeczką Anią lat 5. Kryśka była nieco ,,ociężała umysłowo’’. ,,Zaglądała do kieliszka’’, ale tak z umiarem. Mieszkała na obrzeżach miasta. W weekendy Waldek z Adasiem zostawali czasem u niej. Czasem ona nocowała ze swoja Anią u niego. W zasadzie nie było tak źle jak byli razem, chyba, że akurat mieli ochotę wypić. Ona jak była u niego to przynajmniej chatę mu ,,odgruzowywała’’. 
       No dobra tak siedzę w tym aucie i myślę o tym ale czemu ja tu w ogóle dziś tak późno jestem ? Acha był cynk z przedszkola, że Adasia nie było. No dobra ale już jest 22.10, miałem już trzy tel. z domu kiedy wrócę. Dobra spadam, jutro podjadę a z rana zawiadomię zawodowego. Jadę, po drodze widzę jednak, że idą w czwórkę z przystanku autobusowego. Obserwuje ich z auta chwilę. Dobra Waldek idzie prosto chyba trzeźwy. Uff… bo bym się martwił. Rano dzwonię do zawodowego. Informuję co i jak i mówię, że dziś podjadę. Moja zawodowa mówi mi abym dał sobie spokój z dzisiejszym wyjazdem, że ona podjedzie dziś lub jutro bo i tak wywiad kontrolny musi napisać. - kuratorzy zawodowi mają obowiązek co jakiś czas pisać sprawozdanie/wywiad kontrolny z pełnienia funkcji przez kuratora społecznego w konkretnym nadzorze/dozorze. 
       Dwa dni później dostaje telefon od zawodowego, że jak będę na mieście abym do niego wpadł w sprawie Waldka i Adasia.. Uuuu myślę sobie, albo coś się dzieje albo ,,kontrolny’’ coś nie tak…ale, nie to nie możliwe, do przedszkola chodzę, do nich tym bardziej, częściej pewnie niż trzeba. OPS rozpytuję, z dzielnicowym mam kontakt, sąsiedzi mnie już nie lubią ( taki żarcik) bo u Waldka domofon zepsuty i musze do nich dzwonić, więc niejako przy okazji ich pytam… Chyba jest Ok. Dobra przychodzę do zespołu do sądu. Tam moja zawodowa mówi, że kontrolny jak najbardziej Ok. – uff zawsze to jakiś stresik . Nie było Adasia w przedszkolu wtedy jak ja byłem bo nocowali u Kryśki, a rano nikt nie odprowadził dziecka, ale to pal sześć, ważne, że po tym biba była. Waldek libacje z kumplem zrobił, jak ona ok 15.00 wpadła to wszystko porozwalane, syf w chacie, jakieś kurtki na podłodze, butelki po wódzie pod stołem, jakaś rozsypana popielniczka na tapczanie i część książek z półek powylatywała. Adaś był głodny, bo tata jak się spił to w dupie miał syna który nic nie jadł. To zawodowa przetrząsnęła kuchnie i jakiś makaron do gara włożyła a on jak zaczął dochodzić do siebie to ser mu do tego z cukrem dał. Adaś podobno tak jadł jak to się mówi aż mu się uszy trzęsły. Ponadto mówi, że siedziała tam ponad 1,5 godz. żeby doszedł do siebie. Natłukła mu do głowy, że jeszcze raz to wniosek do sądu będzie o umieszczenie małego w placówce. Poza tym ma posprzątać, nie czekać na Kryśkę i dziecko do przedszkola zaprowadzić na następny dzień. Mówi mi, że dobrze by było abym tam jakoś niedługo zajrzał. Odpowiadam jakie niedługo – dzisiaj tam pójdę, sprawdzę czy wszystko Ok. czy posprzątał itp. 
       Wychodzę z sądu jest południe. Skończę prace i pojadę tam. Jak zaplanowałem tak zrobiłem. Nie pojechałem do domu na obiad tylko od razu do Waldka. Podjeżdżam pod jego kamienicę, jest już coś Ok. 16.00 . Czyli mniej więcej 24 godz od wizyty zawodowej. Akurat zwalniają się miejsca parkingowe bo ludzie też prace kończą. Wchodzę na klatkę, akurat drzwi otwarte, okno Waldka obok, widzę światło, no to jest w domu. Pukam do drzwi bo dzwonek też zepsuty. Nic, pukam głośniej dalej nic. Co jest do cholery ? Słyszę jednak jakiś ruch za drzwiami. No to dość głośno wołam Panie Waldku kurator – kuźwa jak ja nie lubię tego robić, zaraz cała kamienica wie kto przylazł i wioche robi, Panie Waldku proszę otworzyć. Nic. Wale w te drzwi aż sąsiad z naprzeciwka wychodzi i mówi, że jest w środku tylko bibę miał. Jak to bibę miał, chyba wczoraj skończył ? Nie panie wieczorem znowu chlał. Kurwa – myślę, ale kiedy przecież zawodowa była? Walę jeszcze mocniej w te pieprzone drzwi a mocne skurczybyk ma. W końcu słyszę- spierdalaj!! Ja ci kurwa dam spierdalaj-myślę. Proszę otworzyć dziecko chcę zobaczyć. Spierdalaj bo policje wezwę ( głos jednak niewyraźny, bełkotliwy). Nosz kurwa mać ja ci dam policję – Panie Waldku jak Pan nie otworzy to ja wezwę policje i z drzwiami wejdziemy! No to trochę na wyrost powiedziałem ale wtedy byłem zdesperowany. Słyszę przekręcanie klucza w zamku, no myślę poszedł po rozum do głowy.  
       Drzwi się uchylają, ja w pogotowiu aby nogę w szparę wsadzić jakby co i… w szparze pojawia się głowa Adasia w tych swoich wielkich grubych okularach. Konsternacja. Cześć Adaś, ja… do taty przyszedłem. Otwiera drzwi- wchodzę. Kurwa deja vu. Wszystko dokładnie tak jak opisała zawodowa, syf, kiła i mogiła do tego Waldek siedzi w starym PRL-owskim fotelu a obok niego kałuża rzygów. Nie jest w stanie podnieść się z fotela. Kotłowanina myśli. Panie Waldku co tu siedziało ? Piłem a co nie wolno ? Nie wytrzymałem – NIE ! Masz dziecko, masz się nim opiekować – wydarłem morde. Dobra trzeba się uspokoić. Ja zdenerwowany, Waldek też wnerwiony , że Adaś drzwi otworzył. Dobra- proste pytanie do Adasia- jadłeś coś dzisiaj? Nie proszę pana ostatni raz jak ta pani wczoraj była. No uduszę skurwiela tylko iskry mi trzeba, niech coś powie albo coś zrobi. Panie Waldku czemu Pan nie posprzątał, czemu Pan się napił, czemu Adaś jeść nie dostał ? Odpowiedź - a chuj Cię to obchodzi! Nie jesteśmy na Ty- mówię .  
       Waldek jakimś cudem wstaje, coś macha rękami i bełkocze w pijackim amoku. No tylko mnie rusz aż mnie ręce świerzbią. No ale Adaś patrzy, Adaś który kocha ojca, bo nie ma nikogo innego – ja pierdolę ale sytuacja. Niech się dzieje co chce, podchodzę pół kroku do Waldka – nos w nos. Chyba zajarzył, że nie żartuje i może oberwać jak tylko mnie tknie. Siada na obrzygany fotel. No dobra co robić, kurwa, wiem co w takich przypadkach trzeba ale ja tego nie chcę!! Dobra dzwonię do zawodowej na tel. prywatny bo w biurze już jej nie ma. Odbiera. Tłumacze, że wszystko tak jak ona zastała plus jeszcze to, że Waldek zachlany, trochę agresywny i Adaś znowu nie jadł i trzeba dziecko zabrać. Tak, niech się Pan wszystkim na miejscu zajmie, ja szukam gdzie( placówki) . Mówi mi też, że zaraz na policje zadzwoni. 
 Faktycznie policja przyjechała szybko może z 5 min czekałem, chyba nieźle im zawodowa nagadała bo byli gotowi na ,,pacyfikacje’’ jak wpadali do mieszkania. Wylegitymowałem się oni zaczęli Waldka spisywać. Ja zacząłem pracować nad Adasiem, mówię, że pojedzie ze mną do… kurwa przecież nie powiem, że do bidula, ja pierdolę – do innego domu aby tam się przespać bo tu nie może zostać. Niech poszuka swoich ulubionych zabawek. Jakiejś książeczki. Adaś nie jest głupi, czuje, że coś jest nie tak, nie jestem przekonujący no ale jak tu być spokojnym i opanowanym w tym syfie i po tym wszystkim? Mówi, że nie chce, że chce zostać z ojcem. Ja, że nie może. Adaś się rozpłakał. Mi się serce kraje. On chce do taty, Waldek zaczyna wstawać i chce do Adasia. Gliniarze przytrzymują Waldka ja Adasia. Zajebiście. W tym momencie dzwoni zawodowa, że jest miejsce tu i tu. Pytam gliniarzy czy możemy jechać. Oni na to, że nie mają fotelika. Kurwa jeszcze tego mi trzeba. Informuje o tym zawodową. Ona mówi, że zaraz coś zorganizuje. W międzyczasie ubieram Adasia a Waldek widzi co się kroi, straszy sądem i mediami, że on samotnie wychowujący ojciec itp. Na pomoc przyjeżdża o dziwo straż miejska oni fotelik mają. Adaś nie chce wyjść z domu. Mówię Adaś obiecuję, że wszystko będzie dobrze, że wrócisz, tylko dzisiaj pojedziemy – patrzy na mnie, ale idzie i wsiadamy do auta straży miejskiej. 
       Na szczęście tam gdzie jedziemy jest blisko, po drodze się nie odzywam, łzy same cisną mi się do oczu. Dojeżdżamy do RPO ( Rodzinne Pogotowie Opiekuńcze) na pobliskie osiedle. Tam spotykam zawodową, odstawiamy razem Adasia do RPO. Zawozi mnie z powrotem po moje auto. Jest Ok 18.00 do domu docieram Ok 18.30. Jestem roztrzęsiony a rano trzeba do pracy iść. Jeść mi się też już nie chce. 

