Siedzę
przed komputerem i przeglądam strony Internetowe, odmóżdżające i nie wymagające
myślenia, jakieś filmiki, teledyski, żarty, kawały. Jako ze moje zboczenie
zawodowe już dawno wykroczyło poza ramy pracy zawodowej, oglądam jakieś filmiki
na Youtube gdzie dwóch żuli napierdala się pomiędzy sobą, lub piją flaszkę na
czas albo wyrywają sobie obcęgami zęby. W każdym bądź razie RESET przed snem.
Zmuszę się może jeszcze na jakąś książkę przed snem, lub obejrzę film.
Uwielbiam kino skandynawskie, jak tam wszystko jest zajebiście rozwiązane, jaka
pomoc instytucjonalna dla niepełnosprawnych, upośledzonych, wykolejeńców.
Wszystko działa inaczej i jest dofinansowane, ech, poważyć można.
Sygnał
SMS. Godzina 21. O tej porze to któryś ze znajomych może jedynie na piwo
zapraszać, ewentualnie koleżanka na wino. Odczytuję treść wiadomości”
„Iksińska z facetem od
rana pije. Dziecko cały dzień płacze. Niech pan przyjedzie.
Do
kurwy nędzy. Zakląłem pod nosem, a ciśnienie podskoczyło to granic
przedzawałowych. Wtedy byłem głupi. Zostawiałem co niektórym sąsiadom prywatną
komórkę, żeby informowali mnie, jak cos niepokojącego będzie się działo. Nie wiedziałem
jeszcze, że niektórzy będą traktować to jako służbę interwencyjną, że przecież
kurator przyjedzie i zrobi porządek. Dzwonię na ten numer – nikt nie odbiera. Mam
ochotę olać to, ale wewnętrzne sumienie nie karze. A jak dzieciakowi dzieje się
krzywda? A jak nikt inny nic nie zrobi i będzie tragedia? Dzieciak pięcioletni,
może głodny, może matka w przypływie pijackich nerwów go tłucze? Nie no, kurwa,
nie zasnę już.
Zły
na siebie i na patole wsiadam w samochód, który ostatnio trochę szwankuje i mam
problem z zapłonem. Chechłam ten silnik, chechłam, by po którymś tam razem
zapalił. Kasy nie mam żeby to w końcu naprawić, ale tak jest, paliwo coraz
droższe, roboty tylko ci nadają, kontrole, wywiady, nadzory osobiste a teren
wiejski w połowie, gdzie zapierdalasz czasami 50 kilometrów w jedną stronę. W
takich sytuacjach zaczynam marzyć o pracy za biurku do 15.00, zamknąć biuro i
mieć wyjebane na cały system.
Na
szczęście tym razem musze dostać się na drugi koniec miasta. Patolka mieszka w
starym bloku, razem z synem, wspomnianym już pięciolatkiem i z tego co pamiętam
jakimś konkubentem, których zmienia jak rękawiczki. Jej domofon oczywiście nie
działa, ale wychodzi jakiś facet więc ładuję się do klatki.
-
A pan do kogo? – pyta mnie
Spojrzałem
na niego zdziwiony. No proszę, jaki miły Pan. Zainteresował się że ktoś obcy do
klatki wchodzi, a chlejącej baby i płaczącego dziecka to już takiego
zainteresowania nie było. Legitymuje się i wypytuje o patolkę. On oczywiście
nic nie słyszy, nic nie wie, no może kiedyś widział ja pijaną, ale on mieszka
na dole, ona na górze i takie tam pierdolenie.
Wchodzę
wyżej. Pukam do sąsiadki która, jak podejrzewam wysłała sms’a. Cisza w
mieszkaniu, nikt nie otwiera. Kurwa mać jebana, znowu zakląłem, bo nie takiego
obrotu sprawy się spodziewałem. Zapierdalam
na koniec miasta, pełen obaw o dzieciaka, wkurwiony że o tej porze wyciąga się
mnie z domu, a na miejscu nic, kurwa cisza. Ale skoro jestem, idę na samą górę,
gdzie nasza bohaterka zamieszkuje wraz z synem. Staje przed drzwiami, biorę
trzy duże wdechy i pukam. Jak patolka będzie pijana to moja postawa będzie chamska,
będę udawał Policjanta lub kapo w obozie. Nie będę miły, będę surową ręko
wymiaru sprawiedliwości (zajebisty zwrot).
Po
kilku pukaniach otwiera dzieciak, wychylając swoją małą główkę przez szparę w
drzwiach. Patrzy na mnie swoimi małymi oczkami, a ja się go pytam gdzie jest
mama.
-
Mama śpi – odpowiedział
-
Obudź mamę, bo chcę z nią porozmawiać.
Zamknął
drzwi a ja czekam na klatce, zastanawiając się co zobaczę i w jakim stanie
matkę. Po chwili ponownie się otworzyły, a w nich ukazała się patolka,
rzeczywiście dopiero jakby wstała z wyra.
Streszczam
jej cel wizyty i proponuję wejście do mieszkania, bo chce zobaczyć z kim
przebywa i czy z dzieckiem wszystko w porządku.
-
YY, prądu nie mam – odpowiada kobieta
-
nie szkodzi, ale musze sprawdzić – odpowiadam – jakąś świeczkę ma pani chyba?
-
mam – odpowiada, a ja wchodzę do mieszkania.
Prądu
nie ma od tygodnia. Odcięli za niepłacone rachunki. Jak je ureguluje, to założą
licznik przedpłatowy (na kartę). Kilka świeczek pali się na stole w dużym
pokoju. W jego rogu na kanapie leży jakiś facet.
