Minęło kilka tygodni. Krycha nie raczyła mnie jak
do tej pory swoją obecnością, z czego nie powiem, niezmiernie się cieszyłem.
Nie potrzebna mi tu na razie nawróconej matki Polki, która na zawołanie
potrafiłaby mdleć przed kamerami TVN24. Według mnie, obowiązuje zasada 3
miesięcy - jak patol któremu zabierzesz
dzieciaki, w ciągu tego okresu nie zrobi wszystkiego by dzieciaki wróciły – to chuj
bombki strzelił, jest mu wygodnie i ma wyjebane na cały system.
Po kolejnym tygodniu, będąc w okolicy miejsca
zamieszkania Krychy, postanowiłem do niej wejść. Niech wie, że nie zapomniałem.
Pukam do drzwi. Otwiera mi jakiś facet, na oko 60 lat, upierdolony cały w
wapnie i farbie. O kurwa – co tu się dzieje, bo przez uchylone drzwi widziałem
remont korytarza i kuchni.
- Szukam Krystyny Iksińskiej – zdziwiony zapytałem gościa,
który z równym zdziwieniem patrzał na mnie.
- Nie mieszka tu – odpowiedział.
Jak to do kurwy nędzy nie mieszka? W chuja sobie gość
leci czy co? Co tu się kurwa dzieje?
- Jak to nie mieszka? Gdzie ona jest – poirytowany gadam
do faceta, Aż mi gul skacze. Kogo jak kogo, ale w chuja to mnie robić stare
menele nie będą. – Pan wie kim ja jestem
– wkurwiony na Maksa sięgam po legitymację.
- Panie, eksmitowali ją. Ja to mieszkanie z gminy
dostałem – wycedził w moją stronę.
Z patolami to tak już jest. Wystarczy na chwile z oka
spuścić, a w ich życiu rewolucja. Zmiana mieszkania, konkubenta, zaraz w ciąży
albo urodzi i w szpitalu zostawi. Normalnie karuzela ich pojebanego życia. A ty
zapierdalasz na kredyt hipoteczny 30 lat i nie ruszysz się ze swojego
mieszkania, a w tym czasie patole pół Polski objadą i w każdym większym mieście
dupę nastawią.
- Gdzie ją eksmitowali – dopytuję gościa, lecz ten
nie wie.
No i chuj. Na dobrą sprawę powinienem mieć na to
wyjebane, w końcu do moich obowiązków nie należy szukanie patolki. Ale ciekawość
zwyciężyła. W ewidencji ludności czy w wydziale mieszkaniowym w gminie jakaś
młoda stażystka nie chciała mi na twarz podać jej adresu zamieszkania. Bo ona
pismo potrzebuje. Na chuj ci pismo dziewczyno? Legitymacja powinna ci
wystarczyć, gdzie jasno jest napisane, jakie mam uprawnienia. Czy w tym kraju każdy
musi robić jakiś problem i do wszystkiego potrzebuje papierka. W końcu adres
dostałem, a na zakończenie laska chciała żebym na kawę wpadł. One w większości
myślą, że kurator to jak prokurator. A niech sobie myślą, dzięki temu mam lżej
i w prawie każdej instytucji darmową kawę i ciasteczka.
W ogóle bycie facetem w tym zawodzie to zajebista
sprawa. Wszędzie babiniec, od lewa do prawa. Co chwilę zapraszają cie na jakieś
spotkania „integracyjne” suto podlewane alkoholem. Ani przez chwile nie
usiedzisz przy stole, bo każda chce cie obtańcować, nie mówiąc o często się pojawiających
„innych” propozycjach. Matki i żony po podlaniu alkoholem nie mają żadnych
krępacji.
Krycha dostała lokal w bloku socjalnym. Jakiś 20
rodzinny budynek, gdzie Policja mogłaby otworzyć posterunek. Syf, kiła i
mogiła, poprzeplatana chordami
małolatów, zbierających pety po ulicy i nielatek z cyckami i brzuchami na
wierzchu. Kiedyś był to pałacyk, który po upadku pegeeru został zamieniony na
zbiorowisko ludzkiego dna. Zajebiście po prostu, teraz to już zakurwi się Krycha
na śmierć, przysparzając uciech cielesnych okolicznym mętom póki nie załapie
kiły i rzęrzączki, nie mówiąc o opryszczce na mordzie.