       Adaś już nigdy nie wrócił do ojca. Tęsknił za nim bo ciągle się dopytywał kiedy przyjdzie. Owszem ojciec odwiedzał go później w Domu Dziecka ale też niezbyt często. Podobno nawet raz o mnie zapytał kiedy przyjdę z nim w szachy zagrać. Nie mogłem się przełamać aby go odwiedzić, nakłamałem mu wtedy w żywe oczy, podważyłem zaufanie jakim mnie obdarzył ale co miałem wówczas zrobić? Taka sytuacja musi trwać krótko za wszelką cenę, nie można jeszcze większej traumy dziecku fundować poprzez tłumaczenia których i tak nie zrozumie – bo jest po prostu dzieckiem. 
       Waldek przeprowadził się na stałe do Kryśki. W pewnym sensie Adaś stał mu na drodze. Czy on go kochał? Wydaje mi się, że nie i nie wiedzieć czemu jego obarczał za śmierć Baśki albo za to, że musiał się nim sam opiekować. A Adaś co z mim? Chyba nie chcę wiedzieć, zawiódł się na wszystkich do których miał jakieś zaufanie, kim będzie, czy uda mu się w życiu i czy… będzie dobrym ojcem? 
Koniec 
kane 
bzdet14@o2.pl

99 komentarzy:

  1. przykra historia, najgorsze jest to, że chociażby się mega chciało to i tak świata się nie zbawi.
    pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak sądzę...
      Tak na marginesie- masz niezwykły talent do pisania xD
      Ps. Zapraszam też na mój blog- http://kulinarne-przygody-ziuty-i-pati.blogspot.com/

      Pozdrowionka xD
      Ziuta <3

      Usuń
  2. Czasem ciężko spojrzeć prawdzie w oczy...
    Podrzucenie szachów (zbyt drogie nie są) mu z liścikiem wiele by dla niego znaczyło. Mali czasem potrzebują tego że ktoś o nich się martwi, myśli o nich. Nawet tak na odległość.

    Marcel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie też tak sądzę. Skoro nie można odwiedzić ( chyba lepiej tego nie robić) to rzeczywiście taki prezent-symbol plus list w którym można napisać coś, co będzie mógł zawsze przeczytać gdy będzie mu źle. Że jest super-mądrym chłopakiem, żeby się nie poddawał, uczył, że w życiu może osiagnąć wszystko jeśli będzie zdeterminowany, że to co go spotkało jest winą tylko i wyłącznie nieodpowiedzialnych dorosłych i niech ojciec żałuje że stracił możliwość przebywania z tak fajnym chłopcem. Być może teraz tego nie zrozumie...ale za kilka lat taka myśl-że komuś na jego przyszłości zależało może okazać się motorem do działania. A jesli nie to cóż....próbować zawsze warto.

      Usuń
  3. Dlaczego takich ludzi nie można kastrować? Byłoby prościej... A dzieci nie płakałyby...

    OdpowiedzUsuń
  4. Po tej lekturze aż się chce takiego "tatusia" zamknąć w najgłębszej norze i zasypać gruzem. Można mieć tylko nadzieję ze Mały jednak nie przegrał swojego życie pomimo nędznego początku.

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam na bloga temat wiara
    www.mylifeandmyfaith8.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  6. Zamiast pisac łzawe historie na necie, poszedłbys do tego dzieciaka, w godzinach pracy, do cholery. Szkoda slow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie takie proste - jeden czlowiek nie moze uszczesliwic calego swiata. Odwiedzi raz, zrobi chlopcu nadzieje a potem co?
      Pomysl z prezentem i listem (ktos pisal powyzej) uwazam jednak za bardzo dobry. Niech chlopak wie ze ktokolwiek jeszcze o nim mysli.

      Usuń
    2. Zamiast ferować wyroki, może choć raz ktoś, ktokolwiek z oceniających spróbował by w przysłowiowych cudzych butach pochodzić?
      Ta retrospekcja, to typowy przykład sytuacji patowej. Żadne rozwiązanie w tym wypadku nie jest dobrym rozwiązaniem. Jedynie czas weryfikuje słuszność lub niesłuszność podjętych decyzji, a tych po latach najwyraźniej sam autor nie ma możliwości ocenić.
      W kontekście jak to ktoś z komutujących określił, taniego emocjonalizmu proponuję nie skupiać się na wirtualnych historiach, a realnych. W okół jest sporo głodnych dzieci, nie koniecznie alkoholików, zamiast oceniać postawę autora "łzawej historii w necie" może należało by poczęstować miską obiadowej zupy głodne dziecko z sąsiedztwa? Jest takie mądre przysłowie "chcesz zmieniać świat, zacznij od siebie".

      Usuń
    3. Anna dobrze napisane. kane

      Usuń
    4. Anna i Kane, czemu załozyliscie ze tego nie robię ? Czyzby dla Was to az tak nieprawdopodobne ???
      Na miske zupy, do ludzi, ktorym pomoglam, to ja jestem teraz zapraszana i chodze tam z przyjemnoscia. Nasza przyjazn zaczela sie od tego, ze mnie okradli a pozniej ... to chyba temat na fajne opowiadanie...
      Odnosnie tego chlopca Kane, powinienes miec wyrzuty sumienia.
      Nie łykaj tak skwapliwie usprawiedliwien Anny, tylko daj sobą troche potrzasnąc.
      Jedni zarabiaja kopiac wegiel, inni służąc ludziom a wtedy materia ich pracy jest bardzo delikatna. Wg mojej oceny w przypadku chłopca nawaliłes, serce Ci nie drgnęło, tak poprostu ? Przeslanie o tym ze jeden czlowiek nie zmieni swiata, jakos mnie nie przekonuje. Nie tego uczyli mnie w szkole i w domu, ale teraz obowiazuja inne standardy.
      Nie trzeba sie bac wiezi z drugim czlowiekiem, no coz, mnie wychowywał idealista, moze dlatego nie mam z tym zadnego problemu, no i dawno to było.







      Usuń
    5. Jak kurator będzie nawiązywał więź z każdym podopiecznym, i chciał ją utrzymywać po ustaniu opieki oficjalnej, to nie nadaje się do tej roboty. Nie mówiąc o tym, że nie będzie miał ani prywatności, ani czasu wolnego dla siebie. I nie starczy tego czasu dla kolejnych podopiecznych.

      To praca jak każda inna, i należy potrafić ustalić jej granice. I owszem - kurator ma pomagać. Ale raczej na zasadzie ostrzegawczego strzału z liścia na oprzytomnienie, on ma podopiecznemu uświadamiać, że państwo sobie z nim zawsze poradzi.

      A od takich interwencji jest asystent rodziny w ramach pomocy społecznej i o takowego kurator może w uzasadnionych przypadkach wnioskować.

      Usuń
    6. Zgadzam siezprzedmówcą. Odruchy serca ma z nas każdy, bo to także zawód zaufania społecznego,który powinni wykonywać osoby mające dużą dozę empatii. Ale nalezy pamietać,że kurator to także urzędnik, który musi wykonywac postanowienia sądu. Przecież nie mozna żądać od strażnika więziennego, żeby pomagał rozdzinie skazanego, który odbywa karę pozbawienia wolności i nie mozna żądać by kurator zajmował się wszystkimi dziećmi, z jakimi spotkał sie w swojej pracy.
      Sam osobiście jestem w takiej sytuacji. Mam razem z kuratorami społecznymi ponad 100 (sto) rodzin objetych nadzorem. w Kazdej rodzinie są dzieci. Zdarzało się, że załatwiłem lodówkę, kanapę czy biurko, lecz były to sporadyczne przypadki. Wielokrotnie zabierałem dzieci podczas interwencji, umieszczałem w MOW-ach, i wszystkie te dzieciaki pochodziły ze skrajnie niewydolnych rodzin. Niestety, o ile niektóre z nich trafiały do Bidula miejscowego i mogłem czasami je spotkać podczas czynności sądowych w tym bidulu i zamienić kilka słów, to z większością nie mam styczności, mimo ze znałem je nawet kilka lat. Brzmi to trochę brutalnie, lecz w tym zawodzie trzeba umieć hamowac emocje,żeby nie wypalić się w tej pracy.Nie wolno podchodzić zbyt emocjonalnie. mamy jeszzce rodziny, swoje dzieci, swoje zony, meżów i to te osoby oczekuja od nas uczuć. To nie jest tak, że nie zalezy nam-kuratorom na dobru tych dzieci, lecz uwazam, że po zakonczeniu sprawy, nie powinno do niej sie wracac. Znam osobe która brała udział przy takich czynnosciach właśnie - chłopiec 10-letni trafił do placówki, a jej było strasznie szkoda. Odwiedziła ze słodyczami chłopaka kilka razy w bidulu, zdobroci serca, żeby nie było mu przykro. Po trzeciej wizycie, chłopiec ten zapytał ją czy zabierze go do domu do siebie, bo nie chce tu być. Nie mogła go zabrać. Powiedziała mu to. Chłopiec płakał, a potem do niej wydzwaniał kiedy przyjdzie znowu do niego bo tęskni. Osoba ta w dobrej mierze chciała pomóc zaaklimatyzowac się chłopcu w bidulu, lecz zrobiła coś odwrotnego - rozbudziła u dzieciaka nadzieję, że może go zabierze, potem go zawiodła (tak jak rodzice) i sama cierpiała za to, że rozbudziła w dzieciaku taka nadzieję.
      Dlatego, drodzy krytykanci, kij ma dwie strony. Nigdy nie wiemy, w jaką relacje przerodzą się takie spotkania i jakie bedą miały konsekwencje zarówno dla jednej jak i drugiej strony. Polecam się zastanowić i głebiej spojrzeć na problem. Pozdrawiam

      Usuń
    7. Ech co tu gadać...nie zamierzam siew żaden sposób tłumaczyć, wnioski i refleksje pozostawiam czytelnikom. Wszystkim ,,dobrze radzącym'' i odcinającym mnie od czci i wiary powiem tak...żeby choć raz mieli taka sytuacje gdzie muszą podjąć natychmiastową decyzję o odebraniu dziecka matce,ojcu czy rodzicom, zmierzyć się z jej wykonaniem i wykonać a potem pisać co byz robili wcześniej czy później. Odpowiadanie na zarzut, ze to tylko praca..... to już jest poniżej krytyki i mojej godności. natomiast przypomnę jeszcze jeden fakt- w opisywanych zdarzeniach byłem kuratorem społecznym , to nie jest praca tylko pełnienie funkcji - dobrowolne. Troszkę przykro mi się robi kiedy oceniają mnie ludzie nic o mnie nie wiedząc na podstawie jednego opowiadania ... proszę się nad tym zastanowić. Pozdrawiam. kane.

