Miała
to być opowieść o jednym , będzie o wielu.
Jadę
na wywiad w sprawie nałożenia obowiązku leczenia przeciwalkoholowego i zakazu przebywania w określonych miejscach i
środowiskach na Kowalskiego ( lat 22) .
Miejscowość
do której mam przyjechać to tzw. przysiółek malutkiej wsi położonej gdzieś na
uboczu. Wieś główna składa się może z 20 domków jednorodzinnych w większości to skromni
rolnicy. Nie ma w niej żadnego sklepu
ani szkoły. Zostało jakimś cudem jedno przedszkole, no coś na kształt
przedszkola.
Wspomniany
przysiółek znajduje się jeszcze kawałek polną drogą w bok .Niedawno
były roztopy i padał deszcz, czy ja tam dziś kuźwa dojadę? Czy będzie po mnie
musiał kolega przyjechać lepszym autem z napędem 4x4 aby z błota wyciągać ?
Dobra spróbuję, mam jeszcze tylko parę dni do napisania wywiadu a nie zanosi
się aby w najbliższych dniach miała być lepsza pogoda.
Nie
było tak źle jak myślałem w kilku najtrudniejszych miejscach ktoś wysypał
trochę gruzu i kamieni, dojechałem.
Wysiadam z auta na podwórku. Od razu
uderza mnie ten charakterystyczny zapach, nie potrafię go jednoznacznie
zidentyfikować coś na kształt ludzkich
odchodów, kiszonki i gnojówki. Ludzie mówią, że tam Kowalskimi tak
śmierdzi… i coś w tym jest.
,,Wita’’
mnie pies na trzech nogach, kilka kur. Tego psa się kiedyś trochę bałem ale już
mnie zna, podleci , powącha i ignoruje. Budynek
do którego idę jest z czerwonej cegły, dwupiętrowy, kiedyś dobrze utrzymany,
dziś wymagający wszelkich rodzajów remontów. Oprócz niego znajdują się dwie
opuszczone chale produkcyjne a raczej były to chyba jakieś kurniki, czy wielkie
obory. Jedną z nich ktoś kiedyś chyba chciał adaptować na magazyn, trochę
odremontował i zostawił. Jeden domek
wolnostojący, oraz jeden niewielki blok, jednopiętrowy w którym mieszkają 4 rodziny.
Ogólnie był to kiedyś PGR. Przypuszczalnie w domku mieszkał dyrektor, w bloku
średnia kadra techniczna a tam gdzie idę robotnicy.
Znajduje
się tam coś jeszcze ale to opiszę na końcu.
Wchodzę
do korytarza.
Mieszkanie po lewej.
Przebywa
tam rodzina. Matka, ojciec. Ich córka obecnie 18 lat i jej córeczka lat 3. Rodzina
daje radę, on pracuje, ona też. Mają auto co jest to tu wyznacznikiem
zamożności. Starego poloneza. Uchodzą za ,,tych lepszych’’. Córeczka ma
dzieciątko z czynu zabronionego. Myliły się jednak ten współczując od razu z
powodu tego, że gwałt itp. Dziewczyna w wieku 14 lat wyglądała jak 21 latka.
Naprawdę niezła dupeczka jak mówią policjanci wypowiadając się o niej. Mieli Nawet
uśmieszki na twarzy. Też ją widziałem, już po dziecku, wyglądała naprawdę
dojrzale. Tylko nie pomyślcie, że usprawiedliwiam tu sprawce. Nie było tu
gwałtu jako takiego, który wyobrażamy sobie z prasy czy z filmów. Dziewczyna
nie wiedzieć czemu dała… chłopakowi, 23 letniemu z urazem głowy po ciężkim
wypadku samochodowym. Który w mojej ocenie do najpiękniejszych nie należy. Nie
ma tego czegoś w sobie, nie jest elokwentny a tym bardziej zamożny. Chłopak
został skazany za współżycie z nieletnią. Został
skazany w warunkach ograniczonej poczytalności. Pamiętam, że pomagałem i
motywowałem go ile się dało. Podejmował prace dorywcze, starał się o odszkodowanie za wypadek i rentę, jak kończyłem dozór nad nim po 3
latach to na finiszu była dopiero sprawa o odszkodowanie. Żył bardzo skromnie a
niemal za wszystko co zarobił kupował
dla tego dziecka pieluchy, jedzonko, ubranka.
Rodzice
owej nieletniej przepędzali go, mało
tego sama nieletnia miała już ze trzech chłopaków którzy regularnie spuszczali
wpierdol mojemu podopiecznemu, ale on miał silny instynkt ojcowski.