Odnajduje mieszkanie i tu pierwsze zdziwienie.
Drzwi wymienione, całkiem ładne. Pukam.
- Dzień dobry – otwiera mi facet, całkiem normalnie
wyglądający, choć już nie pierwszej młodości.
- Dobry, dobry. Szukam Krystyny Iksińskiej, mieszka
tu? – kurwa, ale kurwa co jest? Kłębi mi się w głowie. Cos mi tu wybitnie nie
pasuje.
- Mieszka, wyszła na zakupy. Proszę wejść – jaki kurwa
miły, kim on jest do kurwy nędzy?
Wchodzę. Mieszkanie czyste, zadbane. Meble choć nie
najnowsze to jednak nie zniszczone. W kuchni halogenki, mebelki kuchenne choć
najtańsze z jakiegoś marketu, to jednak przyzwoite. Nie no, kurwa nie wierze.
Rozmawiam z facetem. To jej konkubent. Znali się już
kiedyś, on siedział w Zakładzie Karnym, ale wyszedł. Krycha to jego była miłość
i jak dowiedział się że została eksmitowana, to zaproponował wspólne życie. Warunkiem
wspólnego zamieszkania było niemeldowanie dwóch synków ćpunów, którzy i tak
zamieszkali w jakiejś altanie na działce. Jako że jest budowlańcem, odremontował
mieszkanie. Ma swój samochód, pracę na czarno, ale stałą i twierdzi że kocha
Krysię i będzie dbał, by nie stoczyła się na dno.
Zobaczymy, zobaczymy. Sceptycyzm mnie nie
opuszczał. Za, kurwa, wspaniale to wygląda.
Za niedługi czas, został wyznaczony termin rozprawy,
w celu wydania postanowienia końcowego, co dalej z dzieciakami. Oczywiście,
zostałem zobligowany do wydania opinii, czy dzieci po kilkumiesięcznym pobycie
w placówce, mogą do niej wrócić.
Zaryzykowałem, biorąc oczywiście nadzór do
osobistego prowadzenia, w razie gdyby znowu było źle, podejmować interwencję.
Od dwóch lat jest w miarę spokojnie. Krycha ma
dalej tego faceta, z którym jest szczęśliwa i zapatrzona jak w obrazek. On
trzyma ją i dzieciaki krótko, wymagając dbania o dom, sprzątania, chodzenia do
szkoły przez dzieciaki i podejmowania pracy, chociażby dorywczej.
Normalnie sielsko i anielsko.
Happy end? Nie do końca.
Adaś od jakiegoś czasu wariuje w szkole, jest
wulgarny, agresywny, wyzywa matkę od szmat i kurew. Bije siostrę. Znęca się nad
zwierzętami.
Tym razem Adasiu, sprawa sądowa będzie ciebie
dotyczyć. Tak mi kurewsko przykro.
tak trochę myślę że Adasiowi mogło główkę zorać w tym ośrodku do tego dodać dzieciństwo wśród pijaków i ćpunów a samo mieszkanie na u mnie w okolicy zwanym 'osiedlu awaryjnym' do najfajniejszych nienależ a dzieciak kolegów musi mieć....z jakim przystajesz takim się stajesz jak mawiała mama O.o dzieci są głupie i nie widzą swoich błędów w tak młodym wieku. Może kiedyś jak dorośnie spojrzy na swoje życie i pomyśli 'kurwa jaki ja byłem głupi'...ja tak mam :D
OdpowiedzUsuńBiedny Adas...:(
OdpowiedzUsuńByło to zdaje się, pod koniec lutego. Idę sobie wałąmi, patrzę, widzę pod mostem małolata przystawiającego co chwila worek foliowy do gęby i robiącego różne wygibusy. Zadzwoniłem na policję, tłumacząc im jaka jest sprawa, ze jakiś małolat pewnie ćpa pod mostem, a nie wiadomo nawet czy rodzice o tym wiedzą, żeby pojechali i sprawdzili. Podałem im, że jestem zgłaszającym i swoje dane, imię i nazwisko, gdzie mieszkam. Szedłem dalej i przez ok. 15 minut patrzyłem w tamtą stronę czy radiowóz nie nadjeżdża. Nic nie widziałem. A to niewielka mieścina, do posterunku nie jest tak daleko. Jak przyjadą po 40 minutach, małolata już może nie być. I tak to wszystko w Polsce funkcjonuje.