      Usuń
    8. Nie musze Cie znac osobiscie, zeby wnioskowac na temat tresci ktora opisujesz. Nie interesujesz mnie Ty personalnie.
      Zejdz z tego nadecia i ambicjonalnego tonu. Moja godnosc, ponizej krytyki, czesc i wiara , cudzysłowia, daj na luz, bo wyłania sie bufon polski ugodzony w czesc i wiare i godnosc i dupe zesrana chyba na koniec.
      Powiem Ci o co chodzi, popelniles blad, bo sie zblizyles do chlopca emocjonalnie, grales z nim w szachy, zartowales, nawiazales wiez sympati i zaufania, wtedy to nic nie kosztowalo. Jesli juz sie do niego zblizyles to powinienes go odwiedzic i jakos mu pomoc wejsc w nowa rzeczywistosc. Prosta konsekwencja. Ty nie rozumiesz swojego bledu do dzisiaj !
      Tak jak pisze Ginesi i inni, w tym zawodzie trzeba byc asretywnym i profesjonalnym, nie nawiazywac relacji emocjonalnych z takimi dziecmi a Ty nawiazales ! A pozniej wycofales sie rakiem. Jak sie na studiach obijales i nie zdobyles narzedzi na takie sytuacje, to musisz klamac, bardzo zawodowe, pogratulowac ! Komu bedziesz tlumaczyl, ze nie mozna inaczej? Na kazde sytuacje zawodowe, sa scisle okreslone procedury. Jesli ktos improwizuje tzn ze jest niedouczony.
      Gowno mnie obchodzi czy Kryska wrocila do Waldka, w przeciwienstwie do Ciebie chcialabym wiedziec co sie dzieje z adasiem, ale od Ciebie sie tego nie dowiem, bo Ty jak piszesz,chyba nie chcesz wiedziec, no jasne to jest takie trudne. No to badz szczery z nami a przede wszystkim sam ze soba i nie pierdol o tym ze sie martwisz jakim ojcem bedzie Adas. Twoje zamartwianie trąci fałszem albo co gorsza tania egzaltacja. Nie kupuje takich emocji.
      Ginesi, ma talent, pisze z ogniem i nikogo nie czaruje, Ty mnie nie przekonujesz, ani formą, ani przekazem, sorry Vinetou. Piszesz prawie tak jak on, wiesz prawie, jak. z tej reklamy piwa.













      Usuń
    9. Ad. Ginesi 17.04
      Zgadzam sie z Tobą,oczywiscie. Jednak, pomiedzy nawiedzonym męczenstwem a kostyczna procedura jest duza przestrzen. Wiesz, czynnik ludzki. Nie chcialbys zyc w swiecie li tylko procedur.
      Kane zagral na emocjach nie tam gdzie trzeba, mysle ze bezmyslnie i wycofal sie z sytuacji, ktora sam umotal, mysle ze bezdusznie.
      Nie trzeba od razu krwawic na krzyzu, no nie o tym mowie, zeby czasem, w szczegolnych okolicznosciach zrobic cos od serca, wiecej niz to za co nam placa, bo czasem bardzo duzo od tego zalezy.
      Jedni robia to spontanicznie, nic ich to nie kosztuje, czerpia z tego satysfakcje, dla innych to nawiedzenie i nadgorliwosc.
      W przypadku Adasia, widzialabym to np. tak: poszedłby do chlopca, bo mial poczucie ze nie jest ok, poprosilby na rozmowe pania z bidula, Adasia i by mu powiedzial kilka slow, ze bedzie ci tu dobrze, bedzie sie teraz opiekowac ta pani, czy ciocia, ona bedzie o ciebie dbac,bedziesz mial kolegow, fajne zabawki, miły pokoik itp. Bylby takim łacznikiem, pomiedzy stara a nowa rzeczywistoscia, bo sie wmanewrowal klamstwami, szachami i durna postawa. Moze poszedlby ze 2 razy, dziecko by przylgnelo za ten czas do pani i gicio, no jakas odpowiedzialnosc, jakies jednak myslenie i wrazliwosc a tu nic, zero, nul. No ma facet po latach jakies rozterki, cos mu nie gra z tym Adasiem, ale nie wie co. I za cholere zrozumiec nie chce, albo nie moze o co kaman.
      Argumenty pt, nie bede sie nikomu tlumaczyl, bo ci co inaczej mysla to mnie obrazają, pociagne to dalej, bo ja jestem fajny i bez dyskusji, jak dla mnie zamykaja temat, bo po co, kiedy ktos jest impregnowany.

      Usuń
    10. Kane, nawet teraz po latach, moglbys kupic szachy, odnalesc chlopca i powiedziec mu ze jednak zle sie czujesz, bo go wtedy oklamales, zalatwiles to nie tak jak potrzeba, ze to trudne, ze kierujac sie jednak jego dobrem i bezpieczenstwem musiales go odebrac ojcu itd. I ze przez tyle lat, myslisz o tym czy jednak nie powinienes go wtedy odwiedzic tych kilka razy.
      Niezaleznie od tego czy chlopak jakos sobie radzi czy nie radzi. To jest jeszcze dzieciak, napewno bedzie to dla niego budujące i cenne. Czemu nie bierzesz tego w ogole pod uwage ???


      Usuń
    11. Po tylu latach mam go najpierw odnaleźć, być może gdzieś w Domu Dziecka a być może gdzieś w rodzinie zastępczej, a może nawet adopcyjnej ,możliwe ,ze dziecko o wszystkim zapomniało, mnie nie pamięta już na pewno i mam mu przynieść szachy.. ma mu się wszystko przypomnieć a jak nawet nie to popatrzy na mnie jak na wariata, mało tego mam złamać prawo, bo jakim prawem mam go szukać ?? To wszystko ma być dla dziecka cenne i budujące- ktoś mnie tu odsyłał na studia- proszę samem najpierw się dokształcić z zakresu wiedzy prawno/psychologicznej aby pouczać kogoś o tych aspektach i mieszać w to jeszcze etykę. kane.

      Usuń
    12. Juz sie dokształciłam, zasady psychologii rozwojowej mowia jasno, ze dzieci nic nie rozumieja, ze jak dorosli nie wiedza jak sie zachowac, to maja kłamac a gesty rekopmensaty wywołują smiesznosc.
      Z prawa tez sie dokształciłam, w naszym kraju, nie mozna poszukiwac osob, Czerwony Krzyz to istytucja przestepcza.

      A teraz przejmę konwencje i zrobie sobie wycieczke ad personam. Widze ze jestes zakutym, zadufanym w sobie i mało bystrym człowieczkiem, ktory wg mojej pierwotnej tezy jest tylez mało myslący co wrazliwy. Opowiadaniem o Adasiu dałes wyraz czczej egzaltacji i taniego emocjonalizmu, co zauwazyl juz ktos przede mną. Niech ci przyklaskują podobni do ciebie, jest ich wielu, ja sie swietnie czuje w niszy, ona jest z zasady elitarna.

      Usuń
  7. Ja też jestem zdania, że dla tego chłopca bardzo wiele znaczyłaby Twoja wizyta. W końcu także byłeś mu kimś bliskim. Z tego co piszesz minęło już trochę czasu, emocje trochę opadły. Pojawić się z szachami, które w tym całym wspólnym przybytku będzie mógł mieć tylko dla siebie i porozmawiać.
    Sama kilka lat temu byłam wolontariuszką w różnych dziecięcych placówkach. I wiem co czujesz sama byłam ulubioną "ciocią", która z pewnych względów zniknęła bez słowa. Ale od tamtego czasu minęło już na prawdę sporo lat i nie jestem w stanie czasu odwrócić, a szkoda. Taka jedna wizyta mogłaby dać wiele temu dzieciakowi a i ja miałabym poczucie że zrobiłam wszystko co mogłam.
    Może warto o tym pomyśleć, chociaż do łatwych taka wizyta należeć za pewne nie będzie.
    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierdolę!!!
      Co oni tu wypisują w tych komentarzach...
      Najistotniejsze w tej tej historii to to, że nie odwiedziles chłopca w placówce..??!!
      Jaki kurwa tani emocjonalizm:-(

      Usuń
    2. Zgadzam sie, to nie jest fajne, ze ludzie pozostaja obojetni na krzywde dzieci. Kurator zrobil to za co dostał kase, nic wiecej. Po co mu problem po pracy. Swiata nie zbawi, ale moze na necie epatowac swoja "empatią", ktora nic nie kosztuje a łechce własną próznosc i znajduje poklask. Zgadzam sie , tani emocjonalizm i egzaltacja.

