Będzie to opowieść o dwojgu takich co świat
zawojować chcieli.
Ona lat 25 – Agnieszka. On lat 42 – Damian.
Agnieszka pochodzi z normalnej rodziny. Ojciec,
matka, siostra – wszyscy o ile można dziś kogoś nazwać normalnym są normalni. Niczym
szczególnie się nie wyróżniają, alkoholu specjalnie nie piją. Pracowali, doszli
do emerytury. Normalny dom. Siostra ma swoją również normalną rodzinę. Ale nie
Aga.. Bardzo szybko i trudno określić dlaczego spodobał
jej się alkohol. Dla niego była gotowa zrobić wszystko i... z każdym. Szybciutko stała się miejscową kurewką, stałą
bywalczynią wszelakich melin. W pijackim amoku zachodzi w ciążę, skutkiem czego
zostaje przeniesiona do OHP gdzie kończy gimnazjum z zawodem- sprzedawca. Nigdy
nie pracowała w zawodzie. Dziecko o
dziwo rodzi się zdrowe. Aga ma dalej wszystko w dupie i liczy się alkohol.
Wychodzi z domu na całe dnie i noce, wraca czasem po kilku dniach jak jest
głodna, lub zgarnia ją z jakiejś meliny policja i odstawia do domu. Przebywając
w tych wszystkich melinach nabawia się łuszczycy. Rodzice mają jej dość.
Wywalają na zbity pysk z domu. Dziecko zostaje u jej rodziców którzy stają się
rodziną zastępczą. Aga chwilowo znajduje się w noclegowni i tam zostaje umotywowana
do podjęcia pracy. Podejmuje ją i zostaje sprzątaczką czy kimś takim w jednej ze spółdzielni. No sielanka trwa z
miesiąc może dwa, zakaz spożywania alkoholu w placówce robi swoje. Łapie ciąg
alkoholowy, a jak kończą się pieniądze kradnie. Wylatuje z pracy i wyłapuje
wyrok. W wyroku dostaje obowiązek powstrzymania od nadużywania alkoholu i
zobowiązanie finansowe na rzecz pokrzywdzonego pracodawcy. Aga dochodzi do wniosku, że wszyscy jadą za
granicę to ona też. No i jedzie do Niemiec pracować... jako kurwa. Chyba nawet
do tego się nie nadaje. Szybko wraca, może po 3- 4 miesiącach. Poznaje Damiana.
Damian- nie wiem dokładnie z jakiej rodziny
pochodzi. Wiem natomiast, że ma brata który jest nałogowym alkoholikiem
wędrującym obecnie gdzieś po Polsce. Jego
babcia, porządna kobita ma mieszkanie w którym przez jakiś czas mieszka brat.
Jest skazany za kradzieże. Po odbyciu kary pozbawienia wolności i po wyjściu z
ZK znika gdzieś w Polsce. Babcia mieszka jakiś czas sama i sama umiera. Damian
się nią nie interesował wcześniej. Damian ma konkubinę z którą ma dziecko.
Znęca się nad nimi, nadużywa alkoholu, kradnie , nie łoży na utrzymanie –
dostaje wyrok z art. 207 i 209 kk oraz obowiązek przeproszenia pisemnego,
łożenia na utrzymanie i poprawnego traktowania swojej konkubiny ( bez dozoru
kuratora albowiem skazany już w trakcie procesu wyprowadza się od konkubiny ).
Zresztą konkubina nie jest lepsza też daje w palnik. No ale jest jednak
bardziej odpowiedzialna i w miarę zajmuje się dzieckiem wraz ze swoją matką. Suma
summarum wypiepszają Damiana ze swojego mieszkania.
Babcia Damiana
nie pozostawia testamentu, jest dwóch spadkobierców. Toczy się
postępowanie spadkowe. Babcia umiera w fajnym dla Damiana czasie bo ma akurat
gdzie się wprowadzić. Damian nie jest w stanie utrzymać mieszkania bo wszystkie
pieniądze jakie gdzieś zarobi lub ukradnie, wyżebra to przepija. Koledzy, koledzy, koledzy... W bardzo krótkim
czasie z normalnego co prawda bardzo skromnie wyposażonego mieszkania, robi się
totalna, zasyfiała i śmierdząca melina w
którym nie ma nawet ( napisze później czego ).