-
Kto to? – zapytuje
-
Kolega, odwiedzić mnie przyszedł.
-
Piła pani dzisiaj, prawda? – dociekam – awantury tu były, dziecko płakało.
-
Dwa piwa wypiłam, przyszedł znajomy, trochę się posprzeczaliśmy, ale nie jestem
pijana.
Patrzę
na nią, rzeczywiście. Nie bełkocze, nie zatacza się, woni alkoholu tez nie czuć.
Facet z kanapy się ocknął, wstał, zapytał o co chodzi, tez przyznał ze wypił z
3 piwa. W domu ogarnięte, mały w pokoiku ma pościelone. Tylko ten prąd.
Iksińska
problem z alkoholem ma, to fakt, lecz do tej pory nie zdarzyło mi się, żeby
jakoś rażąco zaniedbywała dzieciaka. Po sprawdzeniu, że jedzenie w domu jest,
śladów libacji nie widziałem, dzieciak ubrany w pidżamę i czysty nie pozostało
mi nic innego jak się wycofać. I przysiągłem sobie jedno – nigdy więcej
prywatnej komórki do celów służbowych.
Wróciłem
do domu, włączyłem film. Jakąś głupiutka komedię, w stylu Haw High czy jakoś
tak. Za 10 godzin dyżur w sądzie i znowu patole…
Czemu dzwonią do Ciebie a nie na policje?
OdpowiedzUsuń112 czy 997 każdy zna
Napisałem w poście, że moim błędem było danie prywatnego numeru komórki. A czemu nie zadzwonili na Policję to nie wiem
Usuńsądzę, że policja jest widziana negatywnie.
UsuńWizja przesłuchań, ciągania po sądach jako świadek itp.
Szkoda życia byś dawał swój nr tel. lepiej uświadamiać, że policja to nie zło. Świadomość o tym, że mały jest w domu podczas libacji jest gorsze ale taki kraj...
Dlaczego Policja jest widziana negatywnie?
UsuńUważam, że jeśli mam patola sąsiada i informuję, że sąsiad i jego baba piją od rana (a dziecko lat 4 samo)to powinni do mnie przyjechać w miarę dyskretnie. A oni raban - radiowozem pod bramą się rozkraczą - a koledzy patoli (inni "sąsiedzi") widzą i potem donoszą kto jest "konfident". A dalej to już zamiast zamknąć Szanownych Państwa patolstwo albo uspokoić to osoba zgłaszajaca Policji zaniedbywanie dziecka, musi wysłuchiwać wyzwisk i gróźb (jej rodzina również). Regularnie, bo patole dalej pijani na ulicy zaczepiają i w sklepie. Już nie mówiąc, że "porządni" uważają Cie za frajera co zadarł raz że z meliną a dwa że będzie chodził po sądach. Nie dziwię się, że ktoś wolał wezwać kuratora. Metody pracy Policji powodują, że to świadek się czuje zastraszony. I myślałam tak samo zgłaszając owe wydarzenie: "Mam ochotę olać to, ale wewnętrzne sumienie nie karze. A jak dzieciakowi dzieje się krzywda? A jak nikt inny nic nie zrobi i będzie tragedia? Dzieciak pięcioletni, może głodny, może matka w przypływie pijackich nerwów go tłucze? Nie no, kurwa, nie zasnę już." A teraz się martwię, czy szanowny pan Patol nie zrobi komuś z moich bliskich krzywdy. Wyzywanie od kurew jest mało przyjemne, ale z kategorii "wisi mi to". Ale co jak mi wrzuci kamień przez szybę?
Czy Ty nie masz życia prywatnego?
OdpowiedzUsuńMam życie prywatne, spokojnie, nauczyłem sie już rozgraniczać. ale w tej pracy nie pracujesz do 15.00, niestety
UsuńDam ci kolego radę. Mam dwa telefony. Jeden nazwałem sobie, że to niby służbowy. Wyłączam go we wszystkie święta, weekendy i urlopy a także o 22.00. Rozdaje nr na prawo i lewo i mają go wszyscy. Dodatkowo w jeden z sieci jest tak, że za dwie min rozmowy do mnie to ja mam 1 min gratis do wszystkich. Na prawdę przydatna sprawa. Co do tego czemu dzwonią do nas to masz jak najbardziej rację, nie lobią policji, dzieci się boją itp. Trzymaj się . kane
UsuńW tego typu pracy nawet mając życie prywatne, żyje się chcąc czy nie chcąc życiem innych ludzi. A jak człowiek jest jeszcze na początku drogi zawodowej i na tzw etapie zbawiania świata to podaje komórkę, nie raz nawet i więcej niż komórkę.
UsuńTeż bym pojechała.
AM
A co z Twoim samochodem ? Myslałem że dostajesz od sądu kilometrówkę lub chociaż zwrot kosztów na paliwo. Nie mów że sam z własnej kieszeni pokrywasz przejazdy słuzbowe
OdpowiedzUsuńDostaje się dodatek terenowy, który wynosi tyle samo dla wszystkich. Nie jest to sprawiedliwe, bo kurator mający rejon w dużym mieście, ma tylko dajmy na to osiedle, lub kilka wieżowców (tak, tak) i dostaje taki sam dodatek jak ja, który ma gminy wiejskie i jeździ po 50 km w jedną strone. Oczywiście, zdecydowałem się na to, ale i tak uwazam to za dużą dysproporcję. Kurator w dużym mieście dojedzie tramwajem, autobusem podmiejskim wykupując bilet sieciowy za 150 złotych miesięcznie. ja na samochód, paliwo, naprawy, amortyzacje wydam o wiele więcej. Pzdr
Usuń