      Usuń
    3. Kurator zrobił znacznie więcej niż to, za co "dostaje kasę". A problem po pracy miał, o czym starał się napisać w tekście. Szkoda, że nie uczestniczyłeś w takim drastycznym wydarzeniu, bo to zmienia spojrzenie na świat. Nigdy nie napisałbyś też, że kene łechce własną próżność i szuka poklasku. Po prostu nie masz zielonego pojęcia o czym pisze i nawet jak przeczytasz ze zrozumieniem, to wątpię czy pojmiesz sens tego, co chciał przekazać. Szkoda, bo przekaz jest cenny...
      Tolaa

      Usuń
    4. Wg mnie przekaz nr1 to obraz patologi, przekaz nr2 to obraz wlasnych odczuc, przekaz nr3 to ukazanie trudu swojej pracy. Wartosc przekazu to jakas tam jednak tworczosc literacka, przecietna wg mojej oceny, poziom licealisty. Refleksja egzystencjalna - nie powala głębią.
      Nie zrobił nic poza swoimi obowiazkami, bo nie chcial sie prywatnie ani emocjonalnie angazowac w chlopca, dlatego go nie odwiedził. Znam lekarzy, ktorzy po dyzurze ida na oddzial odwiedzic swoich pacjentow, bo traktuja swoja prace jako powołanie, posłannictwo i przemawia przez nich gleboki humanizm i pasja. Sa nauczyciele, ktorzy odwiedzaja swoich wychowankow w domach, pomagajac im rozwiazac rozne problemy zyciowe i wychowawcze, sa weterynarze, ktorzy wstana w srodku nocy, zeby operowac bezpanskiego psa z wypadku i sa kuratorzy, ktorzy odwiedzaja swoich podopiecznych w domach dziecka. Jest ich nie wielu i są wyjątkowi i to oni sami w sobie sa przykladami i nosnikami wartosci takich jak humanizm, empatia i wrazliwosc. Nie ci, ktorzy o tych wartosciach pisza, sami asekuracyjnie nie angazujac sie w czyjes zycie zbyt gleboko, poza zakres obowiazkow sluzbowych, nie dalej niz np. wywiad, papier, czynnosc zawodowa odebrania dziecka (och, jak to przezylem!) i umieszczenia go w bidulu.
      Nie musze uczestniczyc w odbieraniu dzieci patolom, zeby widziec otaczajace mnie zło i krzywde.
      A poniewaz sama pomagam innym ludziom, irytuje i brzydzi mnie taka tania egzaltacja i epatowanie obrazami nieszczescia. Wlasnie dlatego pisze ze Kane łechce wlasna proznosc i szuka poklasku.
      Dla mnie bezcenna jest taka szczegolna wrazliwosc popychajaca czlowieka do bezinteresownego dzialania na rzecz drugiego, potrzebujacego czlowieka a nie opis wykonywanych czynnosci zawodowych okraszonych opisem wlasnych przykrych przezyc. Te pozostaną dla mnie przecietna codziennoscia, ktora jest udzialem wszystkich pracujacych ludzi. Przykrosci, frustracje, niemoznosci w swoich zawodach przezywamy wszyscy i przykre doznania kuratora nie wyrozniaja go tłumu, uwierz mi. Na skutek powierzchownosci twojego myslenia musze posluzyc sie tu przykladem, lekarz, ktoremu umiera na stole operacyjnym dziecko tez ma przykre doznania, refleksje a nawet traumę i nie sa one bezcenne.
      Twój patos Toluu jest groteskowy i mdły.



      Usuń
    5. Ps
      Przytyk o czytaniu ze rozumieniem, bez zrozumienia jest tylez oklepany co cienki. Jesli zaś chcesz dezawuowac kogos personalnie, proponuje napisac: pierdolisz kretynie, przynajmniej bedzie barwnie i z emocją:)
      A jesli chcesz zaimponowac komus intelektem, to naucz sie odrozniac atakowanie problemu od atakowania czlowieka. Mi to wisi, nie pręzę sie na intelektualistkę, ale ty pretendujesz do Wyzszej Duchowosci, wiec sie troszkę poducz, bo odmawiajac adwersarzowi rozumu w pierwszym zdaniu, troche sie kompromitujesz.

      Usuń
    6. Mój ty boże..i myślisz, żeś tak wszystkim tu zajebala Anonimowa 8.12 ???
      Gowno wiesz o pracy kuratora, o jej emocjonalnej stronie.
      A twoja ocenna i "jaka to ja jestem kurwa najmadrzejsza" postawa, to dopiero jest groteskowa...

      Usuń
    7. Nie, no fajnie, ze sie zakochałas w kuratorze, to cie tłumaczy w calej rozciąglosci :)

      Usuń
    8. Trochę rozumiem kuratora.Ciężar odpowiedzialności za zmianę miejsca pobytu tego dziecka spadł bezpośrednio na niego.Trochę go to przerosło i stąd niechęć do dalszego kontaktu z tym biedactwem.W takich sytuacjach każdy wybór jest zły.Zrobił to co należało do jego obowiązków.Jakby dziecku nie nakłamał byłoby odrywanie na siłę od ojca przez funkcjonariuszy.W sumie nie wiadomo co byłoby wiekszą traumą.Dla mnie akurat ta opowieść jest najcięższa z wszystkich przeczytanych.

      Usuń
    9. Do Anonimowej 8.12
      To nie jest miejsce na przydługie dywagacje,wiec powiem Ci tylko, że pracuje w tym zawodzie kilkanaście lat. Przeżyłam drastyczne odbieranie dzieci, ucieczki przez okno przed świrem z nożem, agresje nie tylko słowną i banalne pogryzienie przez psa. Babrzę się w ludzkim gównie codziennie, biorę na siebie wszystkie ich najgorsze emocje, agresję, frustracje, nerwy.Jestem w tym 24 na dobę i muszę sobie sama radzić z traumą. Wchodzę w taki syf, który wywołuje mdłości, smród powala na kolana, a robale ganiają gromadami. Ponoszę odpowiedzialność za decyzje ważące o ludzkim życiu, narażam się na zemstę, groźby i plucie pod nogi. Nie żalę się, bo taki zawód wybrałam, ale nie pisz mi proszę elaboratów o Wyższej Duchowości i poświeceniu po godzinach.
      Tolaa

      Usuń
    10. Wyzsza Duchowosc odnosiła sie do Twojego naboznego stosunku do Kane. No czytanie ze zrozumieniem sie kłania.
      Zmien prace.

      Usuń
    11. Dyskusja dotyczy sporu czy powinien odwiedzic Adasia czy nie.
      Kilku czytelnikow, w tym ja, ale co wazniejsze Jola, ktora byla kiedys podmiotem pracy kuratora twierdzimy, ze powinien, bo akurat TA sytuacja tego wymagała.
      To, ze ktos wykonuje trudny czy ekstremalny zawod, nie powoduje, ze moze bezkarnie popelniac bledy, czy bezdusznie ograniczac sie do procedur, jesli sytuacja wymaga osobistego zaangazowania. Oczywiscie w drugim przypadku merytorycznie mozna byc bez zarzutu, ale nie mozna odmowic ludziom prawa do oceny etycznej czyjejs postawy. Tym sie roznimy od zwierzat, ze opiniujemy ! Na zasadzie opini my ludzie tworzymy prawo, naukę, procedury itp.
      Jesli ktos nie zyczy sobie oceny, to niech nie pcha sie na afisz.
      Jesli ktos ma problem z podstawowa komunikacja, rozroznianiem pojec i wlasnym przerosnietym ego, niech nie wchodzi w polemike.
      Dyskusja jest ciekawa i tworcza o ile ludzie dyskutuja o problemie a nie o sobie i swoich urazonych ambicjach.

      Prace macie ciezka, blog jest ciekawy, ale to nie zwalnia Was z oceny. Nie jestescie swietymi krowami.
      Argumenty gowno wiesz o pracy kuratora i naszych emocjach, nie oceniaj nas inaczej niz bysmy sobie tego zyczyli, powoduja powyzsze skojarzenie, niestety.
      W Twoim przypadku elaboraty nic nie zmienią, dla Ciebie swiat jest constans a kazda sugestie czy krytyke zawsze bedziesz traktowc jako atak na wlasna swietosc.












      Usuń
    12. Ok - analitycznie.
      Kurator nie podszedł do tematu bezkarnie, bo własnie tu, na tym blogu, po latach dokonał swoistej wiwisekcji. Tak skonstruował opowiadanie (na ile świadomie, na ile nie, to już nieważne), że wszyscy czujemy jego bezradnośc w tamtym momencie (zajadli nazwą to niedouczeniem...), jak i poczucie winy, które w nim po tylu latach siedzi.
      W komentarzach dodał, że był wtedy młodym, niedoświdczonym kuratorem społeznym i na tamten czas nie przyszło mu to do głowy.
      Ani bezkarnie nie popełnił błędu (karę ponosi nadal w komentarzach), ani nie podszedł bezdusznie do procedur.
      Ocena etyczna jak sama nazwa wskazuje, winna być etyczna. A to, co uprawia np. Anonimowa plująca jadem jak jakiś wąż, zionąca ogniem jak jakiś smok, to jest zwykłe pastwienie się i kastrowanie Autora.
      Uważam też, że wypowidanie się o emocjach, o których się nie ma pojęcia, jest jednak nadużyciem. Emocjonalnym. Ale to już nie każdy rozróżnia.

      Usuń
    13. Dokonał wiwisekcji, wszyscy czulismy jego bezradnosc, jak i poczucie winy. Jak to sie rozwija dalej? Nie widze walniecia sie w piers. Nie doczytalam sie stwierdzenia - popelnilem blad. Przeciwnie, pomimo wielu takich sugestii Kane nadal twierdzi ze nic wtedy nie mogl zrobic, sytuacja byla patowa, nie nalezało i nadal nie nalezy angazowac sie w taki sposob w tę, ani podobne sytacje. Do tej opcji dołaczacie sie Wy kuratorzy, Ginesi i Ty. Stanowiska kuratorow radykalizuja sie w kierunku ze nie nalezy. Padają kolejne argumenty.

