Ciągle trwają prace nad książką. Poniżej projekt okładki książki (pierwsza strona). Prawdopodobnie 5 marca już się ukaże :) Imię i nazwisko jest pseudonimem.
„Pomocną rękę należy podać tym, którzy mądrze walczą, a nie mogą dać sobie rady.” - Stanisław Grzesiuk (z książki Pięć lat kacetu) Przedstawione historie są fikcją literacką, a zbiezność ze zdarzeniami i postaciami występującymi w rzeczywistości, jest jedynie przypadkowa. Zamiarem autora nie jest w sposób negatywny przedstawianie osób objętych postepowaniem sądowym a w pracy zawodowej kieruje się ogólnie pojetym dobrem każdej jednostki.
poniedziałek, 24 lutego 2014
niedziela, 9 lutego 2014
Makaki
Słońce schyla się ku
horyzontowi nad tym małym i spokojnym miasteczkiem, gdzie szalejące bezrobocie
spowodowało, że pełno nurów co wieczora wychodzi ze swych nor, by na każdym rogu
oddawać się wątpliwej przyjemności spożywania taniego muzgojeba, który
masakruje z prędkością karabinu maszynowego szare komórki mózgowe. Sielski
obrazek społecznych mend, które poruszając instynktownie ustami, wydaja
wyartykułowane z ciężkim trudem słowa, mówiąc i prowadząc dysputy polityczne,
jak to kurwa dzieje się źle w tym kraju, w którym pracy nie doświadczysz, a jeśli
już to za marne grosze, więc nie opłaca się u nikogo zapierdalać. Gdzie lepiej stać
i topić w zakwasie siarkowym swe smutki, by potem najebanym wrócić do swych
żon, konkubin, dzieci i zwierząt domowych.
W blaskach
zachodzącego słońca pojawiają się grupy gimnazjalne tzw. „gimbazjady”, płci różnej,
czasami trudnej do odróżnienia, które zmierzają w znane sobie pakamery, by oddać
się ułudzie i spędzić miło czas w swoim towarzystwie. Idą takie 2 czy 3 gimnazjalistki,
w wieku lat 16, zaznaczając swoją obecność na ulicy rzucanymi na lewo i prawo
kurwami i pizdami.
„Pizdeczki” – to nie
moje określenie, same tak się określają i pozwalają mówić w ten sposób do
siebie swoim znajomym. „Dziweczki” – zwrot „Ty moja dziwko” znaczy to samo co
najlepsza przyjaciółko, ot taka to ojczyzna - polszczyzna. W rączkach telefony,
doładowania za 5 złotych, bo na więcej pieniędzy nie ma. Kupione papierosy z
zrzutki – najtańsze, ale jest co palić.
Z drugiej strony ulicy
idą ONI. Młodzi gniewni gimnazjaliści, obowiązkowo z kapturami na głowach. To
takie zajebiste dla nich, nosić kaptur chyba w celu ukrycia młodzieńczego
trądzika i lekko zarysowującego się wąsa pod nosem. Dorośli, choć metryki wskazują
na co innego. Białe adidsy, ubłocone lub zielone od trawy. Idąc klną na czym
świat stoi, czasami drą papy udając ze śpiewają przyśpiewkę lokalnego klubu
piłkarskiego.
Spotykają się, a
słowami powitalnymi jest „co jest szmaty?”, „Gdzie zapierdalacie?”, na co one
równie chętnie odpowiadają „Spierdalaj łosiu, a chuj cie to obchodzi”. Potem następuje
kilka trudnych do zrozumienia dźwięków, wydanych przez szympansów na rykowisku,
wyszczerzenie w uśmiechu zębów, które od dawna nie myte zaczynają mieć ślady
próchnicy. Dentysta drogi, maja lęki przed borowaniem, choć w szkole i poza nią
są herosami i panami dzielni. Któryś z nich zamacha łapką w powietrzu,
zachrumka jak wieprz na świniobiciu, powie cos w stylu „joł joł men, madafaka”,
pokazując że jest obeznany w amerykańskich serialach, a przywódca grupy, z
reguły pochodzący z największej patoli, zaproponuje dziewczętom wspólne
poczytanie książek:
-Idziecie szmaty z
nami?
