Codziennie
z szafy, którą w pracy otwieram wysypują się ludzkie byty, opisywane przez
kuratorów i co miesiąc aktualizowane jako znak bytności i kontroli w rodzinie. Dziesiątki ludzkich tragedii, związanych z
alkoholem, przemocą zaniedbaniami. To są byty odkryte, zapędzone w machinę sądowniczą,
która mieli je po swojemu, wchodząc w każdy skurwiały zakamarek ich
tajemniczości. Im głębiej wchodzisz, im więcej analizujesz tym mniej wiesz i
nie możesz się połapać w sensie ich trwania. Ile tajemnic przed tobą skrywają,
ile tajemnic uda ci się odkryć, a ile nigdy nie ujrzy światła dziennego,
pozostając słodką tajemnicą, zamkniętą w czterech ścianach skurwiałych domostw.
Jaka
tajemnice skrywa matka z konkubentem, że córka stanęła któregoś dnia pod
progiem domu dziecka i powiedziała że nie chce wrócić do domu? Jaką tajemnicę
skrywa upośledzone intelektualnie dziecko, które matka przyprowadziła do Ośrodka
Pomocy Społecznej i powiedziała że już go nie chce? Czego było świadkiem w
swych krótkim, niedorozwiniętym życiu?
Pierwszy
raz ją zobaczyłem w Ośrodku Pomocy Społecznej. Stała z zawiniątkiem, które
kwiliło i cicho popłakiwało. Oparta o ścianę trzymała noworodka jak laleczkę,
co chwile poprawiając go i uciszając. Ubrana w stare, zniszczone ubrania,
rozglądał się na boki w oczekiwaniu na otwarcie kasy. Przykuła moją uwagę, mój
wzrok spotkał się z jej wzrokiem, lecz szybko odwróciła głowę. W oczach swoich
miała coś, co mnie zaintrygowało i zmierziło – jej oczy były bez wyrazu, bez
ciepła matczynego, bez uczucia. Dziecko które trzymała było „czymś” co wymagało
nakarmienia, przewinięcia, umycia, ale nie było niczym więcej. Wzrok bez
uczucia, przeszyty chłodem i nienawiścią do tego zawiniątka, które cicho
popłakując dawało znać że chce być kochane i chce być potrzebne. Kołysała ta
ludzką laleczką, próbując spowodować by przestało kwilić, ale robiła to
dziwnie, odsuwając od siebie i od swojej matczynej piersi. Przeszkoda, jebana
przeszkoda w jej życiu.
Potem
ją zobaczyłem. Robiąc wywiad jak Policja przysłała notatkę z interwencji, która
została podjęta w tzw. „barakach”. To miejsce, gdzie wszystkie zło tego świata
jest eksmitowane i umieszczane w jednym miejscu – na obrzeżach miasta w
barakach, a raczej w starych kurnikach dostosowanych do potrzeb mieszkań
socjalnych. Męty społeczne, degeneraci, zwyrole i patole, mają tam swoją ostoję
życiową w przerwach pomiędzy siedzeniem w Zakładzie karnym a kolejnym
płodzeniem dzieci. Jak karaluchy, mieszkają po pięciu, siedmiu w jedno czy dwuizbowych
mieszkaniach, dusząc się oparami własnej beznadziejności, zapijając swoje
beznadziejne życie tanimi alkoholami. Ilekroć tam jestem, widzę małe dzieciaki
zbierające pety na ulicy i próbujące je dopalać. Umorusane, brudne,
niedokładnie ubrane, biegają gromadami z jednego baraku do drugiego, wypatrując
jakiejś nowej ciekawostki czy wymyślając zabawę w dręczenie kota. Dla nich
normą jest najebany żul, śpiący pod drzwiami, pijaczka, która zataczając się próbuje
rozwiesić pranie, ujebawszy je uprzednio po trzykroć w błocie.
Staję
pod jednym z takich mieszkań, rozglądając się na boki i obserwując ten świat,
zapomniany i nierealny dla ludzi zamieszkujących w pięknych apartamentowcach,
którzy nie zastanawiają się, czy wydadzą w sklepie 100 czy 200 złotych. Patrzę
na świat, który rządzi się własnymi prawami, własnymi normami, gdzie nikomu nie
wolno wykapować, kto jest złodziej, kto komu wpierdolił, a kto jest dziwką.