W
rodzinie w mieszkaniu po lewej choć uchodzą za ,,lepszych’’ też się pije
alkohol ale o tym głośno się nie mówi – nie ich nie pytam, nie chce mi się,
zresztą czy oni są wiarygodni ?
Mieszkanie po prawej.
Kurwa
tam nie wchodzę, już z daleka słyszę jakieś wrzaski Tam mieszkają rodzice oraz
dwóch pełnoletnich synów. No i jeszcze ulubieniec rodziny, wielorasowy
pitbull czy inny amstaf. Dobrze, że na tyle odpowiedzialni, że wychodzą z nim
tylko na smyczy. Leją się wszyscy miedzy sobą , brat z bratem, brat z ojcem, ojciec razem z jednym z synów przeciwko
drugiemu, a gdzieś po drodze matka oberwie. Nie ma tam przemocy nakierowanej
konkretnie na kogoś, nawet się czasem dogadują i do różnych ,,uroczystości’’
razem zasiadają. Nie popełniają większych przestępstw. Od czasu do czasu
tatusia pijanego na rowerze policja łapie lub synów, ewentualnie coś
narozrabiają na wiosce, szybę wybiją po
pijaku czy jakiś kosz na śmieci się sfajczy przy jedynym przystanku PKS,
pierdoły. Dostają za to godziny do wykonania w komunalce (kara ograniczenia
wolności). Piją oficjalnie i wszyscy o tym wiedzą. Zgłoszenia na komisję do
spraw rozwiązywania problemów alkoholowych nie przynoszą żadnych skutków. Sąd
nie ma możliwości ingerencji i nakazania czegokolwiek akurat w tym
przypadku. Ta… i po co tam pójdę pytać o
Kowalskiego czy alkoholu nadużywa ? Przecież powiedzą, że nie bo dla nich
nadużywania byłoby po 2 tygodniach picia bez przerwy a jak od czasu do czasu
tylko ledwo na czworakach na drugie piętro wchodzi toż to norma.
Idę
po starych, szerokich, drewnianych schodach na pierwsze piętro. Tu nie ma tego
zapachu co na dworze ale zaczyna zalatywać stęchlizną, moczem a na to wszystko
jakiś ciepły zapach gotowanych ziemniaków. Powietrze stoi. Jest ciemno choć to
środek dnia, wyciągam latarkę.
Mieszkanie po lewej.
Przebywa
tu dziewczyna z domu dziecka. Nie pamiętam historii jej rodziców, chyba pijacy
byli dlatego trafiła do bidula. Tylko skończyła 18 r.ż zaraz chciała opuścić
dom dziecka. Dostała wyprawkę, zasiłek z tyt. kontynuacji nauki i to
mieszkanie. Jeden pokój, przejście przez malutki korytarz do kuchni
naprzeciwko i w tym korytarzu kibelek. No i nawet może by coś z niej było.
Znalazła jednak chłopaka. Opuścił właśnie ZK na przerwę w odbywaniu kary. Nie wiedzieć
czemu spotkał na swojej drodze ją. Szybka ciąża. Trochę mu pomogłem, pracę
znalazłem, poręczyłem słowem a może tak po prostu ,,trzymałem go za pysk’’.Było
dobrze - do wypłaty. Alkohol, panienki, jazda po pijaku- powrót do pudła.
Znalazła sobie następnego. Z wyrokami. Było dobrze ale ten dopiero się
rozkręcał, kradł. Zapadł wyrok dodatkowo na mój wniosek sąd odwiesił co miał
wcześniej. Nic to, ostatni chłopak miał młodszego brata, teraz on u niej sypia.
Kochliwa strasznie, no potrzebuje chłopa. Cały czas utrzymuje -zarówno brat
ostatniego chłopaka jak i ona sama, że tylko tam czasem nocuje, że nic miedzy
nimi nie ma… dowodów nie mam ale, takie kity to mogą mi żenić jak bym sam był
pijany a nie po tylu latach pracy. Coś jest na rzeczy, wprowadza się kolejny
chłopak. Kurcze ten z wielkiego miasta jest, ja pierdziu co on tu robi? Nie
mogę się dowiedzieć- zagadka. Niemniej brat poprzedniego nadal nocuje u
niej. Dobra w sumie tam mogę pójść przy
okazji może się czegoś innego dowiem niż tylko o Kowalskim. Pukam do drzwi
pokoju, nic. Pukam do kuchni, nic. Delikatnie pukam nawet do kibelka też nic.
Dziecko nie płacze, wiec jej nie ma- pewnie poszła do siostry do głównej wsi.
Nosz w dupę - w duchu klnę. Wtedy kiedy
mi potrzebna to akurat jej nie ma.
