wtorek, 11 grudnia 2012

Ciiiiiiiiiiiii..........



        Strugi deszczu wręcz lały się na przednią szybę samochodu, a zniszczone wycieraczki trzeszczały i skrzypiały machając w tą i we wtą  na maksymalnych obrotach. Mój cel był jeden – podjechać jak najbliżej bloku, w którym mieszkała nadzorowana, by po opuszczeniu wozu szybko przebiec do klatki schodowej.
„Kurwa mać” – zakląłem w duchu, gdy krople rzęsistego deszczu wpadły mi za kołnierz, powodując przeszywające uczucie zimna. Odruchowo schowałem zeszyt pod rozpięta połę kurtki. 20-30 metrów do pokonania i dopadnę klatki. Jeszcze domofon.

„Drrrryń” – wciskam przycisk pod numerem mieszkania. „drrrrrrrrryyyyyyyyyyńńńńńń” – ponownie wciskam, tym razem dłużej, czując w międzyczasie jak krople deszczu spływają mi po włosach, ściekając w wiadome miejsce po karku. „Kurwa, nawet daszku nie mogą tu zamontować”.
Oczywiście nikt nie raczył się odezwać. Nie odpuszczam,. Dzwonie pod następny numer.
- Halo – zachrypnięty głos w 3 sekundy po naciśnięciu odezwał się przez głośnik.
- Może Pani otworzyć, próbuje dostać się do mieszkania nr….. – wydzieram się zziębniętym głosem w stronę przycisków, za którymi pewnie ukryty jest mikrofon.
- A po co? – ten sam zachrypnięty głos zadaje mi pytanie, a ja mam ochotę odpowiedzieć „po gówno, bo co cie to obchodzi”.
- Może pani otworzyć, bo chce porozmawiać z Iksińską, a może domofon nie działa u niej – sile się być miły.
- Halo, a kto mówi? – chrypie mi ten domofon, a ja nie mam potrzeby tłumaczyć jakiejś wścibskiej babie, po co idę. Naciskam następny przycisk i po około kilku sekundach, tym razem meski głos pyta:
- Kto tam?
- Listonosz – odpowiadam i za chwile słyszę brzęczenie zamka elektrycznego w drzwiach. To zawsze działa.

        Wchodzę na trzecie piętro. Blok to typowy kwadraciak czteropiętrowy z dwoma klatkami. Wybudowany gdzieś z 50 lat temu, straszył swoja beznadziejnością. Strasznie wąska klatka schodowa, lamperia koloru brudno siwego i poręcz, obłożona na górze jakąś guma czy plastikiem, pozrywana i poprzecierana w wielu miejscach. Ogólnie panował bliżej nieopisany smród, cos jak stęchlizna starej, niedomytej szmaty, rzuconej gdzieś w kącie.

        Staje przed drzwiami. Typowe biało-szare drzwi z dykty, z judaszem. Dotykam zżółkniętego i poprzepalanego zapalniczka dzwonka do drzwi. Naciskam i nic nie słyszę. Nie działa. Pukam.
Chwila ciszy. Pukam raz jeszcze.
- Kto tam? – dziecięcy głos pyta mnie zza dykty.
- Jest mama? – zapytuje z kolei ja, po drugiej stronie.
Zgrzyt zamka i dykta otwiera się na oścież. Staje przede mną około 11-letnia dziewczynka. Pytam się jeszcze raz czy mama jest. Odpowiada twierdząco.
- Zawołaj mamę, dobrze? – proszę dziewczynkę, a sam wchodzę do mieszkania. Iksińska to moja nadzorowana od około pół roku. Kobiecina wraz z trójka dzieci uciekła od męża znecacza i szybko znalazła spokojna przystań u nowego konkubenta. Ona też miała ograniczona władze rodzicielską, bo podobno wypić lubiła czasami. W każdym bądź razie niejako z awansu jej i jej ówczesnemu mężowi ograniczono tą władzę poprzez nadzór.

