czwartek, 1 listopada 2012

Bagaż doświadczeń



Spotykasz ją na ulicy, patrzysz na nią, zastanawiasz się kim jest, co robi, czym się zajmuje. Jest ładna, wzbudza w Tobie pożądanie, intryguje. Uśmiecha się, lecz oczy się nie śmieją, bije z nich smutek, lecz stara się zachować pozory. Zagadnięta peszy się, odwraca wzrok, ucieka myślami gdzieś dalej. Ma 20, może trochę więcej lat, jest sama, nie ma faceta. Obarczona bagażem doświadczeń, który będzie ciągnąc przez następne 15-20 lat, wiodąc życie nie będące łatwym, ani przyjemnym.

       Miała 19 lat jak zmarła jej matka, pozostawiając ją, i troje rodzeństwa, gdzie najmłodsze miało 5 lat, a najstarsza była ona. Matka zmarła tak normalnie, po cichutku, na serce. Zostawiła czworo dzieci z ojcem alkoholikiem, którego jedyną rozrywka były spotkania pod wiejskim sklepem z menelami i napierdalanie taniego, wiejskiego jabola.

       Naturalną konsekwencją picia i chlania był nadzór kuratora. Na początek. Niewiele pomagał, bo ojciec chlał, i nie ogarniał po prostu wszystkich swoich rzeczy. Moczył mordę praktycznie codziennie i tylko zaczekać było, aż któregoś dnia całą resztę niepełnoletnich dzieciaków, wpierdolą do Bidula, żeby zakończyć ich nędzny żywot w tej chałupie, której resztki przyzwoitości próbowała zachować najstarsza siostra, zastępująca matkę i gosposie dla ojca pijaka.

    Póki matula żyła, jakoś to wszystko było pospinane. Dzieciaki nakarmione, uprane, dom ogarnięty. Katarzyna, jako najstarsza córka pomagała jej jak tylko mogła. Opiekowała się rodzeństwem, gdy rodzicielka szła jagód nazbierać, by potem przy drodze stanąć. Posprzątała dom, gdy ta o czwartej rano w lesie grzybów szukała. Opierdoliła starego, gdy ten jakąś kasę chciał na winulo wyżebrać. W sumie to stary nie był wcale taki zły. Oprócz zmajstrowania dzieciaków to nic innego w życiu mu nie wylazło. Do roboty niemrawy, czekał tylko aż go jakiś bamber spod sklepu nie zawinie, bo sam niczego nie poszukał. Pomarszczony, wychudzony, z czerwonym kinolem, dzień rozpoczynał i kończył w tym samym miejscu, czyli na ławce pod sklepem z jemu mu podobnymi. Siedzą, stoją i pierdolą o polityce i co to kurwa jeden „mynyster” z drugim zrobili, że roboty nie ma na wsi. 

      Płynęło sobie to życie spokojnie, Katarzyna pogodzona z losem, że taki jej żywot będzie, piorąc obsrane i zaszczane gacie swojego  ojca i myśląc o tym, że szkoła zawodowa jaką ukończyła niewiele jej da. Marzyła o liceum zaocznym, ale jak, jak rodzeństwo młodsze a ona utrzymywała się tylko z tego, co od ojca czasami wyciągnęła i dostała z pomocy społecznej. Sama tez, podobnie jak matka, dorabiała jagodami i grzybami. W wieku 19 lat dorosła być musiała i tak naprawde nikogo to nie obchodziło.

       Jak jej wszyscy zajebiście kurwa współczuli i jak ja wychwalali pod niebiosa, że taka dzielna i odważna, że tak wspaniale się rodzeństwem zajmuje. Na święta paczkę od księdza dostała – karton słodyczy, zabawek i ubrań od parafian. Na Wielkanoc także, tylko mniejszą. Oprócz tego wywiadówki, lekcje z młodszymi, pilnowanie, robienie kolacji, ściągnięcie ojca ze sklepu, gdy zimno się robi i żeby nie zamarzł gdzieś pod płotem. Sielankowe, kurwa, życie miała ta dziewczyna, sielankowe.

       Pewnego dnia, ojciec stojąc pod sklepem, wykrzywił swoją mordkę i wykonał klasycznego facepalma. Po prostu po naszemu, wyjebał się mordą o ziemie i nie wstał. Który trzeźwiejszy pijak zawołał pogotowie, gdy ocucić go nie mogli. Stary dostał wylewu i paraliżu. Ledwo nogami poruszał i nie było już mowy o pracy i chlania mózgojeba pod sklepem. Ledwo powłócząca nogami roślina, której trzeba było pomóc wstać z łóżka, umyć, przygotować posiłek.