Korytarz po prawej mieszkanie po lewej.
Tu
mieszka stary rozwodnik. Pijak starej daty. Nie kradnie. Wyrok jaki miał to za
niepłacenie alimentów. Odsiedział bo nie płacił a na alkohol miał. Nie wykazał
nawet żadnej woli wpłaty choćby drobnych wpłat po 20 – 30 zł miesięcznie. Nie
żeby to w czymkolwiek
zaspokajało potrzeby jego dzieci ale zaspokajałoby potrzeby sądu. No taki
żarcik, to znaczy wykazana byłaby wola spłaty, nie miał za bardzo z czego ale
spłacał tyle ile mógł. Żeby kogoś osadzić (odwiesić potocznie mówiąc wyrok)
za niepłacenie alimentów należy wykazać, że nie tyle nie miał z czego co
wykazał złą wolę. On ją wykazał. W innej sprawie za jazdę po pijaku i godziny
do wykonania ,,wyciągnąłem go za uszy’’, miał już iść siedzieć na zastępczą ale
uprosiłem sąd o
odroczenie posiedzenia ,,bo dobrze rokuje’’ – miał wtedy okres nie picia…nie miał
za co. No i co jego mam pytać? Przecież razem z
Kowalskim zoli – powie, że absolutnie nie nadużywa.
Mieszkanie po prawej.
Liczę na to, że tu się coś dowiem. Tu mieszka moje
,,ucho’’. W mieszkaniu tym mieszka starsza pani wraz ze swoją ok 25 letnią
córeczką bardzo przeciętnej urody. Starsza Pani jest w porządku, wcześniej
pracowała, ma jakąś rentę. W domu jak pamiętam były dwa pokoje w jednym
urzędowała córka w drugim była matka. W kuchni ,,ołtarzyk’’, obrazki
papieża, Matki Boskiej, nastawiona w radiu rozgłośnia z Torunia. Niestety po otwarciu drzwi dowiaduje się, że
podupadła na zdrowiu, nie wychodzi tyle co kiedyś na dwór. Nie bardzo rozmawia
z ludźmi nic nie widziała. A
gdzie córka ? Jak tylko Pan przestał przychodzić to z miesiąc i pojechała, za granicę. Pracuje na jakiejś plantacji.
Dzwoniła, mówiła że dobrze jej tam.
Córka-
kiedy ją poznałem ostatni gatunek wioskowej – no przykro, że to napisze ale –
ku…y. Dawała w pobliskiej wiosce za papierosy, wino czasem za coś do jedzenia.
Opinię miała fatalną. Z czasem zaczęła wychodzić do oddalonej o jakieś 2 km trasy przelotowej aby tam
się puszczać. Kierowcy mieli ubaw i na radiu CB o tym nawet gadali, pytali po
drodze czy ta i ta stoi bo ,,zamoczyć’’ chcą a akurat nie mają pieniędzy na nic
lepszego. Tak poznała swojego narzeczonego. Facet duuużo starszy od niej,
ciężko chory na wszelkie choroby związane z nadużywaniem alkoholu. Do tego
biedny. Miał jednak jakieś zdezelowane auto i co najważniejsze mieszkanie w pobliskim miasteczku. Wystarczyło
aby poszła z nim do jego mieszkania zostawiając matkę. Matka chyba do dziś dnia
nie wie albo całkowicie wyparła z pamięci czym córka
wówczas się zajmowała i jak zachowywała. Wtedy też to i ja ją poznałem bo facet
namówił ją do popełnienia przestępstwa wraz z nim. Jakiegoś oszustwa i paserki.
Już nie pamiętam co to było jednak był obowiązek finansowy w wyroku. Facet tylko dla tego
trzymał się razem z nią, że bał się zakładu karnego. Udawał, że ją kocha a ona
go pielęgnowała. Przynosiła trochę kasy, którą zarobiła początkowo ,,na dupie’’
– w końcu zmieniła adres i środowisko .
Za mieszkanie w którym
przebywał za czynsz i media płaciła rodzina która wiedziała, że on długo nie
pociągnie a oni będą mieli mieszkanie po jego śmierci.
Jak
zacząłem dozór nad nimi to byłem częstym gościem, nagadałem się. Pierwszym
sukcesem było to, że przestała się puszczać za pieniądze.
Facet
zmarł ale tak dobrze indoktrynował dziewczynę, że nawet po jego śmierci
wpłaciła kilka rat na konto pokrzywdzonego, podczas gdy to tylko On był
zobowiązany do spłacenia zobowiązania.
Kiedy to odkryłem przypadkiem, że
ona płaci powiedziałem, że więcej nie musi.