      Jestem głeboko przekonana, ze jednak CZASEM TRZEBA i nie jestem w swoim przekonaniu osamotniona.
      Okopujecie sie na swoich pozycjach a Ty masz mi za złe, ze walcze o swoją racje i wytaczam nowe argumenty.
      Stosujesz ciagle te same wycieczki od swojego urazonego ego do mojego jakowegos kastrowania i pastwienia .

      Moze nazwiesz te emocje o jakich ponoc nie mam pojecia ?
      Sugerujesz ze nie mam pojecia o empatii, bezradnosci, buncie na otaczajace zło, zalu ze swiat jest okrutny ? Stawiasz tezę ze te emecje posiedli tylko kuratorzy sadowi ??? A to ciekawe .
      I nie wkurwiaj mnie, bo do tej pory bylam miła.


      Usuń
    14. Ja to wyraźnie wyczytuję, nie potrzebuję bicia w pierś. Ale masz troche racji, bo im dłużej trwa ta dyskusja, tym bardziej dochodzę do wniosku, że więcej tu (u Kane) nieświadomego niż świadomego.
      Stanowiska nie radykalizują sie w jednym kierunku - Ty je jednokierunkowo czytasz.
      Kwestia w tym, czy popełnił błąd, że grał z chłopcem w szachy (przekroczył pewną granicę), że go okłamał, czy tez ,że nie poszedł później do chłopca do bidula. Stanowiska są więc różne, zasadniczo różne.
      Emocje? Poprojektowałaś mocno w jakimś kierunku...
      Nie odmawiam Ci, ani nikomu innemu posiadania emocji (każdy je ma, a nawet mój pies;). Z inteligencją emocjonalną natomiast jest różnie .
      Jakie emocje, w jakich sytuacjach,jesli chodzi o pracę kuratora - napisała o nich Tolaa.
      Przykład? - nie wypowiadam się na temat emocji np. lekarza, któremu zmarł pacjent. Byłoby to właśnie nadużycie emocjonalne.
      Nie wkurwiaj się. To po prostu blog dziewczyno :)


      Usuń
    15. Moje ego ma się świetnie, nawet mnie rozbawiłaś tym grożeniem paluszkiem. Więcej luzu Koleżanko.
      Tolaa

      Usuń
    16. Fajnie ze w jednym sie zgadzamy. Nie kupuje nieswiadomego bełkotu pretendujacego na forum do nosnika jakichś emocji, jakichś wartosci, jakichś tresci, jakichś przesłan, jakichś refleksji
      Stanowiska kuratorow w kwestii odwiedzenia Adasia są spójne, wszyscy chóralnie twierdzą, ze nie powinien, wszyscy uzywaja podobnych argumentow.
      Ja mam 3 trzy psy i zgadzam sie z Toba, one maja uczucia, bo jesli je okazuja (strach, radosc, złosc), tzn. ze je posiadja, prawda ? :)
      No, ale z ta inteligencja emocjonalna to przekombinowalas.
      Autorzy ksiazek, filmow, sztuk teatralnych rozpoznają ludzkie emocje i odtwarzaja je bardzo wiernie sami nie bedac mordercami czy prostytutkami. Rozpoznanie cudzych emocji jest niezbedne do zycia, czasem mozemy blednie je zdefinowac, ale to nie jest naduzycie . Zawalilas kosmiczna bzdure.


      Usuń
    17. Tak tak...masz rację dziewczyno.
      Koniec rozmowy.
      Jesteś świetna i najmądrzejsza.

      Usuń
    18. Toluu
      Samokrytyka jest proporcjonalna do IQ, im nizsza ta pierwsza tym nizsza ta druga. Dlatego Twoje Ego zawsze bedzie czuło sie swietnie.
      Niestety, tacy ludzie jak ty mnie nie bawią.

      Usuń
    19. Wiem, że dyskusja była prowadzona dawno temu, ale muszę się wypowiedzieć przede wszystkim po to, żeby pokazać szacunek, jakim darzę Waszą (kuratorów) pracę. Może Autor bloga nie postąpił jak Maria Teresa, ale jest człowiekiem i mógł po prostu nie podołać danej sytuacji. Może... Nie wiem, bo się nie znam, ale ja też wyczułam w notce żal do samego siebie i ukryte pytanie, czy postąpił dobrze. Natomiast krytyka rozkrzyczanego Anonima była wyzuta zupełnie z empatii. Argument o tym, że tak łatwo zrozumieć i odczytać czyjeś emocje jest po prostu nieprzemyślany. Nie mając podobnych doświadczeń nigdy nie zrozumiemy drugiego człowieka. Dlatego też najlepsi aktorzy są tak dobrze opłacani, równocześnie sami twierdzą jak trudna i obciążająca psychicznie jest to praca - wczuwać się w czyjeś emocje zwłaszcza te negatywne. Potrzeba mnóstwa wrażliwości i delikatności. Mam wrażenie, że krzykliwemu Anonimowi obraz Adasia w bidulu wszystko przesłonił, co świadczy tylko o jednostronności jego osądów i braku wspomnianej wcześniej inteligencji emocjonalnej.

      Usuń
  8. Może jak trochę chłopak podrośnie to zrozumie, że chciałeś dla niego dobrze i będzie Ci za to wdzięczny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny post - jak każdy.
    Nagroda Bloga Roku naprawdę Ci się należała :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pozwolę sobie skomentować powyższe wpisy dot. moich niedoszłych odwiedzin u tego chłopca..... cała historia opiera się na kanwie wydarzeń sprzed ok 7 lat ... Wtedy miało on ok. lat 6. Wtedy na to nie wpadłem a dziś nie miałoby sensu wysyłanie czegokolwiek, zresztą --- gdzie ? kane.

    OdpowiedzUsuń
  11. Do samego konca nie zorientowalam sie, ze autorem wpisu nie jest autor bloga! Drogi kane, bardzo poprawileś styl. Szkoda tylko, ze historie przez Was opisywane są takie przygnebiajace. Widocznie takie wlasnie jest zycie, dziekuję za otwieranie oczu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Tekst znacznie lepszy od poprzednich:)
      Pozdrawiam T.

      Usuń
  12. Szkoda, że to historia sprzed lat... Piszę z perspektywy kogoś kto był dzieckiem z patologii, byłam w poprawczaku (bo uciekałam z domu), byłam w bidulu (bo rodzice niewydolni). Odrobina zainteresowania okazana takiemu dziecku może zaprocentować w jego przyszłości. Wiem, to po sobie i wielu, których znam. Doświadczałam dobrych gestów od dobrych ludzi, być może między innymi i to pomogło mi wyrosnąć na pożądnego człowieka, dobrą matkę i kochającą żonę.
    Ja mogę mówić z doświadczenia i to robię, jeśli możesz, to okaż uczucie, zainteresowanie i wesprzyj dobrym słowem. Taki drobiazg może uratować.

    Pozdrawiam i gratuluję bloga o trudnych sprawach.
    Jolanta

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlaczego go nie odwiedziłeś? Myślisz, że on nie znał prawdy? Że był dzieckiem i jej nie rozumiał? Dobrze wiesz, ze ją rozumiał bo sam kiedyś byłeś dzieckiem. Dlaczego go nie odwiedziłeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że odpowiedzi na te pytania znajdują się zarówno w tekście opowiadania jak i moich poprzednich komentarzach, proszę czytać uważnie. kane.

      Usuń
    2. Owszem, zbyt mała osobowosc, zbyt mala wrazliwosc.

      Usuń
  14. Policja nie ma fotelika... standard

    OdpowiedzUsuń
  15. WITAM
    Dziś weszłam na pańskiego bloga po raz pierwszy, przeczytałam kilka pierwszych postów i jestem strasznie zniesmaczona. Człowiek, który niby ma służyć pomocą ludziom z miejsca wyzywa ich od patologii, wyzywa i używa nie cenzuralnych słów nigdy, przenigdy nie powinien być kuratorem. Nie masz oceniać ludzkiego życia, tylko im pomagać, z takim podejściem jak Twoje, nigdy nikt nie wyjdzie na prostą. Fajnie się to czyta mają ułożone życie, kasę i pracę, która poniża ludzi. pozytywne komentarze na temat bloga zazwyczaj pochodzą od ludzi, którzy uważają się za lepszych od wszystkich, Ty jesteś taki sam, jeśli człowiek Twojego pokroju ma pomagać innym, to zdecydowanie jestem na nie wszystkim kuratorom.
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalizujesz.
      Poza tym, żeby pomoc była skuteczna potrzeb współpracy obu stron.
      Dodam, że moim skromnym zdaniem, autorowi daleko do oceniania. Widzę w nim raczej obserwatora, czasem wręcz bezsilnego, bo głupota ludzka i zamiłowanie do butelki jest z rguły niereformowalna.
      I skąd te kompleksy i jad w ocenach o ocenianiu? :P

      Usuń
    2. Pani Magdo proszę wskazać gdzie w tym opowiadaniu albo w jakimkolwiek innym obraziłem moich bohaterów nazywając ich patologią ( wg tego co Pani pisze) lub patolami jak robi to mój kolega a z czego nie raz już się tłumaczył i wyjaśniał ( i się z nim zgadzam), może warto czytać do samego końca opowiadania i popatrzeć kto się pod nimi podpisuje. No i znowu trafny komentarz Anny pasujący zarówno do moich opowiadań jaki i kolegi. Dziękuję. kane.