       W tej sytuacji nie było innego wyjścia, jak ustanowić nad niepełnoletnimi dzieciakami rodzinę zastępczą w osobie 19 – letniej siostry, choć co niektórzy darli prawie że mordy, ze DOM DZIECKA! Byłby lepszy. Może i tak, trudno to rozstrzygnąć, ale 20-letnia dziewczyna została taką rodzina ustanowiona.
Troje rodzeństwa, niepełnosprawny ojciec, który jak go nie dopilnowała to wręcz na kolanach człapał do sklepu, by jabola się napić. Dostała jakieś 2 tysiące złotych, a stary pijaczyna zasiłek stały. I opiekunkę z OPS na całe dwie godziny w tygodniu.

       Pierze, pilnuje, robi śniadania, obiady, sprząta, myje ojca. Marzenia o liceum zostały odłożone na bliżej nieokreślona przyszłość. Zawsze była dorosła, ale pełna dorosłość dopadła ją teraz, gdy Państwo zrobiło ją odpowiedzialną za los własnego rodzeństwa. Schorowany ojciec, będący przeważnie udręka i pasmem nieszczęść nie pomógł jej nigdy. Ona młoda, obarczona bagażem negatywnych doświadczeń ale i miłością do swoich braci i siostry nigdy się nie skarżyła. Po prostu tak musi być.

       Katarzyna jest odpowiedzialna i dobra. Świetna gospodyni i wspaniale zastępuje matkę. Tylko co jej z podziwu sąsiadów i księdza z ambony, co z pochwał od kuratora i pracownika socjalnego, jak nie miała dzieciństwa. Nie jest kurwą, szmatą, nie pije wódy i nie robi lasek gdzie popadnie. Jest z pozoru normalną dziewczyną. 

       Wrzucona w dorosłość, bez słowa sprzeciwu, bez możliwości wyboru. Przyjęła rolę, jaką musiała i jakiej nie mogła odmówić. Zrezygnowała z marzeń, swobody, beztroski. Czy zrobiła to świadomie, pewnie powie że tak, lecz czy kiedykolwiek była tym, kim być powinna?

 Post Scriptum
Sprawa z Opola. Politycy wydali wyrok na sądy, bo kobieta nie zapłaciła 2,3 tysiąca złotych grzywny. Dzieci umieszczono w Pogotowiu Rodzinnym. Analizując:
Kobieta pomimo wielokrotnych wezwań do zapłaty, nie zapłaciła tej grzywny. Świadomie tego nie zrobiła, wiedząc, że zamienią jej tą grzywnę na karę aresztu. Działała z premedytacją i celowo nie znalazła nikogo z rodziny, kto by się zajął dziećmi na ten czas. Z pełnym wyrachowaniem, w mojej opinii, działała na szkodę dzieci, bo wiedziała że trafia do placówki, za jej nie zapłaconą grzywnę!  Albo była taka głupia, albo tak swietnie to wykombinowała, bo z osoby popełniającej przestępstwo, stała sie ofiarą w świetle reflektorów. Lemingi to kupią.
Weźmy teraz złodzieja, który miał odpracować iles godzin prac społecznych. Złodziej wpadł na pomysł i złozył w sądzie wniosek, by pracę zamienić mu na grzywnę. Sad sie zgodził i dał mu 2 tysiące złotych grzywny. Złodziej się zaśmiał i nie wpłacił, więc sąd mu dał 30 dni aresztu. A złodziej na to: A ja mam dzieci i weźcie je do domu dziecka. Za 2 tysiące złotych. Czyż nie podobne?

18 komentarzy:

  1. Z tym złodziejem jeszcze mnie ciekawi.. A czy to nie jest tak Panie Kuratorze że zawsze sąd najpierw daje grzywnę a potem dopiero jak się podsądny zgodzi to na prace społecznie użyteczne? Czy to nie jest tak że na prace społeczne może wysłać tylko wtedy kiedy się delikwent zgodzi? Nie znam się dlatego pytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, nie jestem kuratorem "dorosłym". Może rzeczywiście pomyliłem. Mysle że ktos zaraz poprawi :)

      Usuń
    2. To zależy od sprawy. Jeżeli został najpierw skazany na karę ograniczenia wolności to od stycznia tego roku sąd może mu tylko zamienić to na zastępczą karę pozbawienia wolności. Wcześniej mógł najpierw wymierzyć zamiast kary ograniczenia wolności zastępczą grzywnę, a zamiast tej represji następnie zastępczą karę pozbawienia wolności. Oczywiście, jak skazany uchyla się od wykonania sankcji. Jeżeli delikwent najpierw został skazany na grzywnę to sąd może następnie zamienić tą karę na ograniczenie wolności, a w ostateczności zamienia na areszt.Pozbawienie wolności zawsze jest ostatecznością. Dlatego ja też nie zrozumiałem żalów dziennikarzy nad biedną mamusią, która pewnie kilka monitów dostała wcześniej z pouczeniem. W każdym razie pomyłka nie zaszkodziła puencie;). Bardzo dobry blog. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Mala uwaga. Jak sie wyjebal na morde, to zalcizyl faceplanta, a nie facepalma