Rodzinka
wywaliła ją z domu a ona wróciła do matki. Tam sprawę przekazałem kuratorowi
społecznemu, który dalej ją motywował.
Udało się nam przekonać ją do
faktycznego poszukiwania pracy nie tylko do zarejestrowania w PUP. Była tam częstym
gościem. PUP wysłał ją na jakieś kursy zawodowe. Nie dość, że zaliczyła dwa to
jeszcze miała z tego pieniądze. Skończyła kursy znalazła pracę, nie jakąś tam
zaraz w biurze ale zdaje się, że byłą sprzątaczką. Była redukcja to ją
zwolnili. Udało mi się wraz ze społecznym podtrzymać ją na duchu. Pomagał im
finansowo OPS, skończyła zawodówkę! Skończył się też i dozór nad nią. Mam
nadzieję, że jej się uda. No
dobra ale ja nadal jestem z niczym w sprawie Kowalskiego.
Wychodzę
z ciemnego korytarza na równie ciemną klatkę schodową cały czas pomagając sobie
latarką, coś przebiegło mi drogę, wzdrygnąłem się to tylko kot…ale efekt jest.
Wspinam
się na drugie piętro.
Mieszkanie po lewej.
To
taka sama kawalerka i kuchnia z kibelkiem jak piętro niżej. Nikt tam nie
mieszka. Poprzedni właściciel zmarł. Zapił się. Mieszkanie zdewastował. Cudna melina
tam była. Schodzili się wszyscy pijący sąsiedzi. Faceta dobrze nie znałem. Miał
jakieś źródło utrzymania w postaci zasiłku stałego, chyba z tyt. wieku. Wcześniej
jak nie miał tyle kasy bo dostawał tylko bony z OPS i płacili coś za
mieszkanie. Nie było za co aż tyle pić. Na zasiłku pociągnął chyba z 3 lub 4
miesiące. Obecnie mieszkanie czeka na
nowego lokatora – niestety jest do remontu. Nowego lokatora nie będzie za pewne
stać na remont a gmina nie ma kasy aby doprowadzić do jakiego takiego stanu.
Idę w korytarz po prawej i mieszkanie po
lewej.
Tu
mieszka rodzina spokrewniona z tymi na dole od pitbula, jakieś kuzynostwo.
Toczą ze sobą nieustanna wojnę o wszystko. Mieszka tu matka, konkubin i ich
malutkie dziecko oraz również córka z swoim konkubentem i ich dziecko. Dzieci w
podobnym wieku tylko jedno będzie dla drugiego wujkiem. Chłopak od córki jest pod dozorem. Pracuje, co
jakiś czas legalnie co jakiś czas dorywczo. Jego teściowa ze swoim chłopem
piją. Chłopak od córki odracza od wykonania kary ( co to jest odroczenie
wykonanie kary opisałem szerzej w
opowiadaniu o Agnieszce i Damianie) za przemyt papierosów i bójkę. Nawet nie
pije dużo. Wszyscy mają ograniczoną władzę rodzicielską z różnych powodów- bynajmniej nie powodu
ubóstwa. Prowadzą tzw osobne gospodarstwa domowe aby OPS dla potrzeb zasiłku
inaczej ich liczył. Tak mówią przepisy ale nie dla mnie. Chłopak jak pisałem
ostatnio wywiad to mnie nakłamał razem ze swoją konkubiną, do tego wplatał się w
kradzież jakiegoś radia z
auta. Został z tego oczyszczony ale nie zmienia to faktu, że wg mnie nie
spełnia przesłanek kodeksowych do otrzymania odroczenia wykonania kary. Ponadto
jego dziewczyna wyjechała właśnie za granicę do pracy – wcześniej nie pracowała
była zarejestrowana w PUP a więc na logikę zdrowo myślącego człowieka pozostawiła
dziecko pod opieką w sumie pracującego
chłopa – którego nie ma w domu , swojej matki i jej konkubina. Byt finansowy powinien im się nawet poprawić
a dziecko nawet jak jej chłopa zamkną nadal pozostanie pod opieką babci. Nie
wiem co z nim będzie.
Niemniej
pukam do drzwi.
Dzień
dobry, pytam o sąsiadów z naprzeciwka. O to co ogólnie słychać i takie tam.
Mówią, że pije z żalu… już ja wiem z jakiego. Niemniej tej informacji też nie
bardzo mogę wykorzystać, nie mogę przecież Kowalskiemu powiedzieć, że tu
naprzeciwko mi powiedzieli. Miedzy nimi
okresowo też jest dobrze lub źle. Czasem piją razem czasem są przeciw tym na
dole. Mam wywołać nowy konflikt? Co za syf.
Mieszkanie w korytarzu po prawej –
Kowalski.