- Spierdalaj cwelu, z Toba?
- idziemy zajarać,
idziecie?
Szmaty, znaczy
gimnazjalistki od początku wiedziały że pójdą. To takie zajebiste no i co tu
robić o tej porze w tej mieścinie. Przywódca gimbazy wyciągnął pozłotko z
połówką marihuany zakupioną za 15-20 złotych. Po dwa, trzy machy na jednego. Będzie
fun, będzie zabawa.
Pali się na stadionie
piłkarskim, a raczej na resztkach ławeczek które zostały, a które zręb czasu i
nóżki oraz rączki wszelkiej maści gimbazjady, skutecznie zniszczyły. Siada się
na tym co zostało i osłaniając od wiatru, by nie zdmuchnął drogocennej roślinki,
miesza się gangste z tytoniem z fajki, by potem skręcić Lolka. Mistrzem jest
ten, który potrafi skleić najlepszego i najbardziej równego. Ustnikiem jest
kawałek tekturki, zwinięty w rulonik i wetknięty w jeden koniec.
- kurwa, spierdalaj,
nie nachylaj się, uważaj cwelu bo wysypiesz… - to normalne słowa padające przy
tej czynności – nie dmuchaj kurwa, odjeb się, kurwa odsłoń, kurwa bo zaraz ci
zajebie……
Jedna z podnieconych
małpek, na sama myśl o paleniu zaczyna skakać i rżeć sama do siebie. Przeważnie
łapka jej wtedy lata, strzelając palcami w powietrzu, co podkreśla jej
zajebistość i chęć wyróżnienia się grupie. Ten taniec makaka jest całkowicie
ignorowany przez skręcających lolka, a czasami komentowany słowem:
- weź, ić stont,
kurwa!
Samice przeważnie siedzą
na betonowym murku i odpalając papierosa czekają na rozwój wypadków. Nie
zwracają większej uwagi na skaczącego makaka, bo jest on niestabilnie
emocjonalnie „gupkiem”, nie wartym, aby dać mu nawet cycka potrzymać. Makak myśli
że jest zajebisty i dowartościowuje się w ten sposób, lecz średnio rozgarnięty
człowiek wie, że nie potrafi pohamować podniecenia.
Czasami pali się jeszcze
z lufy, fifki, czyli szklanej rureczki do papierosów. Każdy głupi wie, że jak
makaki kupują to, to nie po to by palić papierosy. Nabijają suszem lufkę i
przykładając czasami tekturkę (pudełko, cokolwiek) do jej końca, rozpalają zielsko.
Aczkolwiek jeśli ma być jaranie na kilka osób, lepiej zmieszać z tytoniem.
Lola rozpala zawsze
szef. Czyli przywódca makaków który przyniósł i zakupił towar. To on ma prawo
do pierwszego macha. Robi go bardzo dużego, wciągając dym w swe wątłe płucka,
by przytrzymać go jak najdłużej w ich środku. Potem powoli wypuszcza obłok
słodkiej chmury i podaje skręta następnemu w kolejce. Na końcu z małpiatek pali
przygłup, który najwięcej podniecony skakał. Dziewczynom się proponuje palenie,
ale nie wszystkie biorą jednego lub dwa Maszki. Malutkie, płytkie, zaraz
wypuszczają dym. Niedoświadczone.
Czasami to się robi
takie fajne, dziwne zabawy. Na przykład „dmuchańca”. Jeden z makaków wciąga
dym, robi Dziubka, a drugi makak zbliża się do jego ust swoimi ustami i w
momencie gdy ten wypuszcza dym, tamten wciąga to, co wyleciało. Wygląda to jak peda….
przepraszam, pocałunek pary homoseksualistów, ale małpiatki mają przy tym dużo
zabawy.
Po skończeniu palenia
następuje zwała. Jedni się śmieją, drudzy zmuleni siedzą na ławeczce. Po
godzinie, dwóch wszystko puszcza, a w głowie robi się coraz większa dziura.
I takiego makaka, z
dziurą po marihuanie w głowie, wkrótce opiszę.
CDN…