Otwiera
mi ona. Chłodnooka kobieta, która uczucie miłości już dawno zgubiła do swojego
dziecka. Czy miała je w ogóle? Nie, chyba nie. Uczucie swoje zostawiła dawno
temu, oddając troje dzieci do Bidula. Czy kontaktuje się z nimi? Nie, nawet nie
wie gdzie są i w jakim mieście. Przyjechała z Polski, szukając lepszego życia,
może była bezdomną, nie wiem. Poznała faceta, zaprosił ją do siebie, uprzednio
wyrzucając inną kurwę, która mu się znudziła. Ona to zaakceptowała, spodobało
jej się, że została wyróżniona, że dla niej jej wspaniały mężczyzna wyrzucił
jej poprzedniczkę.
Dała
mu dziecko, małe zawiniątko które leżało w starym odrapanym łóżeczku przykryte
szmatami. Uśmiechało się, jak do niego zaglądnąłem. Bez badań, bez książeczki
zdrowia, leżało i żyło, choć dla niej niestety żyło…
Sa
matki co nie potrafią kochać. Już w czasie ciąży odrzucają swoje nienarodzone
dzieciątko, nienawidzą je i chciałyby by umarło. Istota ludzka przez dziewięć
miesięcy rozwija się w łonie, parszywym i skurwiałym łonie matki, która nie ma
wobec niego żadnego uczucia. Pije, wierząc że poroni. Ćpa, licząc że spowoduje
to śmierć dziecka. Ona nie chce problemu, nie chce pieluch, nie chce karmić,
nie chce wychowywać. Chce być do końca życia poniewierana istotą, bazująca i
żyjąca najprostszymi instynktami. Rodzi się potem taki człowieczek, a pierwszą
miną matki jaką widzi to nienawiść, okrutna niechęć do istoty jaka wyszła z jej
łona i pomimo alkoholu, nienawiści i odrzucenia chce mieć matkę, która go
pokocha i która się nim zajmie. Nie dostaje nic, oprócz niechęci i obrzydzenia.
Matka ma dość, po jakimś czasie wyładowuje na małej istotce frustracje. Walczy
z nienawiścią do niego, potrząsając nim, bo nie chce jeść, bo wypluwa wszystko
co zjadł, bo mu się odbiło, po płacze. Agresja powoduje dodatkowe uszkodzenia
mózgu, pękają małe naczynka w główce dziecka, ale to nie pomaga. Ono dalej
płacze, dalej domaga się zajęcia sobą. Im więcej chce miłości i przytulania,
tym więcej wzbudza w sobie niechęci.
Nikt
go nie bierze, nie przytula, nie mówi mu czułych słówek. Karmienie piersią jest
udręką, bo jak karmić coś, czego się nienawidzi? Jak karmić coś, co jest
najmniej pożądaną rzeczą na tym świecie. To nie jest dziecko, to rzecz,
przeszkoda, zawiniątko nienawiści nie zasługujące chociaż na minimum normalnego
życia.
Zawiniątko
leży. Uszkodzony mózg od alkoholu, uszkodzony mózg od potrząsania, uszkodzony
mózg z braku miłości naznaczył to dziecko. Już zawsze będzie gorsze, będzie
upośledzone, będzie się wolniej rozwijało. Będzie naznaczony i skazany na
margines życia.
Patrzę
na tą kobietę i widzę, ze ona nie chce tego dziecka. Widzę przepite oczy, które
innej rozrywki szukają niż zajmowanie się szczęściem, która urodziła. Dla niej
to przekleństwo, przekleństwo stworzenia nowego życia, pewnie w majakach
alkoholowych, gdzie chociażby minimalny instynkt samozachowawczy został
stłumiony alkoholem.
Dziecko
nie ma nic. Oprócz łóżeczka i brudnej szmaty, która służyła do przykrycia go.
Pojedyncze pieluchy, jakaś butelka. Nie ma mleka, nie ma owoców, nie ma
soczków. Ona nie ma nic. Nie poszła jeszcze do sklepu. Nie ma pieniędzy.
