Odmęty ludzkiej nieświadomości a może
i świadomości nie zawsze pozwalają poznać mi motywy postępowania wszelkiej maści
nierobów i tłuków co to jawnie, z pełną determinacją i celowo, pozbawiają
siebie możliwości lepszego życia. Skupmy się na naszym Alwaro, z wybrakowanymi
pierścieniami z tombaku na paluchu dłoni, reprezentował się przede mną próbując
udowodnić, że jednak los jego i kariera zawodowa nie jest zależny od niego,
lecz od nieznanych bliżej zdarzeń losowych, które to go, jak i jego wspaniale ponętną
partnerkę, doprowadziły do takiej biedy i związanego z tym topienia smutków w
alkoholu. Dobra, wiem że nie piszę składnie w większości, ale chuj z tym.
Siedzę więc ja, przedstawiciel Sądu
Rejonowego i zadaje pytania. Pytania związane oczywiście z zawiadomieniem ze
szkoły, że dzieciak brudny, niedomyty, zaniedbany a i mamusia cos niewyraźnie
kilka razy rano wyglądała, gdy przyprowadziwszy małoletnie pacholęcie do szkoły
została przyuważona przez wychowawczynię. Szczególnie mocno było czuć od niej
zapach przetrawionego alkoholu gdy odezwała się do kogoś.
Pamiętam jak kiedyś, przeprowadzałem
rozmowę z pewna nadzorowaną która kilka dni wcześniej szła ulicą ze swoim dzieckiem i delikatnie
mówiąc „zataczała się” chodnikiem. No OK, skończmy z ta delikatnością –
najebana szła wężykiem prowadząc dziecko za rękę w taki sposób, że o mało nie
zatoczyła się pod jadący samochód razem ze swoją ukochana pociechą, które mimo
swoich 6 lat starało się matkę w pionie utrzymać, albo przynajmniej nie
dopuścić by pierdolnęła głową o krawężnik. Została tak zauważona przez
znajomych, którzy donieśli życzliwie do Opieki, a ta doniosła mi, za
pośrednictwem telefonu. Wtedy pojechałem do patolki słuchać jej wersji:
- Ale to nieprawda Panie kuratorze!!!
– tak mi się tłumaczyła, kładąc swa rączkę na serduszku i przyciskając swoją
pociechę do ciała swego, w celu podkreślenia prawdomówności – JAAAAA, JA nie
piję!!! Ja się leczę panie kuratorze!!!! – z dozą pełnego oburzenia parsknęła
słowotokiem w moją stronę – ja się przecież leczę odwykowo, ja na terapię
chodzę, mi nie wolno pic!!!!! – wykrzyczała wręcz masując swą pierś, pod którą
skrywało się dobre serduszko zatrwożonej matki, dbającej o los swoich dzieci.
- To skąd te informacje że była pani
pijana? Aż zataczał się chodnikiem i trzymała jeszcze małą pod rękę – zapytałem
wskazując pełen oburzenia ręka na dziecko, które patolka przytulała do siebie a
które wcale nie było zadowolone z odgrywania tej scenki przez jej rodzicielkę.
- Bo…. Bo….. ja wcale nie byłam
pijana, ja się kilka razy o krawężnik potknęłam!!! To już potknąć mi się nie
wolno, żeby ktoś zaraz nie powiedział że jestem pijana!!!! – odpowiedziała mi
obruszona, zadowolona z przybranej linii obrony.
- Tak się pani potykała, że dziecko z
czworaka panią podnosiło, tak? – wkurwiony odparłem w jej stronę, - Przynajmniej
miałaby pani odwagę się przyznać, a nie kłamać mi prosto w oczy.
Dlaczego Ci wszyscy patole uważają
mnie za takiego głupka? Czy ja mam na twarzy wypisane „DEBIL i GŁUPEK – WIERZY W
KAŻDĄ BAJECZKĘ JAKĄ POWIESZ”. Ale wróćmy do naszego Alwaro i jego ponętnej żony,
bo to jest tematem niniejszego artykułu.
Siedzę więc i patrzę na moich
rozmówców, zastanawiając się o co zapytać i czego się dowiedzieć, bo czas nagli
i nie mam zamiaru zbyt długo tutaj przesiadywać, tym bardziej że jeszcze kilka różnych
wywiadów środowiskowych mnie czeka i nie jest to jedyna rodzina którą odwiedzam
dnia dzisiejszego. Jeszcze kilka wiosek odwiedzić musze, a nie uśmiecha mi się
do późna wieczór jeździć, bo też chce mieć prywatnego czasu dla siebie a nie będę
całego życia patolom poświęcał.