      Usuń
    3. Magdzia, dziób w ciup i pitu pitu. Prawdziwa Dziunia, 100% poprawnosci, kultury, cud miod i orzeszki, taka prymuska z pierwszej ławki, ktora jako jedyna zostawała w szkole na dzien wagarowicza.
      Kicia, dlatego ze ludzie wypracowali sobie system ocen tego co jest dobre i złe mamy chocby prawo! Zabijac - zle, chlac i perdolic sie na oczach dziecka -zle ! Ten co zabija to morderca, ten co sie perdoli najebany na oczach dziecka - patol ! Helloł różowa bejbi !!!

      Usuń
  16. jesteś gorszą patologią niż ci wszyscy, których mieszasz z błotem

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem zdumiona, jak można opacznie zrozumieć zamieszczane na tym blogu teksty. Praca kuratora jest jedną z najtrudniejszych. Kto ma tyle odporności psychicznej by ingerować w życie osób, które z zasady nie życzą sobie żadnej ingerencji? Trzeba zrozumieć, że ci ludzie najczęściej nie chcą wcale się podnieść, nie chcą zmienić SIEBIE, choć owszem chętnie zmieniliby świat. Najlepiej w taki sposób żeby pasował do ich potrzeb. Ja podziwiam pracę takich ludzi i jednocześnie jestem wyrozumiała dla ich słabości. Myślę, że my - niekuratorzy - nie mamy prawa ich oceniać. Tak jak pisałam w poprzednim komentarzu byłam dzieckiem z patologii i miałam do czynienia z kilkoma kuratorami, dlatego wydaje mi się, że mogę się wypowiadać w tej kwestii.
    Bardzo proszę, nie oceniajcie jeśli nie macie doświadczenia z taką pracą.
    Chciałabym jeszcze podziękować Panom za prowadzenie takiego bloga, według mnie nawet użycie (czasem) ostrych słów, także niecenzuralnych jest w tym przypadku uzasadnione. Panowie opisują tu trudny, często okrutny ale prawdziwy świat, dlatego i słowa nie mogą być tylko gładkie.
    Mam nadzieję, że uda Wam się pomóc jeszcze wielu osobom/dzieciom. Musicie pracować w zgodzie z procedurami i przepisami, ale macie też serce i własne sumienie i niech one Wami kierują. A błędy popełnia każdy, jeśli robi cokolwiek, nimi się nie przejmujcie. Kiedyś słyszałam takie słowa: Twój błąd, to być może szansa dla kogoś innego.
    Ja nie oceniam, ja doceniam i szanuję Waszą pracę.
    Przepraszam, za przy długi wpis, ale musiałam powiedzieć od siebie kilka słów, po przeczytaniu krytycznych i negatywnie oceniających komentarzy.
    Jeszcze raz gorąco pozdrawiam,
    Jolanta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam już nie spamować, bo w przypływie emocji jakoś niegramatycznie mi wychodzi, ale co tam ;)
      Jolu ładnie napisane. Dodatkowo z ust kobiety, której laurki życie nie namalowało. Takie opinie są wartościowe. Życie to nie sam lukier i dyskusje o dupie maryni, tylko ostra szkoła przetrwania, dla której wulgaryzmy są niczym przysłowiowa kropka nad i. Można domalować bród, smród, ubóstwo nie tylko materialne, a głównie mentalne za pomocą tony lukru i różu, tylko na ile realny to będzie obraz ;)

      Usuń
  18. ale wy ludzie tępi jesteście, aż żal d...e ściska. siedzi jedna z drugim przed komputerkiem i wszystko wiedza lepiej, jak być kuratorem, opieką społeczną, psychologiem, lekarzem i policjantem, wszystko w jednym. tygodnia byście w tej robocie nie wytrzymali, "znaffcy" tematu. przepraszam, że sie uniosłem ale mam w rodzinie osobę wykonująca te czynności i wiem o tym trochę więcej niż ci komentujący-wszystko-wiedzący, chociaż też nie z perspektywy pierwszej osoby. Wpis jak zawsze ciekawy i wartościowy, tylko myśleć trochę trzeba a nie tvn oglądać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakich wartosci sie tu dopatrzyłes ?

      Usuń
  19. Jaka się teraz moda zrobiła na ubliżanie komuś nazwaniem go widzem tvn-u : ) Zabawne jak się to wszystko zmienia i jak motłoch przyjmuje bezrefleksyjnie narzucane trendy/Yrkill

    OdpowiedzUsuń
  20. Ehh... serce się mi kraje czytając ten tekst, nie chce chyba wiedzieć jak mocno bym to przeżył gdybym widział to na własne oczy. Niestety ta sytuacja jest jedną z wielu w Polsce oraz jedną z wielu milionów patologi na świecie. Przerażające.

    Pozdrawiam Bezalkoholowy

    bezalkoholowyalkohol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. http://givemereasonss.blogspot.com/ zapraszam do mnie dopiero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Super blog :)
    Zapraszam na mój http://marusia95.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  23. witam ja mam małe doświadczenie jeśli chodzi o wrózki
    ale jesli chodzi o moją osobę to powiem że trafiłem na dobrą wróżke
    annatur.adm@wp.pl . byłem samotnym facetem od kilku lat i pstanowiłem
    coś z tym zrobić nie wiedziałem co dokładnie wiec na poczotek zaczołem
    przeglądać oferty randkowe w necie ale szybko sięokazało że tak to tylko
    kłopotow mogę sobie narobić więc postanowilem napisać do wrókżki bez wielkiego
    przekonania po paru mejlach okazalo się że coś w tym jest ze ta kobieta
    zna mnie bardzo dobrze i wie omnie dużo żeczy mimo że nic nie pisalem
    osobie postanowilem jej zaufać trochę i obiecałem że zastosuje jej rady
    tak zrobilem i po paru tygodniach poznałem wspaniałą kobietę iod przeszło
    miesiąca już nie jestem sam pozdrawiam jaromir

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wracaj szybko do wrozki, niech ci jeszcze da numery totka, tylko nie publikuj ich w necie, bo jak wszyscy wygramy, to totalizator zbankrutuje.

      Usuń
  24. Witam,

    Od rana z przerwami na co-sobotnie obowiązki domowe (w tym pyszne ciasto...:)) czytam Pański blog. Ciekawa lektura, fajny styl. Chyba będę stałą bywalczynią. Mam nadzieję, że znajdzie się czas na więcej wpisów - wie Pan Polak jak głodny, to zły - nawet jeśli chodzi o czytanie. Życzę, aby cel jakim chyba było odreagowanie za pomocą tych wpisów - zdawał rezultat. I życzę cierpliwości do tych anonimowych zjebów, co wszystko wiedzą lepiej... Pozdrawiam Pana i Kane.

    OdpowiedzUsuń
  25. ..."wie Pan Polak jak głodny, to zły - nawet jeśli chodzi o czytanie."
    Zjedz wiecej tych plackow, moze cie wtedy ktos zrozumie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Komentowałem już wcześniej jako Anonimowy 5 kwietnia 2013 13:52. Poczytałem se kolejne komentarze, i mnie ruszyło. Niektórym praca kuratora, pracownika opieki społecznej etc kojarzy się wyłącznie przez pryzmat scenariuszy z Hollywood. Ja akurat jestem w związku z pracownikiem socjalnym, pracującym również jako kurator społeczny i asystent rodziny. Bywa, że wożę owego pracownika na wywiady czy interwencje w co ciekawszych środowiskach.

    Kane opisał sytuację nie jako wzór do naśladowania, ale raczej jako przestrogę. Empatia empatią, a życie - życiem. Kurator nie ma dzieciom zastępować rodziny. On ma ustawić do pionu rodziców, albo podjąć decyzję o zabraniu pociech. W tym konkretnym przypadku niedoświadczony młody kurator zupełnie niepotrzebnie wszedł w bliskie relacje z dzieciakiem, co skończyło się tym, że musiał na zakończenie dzieciaka skrzywdzić.

    Nie myli się tylko ten, co nic nie robi, Kane to opisał raczej ku przestrodze. Ci wszyscy, co to płoną świętym oburzeniem, że nie kupił tycgh szachów, i nie pojechał szukac dzieciaka, błądzą jak dzieci we mgle. Kane mógłby to zrobić tylko w jednym przypadku - gdyby rzeczywiście podjął decyzję o adopcji tego dzieciaka. Czy też o pozostaniu dla niego rodziną zastępczą. Tu nie ma półśrodków. Zabawa czyimiś uczuciami to zawsze taniec na linie wśród ognia.

    Qba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. empatia - empatia a zycie-zyciem
      slub - slubem a obce baby ruchac sie chce

      obal prawdziwosc drugiej tezy
      udowodnij ze nie jest ideowo spojna z pierwsza

      i wybron sie ze swojego swiatopogladu

      Usuń
    2. Ależ jest spójna - i wcale tego nie zamierzam negować. Mężczyzna jest tak urządzony, że zawsze ma ochote na nową babę. Tyle, że mądry potrafi tę chęć powściągnąć.

      Z kuratorami powinno być podobnie - kurator nie ma dzieciom zastępować rodziców. Niezależnie od tego, jak sympatyczne i przylepne.

      Qba

      Usuń

    3. Empatia-empatia a zycie zyciem, zawiera sens: co ma jedno do drugiego, pierwszego nie nalezy stosowac w odniesieniu do drugiego, czyli empati nie nalezy stosowac w zyciu. Taki jest sens Twojego stwierdzenia. Kluczowy dla Twojego myslenia.
      Zwroc sie do filologa, to Ci wytlumaczy precyzyjnie.

      Gdzie znalazles moje stwierdzenie, ze kuratorzy maja zastepowac dzieciom rodzicow ?
      To jest Twoja nadinterpretacja a nie moje stwierdzenie. Nie potrafisz precyzyjnie odnosic sie do tresci, wkladasz komus w usta slowa, ktorych nie wypowiedzial.

      Usuń
    4. Nie muszę szukać filologa, żeby zrozumieć to, co sam napisałem. A to, że tyś zrozumiał opacznie, to już nie moja wina.

