Miałem
ja kiedyś pewną nielatkę. Nielatka, dziewczę lat 16 trafiło pod opiekuńcze
skrzydełka kuratora, ponieważ powtarzała chyba po raz drugi i trzeci pierwszą klasę
gimnazjum, a ponadto miała ciągoty do szlajania się po różnych melinach, z co
najmniej o 10 lat starszymi „kolegami” Ot, na początku pomyślałem, młoda
gówniara chce być na siłę dorosła i wyjebane ma na szkolę, kosztując dorosłego
życia.
Nawet
zbytnio się nie zastanawiając, nadzór powierzyłem kuratorowi społecznemu. Mam ja
taką młodą dziewczynę, po resocjalizacji, pracująca co prawda w prywatnej
firmie jako przedstawiciel handlowy, ale z powołania i racji wykształcenia chce
pracować z młodzieżą trudną, to niech ma – wrzucam jej takie przypadki, a ona uprzykrza
im Zycie na wszystkie możliwe sposoby i naprawdę się stara, by czymś ich
zainteresować. Taka pasjonatka walki z przeciwnościami. Kuratorką zawodową
powiedziała że nigdy nie zostanie, bo czasami jej premia od jakiegoś
podpisanego kontraktu przekracza moje trzymiesięczne zarobki. Niestety nie potrzebują
tam do pracy L.
Kuratorka
moja zrobiła objecie nadzoru, napisała diagnozę środowiskową i wszystko to, co
potrzebne było, by kwitek się zgadzał i żeby kontrol się nie dojebała, że cos źle
zrobione czy w aktach niedokładnie wpięte. Wierzcie mi, w pracy kuratora
czasami liczy się jedno: zwrotka, termin, pieczątka. Kiedyś się pomyliłem.
Oddałem sędzi wywiad środowiskowy, w którym oprócz sygnatury i nagłówka, reszta
opisu pochodziła z innego wywiadu. Po prostu pisałem jeden wywiad „na drugim” i
zapomniałem w Wordzie zapisać zmian. Potem to wydrukowałem, po ponownym
otwarciu i oddałem do sędziego. Tylko ja ten błąd zauważyłem – po kilku
miesiącach.
Nielatka,
jak to Nielatka, której na szkole nie bardzo zależy, bo ma na to „wyjebane” jak
zdążyła poinformować swoją panią kurator, miała centralnie wyjebane także na
sąd. Ostentacyjnie wyłaziła kuratorce z chaty, jak ta przyłaziła, w ogóle nie
chciała z nią rozmawiać, dalej włóczyła się po melinach i patrzeć tylko, jak zakurwi
się gdzieś pod płotem i przyniesie dzieciaka w brzuchu – owoc miłości z jakimś
nierobem lub menelem, który wcześniej podleczył ja pewnie alkoholem.
Bohaterka
nasza wychowywana była przez mamusię i tatusia. Znaczy tatuś nie wychowywał, on
nawet nie mieszkał z nimi, tylko 3 domy dalej u swojej mamusi. Nie to że
mamusia jego była chora czy stara, o nie. Po prostu taki układ. Oficjalnie byli
małżeństwem i są razem, więc ok, ich sprawa. Mamusia była osoba trunkową.
Znaczy nie odmawiała sobie kielicha i metodycznie, co kilka dni musiała się urżnąć
w trupa. Taka to już była tradycja w tym domu.
Zbliżały
się wakacje. Przychodzi do mnie kuratorka i mówi, że Nielatka pewnie znowu nie
zda. Chujowo, to już będzie chyba trzeci raz powtarzanie klasy pierwszej.
Ponadto, jak zrobi się już naprawdę ciepło, to poleci z cieczką po melinach i
się zmarnuje, pewnie jakąś ciążą.
I
kiedy tak się zastanawiałem, żeby napisać wniosek o umieszczenie jej w
Młodzieżowym Osrodku Wychowawczym, stał się cud. Bo jeżeli cudem można nazwać
chorobę matki, która spowodowała, że ta trafiła do szpitala. Okazało się, że w
szpitalu poleży bardzo długo, jakieś operacje i komplikacje. Wszystko byłoby ok.,
gdyby nie tatuś, który po kilku dniach od umieszczenia żony w szpitalu
powiedział i napisał:
„Odmawiam sprawowania opieki nad córką, proszę
ja zabrać do domu dziecka”.