Zapomniała kupić. Czeka na faceta, który odmówił uznania dziecka, bo ona się kurwi,
ale obiecał kupić cos do jedzenia. Ona nie wie co zrobić. Ma już dość. Nie
takiego życia chciała.
Stoję
i patrzę na nią nie pojmując, dlaczego. Dlaczego to zrobiła. Dlaczego nie
zostawiła w szpitalu. Dlaczego się nad nim znęcała? Co ją kierowało i dla kogo?
Kto jest dla niej ważniejszy? Ten facet, który pewnie już ją nienawidzi za to
że dziecko tu mieszka. Jeszcze chwila i tez ją wypierdoli, znajdując jakąś inną
szmatę na jej miejsce. Kim ty jesteś i dlaczego tak nisko upadłaś, poświęcając
życie i zdrowie dziecka na rzecz innej, męskiej szmaty.
Dzieciak
trafił do Pogotowia Rodzinnego. Zdiagnozowano u niego szereg chorób, niewydolność
nerek, problemy z trawieniem. Zespół dziecka potrząsanego – mikrouszkodzenia mózgu.
Dziecko z cechami FAZ-u, z syndromem zerwanych więzi. Obecnie jest w rodzinie zastępczej,
rehabilitowany, leczony, terapeutyzowany. Pomimo że został tak wcześnie zabrany
od niej, mając 7 lat wykazuje cechy nieprzystosowania, interesuje się przemocą,
alkoholem, jest wulgarny. Rodzice zastępczy mają powoli dość, nie dają sobie z
nim rady. Coraz częściej Myślą o oddaniu go do domu dziecka. Matka za znęcanie
miała sprawę w sadzie. Wyrok w zawieszeniu.
Kim
będziesz chłopczyku, gdy już w łonie matki zostałeś skazany na margines. Na nicość,
będąc niepotrzebnym i kolejną statystyką
w różnych instytucjach.
Dzieci, w tym calym bajzlu, nabardziej żal... błędne koło...
OdpowiedzUsuńTak dobrze znam to co napisałeś. Podpisuję się pod każdym zdaniem, każdym wyrazem. Codziennie patrzę w oczy tych dzieci nie mogąc zrozumieć jak można było je tak skrzywdzić? A najgorsze jest to,że one zawsze będą stały za tymi patolami murem, że mamusia i tatuś zawsze są według tych dzieciaków najlepsi i najpiękniejsi. I zawsze z niedowierzaniem patrze jak takie dziecko na dźwięk domofonu zrywa się jak szalone a wracając z pokoju odwiedzin szlocha przez kilka godzin.
OdpowiedzUsuńAM
mniejsza o to że ma bajzel w głowie przez ten brak miłości, ale te uszkodzenia mózgu... No ja pierdolę, sterylizować i nic więcej takie męty które tylko niepotrzebnie tworzą takie nieszczęśliwe istoty!
OdpowiedzUsuńBardzo poruszająco jest to wszystko opisane. Przypomina mi się książka - "Niepiękne dzielnice". Zbiór wybranych reportaży o przedwojennej Warszawie. Też opisywali patologię i biedę. Twoje opisy są jednak lepsze.
OdpowiedzUsuńPowinna być jednak dopuszczalność aborcji. Jeżeli taka patolka nie chce mieć dziecka, to niech już przerwie ciążę. A nie, w wielu przypadkach krzywdę robi swoim dzieciom, doprowadzając je niejednokrotnie do kalectwa. Dziecko a później dorosła osoba, będzie na utrzymaniu podatnika, nieraz do końca swojego nieszczęśliwego życia - w domach dziecka, poprawczakach, więzieniach, domach pomocy społeczne. Na różnego rodzaju zasiłkach rentach itp.
Nikt nie zmusi kobiety z klasy średniej, do urodzenia dziecka. Taka da konowałowi pieniądze w Polsce i zrobi to co trzeba. Lub wyjedzie za granicę do krajów ościennych - Ukrainy Słowacji, Czech, Litwy, Niemiec. Gdzie aborcja jest legalna.
Rodzą dzieci wbrew swojej woli, te z biednych lub patologicznych rodzin lub samotne matki nie mające pieniędzy na przerwanie ciąży.