Pukam.
Otwiera jak zawsze matka Kowalskiego. To jedno z najbardziej syfiastych
mieszkań jakie znam. Wchodzi się od razu do kuchni. W kuchni piecyk węglowy na którym się gotuje.
Obok wiadro z węglem i kartonowy pojemnik z drzewem i papierem. Tuz obok
klatka z zajączkami, świnka morską i papużkami. Nad piecem rozwieszone do
granic możliwości ubrania, przeważnie robocze, choć trudno to w zasadzie określić bo oni
zawsze mają jakieś łachmany na sobie, szaro bure rodem z PRL. Stół na środku, lepiący się
od brudu z resztek jedzenia. Niczym nie nakryty, prosty drewniany z widocznymi
śladami od noża. Wszystko na nim kroją. Podłoga, pozostałości po linoleum,
obszarpane obrzeża. Trzy krzesła przy stole, czwarte odstawione gdzieś z boku.
Po prawej dwa wiadra po farbie zapełnione odpadkami żywnościowymi oraz innymi
śmieciami. Szara firanka w oknie. Stare zniszczone meble kuchenne. Lodówka stoi
w sypialni matki i ojca Kowalskiego. W pokoju rodziców w miarę czysto z wyjątkiem
brudnych łachów na tapczanie i na otwartych drzwiach starej szafy. Nie ma
łazienki myją się w misce. Pokój Kowalskiego wygląda dziś lepiej…można do niego
wejść. Przeważnie był tak zagracony wszelkiej maści sprzętami - od wiader przez
jakieś części rowerowe, po stare buty stojące na środku niskiej ławy. Wszędzie
stare odrapane ściany. Za łóżkiem skazanego pełno popielniczek i wysypujących
się z nich petów. Zawsze twierdzili, że jak przychodzę to właśnie mieli zamiar
sprzątać. Odór stęchlizny i dymu wraz z odchodami tych zwierzątek. Byłem
szczęśliwy jak coś gotowali bo trochę zabijało to ogólny fetor. Nigdy tam nie
usiadłem ponieważ krzesła są pokryte jakimś bliżej nieokreślonym materiałem w
trudnym do określenia kolorze z gąbką pod spodem. Wyglądały jakby były
nasączone tłuszczem pomieszanym z potem.
Mieszka
tu stary Kowalski, stara Kowalska, ich
córka młoda Kowalska i mój młody Kowalski. Wszyscy wyglądają jakby mieli zespół
downa, lub inne upośledzenie przynajmniej w lekkim stopniu. Nigdy się do tego
nie przyznali. Jest tu jakaś tajemnica, którą czuję, o której cos się mówi a ja
nie mogę do niej jakoś dotrzeć.
Stary
Kowalski pracuje przeważnie gdzieś na złomie. Pije i twardą ręka trzyma rodzinę.
Stara Kowalska nie pracuje. Młoda Kowalska też nie pracuje, czasem jakieś
roboty interwencyjne z OPS. Młody Kowalski do niedawna pracował, nawet nieźle
zarabiał Ok 2 tys. Jak na tamte warunki to prawie milioner. Problem polegał na
tym, że szef płacił co tydzień. Młody Kowalski czekał na piątek jak na Boże Narodzenie.
Była kasa, można było się zabawić. Dawał jednak na utrzymanie rodziny.
Młody
Kowalski miał wyrok za paserkę i obligatoryjny dozór kuratora.
No
jak długo można żyć od piątku do piątku? Okazuje się, że do 1,5 roku. Koledzy,
koledzy, koledzy. Ryby i wóda, piwo, wino. Rozmowy ostrzegawcze kuratora nie
dają skutku, rozmowy motywujące i ukazanie lepszego świata też nie, pojechanie
po ambicji i wskazanie tego, ze to on jest w sumie najlepiej zarabiającym w
domu też nie. Jedno ostrzeżenie od szefa, ze przyjście na bani do pracy, drugie
ostrzeżenie. No i
ostatni wybryk, pracodawca wysłał samochód po niego aby przywieźć go do roboty
bo był potrzebny … nie mogli go dobudzić, walił alkoholem jak z gorzelni.
Wyleciał z roboty.
To
było powodem złożenia wniosku o podjęcie leczenia przeciwalkoholowego i zakaz
przebywania w określonych środowiskach.
Zagaduję
go, no jak tam piłeś ostatnio? Nie… tak dużo, nie mam za co. Farby kupiłem do
pomalowania mieszkania jak mi Pan kurator kazał. Dobra poleciało jeszcze kilka
standardowych pytań.