Tak wiec spotykają się gdzieś na mieście...on lubi
wypić ona jeszcze bardziej. On właśnie stracił bezpieczne lokum u boku swojej
konkubiny ale ma mieszkanie . Ona nie ma gdzie mieszkać (bo rodzice jej nie
przyjmą z uwagi na to, że mogą w ten sposób stracić wnuka ). Pasują do siebie,
ona mieszka u niego on ma co bzykać, oboje piją- jest super.
Sielanka nie trwa długo, kurator się przyczepił,
obowiązki nie wykonane, pije, sąsiedzi się skarżą no to leci wniosek o zarządzenie wykonania kary. Sąd zarządza wykonanie kary
informując jednocześnie, że jeśli zostanie złożony wniosek o odroczenie
wykonania kary a skazana podejmie leczenie przeciwalkoholowe w systemie
stacjonarnym to może nie trafi do ZK.
Aga nawet
chce pojechać na leczenie ale odzywa się znowu łuszczyca ( warunki bytowe nie
pomagają w całkowitym wyleczeniu). Tak więc najpierw łuszczyca. Chyba ze trzy
tygodnie siedziała w szpitalu, ach cóż to była za męka bez wódy. No ale wraca
do Damiana, jest zdrowa, Damian właśnie coś dorywczo pracował, jest kasa jest
impreza … to i jest wyrok. Zakłócanie spokoju, na razie słaby 1 miesiąc
ograniczenia wolności ( 40 godzin do odrobienia) dla obojga. Oboje mają w dupie
taki wyrok. No ale dalej mamy odroczenie, właśnie czas odroczenia się skończył,
wywiad kuratora, negatywny, posiedzenie i .sąd odracza posiedzenie na okres
niemal 2 miesięcy aby dać jeszcze raz szansę na podjecie terapii. Aga ostatkiem
woli wyjeżdża na terapię, najpierw 2 lub 3 tygodnie detoksu potem ma być 6
tygodni terapii.
Terapii nie dokończyła. Wraca ,,wyleczona’’ z
odpowiednim zaświadczeniem dla sądu, że była, że odbyła i żeby jej kur… dać
święty spokój !
No niestety kurator to świnia ( jak często o sobie
mówię ). No jakimś cudem ten niedobry i wredny kurator dowiedział się już 24
godziny od opuszczenia szpitala, że Aga wróciła. Dowiedziałem się już w sobotę,
ze w piątek Aga wyszła. Po prostu zapomniałem wyłączyć tel na weekend i z rana
już tel. od dzielnicowej, że jest Aga i jest impreza.
Miałem już zlecenie przeprowadzenia wywiadu na
okoliczność czy skazana odbyła terapię. Przychodzę w poniedziałek ( dobrze wiem co się działo w piątek). No i co
zastaje – impreza w zasadzie trwa nadal. Tak dla ścisłości, jedyny kumaty i w
miarę trzeźwy jest Damian, znaczy siedzi w jedynym fotelu przy stoliku na
trzech nogach a czwarta
podparta wiadrem i jakimś pudełkiem. Pytam co i jak. Damian, że troszkę popili
bo Agnieszka wróciła. Ja mu na to, ze
widzę… ona nadal śpi ( godzina gdzieś 11.00), jeden koleś śpi odwrócony dupą w
moja stronę, nawet go nie budzę nie warto. Drugi przyczłapał z kuchni i
przyniósł sobie krzesło. Kilka pustych butelek wina na stole, dwie butelki po
taniej wódce za fotelem i jedna niemal na wejście po lepszej chyba wyborowa (
od niej pewnie zaczynali) niemal w centralnym punkcie pokoju, czyli w miejscu
gdzie niegdyś był kredens a na nim TV, też został tylko kredens.
Dobra myślę sobie trzeba by ogarnąć ten bajzel i
zadbać też o swoje bezpieczeństwo. Daniel nie był nigdy agresywny, bynajmniej w
stosunku do mnie, gościa nie znam
a ten co śpi to chyba go poznaję, stara recydywa ale ,,nie mój’’ to
znaczy nie był i nie jest pod moim dozorem, możliwe, że pod kolegi. Damian
przynosi i mi krzesło. Siadam w pewnej odległości od nich, kapownika nawet nie
wyciągam, trzeba mieć ręce jakby co wolne. Pytam co się działo i jedno pytanie
o Agę kiedy wróciła ( choć dobrze wiem kiedy).