W 70-tych latach jak wprowadzili aborcję w USA. Po zaledwie kilkunastu latach, zauważono że przestępczość spadła. Po prostu rodziło się mniej niechcianych dzieci.
ciesze się, że są takie blogi na których można poczytać na temat tak trudnych spraw jak w tym przypadku :) dziękuję, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńPatologia rodzi patologię. Więc osoba która sama miała Faz, Rad czy która była zaniedbywanym dzieckiem sama nie będzie w stanie pokochać swojego dziecka. To jest dramat życiowy, niemożność pokochania dziecka i urodzenie dziecka którego się nie chce i nigdy nie będzie chciała. Dlaczego piszesz rzeczy typu "parszywa, skurwiała"? Jak możesz nie czuć współczucia dla tej kobiety?
OdpowiedzUsuńJuż to Maliczka kilka razy tłumaczyłem, na temat wulgarności moich opisów. Kobieta miała wybór, zostawić w szpitalu, okno zycia. Była doswiadczona, troje innych dzieci w domu dziecka. Wybrała zniszczenie dziecku zycia. Własnemu, małemu dziecku je zniszczyła. Sorry, wiem ze pewnie miała ciężkie dzieciństwo, ale nie powinna katować własnego dziecka.
UsuńCo od szacunku lub jego braku jestem zdania, że działa to w dwie strony, aby być szanowanym trzeba szanować innych, zasłużyć sobie na szacunek. Taka osoba nie szanuje żadnych wartości. Ktoś taki nie zasługuje na szacunek czy współczucie.
UsuńMało to ludzi czeka na adopcję noworodka? Skoro nie chce- ma wybór. A niestety z mojego doświadczenia takie dzieci trafiają do dd mając kilka miesięcy a do adopcji pójdą mając może 4 czy 5 lat (jeżeli w ogóle) bo przed każdą rozprawą mamusia nagle staje się rodzicem aktywnym i kocha i nie odda. A jak jej nie pozbawią i wygra to znów ma gdzieś i się nie interesuje. I dzięki 'tak kochającej mamusi' dziecko czeka na szanse na dom nieraz kilka lat, wychowując się w dd, gdzie wbrew powszechnemu wyobrażeniu nie ma przytulania, noszenia na raczkach itd.
OdpowiedzUsuńAM
A TY MYŚLISZ, ŻE ADOPCJĄ WSZYSTKIE PROBLEMY ZAŁATWISZ! Ja też byłem tak jakby "adoptowany". Przebywałem u "ciotki" od ok. 2.5 roku życia.
UsuńJakbym miał wybór, nie chciałbym się urodzić w ogóle. Niż mieszkać z tą prymitywną i głupią osobą. Przyjechała raz "kuratorka" ze sądu. Ciotka nagadała jej głupot różnych i ona w to wszystko wierzyła. Potem mnie szmaciara ("kuratorka"), zawołała i pytała się przy "ciotce" czy dobrze mi u niej. Co mogłem jej odpowiedzieć.
Jest tak, sędzina w sądzie, kuratorka, żeby 10 facetów mówiło coś. A jedna kurwa opowiedziała jej coś przeciwnego. To kurwa drugiej kurwie uwierzy. Pewnie jest to "solidarność jajników". Dlatego ja nie mam szacunku dla żadnych "kuratorek", sędzin, psycholożek, "urzędniczek" czy innego szmaciarstwa. Jakby była jakaś wojna czy rewolucja - piłą powinno się w większości ciąć to ścierwo na stanowiskach.
Najlepszy okres mojego życia, to jak chodziłem do przedszkola. Mieliśmy tam zabawki, dobre jedzenie. Dyrektorka przedszkola nosiła nas często na rękach, (podczas gdy inne "przedszkolanki" nie zajmowały się za bardzo dziećmi, tylko wydzierały mordy o byle co).
Nieraz było na niewygodnie jak nas dłużej trzymała na rękach, ale nikt z nas nie protestował:).
W dzisiejszych czasach, to by ją pewnie oskarżono o molestowanie dzieci. To była dobra kobieta. Jedna z niewielu jakie w życiu spotkałem. Jak najbardziej się nadawała na to stanowisko. Ten okres wspominam jako najlepszy w moim życiu. Potem było coraz gorzej.
Nie, nie jestem zwolenniczką adopcji za wszelką cenę. Jestem zwolenniczką oderwania dziecka od bagna w którym przebywa i danie mu szanse na jakieś życie skoro już się urodziło. Nie musi być to adopcja.