Zrobił
na mnie dobre wrażenie, chce się zarejestrować w PUP, przyznał, że musi się
wziąć za siebie, wie że będzie mu ciężko bo ojciec też lubi wypić a i kolegów
nie brakuje. Szuka też pracy na własną rękę.
Rozpytałem
jeszcze sąsiadów z bloku ,,technicznego’’ zgodnie z oczekiwaniami absolutnie
nic nie widzieli i nie chcą się
mieszać, trochę się boją i ja to
rozumiem. W domku
,,dyrektora’’ nikogo nie było a na podwórku latały ze dwa duże ,,ostre’’ owczarkopodobne
psy( jak bym ja tam mieszkał to pewnie ze cztery bym hodował ).
Wypytałem
dzielnicowego na temat nadużywania alkoholu, potwierdził, że owszem nadużywa.
Sołtys pragnący zachować anonimowość w papierach też powiedział swoje.
Sąd
nałożył obowiązek leczenia przeciwalkoholowego, może uda mi się go wyegzekwować
ale tylko pod warunkiem, że będzie miał pracę w pobliskim mieście oddalonym o
jakieś 30 km
i będzie miał pieniądze na dojazd. Jeśli przestanie pić a nie podejmie leczenia
i nie będzie miał pracy też konsekwencji
nie będę wyciągał bo jak na litość ma podjąć to leczenie trzy razy w tygodniu ?
Wycofałem
się z nałożenia obowiązku nie przebywania w określonych miejscac i środowiskach. To bzdura, jak
mam to kontrolować i wyegzekwować? Musiałbym mu zakupić mieszkanie gdzieś
daleko – taki żarcik. Sąd podzielił mój pogląd.
Czy
Kowalskiemu się uda ?
No
a teraz to coś co pominąłem na początku a zasygnalizowałem. Dom w którym
mieszkają wszyscy to była… parafia. Dosłownie przyklejony do niej jest stary
mocno przedwojenny kościół. Obecnie zamknięty i zniszczony, choć z daleka
wygląda jeszcze dobrze. Całe to miejsce po wojnie przejął PGR a księży i chyba
mieszkające tu siostry wywalił. Kiedyś drzwi i okna kościoła były zabite deskami. Ktoś jednak wrzucił coś
łatwopalnego do środka i kościół poszedł z dymem. Mury grube wytrzymały, środek
spłonął niemal doszczętnie. Obecnie drzwi i okna na dole są zamurowane.
Szczytowe okna świecą pustkami, czarne dziury. W nocy słychać jak po kościele hula
wiatr…
KONIEC
kane
bzdet14@.o2.pl
Eeeej miało być sprawozdanie z gali.
OdpowiedzUsuńNo dobra, zabieram się za czytanie ^^
mocne..
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam uważnie. Uderzyło mnie jedno - jako kurator za każdego podopiecznego [oraz w niektórych przypadkach za konkubentów podopiecznych] ręczysz, załatwiasz kolejne szanse, które oni marnują... A przypuszczam, że w połowie przypadków od razu widać, że nic z tego nie będzie i tak naprawdę szans na socjalizację nie ma. To w takim razie mam pytanie: po co? Serio i całkiem poważnie pytam.
OdpowiedzUsuńW naszej szkole staramy się pomóc dzieciakom - ale tym, które RZECZYWIŚCIE rokują, a nie wszystkim z automatu. Jeśli ktoś kręci, albo pomagamy takiemu raz, a on to wykorzystuje i dalej robi swoje, wtedy nie ma zmiłuj. Niech idzie do MOW-u, niech nie kończy szkoły, trudno.
Tak sobie myślę, że pomaganie na siłę każdemu to marnotrawstwo i publicznych pieniędzy, i Twojego czasu oraz energii, którą można by spożytkować na pomoc komuś, kto NAPRAWDĘ ma jeszcze ma jeszcze tyle oleju w głowie, by nie spieprzyć sobie życia.
Myślę, że znasz odpowiedź na zadane pytanie. Poza tym dość ciekawie odpowiedział na dole Anonim przedstawiający się jako kur. społeczny. kane
UsuńSzkoda, że jednak nie uznałeś za stosowne mi odpowiedzieć. Nie wiem, czemu. Może uznałeś moje pytanie za atak? Nie było to moim celem. Po prostu taka postawa nie chce mi się zmieścić w głowie i dlatego spytałam, całkiem poważnie.
UsuńOdbieram Ciebie - oraz autora tego bloga - jako osoby jadące na tym samym zawodowym wózku, co ja. Chętnie bym zatem podyskutowała z Wami na tematy związane z naszą pracą w praktyce, posłuchała argumentów, podała swoje. Rozumiem jednak, że nie jesteś tym zainteresowany. Przykre, ale przecież nikogo nie zmuszę.