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się PS.
    Jak tylko o tym przeczytałam (a z początku artykuły były bardziej okrojone, bez tak wielu informacji) to od razu wiedziałam, że coś tu śmierdzi. Niestety, nikt ze znajomych nie dał się przekonać i uważali państwo - ble, mamusia - ofiara. Owszem, państwo jest ble, ale mamusia wcale nie jest ofiarą. Żadne racjonalne argumenty do nich nie docierały, nie docierało do nich też to, że jest coś takiego jak KPA i że to naprawdę nie policji wina że wyszło jak wyszło. Ale nie... Wszyscy wiedzą lepiej.
    Nawet teraz, gdy większość już jest jasna to niektórzy stają w jej obronie. Zadziwiająca sprawa. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że media z każdego potrafią zrobić wielce poszkodowaną ofiarę.
    No, i dzisiaj tu na blogu czytam jakie masz zdanie na ten temat: przywracasz mi wiarę w ludzkość.

    ms

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo smutna historia i bardzo prawdziwa. Niestety ja, jako ratownik medyczny również często spotykam się z tego typu sytuacjami. Wchodzę do ludzkich domów i niejednokrotnie obserwuję ogrom nieszczęścia.
    Wyjazd sprzed dwóch lat: Akcja policji i pogotowia ratunkowego. Matka pijana w sztok z jakimś gachem, prawdziwy ojciec na bacówce od miesiąca. Dzieci zaniedbane, brudne. Sąsiedzi zgłaszali awantury. To musieliśmy przyjechać i zabrać dzieci do szpitala, na oddział pediatryczny (o godz. 23 nie ma gdzie indziej ulokować takich dzieci, przynajmniej u nas).Co później się z nimi stało nie wiem, ale podejrzewam, że nie wróciły już do domu.

    Bardzo dobry blog, czytam z przejęciem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak wszyscy chwalą, ale pomóc to nie ma komu

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam żonę DDA, taką co od 12 roku życia cały dom na głowie miała. Podobną drogę przeszła też jedna z moich sąsiadek. Mogę więc z całą odpowiedzialnością polecić takie jak Katarzyna, bo to są najlepsze żony na świecie. Jakby mi syn taką kandydatkę przyprowadził, to bym skakał z radości. Wiem, że nie wszystkim DDA się w dorosłym życiu udaje, ale przy odrobinie szczęścia może wyjść na swoje. Dobra dorosłość dzieciństwa oczywiście nie zwróci, ale pozwoli łatwo zapomnieć.

    poirot

    OdpowiedzUsuń
  7. fajne wejdź na moje blogi i jak możesz to zaobserwuj z góry dziękuje http://m-z-z-m.blogspot.com/ http://historia-ciekawa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. to samo pisałam w komentarzach pod poprzednim postem, co Autor dziś w Post scriptum... durne babsko, celowo myślało, ze wyhuśta system...
    co do bohaterki opowiadania- bardzo bliski mi temat, koleżanka z podwórka, była taką rodziną dla swojego rodzeństwa, jak stary zachlał z matką, która po raz 15ty była w ciązy.. tak, 15... połowa dzieci w bidulu, połowa w domu... straszny żywot, bo za nim tak ją skarało...

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam kilka Pana wpisów i jestem pod takim wrażeniem, że nie chce mi się wierzyć, że to wszystko to naprawdę, a nie film. Nie rozumiem jak można tak konsekwentnie podążać za własną głupotą?

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli chodzi o Post Scriptum, nie ukrywam rozczarowania. Na wstępie przyznaję że nie znam dokładnie sprawy, bo to nie jest istotne. Istotne jest jak sprawnie państwo zadziałało w tym przypadku, aresztowanie za dług w wysokości 2300zł... Pamiętacie moi drodzy może aferę solną? Grupa "biznesmenów" sprzedawała zanieczyszczoną sól jako spożywczą w celach zarobkowych. Ktoś wie co się z nimi stało? NIC, nawet ich nie aresztowano. I mamy piękny kontrast, ludzie którzy nas otruli, zarobili na tym, nic im nie jest, nawet o nich nie wiemy. A z drugiej strony matka która chciała oszukać państwo na 2300zl zakuta w kajdany. To jest tylko jeden przykład, a w naszej krótkiej demokratycznej historii takich przypadków są tysiące. Dlaczego tak chętnie wyciągacie brudy na zwykłych ludzi, a tych którzy okradają was na miliony i trują już nie macie ochoty sprawdzać?

    Adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adamie, różnica jest taka: ci którzy nas okradają na miliony nie pchają się sami do gazety i nie robią z siebie ofiar.

      Jak nie znasz sprawy to się nie wypowiadaj. Pozwól, że Ci ją przybliżę: babka źle wystawiła FV, miała zapłacić grzywnę do US. Przez całe 2 lata nic z tym nie robiła: nie płaciła, nie zaproponowała innego rozwiązania, nic. W końcu sprawa stanęła na wokandzie. Pani dobrze wiedziała, że toczy się sprawa, że są podejmowane jakieś czynności prawnej w tej sprawie. Dostała, a raczej powinna dostać pismo z sądu, z wyrokiem sądowym. W tym piśmie było napisane, że ją zaaresztują, jak nie wpłaci pieniędzy. Ona rzeokmo tego pisma nie dostała. Czemu? Tego przyznaję, że nie wiem, wiem za to, że jeśli się zmienia miejsce zamieszkania to powinno się poinformować urzędy o jego zmianie. Ona tego nie zrobiła. W sądzie sprawa biegła swoim tokiem, wydano nakaz aresztowania. Ona w tym czasie ani nie odbierała pism, ani nie stawiła się do sądu żeby wyjaśnić sprawę. Czemu? Wiedziała przecież, że toczy sie postępowanie.
      Chciała po prostu uniknąć odpowiedzialności.
      Czytałam też, że policjanci byli u niej w mieszkaniu po godzinie 21, jednak jej nie było. Więc bzdurą jest, że tam wpadli po 22 jak dzieci spały. Owszem, wpadli po 22 ale tylko dlatego, że po 21 jej nie zastali w domu. Warto też dodać, że policjanci nie wiedzieli jaka jest jej sytuacja rodzinna i materialna, ba, dali jej czas na znalezienie opieki do dzieci, jednak nie umiała nikogo znaleźć. Dali jej czas na znalezienie pieniędzy: też jej się to nie udało.

      I teraz tak: sama decyzja sądu. Miała do zapłaty ponad 2 tys. Sąd jej to zamienił na areszt. Dlaczego? Dlatego, że jest biedna, nie miała tych 2 tys (o czym świadczy fakt, że nie wpłaciła przez ponad dwa lata tej kwoty), więc sąd idąc na korzyść strony zamienił jej to na areszt. Nie, nie jest to dziwne. Od momentu wydania wyroku miała wystarczającą ilość czasu, żeby znaleźć opiekę dla dzieci, żeby im wszystko wyjaśnić. Ba, powiem więcej: mogła prosić o zmianę kary na chociażby prace społecznie-użytecznie.

      Nie zrobiła nic, by do tej sytuacji nie doszło. A co zrobiła później? Poleciała do mediów by zrobić z siebie ofiarę.

      Usuń
    2. "Adamie, różnica jest taka: ci którzy nas okradają na miliony nie pchają się sami do gazety i nie robią z siebie ofiar. "

      Bo nie są gnębieni przez aparat Państwowy, więc nie mają powodu do robienia z siebie ofiar.

      Co do reszty, faktycznie okropna sprawa, źle wystawiona FV i niemożliwość zapłacenia grzywny, która sąd wspaniałomyślnie zamienił na areszt. Triumf wymiaru sprawiedliwości. Ale w końcu liczba osób w areszcie musi się zgadzać, bosowie mafii Pruszkowskiej wychodzą na wolność to ktoś inny musi siedzieć.

      Adam

      Usuń
  11. Zgadzam się z przedmówczynią, .. kobieta obecnie wykorzystuje nagłośnienie sprawy i, z tego co usłyszałam w TV będzie składać spr do sądu o odszkodowanie ..nie dałabym nic, żadnego odszkodowania ponieważ sama zawaliła sprawę, a teraz wielce pokrzywdzona...

    OdpowiedzUsuń
  12. Super, że tu trafiłam. Nie często spotyka się takie blogi. Pozdrawiam i chłonę kolejne posty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kobieta prowadziła kwiaciarnie. Płaciła haracz, ale coś w świstkach urzędasom nie pasowało. Dostała grzywnę, której w ogóle nie powinna dostać, i słusznie ją i szantaże olała (nigdy nie ustępuje się szantażyście). Konkretni ludzie włamali jej się do domu i porwali dzieci i ją żądając okupu. Nie obchodzi, mnie czym się zasłaniali, hitlerowcy też mieli swoje przepisy. Każdy człowiek w całości odpowiada za swoje czyny, niezależnie od tego, czy działa na na podstawie jakiś przepisów, czy własną rękę.

    OdpowiedzUsuń