        Dlatego znając środowisko jak i dzieciaki, ładuję się na pewnego do mieszkania i wchodzę do pokoju, który robił za tzw. stołowy. Na kanapie siedzi dwójka młodszych dzieci i patrzy na mnie. Starsza, co otwierała drzwi także weszła do pokoju i zamknęła drzwi.
„Co jest?” – pomyślałem.
- Gdzie jest mama? – zapytałem dziewczynek siedzących na kanapie, które jak na komendę zerknęły na starsza siostrę, stojąca nieopodal mnie.
- Mama poszła do sąsiadki – odpowiedziała mi 11-sto latka.
- Przecież mówiłaś że mama w domu – kieruję do niej słowa i rozglądam się po pokoju, jak głupek szukając śladu bytności matki.
- KTO TAM PRZYLAZŁ!!!?? – usłyszałem nagle zachrypnięty głos z drugiego pokoju, jawnie wskazujący że ten ktoś najebany był jak szpadel. W tym samym czasie dzieciaki przestraszone na kanapie skuliły się i spojrzały na mnie.
- Nikt nie przyszedł, spij! – jedenastolatka odkrzyknęła w stronę drzwi.
- Ciiiiiii – szepnęła do mnie najmłodsza z dziewczynek, przykładając palec do buzi.
Stoję na tym środku pokoju i bezradnie rozglądam się wokoło. Spoglądam to na jedna dziewczynkę, to na drugą, to na jedenastolatkę, która w bezruchu zastygła przy drzwiach, nasłuchując.
- KTO TAM JEST, KURWA! – znów pijacko – menelski głos zawył w kierunku pokoju, w którym się znajdowałem. Jak jakiś kurwa jebany matrix. Zaczynałem czuć strach, choć do mikrusów nie należę i w dzieciństwie nie jedna mordę na baletach się oklepało, to czułem strach, potęgowany jeszcze o bezpieczeństwo tych trzech dziewczynek. Tak przejąłem się sytuacją, że przestałem się odzywać.
Skrzypnięcie drzwi od drugiego pokoju. Głośne charkniecie i pijacki bełkot.
- ZOŚKA, TO TY!!!? – menel wytacza się z pokoju na przedpokój. W tym czasie zerkająca jedenastolatka przez uchylone drzwi wyskoczyła z pokoju w którym się znajdowaliśmy i podbiegła do pijaka.
- Idź spać, no już, nie ma nikogo, przecież mówię ci, nie ma – dziewczynka zaczyna szarpać się z najebanym lumpem, próbując wepchnąć go do pokoju.
- GDZIE TWOJA MATKA! – drze w jej stronę tą swoją pijacką i charczącą mordę, a ja ciągle stoję oniemiały, zastanawiając się co zrobić w tej sytuacji. Kurwa. Chujowo.
- No idź spać, mamy nie ma, tylko my jesteśmy – uspokaja go dziewczynka.
-  JA PIERDOLĘ, CISZEJ BĄDŹCIE TAM!!!! -  wydarł się po raz ostatni a ja usłyszałem odgłos zamykanych drzwi. Dwójka dziewczynek siedzących na tapczanie, wpatrywała się we mnie swoimi dużymi oczami. Gdy weszła najstarsza skierowały na nią wzrok. A ona wzięła, uśmiechnięta usiadła na kanapie koło rodzeństwa i powiedziała do mnie:
- Niech pan cicho mówi, to nie usłyszy.
- Zadzwońcie po mamę. Ma mama telefon przy sobie? – tylko tyle udało mi się powiedzieć, ściszając przy tym głos, będąc dalej przejętym całym zdarzeniem.
- Nie ma, wyszła do sąsiadki, zaraz przyjdzie – cichutko odpowiada mi, a ja usiadłem na kanapie, otworzyłem zeszyt i licząc że za chwile przyjdzie zacząłem robić na brudno notatkę. Jakoś nie mogłem tak wyjść i zostawić ich samych, a jednocześnie nie chciałem robić całej rozróby w domu z odbieraniem dzieci czy lataniem po sąsiadach w poszukiwaniu ich matki. Na szczęście, ledwo zacząłem pisać, wróciła Zośka i jak wryta stanęła w drzwiach pokoju, widząc moją skromną osobę w jej gościnnych progach. Jej pierwsze słowa były skierowane do najstarszej córki:
- Gdzie Stefan? – ostrym i oschłym tonem zapytała córki.
- Śpi, ale wstał bo słyszał jak pan przyszedł – odpowiedziała rezolutnie.
- Przyjdzie pani do mnie na dyżur, musimy porozmawiać. Do widzenia.
Wyszedłem.