OdpowiedzUsuńARTON
no co ja tu widze... Za kazdym razem jakas kobieta sie w tobie buja... No nie dziwie sie - co jak co masz w sobie pewien urok :D . Obiecalam wczoraj, ze bede komentowac kazdy post, wiec teraz to robie. Dobrze, ze ta historia skonczyla sie w miare dobrze. Za to twoja reakcja, kiedy zobaczyles nowe warunki mieszkaniowe Krychy - bezcenne. Wiele bym dala, by moc to zobaczyc. W takich patologiach jak ta najbardziej szkoda mi tych dzieciakow... To nie ich wina, ze sa wychowywani przez pana wodke, pania narkotyk, czy dziadka ,,pasek''. Szkoda wlasnie, ze nie wszystkie dzieci maja szanse na szczesliwa bezpieczna rodzine. Dlatego wlasnie ciesze sie, ze ktos taki jak ty pracuje w tym zawodzie. Masz otwarte oczy i robisz co nalezy - widze to. Dziekuje za to, moze w imieniu wlasnie tych dzieci... Co do Adasia gleboko wierze, ze nie zejdzie na zla droge. Chce wierzyc. Wiara nadzieja glupich, jak mowi mi moj znajomy. Moze tak. Juz wole byc kompletna idiotka i wierzyc. Moze po prostu ma teraz ciezszy okres w zyciu. Echh, gdyby chociaz ten partner Krychy go w jakims stopniu wychowal, bo ona sama biedulka wydaje sie nie ogarniac nawet wlasnego zycia. Niestety... Pzdr ode mnie i wieelkie dzieki za dodanie posta juz dzis. Czyzbys zrobil to dla mnie?? :D haha, czuje, ze moje prosby zostaly wysluchane.
OdpowiedzUsuńPs.: Daj z siebie wszystko :)
czy mam w sobie urok? Tego nie wiem, ale uważam, że często uśmiechem i kilkoma miłymi słowami, można zdziałać więcej, niż bycie formalistą. No i oczywiście nie jest tak, że wszystkim się podobam (choć może i chciałbym - taki żart). Niestety, w rodzinach patologicznych nie zawsze jest tak, że uzdrawiając jedna sytuację (matki), zaczyna inny kwiatek wychodzić (syn). To jest troche takie błedne koło - karuzela, raz z jednej strony, by za chwile byc w drugiej. Sukcesem jest to, że dzieci sa w domu, jest jakiś autorytet konkubenta matki, a Krycha nie pozostawi juz dzieci. Co bedzie dalej - zobaczymy.
UsuńGościu kimkolwiek jesteś to szacun dla ciebie. Przeczytałem bloga duszkiem i naprawdę mnie wciągnęło nie mówiąc już o tym że pomyślałem sobie "kórwa znów koniec i czekać na następny wpis trzeba ;/". Masz coś w sobie - napisz książkę.
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu zbierałem się by coś napisać. Tytułem wstępu sam w pewnym stopniu pochodzę z patologii, miewałem wizyty kuratora w domu, na zasadzie: Biurwa zagląda, dostaje zjebkę i See you nara, jak mawiają kitajce. Jeszcze tylko papierek i załatwione żadnej więcej wizyty, niech zostaje jak jest. Po co to piszę? Z prostej przyczyny, jeśli nawet zakładając koloryzowanie tyle Pan poświęca uwagi, to należy się kupa szacunku, dzięki człowieku za to że dajesz nadzieje że jednak są urzędnicy którym zależy. Co do samego bloga, to jest on jak dobra szkocka, mocna, zimna, ale rozgrzewa i uderza do głowy i warto sięgnąć po jeszcze. Nawet nie zauważyłem kiedy wsiąknąłem, do tego stopnia że obowiązkowo każdego dnia, wieczorkiem mus przeglądnąć. Twoje zdrowie dobry człowieku, niech ci się szczęści.
OdpowiedzUsuńSeptimus.