Zajebiście,
jak chuj. Pozostał tylko Bidul, bo żadnej dalszej rodziny pod ręka nie było, a
nawet jeśliby była, to pewnie za bardzo nie zainteresowaliby się jej losem. I
tak oto nasza Nielatka, wylądowała w tym przytułku beznadziejności, gdzie
szerzy się jeszcze większa patologia i demoralizacja. Tak kochani czytelnicy. Jeśli
wyobrażacie sobie że dom dziecka to miejsce, gdzie małe dzieci siedzą sobie w
kółeczku z panią wychowawczynią i bawią się w „łapki” przez cały dzień i są
głaskane po główkach, to jesteście w wielkim błędzie. Ale o tym nie będę teraz
pisał. Tak więc, nasza Nielatka trafiła do bidula, bo po prostu nikt jej nie
chciał, a matka wylądowała w szpitalu.
Po
niedługim czasie, w kartach kuratorki społecznej, zacząłem czytać bardzo
niepokojące informacje odnośnie zachować seksualnych naszej bohaterki. Okazało się,
że nasza dziewczyna nie ma żadnych oporów, aby chłopcy dotykali jej piersi,
tyłka i wkładali, powiedzmy to bez ogródek, rękę w majtki. Zresztą, ubierała się
wyzywająco, sama łapała chłopaków za jaja – jednym słowem prowokowała.
I
wtedy stał się kolejny cud. W bidulu pracował psycholog. Nigdy nie miałem o
niej dobrej opinii, bo potrafiła czasami takie farmazony pierdolić, ze aż skręcało,
ale tym razem stanęła na wysokości zadania. Zadzwoniła do mnie któregoś dnia i
mówi:
-
Panie Kuratorze, wczoraj rozwiałam z Nielatką i wie pan co, przyznała mi się że
jak miała 13 lat to ojciec kładł się z nią do łóżka i …. Wie pan, gwałcił ją.
Zatkało
mnie. Ja pierdole, pomyślałem i po skończeniu rozmowy zadzwoniłem do dyrektora
Bidula. Dyrektor poinformował mnie, że właśnie piszą zawiadomienie do
prokuratury.
W
sądzie niestety potwierdziło się, że Nielatka była przez ojca molestowana
seksualnie. To dlatego nie mieszkał w domu z nią i matką a potem odmówił
sprawowania opieki. Nielatce tez powichrowało to psyche – jej zachowania
seksualne były następstwem wcześniejszych przeżyć. A oprócz tego w towarzystwie
o wiele starszych facetów szukała substytutu ojca.
A
co się dzieje z Nielatką? Ukończyła gimnazjum, poznała jakiegoś faceta i w
wieku 19 lat, po opuszczeniu bidula wyjechała z nim za granice do pracy. Chce
tam zostać chyba na stałe.
Jej
stary poszedł siedzieć i z tego co pamiętam to jakieś kilka lat odsiedział. Matka
zmarła chyba z rok po trafieniu do szpitala, nie pamiętam już na co.
jak tak się czyta wpis za wpisem, to człowiek powoli do tego przywyka i teoretycznie nie powinno to już wzbudzać takich emocji jak na początku. Ale w przypadku Twojego bloga ten schemat nie działa. Zbieraj to w książkę i wydawaj:) Sam chętnie kupię. No i rada na koniec, nie przyznawaj się do błędów w pracy, bo to kiedyś może do Ciebie wrócić.
OdpowiedzUsuńNo tak, o błedach lepiej nie pisac :)) Na szczęście, jak pisałem także wczesniej, opisuje sprawy z różnych okresów, a ta już dawno w archiwum kurzem zarasta :))
Usuńczyli happy end?
OdpowiedzUsuńciężko to nazwać happy endem. matka w grobie, ojciec w pierdlu, dziewictwo utracone z ojcem, i to w wieku, kiedy normalne dzieci zwykły grać w gry wideo :/
UsuńDosc ciekawy blog.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZaglądam od czasu do czasu, Twój blog jest z gatunku takich, gdzie czyta się jednym tchem nie zważając na nic.
OdpowiedzUsuńA historie ludzi są tak różne, tak pogmatwane czasami, że szok.
Zgadzam się całkowicie z pierwszym komentarzem - wydaj, biorę drugi egzemplarz.