22 komentarze:

  1. Drodzy Czytający Mojego Bloga,
    Zaznaczamy cały tekst, który chcemy przeczytać, naciskając lewy przycisk myszy. Potem na zaznaczonym tekście klikamy prawym przyciskiem i wybieramy kopiuj. Następnie otwieramy WORDA, OpenOffica lub zwykły notatnik i klikając na pustej stronie znowu prawym przyciskiem myszy wybieramy WKLEJ.

    Inny sposób jest łatwiejszy. Otwieramy Bloga i naciskamy CTRL i A (wciskamy klawisze razem). Mamy białe podświetlenie i ciemne litery.

    Naprawde wierzę, że niektórych oczy bolą, choć moje sa przyzwyczajone. Ale klimat Bloga jest ciemny, mroczny a wcześniej eksperymentowałem z jasnym tłem, to spotkało się to z krytyka w drugą stronę. Niestety, wszystkim nie dogodzę ale myślę że warto skorzystać z powyższych ułatwień.
    Pozdrawiam, Kurator

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a może by tak spróbować odrobinę ciemniejszej czcionki ? jakiejś szarej ? klimat zostanie a będzie się o wiele lepiej czytało :D

      Usuń
  2. I w taki sposób dziewczynka nauczy się postawy wpółuzależnionej. Dodatkowo z pewnością będzie miała mężczyznę takiego jak ojciec i ojczym.

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas prokuratura wszczyna w takich przypadkach postępowanie w kier: Art. 160. § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
    Uważam, że należy zawiadomić prokuraturę. Kiedys się coś stanie, a ona się zacznie bronić, że jej nie powiedziałeś, że to przestępstwo. I papa praco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie. Zawiadomienia takie tez piszemy, tylko dlaczego tak często prokuratura je umarza. Ale to juz inna historia.... Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Bolą oczy?
    http://www.readability.com/
    http://evernote.com/intl/pl/clearly/

    I wiele wiele innych. Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  5. Zwiększ proszę interlinię, rozmiar tekstu, zmień font na jakiś lepiej czytany (http://www.fontsquirrel.com/fonts/Linux-Libertine albo coś z szeryfowych na fontsquirrel) i zmień kolor na lekko szary, żeby tak mocno nie świecił.

    Jakbyś potrzebował pomocy z w/w ustawieniami, to się odezwij

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. buehhe profesjonalista, co za cymbal. moze audiobooka ci wydac? masz instrukcje od autora ctrl+c/ctrl+v wiec trzym gwizd.
      na miejscu Kuratora zaczalbym dla hecy pisac czcionka w kolorze tla...
      gooner

      Usuń
    2. Albo proszę zrób coś, żeby w RSSie był sam tekst, a nie jasny tekst na jasnym tle, bo też się nie da czytać :)

      Usuń
    3. O, cymbał, jak ładnie (nick na bloggerze został z jakiś dziwnych testów, w/e). Reszty nie zrozumiałem, więc zignoruję.

      Widzę, że kolory ustawiasz w Wordzie i później przeklejasz (dlatego w czytnikach RSS zostaje jasny kolor i jest nieczytelny). Zwiększ jeszcze interlinię (odstępy między wierszami) oraz odstępy między akapitami (kolor daj #ccc albo #aaa zamiast #999).