Witam:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam właśnie wszystko jednym tchem i muszę pochwalić, bo czyta się tego bloga jak dobrą książkę, bardzo wciąga. Podoba mi się Twój styl - taki właśnie subiektywny i szyderczy, chociaż przedstawiasz tutaj ogromne tragedie ludzkie. I to prawda, że nie zawsze można takim ludziom współczuć, tym, którzy nie chcą wyjść z tego bagna. Bardzo interesujący blog! Patrzę tylko, jak cyferki odwiedzin cały czas się zmieniają, coś niesamowitego :) Czekam z niecierpliwością na kolejne posty, jak to jest Twoje katharsis, to bardzo dobrze, taka praca to nerwy i stres, których nie potrafię sobie wyobrazić. Pozdrawiam serdecznie i pozostaję czytelniczką.
Dobre dobre, potoczyście napisane.
OdpowiedzUsuńHistorie wcale nie do śmiechu, a jednak jak czytałam dziś z kolegą na głos, te wszystkie kurwy i głos narratora - bawiły nas do łez ....no głupio przyznać, ale tak właśnie było. Końcówka opowieści gorzka. pozdrawiam i będę czytać.
Cóż mogę dodać. Dzięki za słowa uznania.
OdpowiedzUsuń"Patriarchat" dobrze kobiecinie zrobił widocznie ;) pozostaje się cieszyć, że jest dobrze i że przynajmniej na razie sytuacja się ustabilizowała, w końcu zdarza się to rzadko. A że dzieciak teraz rozrabia-normalka. Odreagowuje kiepskie dzieciństwo, może podświadomie oskarża mamuśkę, która w swoim czasie zafundowała mu małe piekiełko. Oby również z tego wyszedł, może być mu ciężko.
OdpowiedzUsuńSłowa uznania jak najbardziej zasłużone.
OdpowiedzUsuńCzasami jednak ortografia kuleje (hordami zamiast chordami, rzeżączka zamiast rzerzączka)
No cóż, wbudowany słownik WORDA też nie jest doskonały :)
UsuńDla mnie świetny i bardzo wciągający blog. Tylko żeby wpisy były częściej :)
OdpowiedzUsuńChciałbym, lecz oprócz pracy i pisania bloga mam jeszcze inne zajęcia. Bedę wpisywał tak często, jak to możliwe, lecz jak pisałbym za duzo, nie dośc że byłoby to jednakowe, to szybko by sie znudziło :). Pozdrawiam
Usuńhttp://kiyami-tenshi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpostanowiłam w końcu poprowadzić bloga (po części dzięki Tobie),
Na pewno nie dorówna Twojemu, no cóż... ale jak chcesz, to zajrzyj ;)
Skomentowałem Twojego Bloga i wierzę, że jak napiszesz ciekawie, to będzie jeszcze lepszy od mojego. Pozdrawiam.
UsuńWitam. Ja trochę z innej beczki. Czy obecny partner Krychy to masochista? No jak można być z takim oblechem, normalnie przerażające. Sypała się z jakimiś obrzyganymi menelami a teraz zasypia spokojnie u boku jakiegoś normalnego gościa? Nóż się w kieszeni otwiera.
OdpowiedzUsuńTak... Ortografia trochę drażni, brak dużych liter czasami również, przekleństwa kiedyś mnie mroziły, ale wyjaśniłeś w kolejnym wpisie ich sens i odpuściłam. Jeśli ma być jak dobra whiskey (jak to ktoś napisał), to niech tak będzie. Mocno i na temat. Choć pracuję w innej branży, ale z ludźmi, to sama mam czasem ochotę używać właśnie takich określeń rodem z rynsztoka. Duży szacunek za ten blog, odwagę i otwartość spojrzenia. I za komentarze, które się tu pojawiają. Nie mówię o Twoim flircie :) Ale choćby o chłopaku właśnie z takiej patologii
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze czyta się to co piszesz. Wciągnęłam się od pierwszego wpisu. Dzięki tobie, zaczynam myśleć, że jednak zdarzają się jeszcze kuratorzy, którym zależy. Którzy nie pojawiają się raz na 2-3 lata, posiedzą chwilę i wychodzą, zajmując się swoim życiem i własnymi problemami. Nie oszukujmy się każdy je ma. Chłopak,może jeszcze z tego wyjdzie. Nie wszystkie dzieci z patologicznych rodzin idą w ślady rodziców.Ja na pewno będę dalej czytać twój blog.
OdpowiedzUsuń