To już się nie podoba koledze i coś mruczy, czy mam nakaz. Oj jak ciśnie mi się takie proste – w dupie
mam nakaz oraz chęć odpowiadania tobie- więc grzecznie mu mówię, że ma opuścić
pokój bo utrudnia mi prowadzenie czynności. Widzę, że ciśnienie dźwiga się u
gościa i coś chce powiedzieć. Damian jednak mówi mu, że jestem kuratorem. On na
to, że ma to w dupie. Tak więc wyciągam telefon i informuję, że dzwonie na
policję bo utrudnia mi przeprowadzenie czynności zleconej przez sąd. W tym
momencie ( nawet nie zdążyłem wejść w menu ) Damian krzyczy - e tylko nie
policja trzeci raz ! niech Pan da
spokój, Krzysiek wypierdalaj do kuchni.
No i spokój. Krzysiek spierdala szybciutko do
kuchni, facet na łóżku nieco się poruszył coś mamrocząc a i odezwała się
Agnieszka z pytaniem- kto przyszedł.
Dobrze, że tak się skończyło. Niestety numer z
telefonem to 50% szans, że dobrze się zakończy bo w drugiej połowie wywołuje to
jeszcze większą agresję i trzeba przyjeżdżać drugi raz, albo wzywać. Policja
przyjeżdża jest zamieszanie, gapie zaraz się znajda i ,,obrońcy’’ uciśnionych
przez system ewentualnie ,,przyklaskiwacze’’.
Dobra ad rem.
Ide po Agnieszkę bo coś opornie przychodzi do pokoju
, no fakt jeszcze w bieliźnie , mówi, że już idzie, ja jej żeby najpierw się
ubrała. Przez wybite okienko w drzwiach do jej pokoju widzę jeszcze kilkanaście
butelek po piwie na ziemi…taaa – była impreza.
Przeprowadzam resztę wywiadu, gdzie była , od kiedy
do kiedy, czy prace ma, z czego się utrzymuje, czy ktoś jej pomaga, czy z
dzieckiem się widziała i … czy to leczenie cos jej dało czy przestała pić lub
ograniczyła ( w duchu znam doskonale odpowiedź ciekawe jestem jednak
odpowiedzi- czy będzie kłamać, jak się zachowa ). Na ostatnie pytanie odpowiada
bez zająknięcia- ja nie piłam. Damian też twierdzi, że tylko on pił z kolegami. No to ja mu, ze przecież
też ma zakaz i nie może i że będę musiał podjąć czynności w jego sprawie i
szkoda, że nie pojechał razem z Agnieszką na leczenie bo – jak pan słyszał
Agnieszka już nie pije i terapia chyba pomogła…. Damian się zdenerwował i zirytował , w potoku
słów na temat nieskuteczności leczenia wypala : przecież piałaś razem z nami !
Jak to mówią młodzi ( więcej pytań nie mam ).
Wywiad było oczywiście negatywny , sąd już nie
pamiętam albo nie przedłużył odroczenia wyk. Kary albo odwołał odroczenie.
Dodatkowo odbyło się posiedzenie w przedmiocie zarządzenia
kary zastępczej pozbawienia wolności za niewykonane godziny. Damian i Agnieszka
wykonali je w końcu do czasu zatrzymania- sąd na cito uchylił postanowienia o
zamianie i wycofał nakazy zatrzymania i doprowadzenia do AŚ.
Oczywiście nie uchroniło do Agi od zatrzymania w
sprawie odbycia kary zasadniczej w
sprawie o kradzież.
Konsekwencją
trzydniowej libacji alkoholowej były po dwa wyroki dla Damiana i Agi za zakłócanie ciszy i
spokoju.
Wyroki również kary ograniczenia wolności. Dwa
wyroki łącznie dwa miesiące dla każdego z nich i łącznie chyba 80 lub 70 godzin
do wykonania przez każdego z nich.
Art. 51 § 2kw.
Damian zostaje sam. No cóż to za tragedia. Z tej
rozpaczy popełnia czyn karalny
w postaci kradzieży bodajże studzienek kanalizacyjnych . Kradł
oczywiście wcześniej jednak tym razem go złapano i osądzono. Wyrok w
zawieszeniu chyba 6 miesięcy na dwa lata.
Koniec cz. 1
Cdn.
kane
bzdet14@o2.pl