      Usuń
  6. Ajjj. Jak ktoś jest menelem i chce spaprać swoje życie, myślę sobie 'wolna wola', ale kiedy cierpią na tym dzieci, to nóż otwiera mi się w kieszeni... Tyrańskie jest być może moje podejście, ale ja bym takim ludziom dzieci odbierała na siłę i zapewniła im normalne życie u rodzin, które potomstwa mieć nie mogą, a które zapewniłyby zdrowy rozwój i perspektywy na przyszłość maluchom. Nie wielki odsetek dzieci z takich rodzin będzie funkcjonowała normalnie. Smutny obraz, oj smutny.
    http://dywagacja.ownlog.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co byś zrobiła, jakbyś była kuratorką i trafiłabyś do takich bloków:

      http://www.kciuk.pl/Lunk-IX-cyganskie-getto-na-Slowacji-a74497

      Też byś im dzieci odebrała? I gdzie byś je umieściła. Cywilizacja europejska do tego zmierza. Demografowie przewidują, że za 40-50 lat na Słowacji będzie tyle samo Cyganów co Słowaków. Kto to wszystko utrzyma.

      W Polsce też, POpaprańcy i Rucha Palikota dążą do tego, żeby nasprowadzać kolorowych i muzułmanów, tak jak w europie zachodniej. Żeby kościół katolicki miał konkurencję. I polskojęzyczne kurwunie wyjeżdżające teraz do różnych egiptów, tunezji, miały dzikusów na miejscu.

      Agaton

      Usuń
  7. Coś opisy są niezbyt przekonywujące. Opisuje, że blog kijowy, niemal "syf kiła i mogiła". A tu ma zamontowane dobrze działające domofony i ciężko się do niego dostać. Nigdy się z czymś takim nie spotkałem.
    Jak kamienica/ blok jest do luftu, są menele. To raczej nie montuje się domofonów. I odwrotnie. Jak blok jest dobrze utrzymany, jest czysto, ściany pomalowane. Jest w takim najczęściej i domofon. Ale może się mylę.

    Agaton

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mylisz się.

      Usuń
    2. Cóż za logika! Wybacz mi ale z takimi ocenami to ja bym się powstrzymała..Ten blog jest świetny i jestem jego wielką fanką :)

      amberolazysk.blogspot.com

      Usuń
    3. Anominowemu Agatonowi chodziło o BLOK ale się pomylił, albo sam nie wie czego się przyczepił ;-)

      Ania.

      Usuń
  8. Oczywiście, że się mylisz. Zapraszam ze mną w teren.

    OdpowiedzUsuń
  9. Masakra. To dziwne i niepokojące, jak człowiek docenia to co ma, dopiero jak poczyta np. takiego bloga. Podziwiam za ogrom pracy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Historia z życia wzięta. I nie dziwię się autorowi, że używa języka, który uważany jest za niekulturalny. Nie chodzi o to, że to mnie zraża. Przypuszczam, że jest to jakaś forma upustu emocji, które się gromadzą. Szacunek dla autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratuluję zimnej krwi, nie mam pojęcia, jak ja bym się zachowała w takiej nieciekawej sytuacji...

    OdpowiedzUsuń
  12. Panie kuratorze, jak zamierza pan pomóc tej kobiecie z dziecmi, bo jak widac z jednej chorej sytuacji weszła w drugą. Co te dzieci są winne mając takich rodziców, co wyniosą w dorosłość z takiego ''domu''. Zyją w ciągłym strachu i ...
    Przecież ta kobieta potrzebuje konkretnej pomocy, bo sama swojego zycia nie zmieni. Nie jestem zwolenniczka zabierania dzieci ale nie mogą żyć i wychowywać sie w takim środowisku. Trzeba zrobic wszystko zeby jej pomóc zmienic wlasne życie i patrzenie na nie przecież jest matką i musi zalezeć jej na wlasnych dzieciach. Gdybym mogła pomóc zrobiła bym to. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Zabrać dzieci, jak najszybciej. Z nich może jeszcze coś będzie...

    OdpowiedzUsuń