Pozdrawiam mimo wszystko i na przyszłość będę ograniczała swoje komentarze.
Raz na 100 lat taki, którego możnaby skreślić zaskakuje nas, i wszystko się udaje. Dlatego warto :)
UsuńDragonella absolutnie nie odebrałem tego jako atak na siebie. Jeśli odebrałaś moja wypowiedź jako opryskliwą to bardzo przepraszam, nie było to moją intencją. Wydawało mi sie, ze domyślisz się po co to robię i dla czego. Jest takie niemodne, niepopularne, staroświeckie słowo które jednoznacznie odpowiada na Twoje pytanie... z powołania. Inni mogą to nazwać masochizmem lub głupotą...no ale to już tak w ramach żartu. Pozdrawiam serdecznie. kane.
UsuńJak ja to dobrze znam... piętnaście lat pracuję jako społeczny:) Co do wypowiedzi wyżej - nigdy nie można zakładać, że ktoś nie podniesie się z samego dna - to jest właśnie cel i sens tej pracy. Wielki Szacunek Kuratorze - i co za lekkość pióra:) Tak trzymaj - tylko kiedy ty znajdujesz czas na pisanie tych notek?:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jednak często można zakładać - jeśli dana osoba jest recydywistą, bierze socjal, przepija i śmieje się w oczy. Dla nich my, jako przedstawiciele państwa, jesteśmy frajerami, którzy się dają po raz kolejny nabrać. Na takich ludzi szkoda pieniędzy, które można by wydać na kogoś, komu jeszcze naprawdę da radę pomóc.
UsuńAle kurator Dragonello nie wybiera sobie dozo/nadzorowanych. Otrzymuje pod dozór człowieka i ODPOWIEDZIALNOSC-wobec niego, pracodawcy, a zwłaszcza wobec siebie...
UsuńJeśli miałby dokonywać takiej selekcji, o której piszesz, to w kogo ten kurator by się bawił?
Ponadto jeśli stajemy/czujemy się "frajerami", to jest to nasz problem-co zrobiłam nie tak...?
Aurelia
tak się zastanawiam :)kiedy znajdujesz czas na pisanie kart czynności,sprawozdań, wywiadów, zapoznawanie się z aktami, etc,do tego prowadząc tak fascynujący blog? :) chyba zazdroszczę Ci umiejętności organizacji czasu :))
OdpowiedzUsuńTen fascynujący blog prowadzi tak na prawdę kolega. Powyższe opowiadanie powstało w 12 godzin . Poza tym blog i nasza praca odbywa sie czyimś kosztem... zgadnij czyim. kane
UsuńJak nastolatka dała dupy chłopakowi z urazem głowy, to został skazany za współżycie z nieletnią. Gdy taki pedofil Polański dawał narkotyki i alkohol nieletniej, a później odbył z nią stosunek seksualny. Cały s(r)alon, nie tylko w hameryce, ale też w Polsce, był po stronie żydowskiego pedofila Polańskiego, żeby go nie karać. Taki phemier Siuśk, który chciał kastrować pedofili, wysłał notę dyplomatyczną do Szwajcarii w obronie Polańskiego, żeby wpłynąć na tamtejsze władze, mimo że Polański nie ma już od dawna polskiego obywatelstwa.
OdpowiedzUsuńZa to, gdy siostry Radwańskie zostały zwyzywane w Israelu przez żydowskich kiboli od "catholic bitches", polskojęzyczny (nie)rząd który wami rządzi, schował głowę w piasek. Ciekawe co by to było, gdyby w Polsce izraelskich sportowców wyzywano. Wtedy wszystkie polskojęzyczne me(r)dia z G. Wybiórczą na czele, zawyły by ze zgrozy. A prezio Komorowski, z Siuśkiem na czele musieliby przepraszać, za wyssany z mlekiem matki polski antysemityzm. Widać że są na tym świecie równi i równiejsi.
Mocne. Ile polaków tyle historii. Naprawdę dobre.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńHeh, ci Kowalscy, to mi Bardaków z Wędrowycza Pilipuka przypominają :P
Bóg może zapomniał, kurator nie ;)
W którymś ze wcześniejszych komentów pisałam o kuratorze z ludzką twarzą, w morzu tych nieludzkich. Teraz chyba się domyślam skąd się te " nieludzkie" biorą, bo w trakcie czytania tekstu chodziło mi po głowie to samo co Dragonelli. Podziwiam za wytrwałość i wiarę w ludzi. Życzę perełek, dla których warto brnąć przez buraczano - żulerskie stany umysłu. Bo to nie bieda wykoleja tych ludzi, nawet nie brak perspektyw, ale stan umysłu właśnie. Wszędzie, nie tylko w popegeerowskich mentalno - socjalnych zacofach, gdzie diabeł mówi dobranoc.