Znam chłopaka, który był w dzieciństwie molestowany przez swojego dziadka, co do którego istniało podejrzenie, że... był również jego ojcem. Chłopak obecnie jest upośledzony w stopniu lekkim, przejawia zaburzenia psychopatyczne. W ciągu dzieciństwa przebywał w rodzinie zastępczej, gdzie ani przybrani rodzice ani żadni z ich znajomych (a krąg wybitnie pedagogiczny, również resocjalizatorzy) nie potrafił dać sobie z nim rady. Obecnie jest nastolatkiem, przebywa w DPS-ie i jest na silnych i otumaniających prochach. Bez nich potrafiłby bez skrupułów pobić (albo nawet zabić) każdego,kto by mu nie pasował. Molestowanie seksualne potrafi poczynić takie szkody w organizmie i psychice dziecka, o jakich nawet nie myślimy.
OdpowiedzUsuńU niektórych tamta emotka :( jest widziana jako arialowe L.
OdpowiedzUsuńMoże opiszesz kiedyś jak wyglądają takie bidule realnie? Myślę, że większość ludzi nie ma prawdziwego obrazu tego, co tam się dzieje.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod prośbą!!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOpis bidula można częsciowo znaleść u mnie lecz czy to ważne jaki jest bidul?
UsuńWażniejsze są raczej tam dzieci ale oczywiście są tak ważne ile są warte a w bidulu warte są minimalnie.....
Dziwna sprawa. Często zdarza się coś takiego?
OdpowiedzUsuńDostała dziewczyna swoja szanse i w sumie wykorzystala ją. Dobrze wiedziec ze interesowanie się problemami innych ludzi moze czasem pomoc. Ja jeszcze takiej osoby nie spotkałam ktora dala by sobie problemow ulzyc. Zony alkoholikow, ich dzieci, zycie w biedzie bez szkoły i pracy. Płaczą w rekaw i wracają w nawyki, ci wspoluzaleznieni tez!
OdpowiedzUsuńfajnie tak byc anonimowym ;]
@ Autorze.
OdpowiedzUsuńWysłałem linki do Twojego bloga kilku osobom...
Dziś na mnie klął jeden z moich ludzi, poszedł spać o 4 am :) tak się zaczytał :D
Uważam psychologów za gnojów, właśnie dlatego że o "tajemnicy lekarskiej" mało który słyszał. Tak, wiem że psycholog to nie lekarz, ale wypadało by mieć jakiś kręgosłup.
OdpowiedzUsuńczyli co, miał zachować to, że młoda dziewczyna była molestowana dla siebie?
UsuńTak, na pewno żyje jej się teraz w bidulu o wiele lepiej z a łatką "gwałcona przez ojca".
Usuń@Maliczka.
UsuńNie sądzę, żeby dyrektor szkoły czy psycholog rozpowiadali dzieciom na prawo i lewo o tym, co Nielatka im powiedziała. Chyba że małolata sama o tym powiedziała koleżankom i kolegom. Poza tym, wiele z tych dzieci tam przebywających, ma podobne, a nawet gorsze wspomnienia.
Wiesz, ja kiedyś poszłam do psychologa szkolnego. Tego samego dnia podsłuchałam, jak pani psycholog mówiła wszystko co jej powiedziałam jednej z nauczycielek.
UsuńNie, nie wierzę, żeby to się nie rozpezło. Wpierw dowiedzą się wychowcy, potem wychowankowie.
Jeśli uważasz, że dzieciaki nie będą jej za to szykanować bo "mają podobne albo gorsze wspomnienia" to żyjesz w krainie cukierków i jednorożców.
no sk*rwielowi bym ch*ja razem z kręgosłupem wyrwała. na pohybel.
OdpowiedzUsuńA ci Kasieńko powiesz na to:
Usuńhttp://pieklo-dziecinstwa.pl/index.php/2009/09/19/tylko-dla-doroslych-fizycznie-i-psychicznie/
ja pi*rdolę. w tym momencie moje wyobrażenie wspaniałej, zdolnej do poświęceń i przepięknej matczynej miłości do dziecka, poszło się poetycko j*bać.
Usuńhmm ktoś mnie tu poleca?
UsuńZapraszam każdego :)
@Maliczka Gdy dochodzi do przestępstwa, i to jeszcze takiego to psycholog zobowiązany jest zawiadomić odpowiednie władze.
OdpowiedzUsuńKażdy skutek ma swoją przyczynę, niestety często idąc na łatwiznę nie docieka się przyczyn - a te mogą być zaskakujące... Znalazło by się w każdym otoczeniu kilka takich kwiatków które na pierwszy rzut oka wyglądają jak zwykły brak wychowania czy też po prostu ''popierdolenie''. A tymczasem ''przyczyna'' może na pierwszy rzut oka niczym podejrzanym się nie wyróżniać...