      Empatię należy stosować w życiu, ale nie należy się kierować wyłącznie nią. Istnieje coś takiego, jak asertywność. Może nie do końca oddaje to, o co mi chodzi, ale lepsze określenie w tej chwili mi do głowy nie przychodzi.

      Empatia nakazuje współczucie dla sytuacji dzieciaka, asertywność nakazuje nie okazywanie tegoż współczucia poprzez nawiązywanie z dzieciakiem więzi emocjonalnej. Dla jego dobra. Inaczej kurator popada w schizofrenię, a podopieczni odbierają opaczne sygnały odnośnie jego roli. Kurator nie jest od głaskania po główkach i podcierania tyłków. On ma nieustannie przypominać, że państwo czuwa i nie zawaha się zastosować ostrzejszych środków, gdyby sama obecność kuratora nie wystarczała. Kurator ma dyscyplinować, a nie rozpieszczać.

      Qba

      Usuń
  27. Quba
    Bardzo naciagany arument o koniecznosci adopcji. Przedstawianie skrajnosci nigdy nie utoruje drogi do kompromisu.
    Strazak nie powinien wchodzic do plonacego budynku, bo moze stracic zycie.












    OdpowiedzUsuń
  28. Kane nawalił na calej lini, od lekkomyslnego wchodzenia w relacje z dzieciakiem, poprzez klamstwa o powrocie do taty, spowodowane brakiem wiedzy i intuicji, po olanie Adasia w bidulu.
    Teraz po latach opowiada na forum historie i jest nieswiadomy, ze jest to historia jego porazki.
    To nie jest tak, ze tak sie to potoczyło, ze taki los, ze on wtedy na nic nie mial wplywu, ze sytacja byla patowa. Koncowa konkluzja, wszyscy Adasia zawiedli, z kuratorem włacznie, pewnie zle skonczyl, nie chce o tym wiedziec.

    Pracownicy socjalni sa wlasnie tymi, ktorzy nie maja prawa zawodzic i to oni kreują tym dzieciom rzeczywistosc, od momentu przejecia nad nimi opieki. Jesli nastepni opiekunowie wykazali sie rowną bezsilnoscia co Kane?

    Wszyscy kuratorzy bioracy udzial w dyskusji o Adasiu skupili sie na własnym bezpieczenstwie, własnym czasie, własnym zakresie obowiazkow, własnych emocjach i własnych granicach okreslając je bardzo logicznie, zawodowo i precyzyjnie.

    Adas pytał o kuratora , to znaczy ZE GO WTEDY POTRZEBOWAŁ, ale to nic nie znaczy a napewno pragnienie sieroty nie oznacza, ze nalezy mu ulegac.
    Nie za to Wam przeciez płacą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na całej linii to nawalił tatuś Adasia. Kane zupełnie niepotrzebnie wszedł w relację z dzieciakiem, ale nikt się nie rodzi doświadczony. Kurator nie jest od kochania niechcianych dzieci. Kurator to ostatnia instancja przed wkroczeniem państwa i bidulem dla nich. Dom dziecka to ostateczność i instytucja niewiele mniej patologiczna, niż te rodziny. Na pewno warto próbować dyscyplinować naturalnych rodziców - dopóki jest sens i widać pozytywne skutki.

      Ale nikt nie jest w stanie pilnować jednego środowiska 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Środowisko jest niereformowalne - trzeba podjąć decyzję i ją wyegzekwować. Dlatego kurator nie może wchodzić w relacje przyjacielskie z dziećmi podopiecznych. W momencie podjęcia decyzji o odebraniu takiego dziecka rodzicom owa relacja musi ulec zniszczeniu.

      Kurator jest trybikiem w maszynie państwowej kurateli nad niewydolną rodziną. Nie może zastępować opieki społecznej, czy asystenta rodziny. Powinien z w/w współpracować, w przypadku takiego Adasia wnioskować o asystenta rodziny. W czasie, gdy dzieje się opisana historia, instytucja asystenta rodziny jeszcze nie istniała, ale opieka społeczna działała.

      Reasumując - Kane popełnił błąd, zaprzyjaźniając się z Adasiem. Cała reszta wynikła z tego błędu. Kłamstwo było doraźnym środkiem, żeby dziecko z patologicznego środowiska wydostać. Było złe - bo dziecko dostało sygnał, że państwo kłamie. Wyrzuty sumienia nie zmieniają nic. A brak kontynuacji relacji był mądrą decyzją - tam już nic naprawić nie było można. Chyba, że poprzez przygarnięcie dzieciaka, a to przecież w grę nie wchodziło.

      Qba

      Usuń
    2. Dosc mam tej racjonalnej retoryki, jest obrzydliwa.
      A teraz, choc wiele mnie kosztuje przebijanie sie przez beton Waszego zajebanego doktryniarskiego pragmatyzmu :
      mogl odwiedzic chlopca, kontrolujac emocje, nie przytulac, nie glaskac, nie nawiazywac bliskiej relacji, nic nie obiecywac, nie dawac nadziei na dalsze kontakty i powaznie, ale delikatnie wytlumaczyc dlaczego sie tu znalazl. Z kłamstwa tez mozna bylo sie wytłumaczyc. Do rozmowy zaprosic nauczycielke DD, zcedować opieke, emocje i wiezi łaczace chlopca ze soba na nauczycielke. Chlopiec nie zostawał przeciez na pustyni, chodzilo o ten jeden moment, kiedy czuł sie opuszczony, wyrwany, osamotniony i przerazony. Stworzyc miła atmosfere, przyniesc jakis maly prezent. POMÓC MU PRZEJSC GRANICĘ I Z TROSKĄ ODDAC GO W DOBRE RECE!!! Zrobic to z rozmyslem i odpowiedzialnoscia. Czy Wam wszystkim, kurwa to tak ciezko zrozumiec w swoich tępych urzedniczych, do obrzydliwosci asekuracyjnych łbach ?! Pomoc mu w najtrudniejszej chwili jego okrutnego zycia, nie zostawiac go tępo i wygodnie i tchórzliwie samego, skoro pytał o kuratora, to znaczy ze go wtedy potrzebowal a kurator do chuja skonczyl jakies zasrane studia i byl dorosly i powinien i mial kazdy i moralny i zawodowy obowiazek stawic sie, bo tak pokierowal wczesniejsze relacje, ze dzieciak sie z nim zwiazal! Moze kurwa, tym razem trzeba bylo ruszyc mozgownica i przemyslec scenariusz spotkania ! Tak kurwa, przemyslec scenariusz, bo sie kurwa czegos uczyl na tych studiach a to obliguje do myslenia, kreatywnego a nie sztampowego, bo na sztampie to mozna zelówki odbijac, ale nie z ludzmi pracowac, do kurwy nedzy !

      Jak mozna, konczac kierunkowe studia i pisac ze dziecko nic nie rozumie?! To jest skandal !!! A pozniej pisze, ze ten chlopiec teraz napewno nic nie pamieta .Ten caly Kane sie skompromitowal niewiedzą jako zawodowiec i bezdusznoscia jako czlowiek.
      Dzieci wszystko rozumieja i wszystko pamietają.
      W kluczowym momencie zycia Adasia zabrakło mu kuratora, ktory mogl pomoc mu przejsc przez most, tylko tyle i az tyle dla kogos takiego jak ja, kto w przeciwienstwie do Was dostrzega wage humanizmu i odpowiedzialnosci za drugiego Człowieka, kto zastanawia sie nad znaczeniem roli, jaka moze w zyciu Czlowieka odegrac drugi Czlowiek.
      Ludzi inteligentnych od tepych rozni umiejetnosc zintegrowanego myslenia, łaczacego rozne aspekty, te ideowe tez.

      Dziecko dostalo sygnal ze panstwo klamie, gowno prawda, co Ty pierdolisz, panstwo nie funkcjonuje w swiadomosci takiego dziecka, olal go ktos, kto go polubil a kto jest na tyle glupi, ze nie rozumie tego do dzisiaj, nie ma wyrzutow sumienia i dzisiaj zrobilby to samo przy ogolnej akceptacji takich jak Ty i Twoja zona-kuratorka.

      Ilez w Polakach Solidarnosci ?! Szkoda ze tylko zawodowej.









      Usuń
    3. Rozmawiamy o sytuacji, która zdarzyła się wiele lat temu, i która zdarzyć się w ogóle nie powinna. Zdarzyła się, bo kurator chciał być dobry dla dziecka. Dobrymi chęciami piekło wybrukowano...

      Kane ma kaca moralnego w związku ze swoim ówczesnym zachowaniem, dlatego tę sytuację opisał. Ku przestrodze.

      Rozmowa z tobą przypomina dyskusje ze zwolennikami latających kombajnów zrywkowych - do nich też nie dociera, że gdyby Protasiuk nie złamał przepisów, nie zderzyłby się z brzozą... I nie ma znaczenia, na jakiej wysokości się ona przy tym złamała.

      Kane nie powinien wchodzić z dzieciakiem w relacje, które siłą rzeczy musiały wcześniej czy później zostać zerwane. Kurator codziennie spotyka kolejne dzieci, i ma dbać, by ich rodzice wywiązywali się z obowiązku opieki nad nimi. Nie ma tych rodziców wyręczać, wyrównywać deficytów uczuć, obdarowywać łakociami, grać w szachy etc.

      Swoimi komentarzami próbuję tę oczywistość uwypuklić.

      Ty usiłujesz nas przekonać, że kurator ma do końca życia ponosić konsekwencje odruchu serca - bo do tego sprowadza się twój przydługi wywód. Musi być do dyspozycji dzieciaka, z którym się nieopatrznie zaprzyjaźnił, na każde żądanie. Być może nawet masz rację - konsekwencje swojego postępowania ponosić należy. Ale to oznacza, że ten kurator zaniedba albo swoje obowiązki w pracy, albo musi na to poświęcić swój czas prywatny. Jak wiemy - wybrał metodę strusia. Nie pochwalam tego, ale i specjalnie nie ganię. W tej pracy każdy chyba wcześniej czy później coś takiego przeżywa, i ludzie sobie muszą z tym radzić. Wcześniej czy później człowiek się impregnuje, bo inaczej by się spalił.