A mnie ciągle zastanawia jedno... Ty- Kane opisujesz otoczenie swoich "podopiecznych" dokładniej, bardziej szczegółowo, z mnóstwem drobiazgów dotyczących życia tych ludzi i ich środowiska i pokazałeś się na gali, tak więc anonimowy nie jesteś. Natomiast autor bloga unika drobiazgów mogących identyfikować kogokolwiek, a jednocześnie mówi, że nie może się ujawnić. Czy Wasza praca czymś się różni? Dlaczego Ty możesz pokazać się w mediach i pisać szczegółowe wpisy odnośnie ludźmi, którymi się zajmujesz (bez danych osobistych oczywiście) a autor bloga nie może pisząc bardziej ogólnikowo? Maja
OdpowiedzUsuńOdpowiem anonimowi wyżej i Aurelii tutaj. Używam mniej wulgaryzmów, używam ich głownie w momencie silnego wzburzenia, tego co we mnie się dzieje, tylko czasem używam jakiegoś wulgaryzmu opisującego podopiecznego aby dosadniej oddać jak wygląda czy tez jak się zachowuje, może też trochę inaczej opisuję sytuacje które mnie spotkały. Co do reszty o szczegółowość środowiska, nigdy nie znajdziecie tego miejsca bo takiego dokładnie NIE MA. Więcej nie napiszę na temat miejsca akcji. Natomiast te wiadra z odpadkami, smród, pies na trzech nogach, stół , króliki i papugi ..to wszystko gdzieś mnie kiedyś spotkało. Jeszcze raz przypominam to jest fikcja literacka oparta na jakiś tam przeżyciach, pomieszanie z poplątaniem, historie są na tyle zmienione aby nie móc zidentyfikować nawet po opisie rodziny. Czasem zmieniona jest ilość osób, czasem patologie pomieszane. Nie mogę również pisać za głównego autora, on pisze tak, ja piszę inaczej. Poprzeczka wymagań etycznych dotyczy nas obu tak samo. Chodzi chyba o różnice przekazu. Co do pracy, czy czymś się różni - dużo by pisać, ogólnie oboje jesteśmy kuratorami zawodowymi jeden ,,dorosły'' drugi ,,nieletni'' :). Więcej proszę poszukać sobie w google bo na temn temat można by elaborat napisać. Mam nadzieje ,ze nie potraktujecie tego jako jakąś opryskliwość z mojej strony. Żeby było śmieszniej dziś będąc w pracy w terenie mijałem ,,pierwowzór'' opisanej wyżej opowieści. kane
UsuńNie, nie chodziło mi o to, aby ganić za szczegółowość czy brak anonimowości. Pytam z czystej ciekawości. Rzeczywiście Twoje historie opisywane są w sposób kulturalny. Nie jest to kontrowersyjne, więc nie wzbudza aż tylu emocji. Może właśnie dlatego Ty mogłeś się pokazać, a autor nie. Swoją drogą nieźle się na gali spisałeś :) Pozdrawiam serdecznie i pisz dalej na temat miejsca akcji, to nam- ludziom, którzy nie mają z tym styczności- pomaga zobrazować sytuację. Maja
UsuńPrzyznam, że też o tym pomyślalam co Maja, gdy Kane ujawnił się na Gali.
OdpowiedzUsuńCzy ta "wysoka poprzeczka wymagań etycznych" Jego nie dotyczy..??
O co tak naprawde chodzi?
O te wulgaryzmy, których Kane w zasadzie nie używa?
Czy o widoczną jednak różnicę przekazu?
Byłam zdziwiona Kane, że zdecydowałeśsie ujawnić jako współautor. To duża odwaga.
Aurelia
Odp. dla Ciebie wyżej.
UsuńNazywanie plebanii parafią i konkubenta - konkubinem trochę śmieszy, ale plastyczność opisów rekompensuje takie drobiazgi. Mam zawodowo do czynienia ze "związkami partnerskimi" i nazywamy ich elegancko konkubencją i konkubencjuszem. A teraz wracam czytać...
OdpowiedzUsuńNie wiem co jest właściwie-jakie określenie, ale przeżyliśmy już kohabitanta i kohabitantke, które brzmiały tak samo śmiesznie jak wyżej podane za przykład konkubencje...;-)
UsuńSwietny blog, superowo napisany tylko ciezko jak cholera sie czyta te biale litery na czarnym tle, po polowie wymiekam a szkoda bo ciekawe historie.
OdpowiedzUsuń