OdpowiedzUsuńHmm a ja Zapytam co ów kurator, psycholog bidula, pedagog czy kierownik tej placówki zrobili po dowiedzeniu sie o przeżyciach Nielatki?
OdpowiedzUsuńNie odpowiadaj bo pewnie za często tu nie zaglądne a odpowiedź myslę że znam......
Jak, co zrobili? Powiadomili prokuraturę, "kochany tatuś" poszedł siedzieć na kilka lat do więzienia, za gwałt i stosunki kazirodcze z córką. Co jeszcze mieli zrobić. Czasu i tak się nie cofnie.
UsuńSzkoda tylko, że mamuśka tej dziewczyny nie powiadomiła od razu policji jak się dowiedziała że mężulek córkę gwałcił.
Czytam i nie wierzę, to jest po prostu straszne.
OdpowiedzUsuńJak, co zrobili? Powiadomili prokuraturę, "kochany tatuś" poszedł siedzieć na kilka lat do więzienia, za gwałt i stosunki kazirodcze z córką. Co jeszcze mieli zrobić. Czasu i tak się nie cofnie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie....
Prawo zachowane sprawa odfajkowana a Nielata i jej skończone dzieciństwo już nie jest ważne, w końcu jest w bidulu szczęśliwa i bezpieczna- czy oby na pewno?
Ona nie zasługuje na pomoc w końcu powiedziała o sobie i tyle jej zadania reszta się nie liczy
Dorośnie zapomni lub nie ale kogo to obchodzi....
www.pieklo-dziecinstwa.pl
Napisz, co Ty byś zrobił na miejscu psychologa, dyrektora domu dziecka, kuratora, sądu. Nie ma i do tej pory nie wynaleziono leku, żeby wybiórczo zapomnieć o traumie gwałtu, molestowania, pedofilii itd. Nigdy nie byłem w domu dziecka, chociaż wolałbym tam trafić, mimo patologi jaka w takich miejscach występuje, zamiast zamieszkiwania u ciotki.
UsuńW domach dziecka pewnie jest ponad 99% dzieci z patologicznych rodzin, molestowane, bite w dzieciństwie, zaniedbane, ze zwichrowaną psychiką. Ta Nielatka opisywana tutaj, nie jest żadnym szczególnym wyjątkiem. W domach dziecka jest psycholożka, to powinna jej się pomóc uporać z przeszłością, jeśli to możliwe.
Tak obserwuję to wszystko. Mimo że w "domach dziecka" pracują niunie po "uniwerkach" [psychologiach, pedagogikach i tym podobne]. To jest olbrzymia nadreprezentacja byłych wychowanków z domów dziecka jako bezdomnych i kryminalistów w więzieniach. Wygląda na to, że te "uniwerki" tym niuniom coś nie wiele się zdały. Skoro te niunie nie mają jakichś sukcesów wychowawczych w "domach dziecka", żeby te dzieci mogły wyjść na ludzi.
PS. Czytałem kiedyś książkę Dave Pelzera - "Dziecko zwane niczym"... Autor opisuje swoje dzieciństwo. Książka tylko dla czytelników o mocnych nerwach.
Widzisz Anonim sam sobie odpowiedziałeś na zadane pytanie...
Usuń"W domach dziecka jest psycholożka, to powinna jej się pomóc uporać z przeszłością, jeśli to możliwe."
Niestety to raczej sie nie dzieje prawie nigdy,jeśli ktoś się wyróżnia od pozostałych wychowanków to jest "trudnym dzieckiem" i trafia do placówek dla trudnej młodzieży .
Jestem zdania że pomoc uporać sie z trauma to priorytet a potem sądy kary i ta cała biurokracja -jest jednak inaczej....
Chciałbyś trafić do bidula a nie do cioci?
Hmm ciekawe jak bys mówił gdyby twe życzenie się spełniło?
Ja trafiłem do cioci a potem do bidula i dziś nie potrafie powiedzieć co było gorsze...
Poczytaj o mnie może znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania, lub zrozumiesz że jest nas wielu....
www.pieklo-dziecinstwa.pl
Sneyk
Myślę, że wydanie tego w jakiejś ciekawej formie zaciekawiłoby wielu czytelników, a na pewno mnie. W końcu najlepsze scenariusze pisze życie. Proszę pisać dalej, a ja zapraszam do mnie !
OdpowiedzUsuńhttp://widzewiecejwiemwiecej.blogspot.com/