      Dlatego Kane napisał swoją historię, a ja podkreślam to, co istotne. Tamtego błędu już się nie da naprawić, chodzi o to, żeby inni nie robili go znowu. A że lepiej zapobiegać niż leczyć, otwartym tekstem zapodaję, że kurator jest od straszenia w imieniu państwa, a nie od opieki i kochania. Ma pomagać tym, którzy wykazują chęć poprawy, i bezlitośnie wkraczać tam, gdzie ewidentnie wkroczyć trzeba.

      I musi sobie zdawać sprawę, że jeżeli zaprzyjaźni się z dzieckiem, a następnie spowoduje rozdzielenie go z rodzicami, to je skrzywdzi podwójnie.

      Qba

      Usuń
  29. no takiego flame waru to tu sie kurwa nie spodziewalem, jakis zjebany troll sie przypaletal i kreci. masakra. poprostu polaczki biedaczki. testo pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze Qba mozesz liczyc na pozdrowienia od takich jak testo.

      Usuń
    2. To jest właśnie stety i niestety sila internetu. Troll wpadnie, wszystkich mordą zakrzyczy, obrazi, napluje.
      Ludzie kulturalne się wycofują, bo ci tu dyskutować z trollem.

      Usuń
    3. Też cię kocham, testo :)

      Qba

      Usuń
    4. no ja tu chlopaki nic nie krecilem. zirytowalo mnie paru anonimow ktorzy musza chyba tirem sie poruszac bo inaczej nie zabiora sie ze swoim ego. nie chodzi mi o Kube.

      Usuń
  30. Ad.7.47) Jak nie krzyczy po naszemu - znaczy cham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Chodzi o to JAK krzyczy.
      O kulturę dyskusji.

      Usuń
  31. Qba z mojego przydlugiego wywodu zrozumial ze: cyt."kurator ma tych rodziców wyręczać, wyrównywać deficyty uczuciowe, obdarowywać łakociami, grać w szachy etc. Kurator jest od głaskania po główkach i podcierania tyłków. Ma zastepowac rodzicow, kochac dzieci, rozpieszczac je, ma do końca życia ponosić konsekwencje odruchu serca, musi na to poświęcić swój czas prywatny, Musi być do dyspozycji dzieciaka z którym się nieopatrznie zaprzyjaźnił,adoptowac dzieci z kazdej patologi, w ogole to mi kurator kojarzy się wyłącznie przez pryzmat scenariuszy z Hollywood, bo ja chce kuratora wpedzic w schzofrenię na skutek pracy po godzinach.
    A w ogole to, gdybym nie byla zwolenniczką latających kombajnów zrywkowych, to by Protasiuk nie złamał przepisów, nie zderzyłby się z brzozą... I nie ma znaczenia, na jakiej wysokości się ona przy tym złamała."

    Giertychowska matura skutkuje calkiem niezłym kabaretem :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie wiem, co ci się tam roi, w każdym razie wolę taki ton i tok dyskusji od poprzedniej opinii o "zjebanych" kuratorach. Ja ani kuratorem, ani nawet pracownikiem opieki społecznej nie jestem. Natomiast mam spore doświadczenie, jeżeli idzie o znajomość absolwentów domów dziecka i ich psychiki.

    Nie istnieje sposób na zcedowanie przyjaźni na kolejną osobę. Ponieważ nie było możliwości kontynuacji tej przyjaźni, tak, czy siak w jakimś momencie musiała się zakończyć, i zawsze w sposób dla berbecia bolesny. Musiało dojść do zawiedzenia dzieciaka, zranienia jego uczuć. Oczywiście - Kane miałby pewnie spokojniejsze sumienie. Ale dzieciak tak czy siak by został porzucony.

    Kane nie był kuratorem Adasia. Jego podopiecznym był tata Adasia, Adaś był obiektem, który kurator miał chronić. W momencie podjęcia decyzji o odebraniu Adasia ojcu rola tego konkretnego kuratora w tym konkretnym środowisku definitywnie się skończyła.

    Oczywiście - Adaś to żywy człowiek, nie powinno się stosować żadnych szablonów i podobne ble ble. Ale pewne problemy zdecydowanie łatwiej rozwiązuje szybkie chirurgiczne cięcie, zamiast grzebania w ranie tępym nożem. Dlatego w przeciwieństwie do ciebie ja nie zamierzam ukrzyżować Kane'a za to, co się stało. A już tym bardziej za to, że się z nami tą sprawą podzielił.

    Qba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Qba dałeś się złapać jako kolejny trollównie (3 psy, 5 kotów, zero partnera, zero przyjaciół, bo kto by ztaką wytrzymał).
      Odpuść chlopie, bo się troll pasie.

      Usuń
    2. ty na forum matematyczne przeskocz

      Usuń
    3. Nie ma dla mnie znaczenia, jaki inwentarz posiada rozmówca, podobnie jak to, czy i z kim śpi. Rozmawiam o konkretnym problemie, i posiadanie innego niż moje zdania nie jest dla mnie zbrodnią przeciwko ludzkości.

      Oczywiście staram się przedstawiać i bronić swoich racji w dyskusji, bo inaczej ta dyskusja nie miałaby żadnej racji bytu.

      Nie sprawia mi specjalnego problemu rozmowa w narzeczu patoli. Języki obce warto znać, choć niekoniecznie trzeba zaraz używać. Ale cieszę się, jak rozmówca zaczyna rozumieć, że cywilizowany człowiek nie musi wzmacniać przekazu słowami na k i p wstawianymi w charakterze przecinków...

      Usuń
    4. Jak tam chcesz.
      Ja Ci tylko próbuje przekazac, ze to bez sensu.
      Pani jest tu znana.
      Temat robi się zwyczajnie męczący.
      Wiem - czytać nie muszę. Ale lubię ten blog i takie pierdolenie na rozstrzynięty juz temat jest jałowe.

      Usuń
    5. Siostra Ratchet,strazniczka społecznej poprawnosci, gotowa mnie wytropic i zastosowac lobotomie.

      Qba, nie badz ciotą, mam przyjaciolke po 5 fakultetach, ktora nie bluzga a moje kurwy jej nie gorszą.
      Nie widze szans na kompromis, bo nie moge wycofac sie z niczego co napisalam.
      Jesli zejdziesz z tego oślego siodła, to zrozumiesz.
      Dzieki za rozmowe, moja wdziecznosc za obronę przed siostra Ratchet:)

      Usuń
    6. Wolałbym się koncentrować na temacie wpisu, roztrząsanie dawnych animozji pomiędzy czytelnikami bawi mnie nieco mniej.

      Biorąc pod uwagę, że w czasach walki z wykluczeniem cyfrowym praktycznie każdy patol i patolka mają dziś komputer z nieograniczonym dostępem do netu, nie dziwne, że i tu muszą czasem zaglądać. A jak taki/a zajrzy, to i da głos... Z drugiej strony ogół społeczeństwa mamy taki a nie inny, i używamy języka patoli na co dzień.

      Ale w dyskusji pod takim wpisem właśnie używany język powinien pozwolić odróżnić jednych od drugich...

      Ja wiem, że niektórych sytuacji nie da się opisać bez użycia mocniejszego słowa. Ale nie tyczy to bezpośredniej dyskusji. W niej jest to po prostu ostatnie słowo do draki, jak mawiał nieodżałowanej pamięci Stasiek Grzesiuk, autor motta tego blog.

      Ja np nie uważam, że temat jest wyczerpany i na wieki wieków zamknięty. Uznać za wyczerpany, i zamknąć będzie można, jak będzie pewność, że nigdy i nigdzie opisana sytuacja się nie powtórzy w jakimś wariancie. Słowem - nigdy...

      Qba

      Usuń
  33. Qba...tamat jest rozstrzygniety w tym sensie, że Ty masz swoje zdanie na temat opowiadania i zachowania Kane, a Twoja adwersarzyni (czy to poprawana forma??) inne. I oczywiste jest, że taka sytuacja powtórzy się, i to nie raz. Bo ludzie są wyposażeni w emocje, których w pewnych sytuacjach nie są w stanie wysterowac.
    Swoją drogą-przestroga przestrogą. Dla innych i dla Autora.
    Ja tam serdecznie - po siostrzańsku;-)pozdrawiam naszą rozmówczynię-żyleta jakie lubię:-D.

    OdpowiedzUsuń
  34. Qba...tamat jest rozstrzygniety w tym sensie, że Ty masz swoje zdanie na temat opowiadania i zachowania Kane, a Twoja adwersarzyni (czy to poprawana forma??) inne. I oczywiste jest, że taka sytuacja powtórzy się, i to nie raz. Bo ludzie są wyposażeni w emocje, których w pewnych sytuacjach nie są w stanie wysterowac.Swoją drogą-przestroga przestrogą. Dla innych i dla Autora.

    Czytaj: Qba, ty masz inne zdanie, ona inne, bo ona nie panuje nad emocjami i niech to bedzie przestroga dla ciebie.

    Tez cie pozdrawiam głąbiku :_D< G*>K_+++

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówilam-żyleta;-)
      I za chiny nie przyjmie komplementu;-)

      Usuń
  35. Nie chcę robić reklamy, ale tym, którzy odwiedzają ten blog (jak i samemu autorowi) polecam polski serial "Głęboka woda" opowiadający o losach polskich pracowników socjalnych. Aktualnie na antenie jest drugi sezon, ale na pewno pierwszy można obejrzeć w sieci. Polecam. P.S. Trafiłam dziś przypadkiem na tego bloga, ale chyba będę tu częściej zaglądać. A wydawało się, że to ja mam ciężkie życie..

    OdpowiedzUsuń