Usuń"Dlatego ja nie mam szacunku dla żadnych "kuratorek", sędzin, psycholożek, "urzędniczek" czy innego szmaciarstwa. Jakby była jakaś wojna czy rewolucja - piłą powinno się w większości ciąć to ścierwo na stanowiskach."
Świetna wypowiedz, naprawdę. Dużo mówi o kimś kto ją napisał.
AM
prawo powinno się zmienić. jest dla takich skurwieli zdecydowanie zbyt łagodne. pozbawienie praw rodzicielskich powinno odbywać się o wiele szybciej. mam czasami wrażenie, że to prawo, to jest bardziej korzystne dla skurwiałych zwyroli, niż dla biednych dzieci. jest w ogóle w polsce jakaś kara za uchlanie się do betonu w ciąży? ja to bym takie suki do czasu porodu gdzieś pozamykała. a podwiązywanie jajowodów i nasieniowodów powinno być nakazywane przez sąd. bo watpię, żeby takiej szmacie, która ma trójkę dzieci w domu dziecka, wszystkie z fasem i jedno w drodze, się coś poprzestawiało we łbie i nagle zapałałaby do nich miłością, a sterylizacja byłaby dla niej faktycznie karą.
OdpowiedzUsuńJak będziesz wydawał książkę ( zbór opowiadań) kolego to, to opowiadanie daj jako pierwsze. kane
OdpowiedzUsuńpodbijam komentarz kane'a.
OdpowiedzUsuńWedług mnie: kobieta rodzi dziecko z FAZ i innymi syndromami zawiązanymi z alkoholem, opinia kuratora zła nakaz podwiązania jajowodów, przecież nawet najgłupszy kurator nie wypisze na porządną kobietę tyle, że biedną złej opinii, dorobi się, sporządnieje, zapłaci, lekarze "odwiążą". Bardziej realna wersja:po drugim porodzie, opinia środowiskowa j/w, bez żadnej dyskusji w szpitalu podwiązanie jajowodów. Przecież w kodeksie karnym jest paragraf mówiący, że kto świadomie doprowadza do uszkodzenia ciała podlega grzywnie lub karze... Menelka złapana w ciąży pod wpływem już po porodzie z automatu podwiązanie.W ten sposób przynajmniej ograniczyłoby się potomstwo u nich do góra 2-óch, trzech. Ale jak przerwać jak to trafnie nie dawno określiłeś "perpetuum mobile"? W kraju gdzie chcą in vitro zakazać... Co powiedzieliby Ci sami obrońcy życia widząc te kilkuletnie niedorozwinięte dzieci? Menele płodzą dzieci które zostaną ze względu na stan zdrowia fizycznego i psychicznego kontynuatorami życia starych... Gratuluje świetnego bloga!!!
OdpowiedzUsuńA co tak mało radykalnie, kolego? Idżmy dalej twoim tokiem rozumowania, po się ograniczać: Kurator wydaje zaświadczenie, że menel? Odstrzelić.
OdpowiedzUsuńswietny poruszający tekst
OdpowiedzUsuńMaliczka co Ty od razu z tym odstrzałem? Czy uważasz za normalne, że menele mając już mniej lub bardziej upośledzone dzieci rodzą kolejne? Przyłoży się dziecku załóżmy dwuletniemu tak że wyląduje w szpitalu-jest kara, całą ciąże chodzi zapita, to nawet jak by ją badać co dzień alkomatem aby był dowód i urodzi chore dziecko-nie ma kary, ba jeszcze rodź kobieto dalej! To nie jest sytuacja, że normalnej kobiecie która dbała o ciąże rodzi się chore dziecko, tu wiemy co będzie dalej, autor cały czas to opisuje i jak kiedyś wspomniał dawniej przy cesarce podwiązywano lub uszkadzana jajowody i dalszych problemów nie było. No ale teraz bardziej humanitarne jest żeby rodzić kolejne dzieci i żeby dorastały chore i w przecudnym "domowym klimacie". Jak masz propozycje napisz, po to są komentarze
Usuńpozdrawiam
Ciężki temat, ale wpis naprawdę mocny.
OdpowiedzUsuń