Pan Alwaro powiedział że dotychczas
pracował u 4 różnych pracodawców:
Pracodawca pierwszy – nie przedłużył
mu umowy, a tak w ogóle to nie płacił na czas.
Pracodawca drugi – odszedł sam od
niego, bo musiał dojeżdżać 20 kilometrów i zimą na rowerze było za zimno, a
skuter się psuje i trzeba paliwo kupować.
Pracodawca trzeci – pracował u niego
na czarno. Podobno raz się spóźnił i został wyrzucony z roboty,
niesprawiedliwie zresztą.
Pracodawca czwarty się wszystkiego
czepiał, a on nie jest od tego żeby ktoś nim pomiatał.
W Urzędzie pracy się zarejestrował,
ale pomyliły mu się daty na odhaczenie listy i go skreślili. W sumie to
proponowali mu tam pracę ale on za 1300 nie pójdzie pracować, bo dojazdy są i jeszcze
praca zmianowa.
Taką to oto Alwaro wskazał swoją
ścieżkę zawodową, nie przejmując się tym, że od ponad pół roku nie skalał się
normalna robotą, a co najwyżej wyciąganiem środków finansowych z pomocy
społecznej, co szło mu całkiem dobrze i skutecznie, podobnie jak jego szanownej
piękności.
No właśnie, piękność siedziała koło
Alwara i łypała na mnie wzrokiem. Od razu odpowiedziała że do roboty żadnej nie
pójdzie, bo ma dzieci i nie będzie pracować a na niańkę jej nie stać. Nie jest
zarejestrowana w urzędzie pracy bo po co, przecież dzieci ma.
Hmmmm, w te
J sytuacji trzeba było spytać o alkohol.
Nosz kurwa jego mać!!!!! Przecież oni nie piją, to pomówienia i inne takie
chuje muje. A w ogóle jak śmiała szkoła tak napisać, tak strasznie ich
oskarżyć. I tu Alwaro Az wstał z krzesła ze słowami, że zrobi z tym porządek i
tym „babom ze szkoły” on tak jutro pokaże, że go zapamiętają. Na koniec
stwierdził że wypisują dziecko z placówki i przeniosła do innej szkoły – bo ta
zawsze się czepiała, także wtedy gdy on do niej chodził.
Ehhh, bądź tu mądry i sprzeczaj się z
Alwarem. Kazałem pokazać sobie mieszkanie. Nigdy nie chodzę sam po pokojach,
zawsze żądam by mnie oprowadzić. Zaglądam do pokoju dzieciaków – mają gdzie
spać, w miarę ogarnięte choć meble stare i zniszczone to jednak Perfekcyjna
Pani Domu dba o to, żeby było w miarę czysto. Prąd w mieszkaniu też jest,
ciepłą wodę sobie gotują w garach. Ogrzewane piecem. Skromnie, biednie ale
tragedii nie ma. Karzę otworzyć lodówkę – najtańsza margaryna, parówki,
konserwy. Od biedy żarcie jest. Żegnam się z państwem i idę na rozpytanie do
sąsiadów i sołtysa. Ciemno na tej wiosce jak w dupie u murzyna – choć to
niepoprawne sformułowanie obecnie politycznie, bo gender, srender i inne
dziwactwa wymyślane przez pseudointeligentów.
W tym miejscu było oświadczenie, że jestem osobiście przeciwny adopcji dzieci przez osoby tej samej płci będące w związku, ale grono obrońców praw mniejszości seksualnych zaczęło straszyć mnie i zastraszać, także w prywatnych mailach. W związku z ich tolerancyjnym zachowaniem i straszeniem mnie prokuraturą, homofobią, rasizmem i brakiem wykształcenia, usunąłem oświadczenie i dodaję zapisek że zawsze będę postępował zgodnie z prawem.
P.S. Niestety, dla homo-obrońców, tolerancja działa chyba w jedna stronę.
Starczy na dziś bo robota inna czeka,
zaległości trzeba ponadrabiać. Co z
rodzina Alwaro się stało napisze za kilka dni.
***********************************
Chcesz mnie wspomóc i pomóc mi rozwijać bloga i pasję związaną z reportażami, możesz dokonac darowizny:
Piotr Matysiak
ul. Miauczyńska 12
00-999 Warszawa
nr konta: 56 1240 3839 1111 0010 6170 3284
z dopiskiem: darowizna